4 listopada 2017

„We wspólnym rytmie”- Jojo Moyes

Wyd. Między Słowami | Org. The Horse Dander | 526 str. | 39,90 zł | Premiera: 02.08.2017 r.

Zbuntowana nastolatka, skonfliktowane małżeństwo i… koń
Czyli przepis na katastrofę

Natasha, to kobieta twardo stąpająca po ziemi. Jako ceniona prawniczka potrafi zachować pokerową twarz w każdej sytuacji. Emocje nauczyła się ukrywać za grubym murem obojętności, bo tak jest po prostu łatwiej. Ciężko jednak silić się na obojętność, kiedy Mac, jej były- poprawka!- PRAWIE były mąż, staje na progu ich (wciąż) wspólnego domu i oznajmia, że pomieszka w nim przez jakiś czas. Jest jeszcze Sarah, nastoletnia dziewczyna, dla której liczy się tylko dziadek- jej jedyny opiekun i Boo- koń, którego trenuje. Splot wydarzeń sprawia, że cała trójka ląduje pod jednym dachem. Sekrety niedomówienia, napięcie, łzy, dramaty… to wszystko piętrzy się w zaskakującym tempie, a zabawa w szczęśliwą rodzinę może skończyć się tylko gigantyczną katastrofą. Młoda prawniczka, jej prawie były mąż, nastoletnia buntowniczka no i oczywiście- koń! Czy znajdą w końcu wspólny rytm?

Pasja Sarah jest bardzo ważnym elementem powieści i motorem napędowym wszystkich piętrzących się kłopotów, a jej konia Boo, śmiało można uznać za jednego z głównych bohaterów. W książce znajdziecie wiele opisów wspólnych treningów dziewczynki i konia, które, co ciekawe, są zainspirowane pasją samej autorki. Każdy rozdział poprzedza cytat z dzieł starożytnego filozofa Ksenofonta, zwanego w pewnych kręgach „ojcem klasycznego jeździectwa”. Gdzieś w tle, niczym senne marzenie bohaterów, majaczy również słynna francuska akademia Le Cadre Noir, w której jeźdźcy i konie wykonują akrobacje przeczące prawom grawitacji.

Podobnie jak przy poprzednim spotkaniu z autorką, mocno dał mi się we znaki początek powieści. Pierwsze sto- sto pięćdziesiąt stron, było wręcz męczące i naszpikowane detalami i opisami, które wydawały mi się niepotrzebnie rozciągane do granic możliwości. Mnogość wątków początkowo przytłacza, ale z czasem wszystko zaczyna się zazębiać i układać w spójną, logiczną całość, w której każdy element jest całkowicie niezbędny. Mimo trudnego początku, doceniam zamysł autorki i jej niesamowitą skrupulatność w budowaniu fabuły.



Bardzo spodobała mi się historia, którą wymyśliła Jojo Moyes. Wszystkie elementy są na swoim miejscu: pierwsze skrzypce gra pasja, poświęcenie i wytrwałość w dążeniu do celu. Mamy wiele przeciwności losu do pokonania, dramatów do przeżycia i nagłych zwrotów akcji, które podnoszą poziom adrenaliny, a nawet niewielką tajemnicę z przeszłości. Najsłabszym ogniwem powieści okazali się sami bohaterowie, którzy z uporem pakowali się w kłopoty, niemożliwie irytowali mnie ciągłymi kłótniami  i wyciąganiem pochopnych wniosków oraz całkowitym brakiem sensownej komunikacji między sobą. Mocno dawał się też we znaki buntowniczy charakter Sarah i jej młodzieńczy upór, ściągający na nią coraz większe tarapaty. Mimo wszystkiego, co przeszła, nie mogłam wykrzesać z siebie sympatii do tej osóbki, a fakt, że nie umiała przyznać się do winy, a z jej ust nigdy nie padały słowa „przepraszam”, ani „dziękuję”, w kierunku ludzi, którzy poświęcali dla niej wszystko- tylko potęgował moją irytację. Najlepsze  wrażenie zrobił na mnie bohater drugoplanowy, Kowboj John, prowadzący starą stajnię w Londynie. Wprowadzał on do smutnej i ponurej powieści elementy humorystyczne, a jego barwna osobowość, aż się prosiła o więcej opisów. Również dziadek Sarah, okazał się fascynującą postacią i dodał historii odrobię tajemniczości. Szkoda tyko, że główni bohaterowie tak bardzo mnie zawiedli.

O CZYM? „We wspólnym rytmie”, to bardzo smutna opowieść o pasji, rodzinie i granicach poświęcenia dla drugiego człowieka. To także historia o miłości, która choć czasem pozostaje niewidzialna, potrafi płonąć w ukryciu jasnym płomieniem. Mimo kilku zgrzytów- polecam, szczególnie osobom lubiącym refleksyjne opowieści z bogatymi w detale opisami, oraz oczywiście wielbicielom pióra Jojo Moyes.

Ocena:
7/10

Inne, zrecenzowane książki Jojo Moyes:


5 komentarzy:

  1. Raczej sobie odpuszczam tę książkę. Może kiedyś zdecyduje się na przeczytanie, ale na razie mam za dużo planów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W razie co radzę zacząć od "Razem będzie lepiej" moim zdaniem o wiele lepsza książka tej autorki:-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Myślę, że w wolnej chwili się skuszę. :)
    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że przypadnie Ci do gustu:-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Mi ta książka też bardzo się podoba. Rzeczywiście z samym początkiem miałam podobnie jak Ty, że bardzo ciężko było mi wejść do tego świata. Ale jak już się wczytałam, to kartki przewracały się same. A u Jojo Moyes bardzo lubię to, że o trudnych i skomplikowanych rzeczach potrafi pisać prostym i zrozumiałym językiem!

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.