16 października 2011

Ogień, który nie przestanie płonąć



Carlos Ruiz Zafon- "Pałac Północy"
Wyd. Muza


Północ. Kalkuta tonie w nocnej mgle. Wśród tej niepozornej, zmorzonej snem scenerii rozgrywa się prawdziwy dramat. Nie bacząc na zimno i świadomość rychłej śmierci, pewien mężczyzna ucieka przed złem. Maleńkie bliźnięta płaczą z głodu i zimna na jego łodzi, ale mężczyzna nie może się teraz zatrzymać. Dziś to nie jego życie jest ważne, musi ocalić dzieci. Dla Niej. Ale prześladowca jest coraz bliżej i nie spocznie dopóki nie dostanie tego czego szuka. Pragnąc za wszelką cenę nie dopuścić do tragedii, nie licząc się z ceną, mężczyźnie udaje się zanieść dzieci ich babci i choć chwilę potem historia owego mężczyzny się kończy, to dla wszystkich innych w tej właśnie chwili koszmar dopiero się zaczyna. Gra już się rozpoczęła. Teraz można tylko odwlekać nieuniknione. Kobieta postanawia rozdzielić bliźnięta dla ich bezpieczeństwa, jednak jak się pewnie domyślacie, losy dej dwójki jeszcze się przetną. 16 lat później, w pewnym bardzo tajemniczym miejscu…

Zanim opowiem wam o tym spotkaniu, przenieśmy się o wspomniane 16 lat w przyszłość, do miejsca, które większości z was kojarzy się głównie ze smutkiem i wielką samotnością. Sierociniec St. Patrick’s, to tu, Ben spędził całe swoje życie. Nie ma innego domu ani innej rodziny niż ta, którą dostał od tego miejsca. Teraz jednak, kiedy według prawa jest już dorosły, musi opuścić sierociniec, podobnie jak szóstka jego przyjaciół.  Razem z owymi przyjaciółmi, Ben stworzył przed laty sekretne stowarzyszenie, Chowbar Society, mające na celu bezwarunkową pomoc wszystkim swoim członkom i wspólne zbieranie wiedzy, która przyszłości mogła pomóc im przetrwać w tajemniczym i okrutnym świecie. Przyjaciele spotykają się w starej, zrujnowanej rezydencji nazwanej przez nich Pałacem Północy, miejscu w którym łącza się ich historie, bo to właśnie opowieść jest ceną za członkostwo w Chowbar Society. W nocy kiedy miało odbyć się ostatnie spotkanie, stowarzyszenie zyskało niespodziewanie nowego członka. Sheere, bo tak jej na imię, to tajemnicza dziewczyna, którą z wychowankami sierocińca łączy więcej niż mogłoby się wydawać. Podobnie jak oni, nigdy nie miała prawdziwego domu. Wychowana przez surową babcię, która nie pozwoliła nigdzie zagrzać im miejsca na dłużej, zupełnie jakby przed czymś uciekała… I posiada historię, którą może wkupić się do stowarzyszenia. Historię, która stanie się początkiem wielkiej przygody i wielkiego niebezpieczeństwa. Domyślacie się pewnie kim jest owa dziewczyna. I macie rację. W tym momencie krucha bariera bezpieczeństwa zapewniona bliźniętom przez babcię roztrzaskała się na milion raniących części. Nadszedł czas na finał gry, która nie może dobrze się skończyć.

Zarówno Ben, jak i wszyscy członkowie Chowbar Society, to tak niesamowicie wyraziste i pełne życia postaci, że chciałabym każdemu z nich poświęcić osobny akapit. Są niczym barwny witraż: każdy element jest zachwycający i wyjątkowy, choć tak naprawdę dopiero razem tworzą kompletną całość. Są niczym jeden organizm, idealnie zsynchronizowany, zbudowany z uzupełniających się elementów. Choć jest to historia Bena i Sheere, opowiada ją ich przyjaciel Ian. Dlaczego cichy, spokojny, cierpiący na bezsenność, marzący o karierze lekarza chłopiec, jest narratorem a nie ten, kogo opowieść bezpośrednio dotyczy? Nie odpowiem wam na to pytanie, ale zadam kolejne: kto widzi więcej? Narracja Iana ma formę wtrąceń między rozdziałami opisywanymi w trzeciej osobie. Przyznam, że ten pomysł był trafiony, przynajmniej w moim odczuciu.

Skupiłam się na bohaterach zupełnie pomijając po drodze tajemnicę z jaką muszą się zmierzyć. Mamy tu więc czarny charakter, tajemniczego Jawahala, którego losy niegdyś skrzyżowały się z losami ojca bliźniąt, pociąg w płomieniach, owiane tajemnicą zbrodnie i miejsca w które lepiej nie zapuszczać się po zmroku. Podsumowując: Carlos jak zwykle nie zawodzi i nie oszczędza bohaterów. Mimo iż historia nie dorównuje jego późniejszym dziełom, czuć w niej już ten klimat i niepowtarzalność, charakterystyczny dla autora. Zastanawiałam się czy Zafon nie ma przypadkiem jakichś zadatków na piromana, ponieważ w każdej ze swoich książek, podpala coś lub kogoś, jednak w tej powieści było chyba jak dotąd najwięcej ognia. Nie zabrakło też elementów wywołujących przerażenie, a końcówka jak zwykle wbiła mnie w fotel. Tym razem udało mi się znaleźć jednak dwa minusy, które dla was wcale minusami być nie muszą. Pierwszy: bardzo częste używanie słowa „fantasmagoria”. Denerwowało mnie to niesamowicie bo nie dość, że ciężko się je wymawia, to jeszcze, a może przede wszystkim, miałam ledwie nikłe pojęcie co może oznaczać. Plus z tego minusa jest taki, że wzbogaciłam swój słownik o to pojęcie. Dzięki ciociu Wikipedio! I drugi minus, tym razem na poważnie. Czytałam wcześniej „Księcia Mgły”, czyli rzekomo poprzednią część i wyobraźcie sobie jakie było moje rozczarowanie kiedy okazało się, że te dwie powieści nie mają, żadnego związku! Moje oburzenie na pewno zrozumieją ci, którzy czytali „Księcia…” i znają jego zakończenie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że już wiem na czym polega związek między tymi powieściami i byłam niesamowicie dumna, że to rozgryzłam, aż tu nagle… No właśnie, zero związku. Jednak i w tym minusie znajduje się pewien znaczący plus: obie książki można czytać bez znajomości tej drugiej. Polecam jednak przeczytać obie, bo uwierzcie mi- naprawdę warto! Zobaczymy co przyniesie ze sobą kolejna powieść autora, czyli „Światła Września”, która niedługo będzie miała swoja premierę. Już nie mogę się doczekać!

Ocena
9/10


1 października 2011

Stos wrześniowy :)

Nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na czytanie, ale potrzeba kupowania nowych pozycji jest silniejsza ode mnie :-) Ludzie którzy mnie otaczają nie są w stanie do końca zaakceptować tej małej obsesji, przecież można wydać pieniądze na coś bardziej przydatnego, prawda? Nie było łatwo, były kłamstwa, prośby i groźby ale udało mi się zdobyć aż 11 pozycji i jestem z tego niezmiernie dumna. Dodam tylko, że wszystkie kupiłam w promocyjnych cenach, chociaż tyle w kwestii oszczędzania...

Od góry:
1. "Norwegian Wood"- Haruki Murakami
Całkowicie spontaniczny zakup. Byłam akurat w biedronce i po przeczytaniu opisu wprost nie mogłam się oprzeć. Cena też kusząca, bo jedyne 11.99 :-)
2. "Gra Anioła"- Carlos RJuiz Zafon
Mój mistrz literatury! Obiecałam sobie, że kupię wszystkie jego książki i jak na razie nieźle mi idzie. Chwilowo brakuje tylko jednej. Jest to też kolejny biedronkowy zakup, również za 11.99.
3. "Wilczy amulet"- S. A. Swann
Pierwsza część całkowicie mnie oczarowała więc nie mogłam odmówić sobie również drugiego tomu tej cudnej dylogii.  (TU znajdziecie recenzję pierwszego tomu) Książkę kupiłam w ramach promocji 3 za 2  na empik.com "Wilczy amulet" kosztował mnie jedyne 2 grosze :-) Muszę w tym miejscu jednak serdecznie podziękować mojemu cudownemu bratu, który nie tylko odebrał paczkę z salonu, ale również za nią zapłacił! Dziękuję!
4. "Wilczy szlak"- Bear Gryls
Tu całkowite zaskoczenie. Wygrana w konkursie zorganizowanym na Bravo.pl. Serdecznie dziękuję!
5. "Przebudzenie Jenny Fox"- Mary E. Pearson
Uwielbiam promocje, to żadna tajemnica. Tą pozycję udało mi się upolować za jedyne 8 zł, niby lekko uszkodzona ale ja żadnych uszkodzeń nie zauważyłam :-) Kolejne 4 pozycje również z tej samej promocji na nk.com.pl
6. "Jeśli zostanę"- Gayle Forman
Słyszałam o niej wiele dobrego i postanowiłam przekonać się na własnej skórze czy faktycznie jest dobra. Podejrzewam, że jednak będzie. Dramaty są cudowne!
7. "Przyrzeczeni"- Beth Fantaskey
Nie znalazłam bodaj jednej negatywnej oceny tej książki i choć sam opis szczególnie nie przekonuje, muszę przeczytać i dowiedzieć się o co tyle szumu :-)
8. "Wybrańcy"- Kristin Cashore
Fantastykę kocham od zawsze. Ostatnio jednak  zaniedbałam trochę ten gatunek na rzecz paranormali, którym po prostu nie mogę się oprzeć. Czas nadrobić zaległości, pozycja podobno warta uwagi.
9. "Przysięga krwi"- Richelle Mead
 Jeśli ktoś jeszcze nie zna przygód Rose musi to koniecznie zmienić! Seria jest po prostu cudowna i bije na głowę wszystkie inne akademie z jakimi spotkałam się do tej pory w literaturze. Oprócz Hogwartu oczywiście :-)
10. "Zew księżyca"- Patricia Briggs
Książka napisana przez moją imienniczkę :-) Od dawna ciągnęło mnie w kierunku urban fantasy i w końcu dałam się skusić. Ciekawe co z tego wyniknie
11. "Dwie wojowniczki"- Licia Troisi
Ostatnia, co wcale nie oznacza, że najgorsza.  Pierwszy tom całkowicie mnie zachwycił i nie mogę się doczekać kolejnych przygód młodej wojowniczki Dubhe!

                                                    *****************

Ostatnio zamieszczam recenzje rzadziej niż na początku, ale liczę na wyrozumiałość. Dopadło mnie coś co wszyscy znamy- szkoła. Pobudki o 5 rano, 3 km z domu na przystanek i 2 km od kolejnego przystanku o szkoły, bieganie z budynku do budynku, jedzenie drugiego śniadania w biegu... Kiedy wracam do domu nie mam na nic siły, raca domowa to zło konieczne i czasami po prostu nie mam siły czytać. Częściej jednak nie mam czasu. Jednak jeszcze trochę, złapię rytm i wszystko wróci do normy. Tymczasem dziękuję, że mnie odwiedzacie i  komentujecie posty. To Wy motywujecie mnie do ciągłego pisania. Dzięki!

Pozdrawiam serdecznie wszystkich-
Patka

27 września 2011

Czasem wieczność to o wiele za krótko


Melissa Marr- "Krucha wieczność"
Wyd. Nasza Księgarnia


Świat wróżek jest piękny i magiczny, ale też niebezpieczny i pełen pokus… Jeśli szukacie słodkich i niewinnych istotek to zmieńcie bajkę. Tu wróżki są uwodzicielskie, zwodnicze i  przebiegłe. Mają całą wieczność, ale jak się okazuje czasem wieczność nie wystarczy, jest krucha i niepewna. Kiedy magiczny świat zaczyna pulsować emocjami, to tylko kwestia czasu kiedy misterna konstrukcja przemieni się w pył. Ale to dopiero początek, każda decyzja ma znaczenie. Jeden niewłaściwy krok może okazać się początkiem… końca.

Małe dziewczynki marzą, żeby spotkać króla wróżek i zostać jego królową na baśniowym dworze.  Są jednak dziewczynki, które wiedzą, że wróżki wcale nie są dobre ani miłe, lecz przebiegłe i czyhające na twoją śmiertelność. Aislinn była właśnie taką dziewczynką, obdarzona Wzrokiem widziała wróżki od urodzenia, znała jednak zasady: nigdy nie patrzeć na niewidzialne wróżki, nie rozmawiać z wróżkami, nigdy nie przyciągać ich uwagi. Kiedy dorosła cała nauka poszła jednak w las gdy mimo jej usilnych uników Keenan, Król Lata postanowił uznać ją za swoją królową, której poszukiwał od wieków. Jak się okazuje Aislinn faktycznie nią jest i zgadza się pomóc w odrodzeniu Letniemu Dworowi na nowo. Ma jednak kochającego chłopaka Setha, którego ani myśli rzucać dla swojego króla. Nadchodzące lato jednak wiele zmienia i trzymanie Keenana  na dystans staje się dla niej nie tylko trudne ale i bolesne. Co na to wszystko Seth? Jak czuje się ze świadomością, że jest za słaby by obronić swoją dziewczynę przed niebezpieczeństwami? Jak wysoką cenę jest w stanie zapłacić by spędzić wieczność z ukochaną? Trzeci tom serii o mrocznym świecie wróżek skupia się głównie na tej właśnie postaci, choć trzecoioosobowa narracja zapewnia nam wgląd w uczucia wielu innych bohaterów.

Od kiedy Aislinn zgodziła się zasiąść na tronie wiele się zmieniło. Rozkład sił, władcy, ale najbardziej ona sama. Od kiedy straciła swoją śmiertelność na rzecz natury wróżki, romans ze śmiertelnikiem staje się wyzwaniem, któremu oboje chcą sprostać za wszelką cenę. Trudności jednak się piętrzą podobnie jak tajemnice. Seth postanawia działać, cel: zostać wróżem, kiedy: natychmiast. Nie mogąc liczyć na wsparcie przyjaciół z żadnego z dworów postanawia na własną rękę odnaleźć Królową Wysokiego Dworu, bo tylko ona może dać mu to czego tak bardzo pragnie: wieczność. Tymczasem rządna krwi Mroczna Wróżka Bananach rozpoczyna własna intrygę. Próbując usilnie doprowadzić do wojny między dworami nie cofnie się przed niczym. Wkrótce sprawy bardzo się skomplikują. Jednak żadne wyjście nie jest dobre dla wszystkich. Jaki będzie finał?

Jednym z niebywałych plusów tej serii jest dogłębne i szczegółowe opisanie przez autorkę struktury dworów i wszystkich rodzajów wróżek, jest ich cała masa ale naprawdę bardzo ubarwiają opowieść. W większości książek tego typu dostajemy tylko strzępy informacji na ten temat, wróżki to wróżki mają króla i tyle. Pierwsze skrzypce gra zawsze uczucie, co moim zdaniem psuje ogólny wyraz opowieści. Książki z tej serii są dowodem, że w niewielka objętość może pomieścić naprawdę wiele szczegółów nie umniejszając przy tym wagi wątku romantycznego, który nawiasem mówiąc jest jak dla mnie satysfakcjonujący. Muszę przyznać, ze do połowy ta pozycja nie wywarła na mnie zbytniego wrażenia. Dopiero później dostajemy zastrzyk akcji, mechanizm naprawdę rusza i wciąga niemiłosiernie. Chwile spędzone z tą książką okazały się naprawdę przyjemne, choć skłamałabym gdybym powiedziała, że się tego nie spodziewałam. Tom pierwszy to czysta poezja i chłonęłam go z bijącym serduchem, z każdą stroną mocniej kibicując bohaterom. Drugi był w moim odczuciu gorszy. Skupiał się na innych bohaterach i mimo wielu intrygujących wątków był mi praktycznie obojętny. „Krucha wieczność” natomiast jest tu na drugim miejscu. Nie tak dobra jak pierwsza ale na pewno lepsza od dwójki.

Kolejna zaleta to plastyczność stworzonego przez Melissę świata. Czytając książkę po prostu tam byłam. Styl jest bardzo sugestywny i działający odpowiednio na wyobraźnię. Czasem autorka jednak przesadza trochę z wyniosłością i wszystko staje się nieco sztuczne. Było naprawdę mało takich momentów, ale czasem przypominały mi się antyczne tragedie. Jedni nie zwrócą na to uwagi, inni będą narzekać, a komuś właśnie może się to podobać. Wam zostawiam ocenę. Co mi się jeszcze nie podobało to zakończenia. Jestem zdania, że na koniec należy się czytelnikowi „wielkie bum!”, coś co wbije w fotel , wyciśnie łzy, zaskoczy. Tu nie dostałam eksplozji, zakończenie jest raczej spokojne pod tym względem jednak autorka dobrze z niego wybrnęła. Spodziewałam się czegoś mocniejszego jednak i tak z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejną część, która zapowiada się jeszcze bardziej smakowicie niż poprzedniczki.

Jeśli czytaliście poprzednie części i podobały Wam się one, ta również zrobi wrażenie gdyż trzyma poziom a nawet nieco go podnosi. Jeśli jednak nie mieliście wcześniej do czynienia z wróżkami pani Marr, serdecznie zachęcam, piękne obrazy przeplatają się tu z uczuciami tworząc klimatyczną i barwną opowieść. Ma ona swoje wady i zalety jednak wśród książek tego typu bezsprzecznie nosi koronę. Ale sami musicie zdecydować czy dacie się jej pochłonąć.

Ocena 8/10



23 września 2011

Lektury podstawowe- czyli ksiązki, które trzeba przeczytać

Wrzesień daje w kość zwłaszcza tym, którzy korzystają jeszcze z przymusowego programu oświaty znanego jako "jeszcze wyjdziecie na ludzi". Należę do tej licznej grupy uważającej szkołę za zło konieczne, bo o ile do samej nauki nic nie mam, to metody wychowawcze nauczycieli zaczynają mi wychodzić bokiem. Ale nie chcę Was dłużej zanudzać. Do szkoły chodzić trzeba, czasu brakuje i recenzja w lesie. Dlatego przygotowałam dla was zestawienie książek, które zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie a nie zaliczają się już do nowości wydawniczych i czytałam je zbyt dawno, żeby napisać recenzję. Mam nadzieję, ze znajdziecie na tej liście coś dla siebie.

1. "Atramentowe serce"- Cornelia Funke

Atramentowe serce jest powieścią przygodową z elementami baśniowymi, mistrzowskim popisem wyobraźni, lecz jej wymowa jest ponura. Tworząc ją, autorka odwoływała się do własnej namiętnej fascynacji książkami jeszcze z okresu dzieciństwa. Cornelia Funke pokazuje, jak książki mogą pomóc w zdobywaniu indywidualnych doświadczeń poprzez pobudzanie współczucia wobec losu innych ludzi. Coś takiego ma miejsce w Atramentowym sercu. Mo, który jest jednocześnie narratorem, posiada pewien szczególny dar: kiedy czyta na głos, postaci z książki ożywają. Niestety, podczas odczytywania Atramentowego serca w gronie rodziny, z kartek książki do świata realnego przechodzą bohaterowie o przymiotach zdecydowanie negatywnych. W rezultacie Mo wraz z córką Meggie musi uporać się z wynikłymi z tego konsekwencjami. 

Książka o książkach i dla tych, którzy książki kochają. Ten gruby tom (pierwszy z trzech w Atramentowej Trylogii) skrywa niezwykle barwną opowieść pełną cudownych fantastycznych postaci i magii. Powieść niesamowicie plastyczna, bajkowa i czarująca. Zachwyci nie tylko fanów fantastyki, lecz podbije serce ksżdego.

2. "Tajemnice wyroczni"- Catherine Fisher

W Dwóch Krainach, położonym na pustyni państwie przywodzącym na myśl starożytny Egipt i Grecję, źle się dzieje. Jego mieszkańcy, nękani suszą, cierpiący biedę i głód, zwracają się do swojego boga, aby odnalazł Królową Deszczu, która ześle im wodę. Bogowi temu, wcielającemu się w zwykłych śmiertelników, służy 9 kapłanek. Najważniejsza spośród nich, zdeprawowana i zakochana w żądnym władzy generale Mówczyni, sprzeniewierza się Wyroczni. Knuje spisek, który ma doprowadzić do uznania za kolejnego Archona kogoś, kto znajduje się całkowicie pod jej wpływem.
Stary Archon pragnie pokrzyżować plany Mówczyni. Tuż przed śmiercią pozyskuje pomoc najmłodszej z Dziewięciu, cichej nieśmiałej Mirany. Dziewczyna przeistacza się w dzielną i zręczną konspiratorkę wspomaganą przez grupę towarzyszy, z których każdy liczy, że zrealizuje przy okazji również własne cele. Pisarz Set chce pomóc chorej siostrze, zaś Oblek, muzyk starego Archona – spotkać się ze swoim ukochanym panem w jego nowym wcieleniu. Po wielu perypetiach Mirany i Oblek odnajdują nowego Archona, który przemawia ustami dziesięcioletniego chłopca. Ale historia toczy się dalej...
Czy bohaterom uda się pokonać potężne siły, sprzymierzone przeciwko nim? Czy Królowa Deszczu kiedykolwiek nawiedzi Dwie Krainy? Odpowiedzi kryją się w tajemnych korytarzach i grobowcach Miasta Umarłych. 


Uwielbiam takie klimaty! Opis szczególnie nie zachęca ale to cudowna książka. Akcja, intrygi, dawne wierzenia, cudowne obrazy. Trzeba dodać, że pani Fisher wiedziała dokładnie o czym pisze, bo uczestniczyła wielkokrotnie w wykopaliskach archeologicznych.

 3. "Dzikie róże"- Deb Caletti

 Siedemnastoletnia Cassie Morgan ukrywa pewną tajemnicę: mieszka pod jednym dachem z bombą zegarową (czyli swoim ojczymem Dinem Cavallim). Publiczność zna go jako światowej sławy skrzypka i kompozytora. Natomiast dla Cassie jest nieobliczalnym egocentrycznym tyranem. Dino zawsze był niezrównoważony, gdy jednak rozpoczyna przygotowania do koncertu, mającego stanowić jego powrót na estrady po latach nieobecności, coś w nim zaczyna niepokojąco narastać. Przestaje spać, pali jednego papierosa po drugim i popada w coraz większą paranoję. Cassie, pogrążona w coraz większym chaosie, zakochuje się całym sercem w studencie Dina. Ich trudny związek będzie miał nieobliczalne konsekwencje. Gdy akcja powieści dociera do dwóch nieodwracalnych wydarzeń i zmierza coraz szybciej do przejmującego finału, jedno staje się jasne: w świecie obłędu nic nie jest święte. Ta olśniewająco napisana książka wnosi promień niełatwej nadziei w rzeczywistość, w której zderzają się genialność, szaleństwo i namiętność. 

Tym razem coś dla wielbicieli powieści obyczajowych, przy których można śmiać się i płakać. Ta książka była po prostu jak piękna melodia. Nie czytam obyczajówek, nie przepadam za nimi ale ta książka jest warta przeczytania.  Mamy tu trudną miłość, skomplikowaną sytuację rodzinną, ból i radość w jednym. Niesamowicie klimatyczna historia.

4. "Zapomniany ogród"- Kate Morton


Trzy pokolenia kobiet i łącząca je tajemnica. Rok 1913. Porzucona przez matkę, na statku płynącym z Londynu do Australii, mała dziewczynka zostaje przygarnięta przez bezdzietnych rodziców. Ukończywszy 21 lat, Nell O'Connor powraca do Anglii, by poznać prawdę o sobie. Kim naprawdę jest? Jakie nosi nazwisko? Wiele lat później jej wnuczka, Cassandra, wyrusza w podobną podróż - do krainy przeszłości, intryg, miłości i zdrady. Dzięki zapiskom babci odsłania kolejne fragmenty mrocznej układanki. Klucz do prawdy leży w wybudowanej na szczycie klifu starej chatce i otaczającym ją sekretnym ogrodzie, wiekowym dworze należącym do arystokratycznej rodziny Mountrachet i tajemniczym labiryncie. 

Historia o odkrywaniu przeszłości i sensu życia. Opowieść o silnych kobietach których przeszłość jest naznaczona cierpieniem. Kate Morton bardzo dokładnie przemyślała fabułę tej powieści, losy trzech pokoleń kobiet przeplatają i uzupełniają się nawzajem. W trakcie czytania tępo nagle przyspiesza, zwroty akcji szokują, malownicze opisy zachwycają. Nie sposób się nie wzruszyć.

5. "Światła pochylenie"- Laura Whitcomb

Ktoś na mnie patrzył. To dość niezwykłe uczucie, kiedy jest się martwym…
Duch Helen przebywał właśnie w klasie angielskiego szkoły średniej, kiedy to poczuła – po raz pierwszy od 130 lat patrzyły na nią ludzkie oczy. Oczy należące do chłopca, który aż do tej chwili niczym szczególnym się nie wyróżniał. Równocześnie przerażona i zaintrygowana Helen zaczyna czuć, że coś ją do niego przyciąga. Fakt, że on przebywa w ciele, a ona nie, stanowi dla nich pierwsze wyzwanie. Walcząc o znalezienie drogi do bycia razem, odkrywają sekrety swojej własnej przeszłości jak również szczegóły z życia młodych ludzi, których ciała przejęli."


Opowieść o miłości z pogranicza życia i śmierci, duszy która nie może zaznać spokoju i przebaczeniu, które może przynieść ukojenie. Książka porusza wiele trudnych tematów, zaskakuje i niesamowicie porusza. Coś czuję, że wkrótce znów zanurzę się w jej stronach.


6. "Nacja"- Terry Pratchett

W świecie przypominającym nasz, lecz będącym jego alternatywną wersją, wybucha epidemia, a wielka fala powoduje ogromne zniszczenia. Większość ludzi ginie, cywilizacja się chwieje. Tymczasem na małej, zagubionej pośrodku oceanu wyspie o nazwie Nacja przy życiu pozostaje jako jedyny nastoletni Mau. Nie jest już chłopcem, ale też nie stał się jeszcze mężczyzną - kataklizm przerwał obrzęd inicjacji. Musi się zmierzyć z utratą najbliższych, wyrzutami Praojców i złością na bogów oraz rozpocząć życie na nowo w samotności. Tylko że Mau nie jest na wyspie sam - przebywa na niej dziewczynka z rozbitego statku, a wkrótce zaczną pojawiać się ocaleli ludzie. Nie wszyscy jednak mają pokojowe zamiary, zwłaszcza plemię ludożerców...
Nacja to pełna przewrotnego humoru i niesamowitych przygód opowieść z gatunku, "co by było, gdyby...", w której dochodzi do spotkania dwóch cywilizacji, odkrycia tajemnicy sprzed wieków, a świat zmierza w nieco innym kierunku, niż potoczył się nasz.

Nazwisko autora jest dla niektórych wystarczającą rekomendacją. "Nacja" to historia bazująca na schemacie starym jak świat ale jak się okazuje wciąż zaskakującym i świeżym.  Mamy tu samotnego chłopca, który nie może stać się mężczyzną i równie samotna dziewczynę, która nie może wrócić do domu. Zderzenie cywilizacji zawsze wychodzi ciekawie, a kiedy za opisywanie bierze się Pratchett dostajemy prawdziwą bombę!

Na razie tyle :-) Książki są całkowicie różne od siebie ale wszystkie zasługują na uwagę. Szkoda, że zalewające rynek nowości przyćmiły te cudowne opowieści swoim blaskiem. starsze nie znaczy gorsze, zwłaszcza, że prezentowane tu pozycje aż tak stare nie są. Mam nadzieję, że jeśli natkniecie się na nie kiedyś w bibliotece to dacie im szansę, wierzcie mi są tego warte.

17 września 2011

Zimowy wilk i letnia dziewczyna


Maggie Stiefvater- "Drżenie"
Wyd. Wilga


Jest zimno.  Chłód przenika twoje ciało ale w tej chwili to nie ma znaczenia. On tam jest. Twój wilk. Patrzy na ciebie cudownymi oczami, z którymi zawsze tak bardzo tęsknisz. Nie chcesz, żeby odchodził, ale wiesz, że to zrobi i wróci dopiero podczas następnej zimy. Jak zawsze. Jest tak blisko. Choć wiesz, że dzielą was setki kilometrów…

Kiedy Grace miała jedenaście lat została zaatakowana przez wilki. Ciągnęły ją z huśtawki, zawlekły do lasu, gryzły. Ale ona nie walczyła. Choć powinna wtedy umrzeć to się nie stało, bo została uratowana przez jednego z wilków, pięknego, żółtookiego i tak… ludzkiego. Od tej pory to był jej wilk, pojawiał się tylko wtedy gdy było naprawdę zimno jednak zawsze trzymał się na dystans, jego natura nie pozwalała mu zbliżyć się do dziewczyny, zaufać jej. Był tak blisko i tak daleko zarazem.

Sam jest wilkołakiem. Każdej zimy zmienia się w zwierzę i z roku na rok pozostaje mu coraz mniej czasu kiedy może cieszyć się ciepłem w ludzkiej skórze. Jest więźniem swojej własnej natury. Choć pragnie z całego serca pozostać po prostu Samem i żyć normalnie to wilk zawsze zwycięża. Ale jest jeszcze ona. Jego letnia dziewczyna. To właśnie dla niej chłopak chce być człowiekiem. Jest dla niego niczym lek na serce poznaczone bolesnymi bliznami przeszłości. Dla niej śpiewa piosenki, które pisze jego dusza. Każdym taktem chce wyrazić coś czego nigdy nie miał. Coś co dostał od losu, ale nie ma prawa zatrzymać. Miłość…

Wkrótce, zaatakowany przez wilki ginie jeden z uczniów liceum. Mieszkańcy Mercy Falls chcą sami wymierzyć sprawiedliwość, myśliwi szykują się na polowanie, już niedługo żaden wilk nie będzie bezpieczny. Nikt jednak nie wie co wydarzyło się tak naprawdę i to musi pozostać tajemnicą. Pozna ją jednak Grace i to na zawsze zmieni jej życie… Dziewczyna podstępem zmusza myśliwych do zaprzestania polowania. Kocha wilki i nie chce by stała się im jakakolwiek krzywda. Choć pamięta o tym co zrobiły jej przed laty nie potrafi ich za to nienawidzić. Nie potrafi przestać słuchać ich wycia, które napawa ją tak wielką tęsknotą… Kiedy znajduje na progu swojego domu rannego chłopaka od razu wie kim on jest. Jedno spojrzenie wystarczy by go rozpoznać. Żółte oczy- jej wilk. Nie ma czasu na szok i pytania, czasu jest coraz mniej. Jednak pomagając Samowi , Grace decyduje się na coś więcej, na stawienie czoła niewidzialnemu wrogowi , podstępnemu i zwodniczemu. Decyduje się na walkę, w której nie ma prawa wygrać. Czy uczucie okaże się silniejsze od zimna, które wyciąga swe lodowate dłonie po kogoś nad kim ma władzę? Czy pojawi się jakieś światełko w całkowicie ciemnym tunelu?

Nie ma co ukrywać: ta książka jest cudowna. Dawno nie czytałam… Wróć! Nigdy jeszcze nie czytałam romansu paranormalnego, który zmierzył by w tym kierunku. Mamy tu do czynienia z całkiem innym rodzajem zagrożenia, uczucie też ma całkiem inny charakter. Pisarze przyzwyczaili nas do pewnego schematu, Maggie jednak wyłamuje się z niego i tworzy coś cudownie innego. Historia jest subtelna i ubrana w niesamowicie piękny język, którym delektowałam się niezmiennie przez całe 455 stron. Nie da się nie zauważyć jak bardzo rozwinął się warsztat pisarski autorki. „Drżenie” to jej trzecia książka, przed nią był jeszcze „Lament” i „Ballada”. Pierwsza z nich jest wydana również po Polsku, już czytając „Lament” byłam zauroczona stylem Maggie ale „Drżenie” przerasta tę pierwszą książkę pod każdym względem. Jestem pod ogromnym wrażeniem prozy pani Stiefvater i z niecierpliwością czekam na następny tom gdyż nie mam bladego pojęcia jak ta historia może się dalej potoczyć.

Muszę jeszcze poruszyć kwestię fanowskich zwiastunów tej książki. Obejrzałam ich całe mnóstwo ale najbardziej podobały mi się te gdzie wykorzystano fragmenty filmu „Pakt milczenia”. Laura Ramsey i Steven Strait idealnie pasują na książkowych Grace i Sama. Mam dla was dwa takie zwiastuny.
Muszę przyznać, że dopiero po przeczytaniu książki uświadomiłam sobie jak bardzo wybrane z filmu sceny do niej pasują, choć historie nie mają najmniejszego nawet związku. Wkrótce będziemy mogli delektować się ta cudowną historią na dużym ekranie gdyż już niedługo ma powstać ekranizacja, co bardzo mnie cieszy. 

Romansów paranormalnych jest dużo, naprawdę dużo. W takiej sytuacji czytelnik czuje się w księgarni jak dziecko w wielkiej cukierni, z jednej strony chce wszystko a z drugiej może kupić tylko jedno i zaczyna się zastanawiać: czy te żelki, choć wyglądają ładnie, nie są za kwaśne? A ta czekoladka, może być przeterminowana? Dobrze to znam, ale postanowiłam zaryzykować: kupiłam, przeczytałam, przeżyłam, zakochałam się. Jeśli wciąż rozglądacie się niepewnym wzrokiem po półkach księgarni, to skupcie go na chwilę na bladym grzbiecie z czerwonym napisem: „Drżenie”…  Zapewniam, że to jest to czego szukacie. Piękna historia miłości, która wywoła w was takie emocje, że nie raz poczujecie dreszcz na swoim ciele.

Ocena 10/10

10 września 2011

„Dopóki nie zrozumiesz śmierci, nie zrozumiesz życia.”*



Carlos Ruiz Zafon- "Marina”
Wyd. Muza

„Czasem to, co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni. Wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło.”*

Książek Carlosa Ruiza Zafóna nie można zamknąć w jednej kategorii. Są barwne, wielowymiarowe, oryginalne i zapisują się w pamięci tak głęboko, że w żaden sposób nie można ich wymazać. Nawet gdybyśmy chcieli. Dzieje się to za sprawą obrazów, które opisuje Zafon. Fabuła może się zatrzeć w naszej pamięci, ale te obrazy wyobraźnia wypali nam pod powiekami na zawsze. Autor jest prawdziwym artystą: maluje słowami swoje powieści, kusząc ezoterycznym pięknem świata, jednocześnie cały czas zaskakując czytelnika zwrotami akcji wielowątkowej, przemyślanej fabuły. 

Powieść „Marina”, czwarte dzieło, które wyszło spod pióra Zafona, urzeka od pierwszej strony. Zaczyna się krótkim prologiem,  opisującym końcową scenę. Nie ujawnia nic z treści, zaostrza jedynie apetyt na lekturę i kolejne strony chłonie się błyskawicznie. 

Głównym bohaterem powieści jest piętnastoletni Oscar Drai, chłopiec, który mieszka  w szkole z internatem i lubi spacery wśród starych, zrujnowanych pałacyków, znajdujących się nieopodal, świadomy historii, które kryją wiekowe domy. Pewnego dnia, przechodząc w pobliżu jednego z owych domów, słyszy piękną muzykę. Zafascynowany wchodzi do środka, jak w transie ogląda stare przedmioty, bierze do ręki zepsuty zegarek… I nagle staje twarzą w twarz z właścicielem domu. Przerażony ucieka zapominając, że wciąż ściska w dłoni znaleziony wcześniej zegarek.

Kilka dni później, wiedziony wyrzutami sumienia, postanawia oddać skradziony przedmiot właścicielowi. Stojąc przed domem, który nieopatrznie uznał za opuszczony, zauważa piękną dziewczynę w białej sukience, wynurzającą się z mgły jadąc na rowerze. Wkrótce ma się przekonać, że ta dziewczyna zmieni całe jego życie. Jest to nie kto inny jak tytułowa Marina, córka gospodarza domu, która marzy by być pisarką i żyje jedynie z chorym ojcem, którym się opiekuje. Zafascynowany Oscar zaprzyjaźnia się z Mariną, a ona pokazuje mu tajemniczą damę w czerni, która co miesiąc odwiedza bezimienny nagrobek, opatrzony jedynie symbolem czarnego motyla. Śledząc kobietę, przyjaciele poznają mroczną stronę Barcelony, jakiej nie znali do tej pory i odkrywają przerażającą tajemnicę, rodem z koszmarów w których zmarli powracają do życia. Nie wiedzą, że zagłębiając się w tą historię wdają na siebie wyrok śmierci. 

Mimo iż tytułowa Marina, to osoba tajemnicza, ezoteryczna i fascynująca, najbardziej tajemniczy okazuje się główny bohater a zarazem narrator powieści. Zdradza on czytelnikowi bardzo niewiele faktów ze swojego życia. Woli odkrywać sekrety innych niż mówić o swoich. Każda z postaci Zafona ma w sobie „to coś”, co sprawia, że nawet negatywni bohaterowie ciekawią nas i fascynują. 

Niewątpliwym plusem powieści  są przerażające i mroczne sceny, które sprawiają, że puls przyspiesza a oczy zaczynają szaleńczo „gonić” po linijkach szukając odpowiedzi: jak poradzi sobie bohater w tej sytuacji? Nigdy nie czytałam książki, która przeraziła by mnie tak jak „Marina”. Oczywiście w znaczeniu pozytywnym.
Książka jest ładnie wydana, kusi czytelnika okładką, która idealnie odzwierciedla jej klimat. Jedynym minusem powieści jest objętość, zaledwie 300 stron, ale akcja jest utrzymana w dobrym tempie i wielokrotnie zaskakuje co rekompensuje ten drobny ubytek. Można powiedzieć, ze książka zawiera dwa oddzielne zakończenia, dwóch różnych historii: Oscara i Mariny oraz kobiety w czerni. Trzeba przyznać, ze obydwa są zaskakujące i okrutne. Żadna siła nie jest w stanie powstrzymać łez cisnących się do oczu. Sami zdecydujcie czy to plus czy minus. 

„Ocean czasu- chcemy czy nie- zawsze zwraca nam to, co w nim kiedyś pogrzebaliśmy.”*

Bez wątpienia powrócę jeszcze nie raz do tej powieści, by zanurzyć się w mrocznych i fascynujących ulicach Barcelony, które autor mistrzowsko opisał. Myślę, że i tu, podobnie jak w przypadku czytanego przeze mnie dwukrotnie „Cienia wiatru”, mogę liczyć na emocje i wzruszenia za każdym razem kiedy będę wracać do tej historii. Podsumowując, „Marina” jest jedną z najlepszych powieści jakie ostatnio czytałam i zdecydowanie trafia do grona moich ulubieńców. Lektura obowiązkowa nie tylko dla wszystkich zafascynowanych twórczością autora, ale również dla tych, którzy stykają się z nim po raz pierwszy. Uzależniająca, wzruszająca, pełna pasji, klimatyczna, trzymająca w napięciu i chwytająca za serce opowieść. „Marina” jest tajemnicą, którą trzeba odkryć, podróżą, w którą trzeba się wybrać, chwilą, którą trzeba zapamiętać. Ja nie zapomnę nigdy. I polecam ją wam z całego serca. 

Ocena 10/10

Dla zainteresowanych, rzut okiem na twórczość Carlosa:
- „Książę Mgły” (org."Principe de la Niebla" )- pierwsza powieść w dorobku literackim pisarza opublikowana w 1993 roku, została wyróżniona Nagrodą Edebe.
- „Pałac Północy” (org. "El Palacio de la Medianoche" )- wydana w 1994 roku, druga powieść Zafona, kontynuacja „Księcia Mgły”.
- „Światła Września” ( org."Las Luces de Septiembre" )-1995 (mój rocznik J ) trzeci, ostatni tom „Księcia mgły”. Polska premiera- październik 2011.
- „Marina” (org.„Marina”)- rok 1999. Książka, którą autor darzy największym sentymentem.
- „Cień Wiatru”(org. "La Sombra del Viento")- 2001r. Książka stała się sensacją wydawniczą.
- „Gra Anioła” (org. "El juego del Ángel")- 2008r. Druga po „Cieniu Wiatru” część czteroksięgu o Barcelonie i Cmentarzu Zapomnianych Książek.( w tym tygodniu do kupienia w biedronce za 11.90 :-) )
Na razie nie ma informacji o dalszych tomach czteroksięgu, ale czekam z niecierpliwością!
 ------------------------------
* Fragmenty powieści 

Zobacz też:

.