30 września 2013

„Oskar i pani Róża”- Eric- Emmanuel Schmitt



„Szanowny Panie Boże…”

Wierzycie w Boga? Wierzycie, że jest gdzieś tam w górze i czuwa nad nami? Oskar nie wierzy. Zwyczajnie nie ma powodu. Chłopiec umiera. Wie, że to prawda, choć nikt nie ma na tyle odwagi by powiedzieć mu o tym wprost. Za sprawą raka od lat jego domem jest szpital, teraz jednak, kiedy zawiodły wszelkie metody leczenia będzie go musiał opuścić. I to na zawsze.

„Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni.”

Najlepszą przyjaciółką i powierniczką Oskara jest Pani Róża, zwana przez niego ciocią Różą. To stara kobieta, wolontariuszka, odwiedzająca w szpitalu chore dzieci. Dla Oskara jej wizyty to jednak coś więcej niż tylko rozmowy. Kobieta, jako jedyna potrafi dotrzeć do jego wnętrza i dać wiarę. Proponuje ona chłopcu, by ten codziennie pisał list do Boga. By mówił mu o wszystkim, co go trapi i uszczęśliwia. By wszystkie swoje emocje przelał na papier. Książka jest właśnie zbiorem listów Oscara do Boga. Są to listy szczere, autentyczne i pełne emocji.

„Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz.”

Dzięki cioci Róży, Oskar odkrył sposób, w jaki może przeżyć całe życie w ciągu dwunastu dni, jakie mu pozostały. Każdy jeden dzień jego pozostałego życia odpowiadał dziesięciu latom. Całe „życie” jakie przeżył w ciągu tych kilku dni chłopiec, to groteskowe przedstawienie stereotypów o dorosłych. Oskar w prześmiewczy sposób przedstawia ich lęki, błędy, fobie i uprzedzenia. Dzięki temu powieść Schmitta nabiera uniwersalnego znaczenia i staje się historią dla wszystkich- niezależnie od wieku. Mimo, że bohater jest dzieckiem, to zawarte w książce przesłanie jest kierowane głównie do dorosłych: dokąd zmierza twoje życie?

„Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, ze dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, ze jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.”

Choć jest to opowieść o powolnej i świadomej śmierci, ukazanej oczami dziecka, a zarazem o tym jak zaakceptować przemijanie i kruchość czasu, głównym tematem książki nie jest wcale śmierć. Jest nim życie. Autor stara się przekazać nam za sprawą tych kilku krótkich listów prawdę o sensie naszego istnienia. A tajemnica życia jest w gruncie rzeczy bardzo prosta. Należy cieszyć się każdym dniem, ponieważ każdy może okazać się tym ostatnim.

„Codziennie patrz na świat jakbyś widział go po raz pierwszy.”

Książka mimo swojej nikłej objętości jest po brzegi naszpikowana pięknymi i na wskroś prawdziwymi cytatami, które są jak małe mądrości zamknięte w słowach. Historia jest porównywana do „Małego księcia”. Moim zdaniem „Oskar i Pani Róża” to pozycja lepsza, ponieważ bardziej realistyczna i dramatyczna, a zarazem oddziałująca na emocje i niepozostawiająca nikogo obojętnym. Myślę, że każdy powinien choć raz przeczytać tą powieść. Ja z pewnością jeszcze nie raz do niej powrócę.

Ocena:
10/10
Pozycja obowiązkowa


„Najciekawsze pytania wciąż pozostają pytaniami. Kryją w sobie tajemnicę. Do każdej odpowiedzi trzeba dodać „być może”. Tylko na nieciekawe pytania można udzielić ostatecznych odpowiedzi.”

26 września 2013

„Odblask czerwieni”- Jeri Smith- Ready



„Wszystko, co nas łączy jest częścią tajemnicy”*

W poprzednim tomie serii, zatytułowanym „Odcień fioletu” poznaliśmy Aurę Salvatore- nastolatkę urodzoną po przemianie, za sprawą której widzi duchy i może się z nimi porozumiewać. Świat Aury legł w gruzach, kiedy jej chłopak Logan przypadkowo doprowadza do własnej śmierci. Jako medium, Aura może wciąż go widzieć, co wbrew pozorom okazuje się tyle darem, co przekleństwem. Sprawy dodatkowo komplikują się kiedy na horyzoncie pojawia się Zachary- przystojny Szkot, który podobnie jak Aura ma pewien tajemniczy związek z przemianą. Tom I kończy się w momencie, kiedy Logan decyduje, że już czas przejść na drugą stronę. Sprawy przyjmują jednak zupełnie nieoczekiwany obrót. Logan zamiast odejść na zawsze zamienia się w cień…

Od tego momentu mija 10 tygodni. Tygodni pełnych bólu i ciągłego wołania by powrócił. I właśnie wtedy, gdy Aura jest gotowa się poddać, gdy wykrzyczy ostatni akord swej desperacji- on wreszcie powraca. Okrutny, zimny, zły. Lecz wtedy, przecząc wszelkiej logice dokonuje się cud. Logan znów jest duchem. Na chwilę staje się nawet kimś więcej. Co to może oznaczać? Na pewno kolejną niezwykłą zagadkę, którą bohaterowie będą musieli rozwikłać zanim zrobią to ich wrogowie.

Również w życiu miłosnym Aury nie jest wcale różowo. Dziewczyna była pewna, że jest gotowa by zostawić przeszłość za sobą i wreszcie spojrzeć w przyszłość gdzie widzi siebie u boku Zacharego. Jednak czy nie zmieni zdania, gdy w jej życiu znów pojawi się Logan? Czy w obliczu nowych faktów będzie potrafiła podążyć właściwą ścieżką? I kogo tak naprawdę pragnie jej serce?

Dodatkowo dzięki projektowi dotyczącemu astronomii, tworzonemu wraz z Zacharym, Aura dokona niezwykłych odkryć rzucających zupełnie nowe światło na całą historię przemiany. Jaki związek z tym wydarzeniem ma mama Aury i tata Zacha? Co wydarzyło się podczas przesilenia w Newgrange? Co znajduje się na zaginionych kartach pamiętnika mamy Aury? Kto jest jej ojcem? Czego od nastolatków chce DCM? Masa pytań prawda? Ten tom zdradza dużo tajemnic. Większość jednak wciąż czeka w cieniu na swój wielki debiut, który będzie miał miejsce w tomie trzecim. Miejmy nadzieję, że wydawca postanowi nie porzucać serii.

Jeśli chodzi o emocje, którymi tak zachwycałam się w tomie pierwszym, muszę przyznać, że autorka jak najbardziej trzyma poziom. Tak samo jak poprzednio targała moim sercem na wszystkie strony i nie dała ani chwili wytchnienia. Działo się wiele i nie mam tu na myśli tylko akcji (która nawiasem mówiąc była dawkowana perfekcyjnie!), wewnątrz działo się bowiem równie wiele a wewnętrzne rozterki bohaterów oddziałują silnie na czytelnika czyniąc go niemal częścią tej historii.

Na pytanie, który tom uważam za lepszy nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Oba są równie udane i ciekawe. Choć do jedynki mam większy sentyment, to w dwójce działo się więcej i intensywniej. Potraktuję więc serię ogólnie i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jeśli chodzi o młodzieżowe romanse paranormalne, ta opowieść jest u mnie w czołówce. Wzruszająca, dowcipna, pikantna, dobrze opowiedziana, z masą tajemnic i emocji. Naprawdę warto przeczytać!

Ocena:
9/10


Zachęcam do zakupienia książek w sklepie internetowym matras.pl
Tom I- 10. 50 zł
Tom II- 9. 90 zł

Przypominam, że odbiór w księgarni jest darmowy ;)

17 września 2013

„Dziewczyna, która chciała zbyt wiele”- Jennifer Echols


Jak dużo, to tak naprawdę zbyt wiele?

Zastanawialiście się czasem, co popycha młodzież go głupich, często nawet niebezpiecznych czynów? Uważacie, że są zwyczajnie nieodpowiedzialni, czy może macie jakieś teorie na temat ich motywów? Jennifer Echols postanowiła zgłębić trochę ten temat, bo jak wiadomo wszystko ma swoją przyczynę.

Meg jest buntowniczką. Ma w nosie zakazy, nakazy i wszelkie zasady. Ma niebieskie włosy i żadnych przyjaciół. Choć kandydatów nie brakuje, ona nie ma zamiaru nikogo do siebie dopuścić. Chce żyć pełnią życia i nie myśleć o przyszłości. Jest lekkomyślna, żyje chwilą i niczego nie planuje. No może oprócz jednej rzeczy: gdy tylko stanie się pełnoletnia wyjedzie jak najdalej od rodzinnego miasta. Jak najdalej od nudnego życia, monotonni, ludzi, którzy nie są w stanie jej zrozumieć. Chce od tego wszystkiego uciec. Jednak póki ten dzień nie nadejdzie ma zamiar robić wszystko, na co ma ochotę. Bez względu na to, czy jest to legalne. Dlatego wraz z przyjaciółmi idzie nocą na most kolejowy totalnie pijana, nie myśląc o tym, że naraża życie. Nastolatkowie zostają przyłapani przez policję, jednak nie mają pojęcia jak wiele zmieni to w ich życiu.

John, to dziewiętnastolatek, który miał przed sobą świetlaną przyszłość. Mógł pójść na studia, znaleźć świetną pracę, mieć dziewczynę. Jednak zrezygnował zarówno ze studiów jak i z życia prywatnego na rzecz służby. Jest policjantem i bardzo poważnie traktuje swoją pracę. Kiedy przyłapuje Meg na moście, wie, że nie może zignorować jej wybryku. Dlatego wymyśla dla niej karę. Zarówno ona jak i jej przyjaciele muszą podczas przerwy wiosennej zająć się pracą w policji, straży i karetce. W dodatku, na nocną zmianę. Ślepy los (a może wcale nie taki ślepy) postanowił skrzyżować tu ścieżki Meg i Johna. Jednak czy ludzie o tak skrajnych charakterach będą w stanie się dogadać? Czy Meg zrozumie, co robiła źle? Jedno jest pewne. Ten wspólnie spędzony tydzień zmieni ich oboje.

„Los to coś, co wyciągasz jak słomkę. To szansa.”

Jednym z ciekawszych aspektów książki, są relacje między głównymi bohaterami. Nie są one łatwe. Ciągłe słowne potyczki i spięcia między Johnem a Meg dodają książce pikanterii. Każde z nich ma swoje własne zdanie na każdy temat i zacięcie go bronią. Ciągle działają sobie przez to na nerwy, testują swoje własne granice. Z czasem zaczyna między nimi rodzić się też uczucie, jednak po zmieszaniu z wcześniej wymienionymi zachowaniami , powstaje z tego istny koktajl mołotowa!

W książce jak i w życiu, każde zachowanie ma swoją przyczynę. A za tymi przyczynami stoją tajemnice. Parze głównych bohaterów sekretów nie brakuje. Ich czyny i działania są zmotywowane pewnymi wydarzeniami z przeszłości. Problem w tym, że nie chcą oni ich wyjawić. Tłumią je w sobie i pozwalają, by nimi zawładnęły, aż w końcu w tej nieświadomości, posuwają się za daleko.

Teraz może napiszę w końcu coś od siebie. Czy mi się podobało? Oczywiście! Meg jako narratorka naprawdę nieźle się spisała. Historia jest lekka przyjemna i absolutnie nie nużąca. Tajemnice są wyjawiane powoli, tak więc napięcie się stopniuje. Mamy tu zwroty akcji, tajemnice, uczucia, bunt i wewnętrzną przemianę. Na tle wielu innych młodzieżowych obyczajówek, powieść pani Echols prezentuje się bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że jestem jak najbardziej zachęcona do poznania jej pozostałej twórczości.  O czym tak naprawdę jest ta opowieść? O przeszłości, która jest w stanie zniszczyć teraźniejszość. I o tym jak dawne rany potrafi zaleczyć człowiek, który uświadamia nam, że można spojrzeć na świat zupełnie inaczej. Serdecznie polecam!

Ocena:

7/10

Na koniec małe bonusy mojego autorstwa ;)

Autorka:

14 września 2013

ZAPOWIEDŹ: "Dziewczyny z Danbury. Orange Is the New Black" Piper Kerman


Dziewczyny z Danbury.
Orange Is the New Black
Piper Kerman


ŚWIATOWY BESTSELLER!
Setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy, miliony oglądających serial – teraz historia Piper porwie także i Ciebie!
Przekrocz próg więzienia dla kobiet...

Piper Kerman jeszcze do niedawna miała fantastyczne mieszkanie, kochającego faceta i obiecującą karierę przed sobą. Kiedy agenci federalni zapukali do jej drzwi z aktem oskarżenia, ledwo przypominała tę lekkomyślną, młodą kobietę, którą była tuż po ukończeniu Smith College.

Teraz jednak musi rozliczyć się z konsekwencjami swojego krótkiego, beztroskiego flirtu z handlem narkotykami i trafia do więzienia dla kobiet w Danbury, w stanie Connecticut. Jeżeli myślała, że choć w drobnym stopniu mogła przewidzieć, co ją czeka... cóż, grubo się myliła.

Zaskakująca, kontrowersyjna, niezwykle zabawna i przede wszystkim – prawdziwa!

„Uwielbiam tę książkę. Kompletnie mnie zaskoczyła. Jest to przekonująca historia ukazująca życie w federalnym więzieniu dla kobiet. To nie tylko spojrzenie na scenę wojny z narkotykami, jest to też historia bogata w humor i patos odkupienia. Nie spodziewałam się, że Piper Kerman w tak wspanialy sposób opisze miłość, współczucie i ukaże realia życia kobiet w więzieniu. To zaskakujący twist – te nawiązywane za karatami przyjaźnie, ukazanie delikatności społecznej. W końcu ta książka nie jest tylko o więzieniu, narkotykach, przestępczości czy sprawiedliwości, to – mówiąc wprost – pięknie opowiedziana historia o tym, jak niewiarygodne mogą być kobiety. Nigdy jej nie zapomnę


– Elizabeth Gilbert, autorka Jedz, módl się, kochaj.



Autorka:

Serial:
Na podstawie książki powstał popularny serial produkcji Netflix, który już po pierwszym sezonie podbił serca milionów widzów!

Trailer:



Post bierze udział w konkursie zorganizowanym na stronie:

9 września 2013

„Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy”- Janet Evanovich

To tylko praca. Nic osobistego…

Stephanie Plum ma przechlapane. A nawet gorzej. Kiedyś wiodło jej się świetnie. Miała niezłą pracę sprzedawcy bielizny i całkiem sprawnie wiązała koniec z końcem. Niestety została zwolniona i sporo brakuje by te dwa końce chociażby zbliżyły się do siebie. Jednak to było pół roku temu. Teraz Stephanie stara się jak może by uchronić swój samochód przed windykatorem, który notabene był jej zdaniem kanalią już w szkole średniej. Do tego by nie pogrążyć się w długach po samiutkie uszy, sprzedaje, co może ze swojego mieszkania. Ostatecznie zostaje bez samochodu, mebli i kasy na koncie. Za to z chomikiem i długami. Przechlapane jak cholera.

Zdesperowana kobieta jest jednak zdolna do naprawdę radykalnych kroków. Kiedy Stephanie dowiaduje się, że może liczyć na posadę w biurze windykacji poręczeń swojego niezbyt ogarniętego kuzyna, natychmiast łapie okazję. Pech jej jednak nie opuszcza. Nudna praca za biurkiem okazuje się bowiem zajęta. Tak się jednak składa, że w biurze kuzyna Vinniego można złapać dużo lepszą posadę. Łowca nagród. Nieźle brzmi i daje jeszcze lepsze przychody. Głównie z tego drugiego powodu Stephanie postanawia spróbować swoich sił. Pal licho, że musi ścigać groźnych przestępców, którzy nie stawili się przed sąd. To nic, że totalnie się na tym nie zna. I nie szkodzi, że ma zająć się sprawą Morelliego, który przez pewien niechlubny dla niej incydent mający miejsce za ladą z eklerkami poważnie zszargał jej reputację, kiedy była w szkole średniej. Ale naprawdę, to nic osobistego. Przecież nie można z takiego powodu porzucać sprawy wartej okrągłe dziesięć tysięcy.

„Są tacy mężczyźni, którzy pojawiają się w życiu kobiety, by je dokumentnie spieprzyć na zawsze. W moim przypadku tę rolę odegrał Joseph Morelli- wprawdzie nie spieprzył mi życia na zawsze, ale za to kilkakrotnie.”*

Nie jest łatwo. Długi się piętrzą, kasy nie przybywa, ścigany nie ułatwia sprawy robiąc, co i rusz ze Stephanie idiotkę, a do tego kobieta wplątuje się w historię rodem z kryminału i na własne życzenie ściąga sobie na głowę niebezpiecznych bandziorów. Ale Stephanie jest zdeterminowana i zrobi, co trzeba: po pierwsze dla pieniędzy.

Co musicie wiedzieć o bohaterce? Przede wszystkim to, że jest świetną narratorką o ciętym języku i niebanalnym poczuciu humoru. Dzięki niej powieść jest lekka, ożywcza a kolejne kartki dosłownie się wchłania. Przeczytanie całego tomu nie może zająć więcej niż dwie godziny z zegarkiem w ręku, bo wprost nie można odłożyć jej na bok. Książka to idealny umilacz podróży, sprawdziłam to na sobie. Niewielki format, duża czcionka i lekka treść to doskonałe połączenie, jeśli akurat jesteśmy w drodze. Nie trzeba się przy niej specjalnie skupiać i snuć przemyśleń na temat filozoficznych treści, za to można się całkiem nieźle ubawić i zrelaksować.

Spotkanie z panią Plum było perfekcyjną rozrywką pełną uśmiechu i wrażeń. Nie da się nie polubić tej zwariowanej kobiety. Wy też z pewnością pokochacie jej przygody. Zwłaszcza, że jest ich całkiem sporo, bo seria na dzień dzisiejszy liczy 22 tomy. Przerażeni? Niepotrzebnie. Każda książka to osobna historia, więc można je czytać w dowolnej kolejności i niezależnie od siebie, a jeśli poczujecie, że już dość można spokojnie przerwać czytanie nie obawiając się, że nie odkryliście jakiegoś epickiego zakończenia. Czyż to nie jest seria doskonała?

Ocena:
7/10


Film:
O ile książka podobała mi się bardzo, film nie wywarł na mnie zbytniego wrażenia. Jak można określić tą produkcję jednym słowem? Jest… typowa. „Jak upolować faceta” to film, który nadaje się do obejrzenia na raz, od niechcenia w bardzo nudny dzień, by tydzień później zapomnieć o jego istnieniu. Jest to jedna z tych produkcji, których mamy na pęczki w telewizji, i które oglądamy by jakoś zapełnić czas wolny wieczorem, kiedy nic się nie chce.
Szkoda, bo choć historia z książki nie zapowiadała kasowego hitu to mogła być zrealizowana nieco staranniej. Jeśli chodzi o spójność z książkowym pierwowzorem, porównując do innych ekranizacji- jest nieźle. Po prawdzie chronologię trafił szlag i wszystkie wydarzenia były opowiedziane w nieco zmienionej kolejności, to i tak dobrze, że producenci nie stworzyli zupełnie innej opowieści na motywach powieści pani Evanovich. Jak dla mnie ekranizacja powinna być możliwie jak najbardziej wierna oryginałowi i niezmiernie mnie drażni takie odbieganie od wizji autorów.
Plusy? Na pewno świetna gra aktorska Katherine Heighl, która pasuje do roli Stephanie wprost idealnie, do tego Komandos (zwany tu Rangerem) który sprawił, że zaczęłam się wahać czy Morelli to faktyczne mój męski faworyt w tej historii.
Pojedynek książka vis ekranizacja po raz kolejny został wygrany przez pierwszą zawodniczkę. Głównie ze względu na świetną narrację Stephanie, która w ustach aktorki nie była już tym samym. Do tego filmy mają jedną podstawową wadę: za szybko się kończą. O ile autor może na setkach stron, praktycznie bez końca opisywać perypetie bohaterów, tak w półtoragodzinnym filmie nie da się zamknąć nawet połowy tego, co powinno zostać pokazane. Dlatego łapcie książkę a film sobie darujcie, albo potraktujcie jako niezobowiązujący dodatek.
Ocena:

4/10


4 września 2013

„Odcień fioletu”- Jeri Smith- Ready



Tak blisko, choć tak daleko…

To miał być wyjątkowy wieczór. Chłopak Aury zraz ze swoją kapelą mieli w końcu zostać odkryci przez wielką wytwórnię i rozpocząć karierę naprawdę. After party po koncercie miało być imprezą, jakiej nikt nie zapomni, a noc, którą Logan i Aura mieli potem razem spędzić miała być z kolei niezapomnianą dla nich. I tak właśnie się stało, ale z zupełnie innego powodu. Wszystko szło perfekcyjnie do momentu, w którym z pewnych przyczyn Logan sięga po narkotyki, które dostał po koncercie. Skutek okazał się tragiczny. Logan przez swoją własną głupotę skazał się na śmierć, a Aurę i swoja rodzinę na ogromne cierpienie. Dziewczyna nie może pogodzić się ze stratą. Jest jej tym ciężej, że ma pewien niesamowity dar…

„To co widzialne jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne”*

Jak wszyscy urodzeni po Przemianie, Aura widzi duchy. Są wszędzie pośród nas, a zadaniem nastolatków takich jak Aura jest pomaganie im w przejściu na drugą stronę i zaznanie spokoju. Duchy, które widzi dziewczyna, to niematerialne, spowite w fiolecie byty, które od zwyczajnych ludzi różni i fakt, że są niewidoczni dla urodzonych przed Przemianą, nie mogą dotykać oraz być dotykani i są, cóż… martwi. Dla Aury dar okazuje się jednocześnie błogosławieństwem jak i przekleństwem. Może ciągle widzieć Logana i rozmawiać z nim, jednak nie może zmienić tego, że stracił życie. Nie może go dotknąć, przytulić, może jedynie błagać, by to wszystko okazało się snem. Jednak to rzeczywistość, której trzeba stawić czoła. Aura wie, że jej zadaniem jest pomóc Loganowi odejść, jednak czy będzie do tego zdolna? Czy zaryzykuje duszę chłopaka dla kilku chwil z nim spędzonych?

„Gwiazdy są najbardziej niezmienną rzeczą jaką znamy.”*

Tymczasem na horyzoncie pojawia się Zachary. Jest ciepły, przyjacielski i… żywy. Aura będzie musiała zdecydować czy chce nadal patrzeć w przeszłość, czy jest gotowa by stawić czoła przyszłości. Tak się jednak składa, że Zachary ma wiele tajemnic i wie coś więcej na temat Przemiany, a okazuje się, że jest to coś o wiele większego niż wszyscy podejrzewali…

Mogłoby się wydawać, ze to historia jakich wiele. Ale czytanie jej było jak operacja na otwartym sercu. Czułam jakby ktoś rozciął mi je na pół i wtłaczał w nie z każdym atramentowym słowem, nowe emocje. Mroził i rozgrzewał na zmianę. Razem z Aurą przeżyłam wielki ból, upokorzenie, żal, smutek, gorycz. Wylewałyśmy razem rzewne łzy, ale także przeżyłyśmy chwile radości, prawdziwego szczęścia, przeżyłyśmy miłość i cudowną przyjaźń. To była niesamowita podróż.

Autorka to prawdziwy wirtuoz- gra na emocjach czytelnika jak jej się podoba i nie oszczędza bohaterów. Moje szczególne uznanie zyskała głównie dlatego, że potrafiła wywołać we mnie prawdziwe emocje od łez po prawdziwy, szczery śmiech. Bo choć opowieść jest poruszająca, znajduje się w niej naprawdę wiele zabawnych dialogów i sytuacji. O oderwaniu się od lektury nie ma w takim razie w ogóle mowy! Co ważne, bohaterowie wykreowani przez autorkę są barwni, wyraziści, wielowymiarowi i nie sposób ich nie polubić. Nie mają tej okropnej tendencji do wkurzania jak większość postaci z tego kanonu literatury. Zawsze trochę „boję się” głównych bohaterek, bo większość ma niestety lekkie uszczerbki umysłowe, lub tego mózgu zwyczajnie nie ma. Faceci z kolei często całą swoją inteligencję przekładają na zabójczą (a jakże!) urodę oraz środek transportu lub grubość portfela. Tu było zupełnie inaczej. Aura to świetna dziewczyna, która ma charakterek i twardo stąpa po ziemi. No i chyba pierwszy raz w życiu szczerze nie wiedziałam, którego z chłopaków lubię bardziej!

Co więcej? Wszystko zostało już chyba powiedziane. Świetna opowieść, dająca doskonałą rozrywkę i nieprzytłaczająca mimo dosyć przygnębiającego tematu, jaki został w niej poruszony. Autorka ma lekkie pióro i poczucie humoru, więc książkę chłonie się błyskawicznie. Objętościowo też jest ok, bo tylko 320 stron, dlatego jest idealna nawet dla niewprawionych i czytających raczej rzadko. Naprawdę szczerze polecam, nie tylko romantyczkom, ale wszystkim.

Ocena:
9/10

I na koniec trailer, tak na zachętę ;)



UWAGA!
 W sklepie internetowym matras.pl możecie zakupić „Odcień fioletu” za jedyne 10.50 zł! A kontynuację „Odblask czerwieni”, którą postaram się wkrótce zrecenzować, za 17.40 zł. Przypominam, że odbiór w księgarni jest darmowy, więc naprawdę warto się skusić!


Pozdrawiam!

2 września 2013

„Password”- Mirjam Mous


Pamiętasz jeszcze hasło?
Czasem jakaś książka potrafi tak zachwycić i namieszać w głowie, że natychmiast jesteśmy gotowi przeczytać wszystko z dotychczasowego dorobku jej twórcy. Mirjam Mous skradła moje serce cienką i niepozorną książeczką zatytułowaną „Boy 7”. Nie dajcie się zwieść objętości, w tej książce dzieje się więcej niż w niejednym opasłym tomiszczu. Jak łatwo się domyślić, gdy zobaczyłam zapowiedź kolejnej powieści autorki, natychmiast zapragnęłam ją przeczytać. Problem z dobrym początkiem jest jednak taki,  że i oczekiwania wobec dalszych dzieł wzrastają. Czy „Password” trzyma poziom? Potrzymam Was jeszcze trochę w niepewności, a teraz zdradzę trochę z fabuły.

Głównych bohaterów mamy aż trzech, ale to Mick jako pierwszy zaczyna opowiadać nam swoją wersję zdarzeń. Od pierwszego dnia szkoły chłopak nie miał lekko. Szykanowany i wyśmiewany zawsze szukał cienia, w którym mógłby się ukryć. Wszystko zmieniło się, kiedy w szkole pojawił się Jerro Prins. Rysopis? Mercedes, szofer, i Rolex. Jerro jednak nie jest typowym rozkapryszonym dzieckiem milionerów. Jest tajemniczy i zamknięty w sobie, ale kieruje się swoimi zasadami. Na przekór wszelkim oczekiwaniom to właśnie z Mickiem postanawia się zaprzyjaźnić. I tylko z nim.

Jednak Mick nie może długo cieszyć się przyjacielem. Pewnego dnia znajduje nieprzytomnego Jerro w jego pokoju. Zaniepokojony wzywa pomoc. Jednak kiedy jedzie do szpitala odwiedzić przyjaciela okazuje się, że karetka wcale go tam nie przywiozła… Następnego dnia chłopak się odnajduje jednak Mick widzi, że coś jest nie tak. Jerro nie tylko dziwnie się zachowuje, ale ma też wyraźne luki w pamięci. Tylko dlaczego? Mick wie jedno: musi dowiedzieć się, co wydarzyło się w karetce i pomóc przyjacielowi zanim będzie za późno.

„Jeśli ktoś choćby w najmniejszym stopniu cię o coś podejrzewa, wtedy wszystko idzie nie tak.”

Historia Micka i Jerro przeplata się z opowieścią innego chłopca- Stefana. Jaką rolę odegra on w tej historii? Tego niestety bardzo łatwo się domyślić. Choć sama opowieść jest dosyć pokręcona i nie wpadłabym raczej na takie rozwiązanie, tak od połowy, kiedy wszystko zaczyna się wyjaśniać można już bardzo łatwo domyślić się całej reszty. Trochę szkoda, bo autorka naprawdę fajnie wystartowała i nieźle budowała napięcie. Zakończenie miało więc spory potencjał, w moim odczuciu jednak zupełnie niewykorzystany. Wszystko stało się zdecydowanie za szybko i za mało dramatycznie. Przyznam szczerze, że więcej emocji dostarcza początek niż końcówka, co mnie trochę rozczarowało.

„Jeśli nie wiesz, co robisz źle nie możesz nic zmienić.”

Choć mamy do czynienia z thrillerem jest to zdecydowanie powieść skierowana do młodego czytelnika i czuć to na każdej stronie. Czytało się ją jednak bardzo przyjemnie i wręcz błyskawicznie. Dzięki krótkim rozdziałom i lekkiemu stylowi powieść staje się świetnym umilaczem letniego wieczoru. Może nie doznacie wstrząsu ani objawienia podczas lektury, ale lekki dreszczyk emocji i relaks macie gwarantowany!

Teraz po ukończonej lekturze mogę Wam z czystym sumieniem powiedzieć, że to „Boy 7” wygrywa w rankingu. Tamta pozycja stawiała więcej pytań i dawała na nie ciekawsze odpowiedzi, była bardziej dynamiczna i szokująca. Choć końcówki w obu pozycjach wypadają raczej blado na tle całości to epilog w „Boy 7” bardziej mnie zaintrygował niż ten zaproponowany w „Password”. Mimo to prozę  Mirjam nadal bardzo lubię i polecam. Jeśli szukacie niezobowiązującej książki, która pozwoli wam się zrelaksować to lektura dla Was.
Ocena:

6/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Dreams.

***




Zobacz też:

.