31 lipca 2011

Dotyk, który zmienia wszystko…



Laurie Faria Stolarz- "Dotyk. Śmiertelny sekret"
Wyd. Nasza Księgarnia

Z twórczością pani Stolarz zetknęłam się już jakiś czas temu. Książki z serii „Płomień na…” czytało się naprawdę przyjemnie, ale nic ponadto. Idąc za radą koleżanki z forum ściągnęłam e-booka z zamiarem przeczytania kilku pierwszych stron, żeby zdecydować czy warto ją kupić. I tu pojawił się mały problem, przykleiłam się do monitora! Czytam raczej powoli więc teraz potwornie bolą mnie oczy i czuję się jak po małym praniu mózgu ale nie dałam rady przerwać lektury.

Mieliście kiedyś wypadek samochodowy? Paskudna sprawa. Tracisz kontrolę nad tym co się dzieje, czujesz, że to kwestia kilku sekund kiedy stanie się coś złego, patrzysz jakby w zwolnionym tempie, nie mogąc kompletnie nic zrobić. Główna bohaterka, Camelia była w nieco innej sytuacji ale czuła dokładnie to samo. Szła właśnie przez szkolny parking, kiedy upadł jej kolczyk. Schyliła się, by go podnieść i zauważyła pędzący na nią samochód. Nie miała czasu na żadną reakcję, ale wtedy pojawił się tajemniczy wybawiciel, który odepchnął ją w ostatniej chwili. Wtedy pomyślałam: ”Ej! To już było!” Ale wtedy chłopak zrobił coś czego się nie spodziewałam. Dotkną ją. Nie tak zwyczajnie, było w tym coś dziwnego, coś czego Camelia nie jest w stanie pojąć. Co takiego? Tego dowiemy się później.

Mijają trzy miesiące. Choć rany się zagoiły, Camelia wciąż myśli o wypadku. Chce jeszcze raz spotkać tamtego chłopaka, podziękować mu i zapytać co tak naprawdę wtedy zrobił? I nagle, któregoś dnia w szkole, widzi go. Ben, bo tak mu na imię, nie zostaje zbyt ciepło przyjęty przez rówieśników. Ludzie plotkują, że udusił swoją dziewczynę, po czym zepchnął ją z klifu. Mimo to Camelia jest zdeterminowana. Chce go poznać i odkryć jego sekret. Ale Ben nie chce mieć z nią nic wspólnego. Wtedy też nasza bohaterka zaczyna dostawać dziwne wiadomości i odbierać niepokojące telefony od obsesyjnie zauroczonego wielbiciela, którego myśli możemy poznać dzięki króciutkim rozdziałom wplecionym w historię.

Pani Stolarz ma poczucie humoru. Przyjaciele Camelii, Kimmie  i Wes, rozbawiali mnie co drugim zdaniem. Akcja toczy się szybko bez zbędnych opisów. Autorka ciekawi czytelnika i nie pozwala odłożyć książki na bok, zaskakuje, czasem straszy, dostarcza całej gamy emocji. Zachowanie Bena trochę mnie irytowało, ale kiedy dowiedziałam się jaka jest przyczyna jego zachowania, irytowałam się trochę mniej (ale nie do końca).

Nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu, że książka jest podobna do "płomienia na..." - szalona przyjaciółka (Amber-Kimmie), lekko zniewieściały kumpel, psychol prześladowca- obaj mieli podobne motywy. Jednak historia z dotykiem była intrygująca i oryginalna, jeden malutki element, powiedzmy paranormalny, który ma jednak naukową nazwę- mówcie co chcecie ale ja tam wierzę w siły umysłu.

Książka była dobra, sprawnie napisana i zabawna, ale nie jest to raczej książka do której się wraca. Zabrakło mi tu może trochę dramaturgii albo po prostu się czepiam. Książka nie jest gruba, więc jednocześnie ilość wątków nie jest duża. A ja zdecydowanie wolę bardziej rozbudowane historie. Czytając "Śmiertelny sekret" nasuwały mi się tylko trzy podstawowe pytania: kim jest Ben? Czy jest winny? I kto prześladuje Camelię? Gdybym kupiła tą książkę raczej nie żałowałabym straconych pieniędzy, bo całokształt jest naprawdę smakowity. Akcja pędzi jak szalona, pojawia się napięcie, dzięki krótkim rozdziałom, żaden wątek się nie dłuży. Jedynak mam to do siebie, że często nasuwają mi się porównania do innych książek. W tym przypadku pojawiło się porównanie „Dotyku” do „Ukrytego” (=> RECENZJA). Muszę przyznać, że ta druga pozycja bardziej przypadła mi do gustu. Najlepiej jednak wyposażyć się w obie książki, bo jedna i druga ma wiele do zaoferowania. Czas spędzony z tymi książkami z pewnością nie będzie czasem straconym.

Ocena: 8/10
 

29 lipca 2011

Wenecja pod podszewką




Michelle Lovric - "Córka Laguny”
 Wyd. Jaguar

 Wenecja to piękne miasto, miałam to szczęście, że widziałam je na własne oczy. Kanały, gondole, wąskie uliczki… Dlatego bardzo ucieszyłam się, że będę mogła przeczytać historię dziejącą się w tym mieście. Wiedziałam , że sięgam po książkę dla dzieci i nie spodziewałam się niczego ambitnego, raczej prostej, relaksującej literatury. Cóż nie do końca tak było. Ale od początku…

Zaczyna się bardzo tajemniczo… Wenecję spowija mgła. Rodzina Gasperinów wybiera się właśnie do kościoła, by ochrzcić małą dziewczynkę. Mimo ostrzeżeń przekonują gondoliera by zawiózł ich na uroczystość, przecież w taką mgłę żaden inny statek nie będzie pływał , prawda? Jednak na ich nieszczęście tym samym przekonaniem kierował się kapitan promu. Chwilę przed tragicznym wypadkiem zostaje on jednak zaatakowany przez magoghe- wyjątkowo okrutne mewy. Początkowo wszyscy myślą, że był jedyną ofiarą, do czasu kiedy laguna zaczyna zwracać ciała zmarłych Gasperinów. Po dziewczynce jednak ślad zaginął… Tej nocy budzi się też pradawne zło, ale o tym czego chce dowiecie się później.

Przenosimy się o dziesięć lat w przyszłość, konkretnie do starej weneckiej księgarni. Tu poznajemy Teo rezolutną jedenastolatkę zakochaną w książkach i Wenecji ( w tym akurat jest do mnie podobna ). Przybyła ona właśnie do Wenecji (uwierzcie mi wiele wysiłku ją to kosztowało )z rodzicami, znanymi naukowcami, którzy wraz z innymi ludźmi nauki mają znaleźć sposób ocalenia tego pięknego miasta, zaczyna bowiem zagrażać mu jakieś tajemnicze niebezpieczeństwo. W starej księgarni wpada jej w ręce, a konkretnie spada na głowę, tajemnicza książka pod tytułem „Klucz do Tajemnego Miasta”. I wtedy wszystko się zaczyna. Teo odkrywa, że miasto kryje tajemnice i magię, a zagrożenie jakie nad nim wisi bynajmniej nie ma związku z nauką. Dlaczego burmistrz udaje, że nic się nie dzieje? Jakim cudem posąg drukuje ulotki z ostrzeżeniami? Skąd biorą się przerażające rzeźby? Dlaczego dzieci umierają? Czy syreny potrafią przeklinać? Co to znaczy znaleźć się pod podszewką? Teodora przeżyje niesamowitą przygodę. Czy uda jej się ocalić miasto? Czy odkryje swoje przeznaczenie?

Mimo iż historia jest ciekawa i barwnie opisana książkę czytało mi się ciężko. Przynajmniej na początku. Nie wiem czy to zasługa braku czasu i przez to, że nie mogłam się dostatecznie wczuć i tą opowieść, a może jestem już za stara. Generalnie książka jest taka jaka przygodówka dla dzieci być powinna: przejrzysta fabuła, sympatyczni bohaterowie, okrutny wróg itp. Mimo to świat opisany przez Michelle Lovric był bardzo plastyczny, ciekawy i chwilami mroczny. Tak właśnie mroczny! Poczekajcie aż poznacie Rzeźnika Biasio! Moją sympatię zyskał głównie Renzo, przyjaciel Teo, rodowity wenecjanin (jego stosunki z bohaterką nie zawsze był przyjazne). Nietrudno domyślić się co i jak, ale książka powinna spodobać się młodszym czytelnikom i tym którzy chcą na chwilę wyłączyć myślenie. Jest jeszcze jedna rzecz zasługująca na uwagę. Nie wszystkie postacie są od podstaw wymyślone przez autorkę, czerpała ona inspirację z historii Wenecji za co dostaje ode mnie plus (byłam szczerze zdziwiona, że niektóre z tych postaci istniały naprawdę).

Podsumowując: książka dobra by przez chwilę zatopić się w marzeniach z dzieciństwa, raczej dla młodszych. Taka na jeden raz. Mnie nie powaliła na kolana, ale swój nietypowy urok posiada.

Ocena: 5/10

Zobacz też:

.