Melissa Marr- "Krucha wieczność"
Wyd. Nasza Księgarnia
Świat wróżek jest piękny i magiczny, ale też niebezpieczny i pełen pokus… Jeśli szukacie słodkich i niewinnych istotek to zmieńcie bajkę. Tu wróżki są uwodzicielskie, zwodnicze i przebiegłe. Mają całą wieczność, ale jak się okazuje czasem wieczność nie wystarczy, jest krucha i niepewna. Kiedy magiczny świat zaczyna pulsować emocjami, to tylko kwestia czasu kiedy misterna konstrukcja przemieni się w pył. Ale to dopiero początek, każda decyzja ma znaczenie. Jeden niewłaściwy krok może okazać się początkiem… końca.
Małe dziewczynki marzą, żeby spotkać króla wróżek i zostać jego królową na baśniowym dworze. Są jednak dziewczynki, które wiedzą, że wróżki wcale nie są dobre ani miłe, lecz przebiegłe i czyhające na twoją śmiertelność. Aislinn była właśnie taką dziewczynką, obdarzona Wzrokiem widziała wróżki od urodzenia, znała jednak zasady: nigdy nie patrzeć na niewidzialne wróżki, nie rozmawiać z wróżkami, nigdy nie przyciągać ich uwagi. Kiedy dorosła cała nauka poszła jednak w las gdy mimo jej usilnych uników Keenan, Król Lata postanowił uznać ją za swoją królową, której poszukiwał od wieków. Jak się okazuje Aislinn faktycznie nią jest i zgadza się pomóc w odrodzeniu Letniemu Dworowi na nowo. Ma jednak kochającego chłopaka Setha, którego ani myśli rzucać dla swojego króla. Nadchodzące lato jednak wiele zmienia i trzymanie Keenana na dystans staje się dla niej nie tylko trudne ale i bolesne. Co na to wszystko Seth? Jak czuje się ze świadomością, że jest za słaby by obronić swoją dziewczynę przed niebezpieczeństwami? Jak wysoką cenę jest w stanie zapłacić by spędzić wieczność z ukochaną? Trzeci tom serii o mrocznym świecie wróżek skupia się głównie na tej właśnie postaci, choć trzecoioosobowa narracja zapewnia nam wgląd w uczucia wielu innych bohaterów.
Od kiedy Aislinn zgodziła się zasiąść na tronie wiele się zmieniło. Rozkład sił, władcy, ale najbardziej ona sama. Od kiedy straciła swoją śmiertelność na rzecz natury wróżki, romans ze śmiertelnikiem staje się wyzwaniem, któremu oboje chcą sprostać za wszelką cenę. Trudności jednak się piętrzą podobnie jak tajemnice. Seth postanawia działać, cel: zostać wróżem, kiedy: natychmiast. Nie mogąc liczyć na wsparcie przyjaciół z żadnego z dworów postanawia na własną rękę odnaleźć Królową Wysokiego Dworu, bo tylko ona może dać mu to czego tak bardzo pragnie: wieczność. Tymczasem rządna krwi Mroczna Wróżka Bananach rozpoczyna własna intrygę. Próbując usilnie doprowadzić do wojny między dworami nie cofnie się przed niczym. Wkrótce sprawy bardzo się skomplikują. Jednak żadne wyjście nie jest dobre dla wszystkich. Jaki będzie finał?
Jednym z niebywałych plusów tej serii jest dogłębne i szczegółowe opisanie przez autorkę struktury dworów i wszystkich rodzajów wróżek, jest ich cała masa ale naprawdę bardzo ubarwiają opowieść. W większości książek tego typu dostajemy tylko strzępy informacji na ten temat, wróżki to wróżki mają króla i tyle. Pierwsze skrzypce gra zawsze uczucie, co moim zdaniem psuje ogólny wyraz opowieści. Książki z tej serii są dowodem, że w niewielka objętość może pomieścić naprawdę wiele szczegółów nie umniejszając przy tym wagi wątku romantycznego, który nawiasem mówiąc jest jak dla mnie satysfakcjonujący. Muszę przyznać, ze do połowy ta pozycja nie wywarła na mnie zbytniego wrażenia. Dopiero później dostajemy zastrzyk akcji, mechanizm naprawdę rusza i wciąga niemiłosiernie. Chwile spędzone z tą książką okazały się naprawdę przyjemne, choć skłamałabym gdybym powiedziała, że się tego nie spodziewałam. Tom pierwszy to czysta poezja i chłonęłam go z bijącym serduchem, z każdą stroną mocniej kibicując bohaterom. Drugi był w moim odczuciu gorszy. Skupiał się na innych bohaterach i mimo wielu intrygujących wątków był mi praktycznie obojętny. „Krucha wieczność” natomiast jest tu na drugim miejscu. Nie tak dobra jak pierwsza ale na pewno lepsza od dwójki.
Kolejna zaleta to plastyczność stworzonego przez Melissę świata. Czytając książkę po prostu tam byłam. Styl jest bardzo sugestywny i działający odpowiednio na wyobraźnię. Czasem autorka jednak przesadza trochę z wyniosłością i wszystko staje się nieco sztuczne. Było naprawdę mało takich momentów, ale czasem przypominały mi się antyczne tragedie. Jedni nie zwrócą na to uwagi, inni będą narzekać, a komuś właśnie może się to podobać. Wam zostawiam ocenę. Co mi się jeszcze nie podobało to zakończenia. Jestem zdania, że na koniec należy się czytelnikowi „wielkie bum!”, coś co wbije w fotel , wyciśnie łzy, zaskoczy. Tu nie dostałam eksplozji, zakończenie jest raczej spokojne pod tym względem jednak autorka dobrze z niego wybrnęła. Spodziewałam się czegoś mocniejszego jednak i tak z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejną część, która zapowiada się jeszcze bardziej smakowicie niż poprzedniczki.
Jeśli czytaliście poprzednie części i podobały Wam się one, ta również zrobi wrażenie gdyż trzyma poziom a nawet nieco go podnosi. Jeśli jednak nie mieliście wcześniej do czynienia z wróżkami pani Marr, serdecznie zachęcam, piękne obrazy przeplatają się tu z uczuciami tworząc klimatyczną i barwną opowieść. Ma ona swoje wady i zalety jednak wśród książek tego typu bezsprzecznie nosi koronę. Ale sami musicie zdecydować czy dacie się jej pochłonąć.
Ocena 8/10