24 lutego 2016

„Sekta egoistów”- Eric- Emmanuel Schmitt

Wyd. Znak Literanova | 208 str. | 32,90 zł | 02.11.2015 r.

„Odrobina tajemnicy ekscytuje,
jej nadmiar otępia.”

Chyba żadne słowa nie oddadzą trafniej tego, co czuję po lekturze „Sekty egoistów”, niż powyższe, o ironio, pochodzące właśnie z tej książki. Czuję się otępiona. Każda poprzednia książka Schmitta działała na mnie wprost odwrotnie. Jego powieści są jak przebudzenie z długiego snu, pewien stopień olśnienia i chwila ciszy kiedy uświadamiamy sobie, że to, co wydawało się nam znajome, nagle nabiera nowego kształtu. Niestety nie tym razem…

 Głównym bohaterem powieści jest Gerald, młody filozof, poszukujący materiałów do swojej pracy doktorskiej. Pewnego dnia, postanawia się zbuntować, w zasadzie przeciwko samemu sobie i wybiera z katalogu zupełnie przypadkową pozycję. Zafascynowany trafia w niej na wzmiankę o sekcie egoistów i jej tajemniczym założycielu Gaspardzie Languenhaertcie. Niestety, próżno szukać jakiejkolwiek informacji o mężczyźnie, ponieważ nikt nigdy o nim nie słyszał, a wszelkie księgi milczą jak zaklęte. Odkrycie tajemnicy XVII wiecznego filozofa staje się dla Geralda obsesją, jednak jak odróżnić jawę od snu, kiedy wszystko wydaje się nierealne?

„Ból jest po prostu pytaniem, które stawiam samemu sobie, żeby zmierzyć siłę swojego pragnienia: jeśli cierpienie mnie powstrzymuje, oznacza to, że właściwie wcale mi nie zależy na pożądanej rzeczy. Gdy jednak okazuje się ono jedynie drobną przeszkodą, wiem, że moje pragnienie jest silne, że jest głębokie. Ból jest poniekąd barometrem moich chęci.”

W twórczości Schmitta zawsze fascynowało mnie to, że z czegoś na pozór banalnego potrafi wyczarować głęboką i pełną chwytliwych przemyśleń opowieść, równie piękną, co łatwą w interpretacji. W swoim debiutanckim dziele, stawia jednak bardzo ryzykowne hipotezy, a mnogość typowo filozoficznych przemyśleń, zwyczajnie przytłacza, zwłaszcza, że większość z nich bardzo ciężko zrozumieć. Sam egoizm został przedstawiony zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Autor snuje teorie w których materia nie jest realna, a umysł jest twórcą całej otaczającej rzeczywistości. Filozofia wkracza na poziom duchowy i niesamowicie przytłacza. Czytanie książki przypominało nieco czołganie się w smarze i jeszcze nigdy dobrnięcie do zakończenia nie było tak trudne. Nie mogłam jednak odpuścić sobie finału, bo autor jest mistrzem szokujących zakończeń. I tym razem udało mu się mnie zaskoczyć, lecz upragnione odpowiedzi pozostały wciąż poza moim zasięgiem.

„To co nazywamy światem, jest sumą naszych doznań.”

O CZYM? „Sekta egoistów” to niepublikowany dotąd w Polsce debiut Erica-Emmanuela Schmitta, nie mogę jednak nazwać go „udanym”. Książka jest filozoficzną wariacją na temat egoizmu, pełną absurdalnych teorii i choć czuć tu wyraźnie potencjał autora, jego chęć stworzenia wybitnego dzieła okazała się gwoździem do trumny. Z pewnością znajdzie się grupa ludzi zachwycona pozycją, ale ja, jako umysł całkowicie przeciętny kompletnie się w niej nie odnalazłam. Wiem jednak, że Schmitt potrafi oczarować i będę dalej szukać wśród jego dzieł, książek równie pięknych, co „Oskar i pani Róża”, czy „Dziecko Noego”. O „Sekcie egoistów” z przyjemnością zapomnę, bo przyniosła mi tylko rozczarowanie.

Ocena: 4/10

Inne książki autora, które zrecenzowałam:




12 komentarzy:

  1. Ojej, nie spodziewałam się, że może być tak źle. To w końcu Schmitt! Ale skutecznie ostudziłaś mój entuzjazm!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tego typu rozważania są dla mnie zdecydowanie zbyt ciężkostrawne...
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. A mi się podobała... ;) Nie mniej... Twoje nawiązanie w recenzji do pierwszego cytatu rozłożyło mnie na łopatki - świetne!

    Pozdrawiam
    ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ;-) Książka może się podobać- jak każda z resztą, ale mi niestety nie dała tego, czego od niej oczekiwałam :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Tego autora czytałam tylko słynną książkę "Oskar i pani Róża". Póki co nie zabieram się za nic z jego książek, może kiedyś. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem "Oskar..." na zawsze pozostanie najlepszym dziełem Schmitta i nic go niestety nie przebije :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Nie czytałam żadnej książki tego autora. Miałam to w planach i bardzo się ciesze że napisałaś recenzje tej książki. Wiem teraz że to chyba nie jest jego najlepsza książki i chyba lepiej zacząć od innej jego książki.
    Pozdrawiam cieplutko
    http://wiktoriaczytarazemzwami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynając od sety, tylko byś się zraziła. O wiele bardziej polecam "Oskara i panią Różę" :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Skoro tak się sprawy mają, bez żalu sobie tą książkę odpuszczę i skupię się na innych dziełach autora (w końcu tyle ich jeszcze mam do przeczytania). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu muszę przyznać Ci rację, jest w czym wybierać :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Przykro mi, że się zawiodłaś. Kurczę, pomysł jest taki interesujący! I chyba ze względu na moją ciekawość, kiedyś dam szansę tej pozycji, ale tylko jeśli znajdę ją w bibliotece. Choć już teraz boję się tego o czym pisałaś - że ja też ugrzęznę. Plus - wolałabym wcześniej poznać coś co mi się rzeczywiście spodoba - a mam dobre nadzieje wobec "Oscara i pani Róży". :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł mnie oczarował, ale autor zdecydowanie przekombinował temat. Na całe szczęście inne jego książki są o niebo lepsze :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.