4 grudnia 2015

„Daj nam ostatnią szansę”- Abbi Glines

Wyd. Pascal/ 334 str./ 34,90 zł/ 07.10.2015 r.

Ostatnia szansa na miłość

Grant Carter i Harlow Manning, to całkowite przeciwieństwa, które znalazły jednak drogę do swoich serc. Choć oboje zupełnie się tego nie spodziewali, zawładnęło nimi uczucie wystarczająco silne, by pokonać wszystkie, nawet największe przeciwności losu. Jednak kiedy sekret Harlow, dotyczący jej choroby wychodzi na jaw, Grant jest w rozsypce. Najbardziej na świecie boi się, że kobieta jego życia, jedyna, której oddał całe swoje serce, może pewnego dnia przestać istnieć. Pod wpływem sprzecznych emocji, mężczyzna robi coś bardzo głupiego. Coś czego nigdy sobie nie wybaczy.

Wystarczyło kilka nieprzemyślanych słów, by Harlow odeszła. Dopiero wtedy, Grant uświadamia sobie z całą mocą, że nie może bez niej żyć. Wszelkie próby kontaktu, czy poszukiwań kończą się fiaskiem, a z każdym dniem, chłopak staje się coraz bardziej zdesperowany i przerażony, że może już nigdy nie spotkać ukochanej. Harlow nigdy nie przestała go kochać Granta i chce go chronić przed cierpieniem. Dziewczyna ma jeszcze jedną tajemnicę, która ponownie zachwieje jej światem. I światem Granta. Właśnie dlatego ukrywa się u brata w Teksasie i mimo bólu odrzuca wszelkie próby kontaktu z ukochanym. Może jednak warto dać miłości jeszcze jedną szansę? Zwłaszcza, że kolejna może się już nigdy nie zażyć.

„Miłość nie powinna dokonywać za nas wyborów; powinna jedynie nadawać naszym wyborom znaczenie.”

Już przy okazji recenzji poprzedniego tomu wspominałam, że Grant i Harlow to moi ulubieńcy (niemal na równi z Blaire i Rushem, którzy jednak zawsze będą mieli pierwszeństwo). W tej części przypomnieli mi, za co ich pokochałam i tylko pogłębili to uczucie. Obydwie części szalenie mi się spodobały, choć nie będę ukrywać, że to „Grając w miłość” zrobiło na mnie większe wrażenie. Była to w pewnym sensie część przełomowa, kiedy Abbi zwolniła odrobinę i nadała swoim powieściom nowe, odrobinę bardziej refleksyjne brzmienie. Był to również tom bez wątpienia najbardziej zaskakujący i pełen niespodzianek. „Daj nam ostatnią szansę” to idealne dopełnienie poprzedniej części i choć nie przebija poprzedniczki, również zawładnęła moimi myślami i sprawiła, że jak na szpilkach oczekiwałam wielkiego finału.

„Różnego rodzaju lęki były wpisane w życie, a uciekanie przed nimi oznaczało wyrzeczenie się doświadczeń, dzięki którym w ogóle warto żyć.”

Uwielbiam cykl o Rosemary Beach. Cały czas to powtarzam i zapewne nie przestanę. To już siódma część i trzecia para, którą miałam okazję poznać. Nie cierpię tasiemcowatych serii i uważam, że trylogia to absolutnie maksimum, ale w przypadku książek Abbi Glines nigdy nie mam dość i szczerze mówiąc, mam nadzieję, że jeszcze wiele tomów przed nami. Sporo osób zarzuca Abbi, że jej książki są płytkie, schematyczne i mało ambitne, ale ja nie przyjmuję, żadnego z tych argumentów do wiadomości. Owszem, wszystkie książki mają pewien podobny schemat, który nietrudno wychwycić. Każda jest jednak inna i cudowna na swój sposób, a klimat, który tworzy autorka jest cudowny i niemożliwy do podrobienia. Nie jest, to co prawda literatura wysokich lotów, ale już sięgając po dowolną książkę z serii i czytając jej opis, powinniście być na to przygotowani i nastawić się raczej na eksplozję emocji, uczuć i doznań- bo tym właśnie jest proza Abbi Glines- istną emocjonalną bombą.

O CZYM?    „Daj nam ostatnią szansę”, to powieść, którą najlepiej opisze jedno słowo: napięcie. Dodajcie do tego wzruszenie i miłość i macie historię, która zawładnie Wami na kilka godzin i sprawi, że za nic w świecie nie wypuścicie jej z rąk. Ja jestem (po raz siódmy) całkowicie oczarowana i czekam na więcej. Już nie mogę się doczekać kolejnej pary i kolejnej historii. Ufam, że i tym razem Abbi mnie nie zawiedzie.

Ocena: 8/10

Seria Rosemary Beach:
- - -
- - -
Grając w miłość/ Daj nam ostatnią szansę


10 komentarzy:

  1. Te wszystkie tomy mi się mylą - nie wiem, które przeczytałam, a które nie ;P Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji doszłam do wniosku, że nie czytałam jeszcze historii Granta, o ile dobrze pamiętam kończyłam na serii o Woodsie. Na pewno kiedyś do nadrobię.
    Poza tym wszystkie razem prezentują się imponująco :)

    houseofreaders.blogspot.com ni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tak mylą się wszystkie serie New Adult Ambera :-P Też nie umiem sie w nich połapać ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Styl autorki nie powalił mnie na kolana...jednak zaczęłam cykl i mam w planie go kontynuować i poznać dalsze losy innych bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Styl może i nie powala, ale ma w sobie coś co przyciąga uwagę i nie pozwala odłożyć książki na bok ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Lubię takie klimatyczne, romantyczne historie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka do tej książki jest naprawdę ładna - jak na okładki New Adult :) I choć nie czuję mięty do tego rodzaju książek, to jednak może na ten tytuł się kiedyś skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie przyjemną odskocznią od cięższych tematów ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Nic dodać nic ująć. Abbi to Abbi. Cokolwiek by nie napisała - i tak to przeczytam, bo to Abbi. :D Cieszę się, że Pascal tak nieustępliwie wydaje jej książki. Cieszę się, że wydadzą Rush too Far. Cieszę się i mam nadzieję, że nie przestaną. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że zrobili tyle niepotrzebnego zamieszania z opisem i dziwię się, że jeszcze nie został zmieniony (czy nie powinno im zależeć, by naprawić taką gafę jak najszybciej), mimo wszystko- nie mogę sie doczekać lektury!
      Pozdrawiam!

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.