Wydawnictwo Pascal/ 303 str./ 34,90 zł/ 2015 r. |
Gdy kochasz kogoś bardziej niż siebie…
Miłość Woodsa i Delli ocaliła ich oboje. Dellę ochroniła
przed popadnięciem w obłęd, a Woodsa przed destrukcyjnymi żądaniami ojca. Po
wielu tragicznych wydarzeniach w ich życiu wreszcie zaczyna się układać.
Mieszkają razem i zaczynają nieśmiało planować wspólną przyszłość. Wszystko
wskazuje na to, że nikt, ani nic nie będzie w stanie ich rozdzielić. Do czasu
aż jedno fatalne nieporozumienie rujnuje wszystko.
„Miłość powinna być prosta. Ja byłam
skomplikowana.”
Po przejęciu rodzinnego klubu golfowego na barki Woodsa
spada mnóstwo dodatkowych obowiązków. Choć nowe stanowisko jest dla mężczyzny
spełnieniem marzeń, nie może w pełni się nim cieszyć, bo jego myśli wciąż
pochłania mroczna przeszłość Delli, która po raz kolejny próbuje nią zawładnąć.
Tylko Woods jest w stanie ochronić przed nią ukochaną. Chce być koło niej
zawsze i wspierać ją w trudnych chwilach. Dziewczyna stara się być silna i
samodzielnie radzić sobie z własnymi lękami. Mimo wszystko nie może pozbyć się
wrażenia, że jest dla Woodsa kulą u nogi. Kilka podsłuchanych zdań zdaje się
potwierdzać jej zdanie. To wydarzenie sprawi, że dziewczyna zapragnie znowu być
silna. Postanawia zmierzyć się z własną przeszłością i stawić jej czoła. Jednak
prawda, którą odkryje, ponownie zmieni cały jej świat.
„Całe życie chwytałam się wszystkiego, co
tylko mogło mnie utrzymać na powierzchni. (…)Myślałam, że nikt nie będzie w
stanie zapewnić mi oparcia. Teraz wiedziałam już, że to nie była prawda. Będę bezpieczna,
gdy Woods będzie trzymał mnie w ramionach, a ja usłyszę bicie jego serca.
Jeżeli kiedykolwiek zacznę spadać, on będzie gotowy, żeby mnie złapać.”
Przy okazji recenzji pierwszego tomu dylogii o Delli i
Woodsie, narzekałam odrobinę, że przeszłość bohaterki nie została potraktowana
z należytą uwagą. Wyraziłam też nadzieję, że kolejny tom mi to zrekompensuje. Na
szczęście autorka nie zawiodła i pokazała, że jej pomysł na przeszłość Delli
nie był tak powierzchowny jak się początkowo wydawało. Udało jej się znacznie
rozwinąć wątek a nawet uczynić go najważniejszym w całej powieści. Tym razem,
powieść jest również naszpikowana nieoczekiwanymi zwrotami akcji i to w dużo
większym stężeniu niż poprzednio. Autorka zaskakiwała mnie niejednokrotnie,
chwilami szokowała i wywoływała łzy bezsilności, a czasem kompletnie rozczulała
i wywoływała wzruszenie.
„Della jest moją zwycięską zagrywką.
Postawiłem na nią wszystko. Nie da się dalej grać, kiedy postawisz wszystko na
jedną kartę i przegrasz. Wypadam z gry.”
Miłym akcentem są ponowne spotkania z bohaterami poprzedniej
trylogii. Dzięki temu dowiemy się jak układa się Rushowi i Blaire, spojrzymy na
nich z perspektywy pozostałych postaci, ale także dostaniemy przedsmak tego, co
czeka nas w kolejnych tomach. Już teraz mamy okazję podejrzeć, co dzieje się z
bohaterami, którzy będą narratorami kolejnej dylogii. Każda odsłona cyklu
tworzy oddzielną spójną całość, ale mimo wszystko polecam Wam zacząć od samego
początku, czyli od cudownego „O krok za daleko”, by uniknąć lekkich spojlerów, które mogą dać się we znaki kiedy
będziecie chcieli poznać poprzednie tomy. A uwierzcie mi, że jeśli choć
odrobinę zakochacie się w Rosemary Beach, na pewno zapragniecie do niego
powrócić.
„Już się nie boję. Przeszłość uczyniła mnie
tym, kim jestem. Przyszłość… Nie mogę się jej doczekać, jeśli będzie mi dane
spędzić ją z Tobą.”
O CZYM?
„Odzyskane szczęście” to
przepełniona emocjami opowieść o akceptowaniu samego siebie, oraz o miłości, która
leczy nawet najgłębsze rany. Powieść przepełnia (bynajmniej nie subtelna)
namiętność, na którą trzeba być przygotowanym. Pióro Abbi Glines jest odważne i
nie stroni od pieprznych scen oraz wulgaryzmów. Autorka potrafi również jak
nikt inny wyczarować niepowtarzalny klimat, za którym długo można tęsknić. To już drugi, a za razem ostatni tom opisujący
Dellę i Woodsa. I choć pożegnanie jest nie mniej bolesne niż poprzednio, już
teraz czekam na kolejne spotkanie z bohaterami przy okazji lektury następnej
dylogii, tym razem opisywanej z punktu widzenia Granta i Harlow- oj będzie się
działo!
Ocena:
8/10
Seria Rosemary Beach:
- - -
- - -
Grając w miłość
Chętnie bym ją poczytała :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Jest lekka i bardzo przyjemna w odbiorze. Idealna na leniwą końcówkę lata ;-)
UsuńPozdrawiam!
Dla mnie najgorszy w tym wszystkim był moment... No, związany z Jace'm. Rany, jak ja to przeżywałam. Myślę, że to było najbardziej rozdzierające wydarzenie z całej serii, dotychczas - w każdym razie. Tym bardziej, że Woods i Jace byli przyjaciółmi, kochali się jak bracia, a ja po prostu uwielbiam takie więzi bratersko-przyjacielskie.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, jestem zachwycona twoim zachwytem i nie mogę się doczekać, aż poznasz Granta. :D Uwierz mi, przyda ci się trochę cierpliwości bo on jest... specyficznym bohaterem ^^ Mnie osobiście jego charakter przypadł do gustu, bo w pewien sposób go rozumiałam, ale wiem, że inni go strasznie nie znoszą za niektóre cechy.
Trzymam kciuki, byś szybko dorwała "Grę w miłość" oraz by kolejny tom wyszedł już wkrótce. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Mnie ten moment z Jace'm zaskoczył do tego stopnia, że zatrzymałam się na chwilę, bo nie wiedziałam, czy to dzieje się naprawdę czy autorka sobie żartuje. Dotychczas nigdy nie robiła czegoś aż tak drastycznego i była w szoku. Z całej paczki Jace był moim zdaniem najsłodszy i nie mogę pogodzić się z tym co się stało... Ale domyślam się co dalej będzie z Betty skoro Tripp wrócił do Rosemary. I kolejny szok- jej historia. Ten tom był chyba najbardziej zaskakujący ze wszystkich.
UsuńGrając w miłość już przeczytane i usycham z tęsknoty za ciągiem dalszym ;-) Głupi, głupi Grant!
Pozdrawiam!