Wyd. Pascal | 335 str. | 36,90 zł | 17.08.2016 r. |
Czy pokochasz mnie z moimi
demonami?
Mase Manning, choć jest synem słynnego rockmana wybrał
spokojne życie na farmie w Teksasie. Dotychczas wydawało mu się, że ma
wszystko, czego może zapragnąć, a w jego przypadku wcale nie oznacza to jednak
fortuny i popularności. Dla Mase’a najważniejsza jest bowiem jego farma i
rodzina. Odwiedzając swoją siostrę Harlow w Rosemary Beach, uświadamia sobie jednak,
że pragnie czegoś jeszcze, a właściwie kogoś. Wszystko za sprawą pięknej
długonogiej Reese, pomocy domowej, która całkowicie zawróciła mu w głowie. Tych
dwoje mógł połączyć gorący romans, ale w przypadku Reese nic nie jest proste, ponieważ
w jej wielkich błękitnych oczach kryje się coś więcej niż niewinność. Jest w
nich cierpienie i tajemnica, które nie pozwalają jej spać po nocach i zaufać
jakiemukolwiek mężczyźnie.
Niemal wszyscy bohaterowie serii Rosemary Beach znaleźli już
miłość, co bardzo mnie cieszy, a jednocześnie nieco martwi, bo nieuchronnie
zbliżamy się do finału. Zanim on jednak nastąpi Abbi ma jeszcze do wyswatania
kilka, zdawać by się mogło, najbardziej beznadziejnych przypadków. Tym razem
akcja kursuje między Rosemary Beach, a Teksasem. Uczucie między bohaterami
rodzi się powoli i jest o wiele delikatniejsze niż w poprzednich tomach serii.
Za każdym razem Abbi wypuszcza na wolność demony, które dręczą jej bohaterów (a
szczególnie bohaterki), ale tym razem posunęła się jeszcze dalej niż zwykle.
Reese i jej dramat, przypomina mi historię Delli z „Przypadkowego
szczęścia”, mimo iż ma zupełnie inny charakter i moim zdaniem odbija się na
życiu bohaterki bardziej niż w tamtym przypadku.
Nie mogłam nie ulec czarowi Mase’a, który już w poprzednich
tomach całkowicie mnie zauroczył. Mase, to kowboj z krwi i kości, silny,
stanowczy i bezkompromisowy, ale jednocześnie czuły pełen ciepła i walczący do
utraty tchu, o tych, których kocha. Choć każdy z męskich bohaterów wykreowanych
przez Abbi jest inny, zaczynam dostrzegać, że pod wpływam uczuć stają się
dokładnie tacy sami- czuli, oddani ale też zaborczy i piekielnie zazdrośni. Z jednej strony to dobrze, ale chwilami mam
wrażenie, że mimo iż każda historia jest całkowicie inna i oryginalna, przez
bohaterów staje się bardzo podoba do pozostałych. Po tak długim obcowaniu z
serią dostrzegam jeszcze jedną rzecz- to, co autorce wychodzi wprost
mistrzowsko, to postaci drugoplanowe. Szczególne wrażenie robią bohaterowie,
których doskonale znamy z poprzednich części, a teraz zeszli na dalszy plan. Za
każdym razem kiedy na kartach powieści pojawiała się Blaire i Rush czy Grant i
Harlow, byłam zachwycona. W dodatku
widząc ich oczami innych bohaterów w pełni mogłam docenić ich indywidualność i
oryginalność, która wcześniej nieco zlewała mi się z pozostałymi postaciami.
O CZYM?
„Jeszcze się spotkamy”, to piękna opowieść o przełamywaniu swoich
lęków, walce z wewnętrznymi demonami i miłości, która ratuje przed ciemnością.
Z dotychczasowych tomów, ten jest jednym z najdelikatniejszych, bo choć
znajdzie się tu kilka pikantnych scen, mają one jednak znacznie łagodniejszy
wydźwięk i są naznaczone piętnem przeszłości. Dla fanów Abbi i serii Rosemary
Beach to pozycja obowiązkowa. Ponieważ to jeszcze nie koniec opowieści Reese i
Mase’a , nie muszę chyba dodawać, że Abbi zakończyła ją w najgorszym możliwym
momencie. Nie mogę doczekać się kontynuacji, a Wam serdecznie polecam ten tom i
wszystkie poprzednie.
Ocena:
8/10
Seria
Rosemary Beach:
Seria
Sea Breeze:
Oddychaj
mną | Wybierz mnie | Ocal mnie | Just for now |Sometimes it Lasts|
Misbehaving|Bad
for You |Hold on Tight |Until The End
Za książkę
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal!
Do twórczości tej pisarki mam mieszane odczucia. Fajne ma pomysły, ale jej warsztat strasznie leży. Pewnie się skusze z ciekawości, ale nie będę oczekiwać zbyt wiele. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie warsztat jest w porządku, może nie powala ale autorka nadrabia emocjami :-)
UsuńPozdrawiam
Podczytuję tę serię, ten tom jeszcze przede mną:)
OdpowiedzUsuńŻyczę by Ci się spodobał :-)
UsuńPozdrawiam
Uwielbiam ten tom <3 Jest właśnie tak delikatny, tak lekki, melancholijny i smutny, ale też ciepły, romantyczny i słodki, że po prostu rozpływałam się podczas czytania go. Poza tym, uwielbiam więź Mase'a i Reese. Wyszła Abbi tak uroczo, naturalnie, a przez fakt, jak się ta relacja rozwijała, jak kwitła na naszych oczach, niczym róża, poważnie - to po prostu zauroczyło mnie to co ich połączyło. :) Nie mogę się doczekać, by się przekonać jak zakończy się ich opowieść. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry