27 lutego 2014

„Baśniarz”- Antonia Michaelis


Czy to jawa jest, czy sen?

Wielkie historie zawsze zaczynają się od małych rzeczy. Ta nie stanowi wyjątku. Wszystko zaczęło się, bowiem od zwykłej szmacianej lalki, którą Anna znalazła w klasie. Lalka jak się okazuje, należy do pewnego tajemniczego outsidera- Abla Tannateka, a konkretniej do jego młodszej siostry Michi. Choć o Ablu krążą dosyć niepokojące plotki i jest nazywany dosyć jednoznacznie „polskim handlarzem pasmanterią”, Anna ulega dziwnej fascynacji jego osobą. Choć wie jedynie, że nie jest to człowiek, którym powinna sobie zaprzątać głowę młoda, poukładana dziewczyna, nie ma zamiaru słuchać głosu rozsądku. Niejako wbrew logice i sobie samej postanawia dowiedzieć się więcej o Tannateku. Śledząc go odkrywa jego drugie oblicze- kochającego i troskliwego brata, ale też tajemniczego baśniarza, który magią słów potrafi przenieść człowieka do opowiadanej historii. Jedno jest pewne- to odkrycie zmieni całe dotychczasowe życie Anny. A opowieść, początkowo niewinna, staje się coraz bardziej niebezpieczna. Podobnie jak samo życie.

Opis, który znajdziecie z tyłu okładki, a raczej fragment powieści, wskazuje całkowicie błędnie na jakiś tani romans paranormalny. Otóż moi drodzy, ani paranormalny, ani romans. „Baśniarz” jest czymś zupełnie innym i o znacznie większym znaczeniu. Dwie historie toczą się tu obok siebie i wzajemnie się przenikają. Okazuje się bowiem, ze baśń wcale nie różni się wielce od realnego życia. Fikcja ma w sobie więcej z prawdy niż można by się spodziewać. Myślisz, że to magia, ale nie. To tylko brutalna rzeczywistość. Prawdziwe wydarzenia kreują tu te fikcyjne, dlatego nie możemy wyprzedzić biegu wydarzeń, choć niekiedy bardzo byśmy chcieli. Czy baśń Anny, Abla i Michi skończy się zdaniem „i żyli długo i szczęśliwie”?

„-To cudowna historia. Skąd ty bierzesz te wszystkie słowa? Te wszystkie obrazy?
-Z prawdziwego życia- odparł.- oprócz niego nic więcej nie ma…”

Choć tytuł jest magiczny, opisana historia jest na wskroś prawdziwa i twarda jak diament. Jedyna baśniowość ukryta jest w opowieściach Abla, które są jedynym jasnym punktem w oceanie cieni. Historia Tannateka i jego siostry jest bowiem bardzo smutna. Opuszczeni przez matkę, prześladowani przez ojca mogą ufać tylko sobie i są zmuszeni by walczyć o prawo do bycia razem. Lecz to dopiero początek tragedii. A Anna? Kim jest Anna w tej opowieści? Zagubioną duszą, czy przystanią, która pilnuje by ta dwójka nie poszła na dno? A może jest kimś znacznie więcej?

„Na świecie jest więcej pytań niż odpowiedzi, a jeśli pytasz, dlaczego tak jest, to muszę wyznać, że na to pytanie nie znam odpowiedzi.”

„Baśniarz” to kawał dobrej, ambitnej literatury. Autorka posługując się pięknym i niebanalnym językiem w odważny i inteligentny sposób opisuje brutalne realia, wplatając w swą opowieść egzotyczną nutę baśniowości. Jest to powieść wprost przepełniona niedopowiedzeniami i ukrytymi znaczeniami. Nic nie jest tu proste i dosłowne, autorka każe nam się zastanowić i przemyśleć wiele spraw. Nie ma tu łatwych rozwiązań, wszystkie relacje i decyzje niosą ze sobą konsekwencje. Ale czy w prawdziwym życiu nie jest tak samo?

„-Ach!- krzyknęła Mała Królowa- czy na świecie nie ma nic, co jest piękne i równocześnie nie jest niebezpieczne?”
-(…)Rozejrzyj się dookoła Mała Królowo. Istnieje też coś, co jest tylko niebezpieczne i nie jest piękne…”

Od początku poczułam, że ta książka jest wprost napisana dla mnie. Anna jest prawie moją rówieśnicą i bardzo szybko odnalazłam z nią nić porozumienia. Obie mamy takie samo filozoficzne podejście do życia, stale rozmyślamy o tym, na jakich zasadach funkcjonuje świat i staramy się odkryć jego prawdziwe znaczenie. Rozmyślamy nad drogami, które wybierzemy w przyszłości i nad drogami innych ludzi, bo od tego czy się skrzyżują zależy bardzo wiele.
Stale znajdowałam też w tekście zdanie „Trzeba w końcu zacząć uczyć się do matury. Przecież sama się nie napisze”. Cóż… Niestety muszę się z tym zdaniem zgodzić :-P
Cieszę się, że właśnie teraz zdecydowałam się na lekturę „Baśniarza”, choć książka czekała na półce od dłuższego czasu. Nie wcześniej nie później, lecz teraz. Książka swą realnością i płynącą z niej magią przeniknęła do mojej duszy i czuję, że słowa baśniarza zostaną ze mną na długi czas.

„-Młoda damo (…) czy mogę służyć chusteczką? Pani płacze.
- Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, ze się śmieję. Jak bardzo można się pomylić.”

O CZYM?  Pierwszy raz sama nie wiem jak mam podsumować książkę. Wywarła ona na mnie ogromne wrażenie i nie mogę otrząsnąć się z opisanej w nich wydarzeń. Więc o czym jest ta powieść? Myślę, że przede wszystkim o życiu. O tym jakie jest okrutnie i niesprawiedliwe. O odnalezieniu swojej drogi i o wyborach, do jakich nas to życie zmusi. O świecie, w którym obok siebie żyją różni ludzie a między nimi rozpościera się przepaść niezrozumienia i uprzedzeń. Przepaść, której mimo starań nie da się przeskoczyć. Powieść jest wstrząsająca i bardzo bolesna. Znajdzie się tu również sporo miejsca na szok i łzy. Znajdziemy tu odrobinę kryminału, dramat i szczyptę baśniowości, która jednak wbrew pozorom nie jest tu najważniejsza.
Wcale bym się nie zdziwiła gdybyście po lekturze recenzji nadal nie byli dokładnie zorientowani, czym w istocie jest „Baśniarz”. Ale wiecie co? To dobrze. Takie powieści to zagadki, które trzeba rozwikłać samemu. Ja odkryłam przed Wami jedynie nikłą część opowieści. Książka ma do zaoferowania jeszcze wiele ukrytych oblicz i jestem pewna, że Was nie rozczaruje.

Ocena:
10/10
Pozycja obowiązkowa!

I Nickelback na koniec. Dla wczucia w klimat ;-)


Moja "radosna twórczość" :-P

Przypominam, że już 7 marca w księgarniach pojawi się kolejna powieść
Antoni Michaelis „Dopóki śpiewa słowik”.

Teraz oczekuję tego tytułu z jeszcze większą niecierpliwością, gdyż pani Michaelis trafiła do czołówki moich ulubionych autorów!


25 lutego 2014

Dreamsowe zapowiedzi



Co nowego, Dreamsowego?




„Gapiszon i wędzone morze”–
Bohdan Butenko

Premiera: 28 luty 2014 r.

Kolejne przygody Gapiszona, jednego z najsłynniejszych polskich bohaterów komiksowych, którego wiele perypetii adaptowanych było przez Telewizję Polską w paśmie Wieczorynki. Tym razem Gapiszon poszukuje wędzonego morza, marząc o wielkich połowach!

Wędzone morze? Gdzie to jest?... Spytaj Gapiszona!


************************************************************


„Grzywą malowane”-
Agata Widzowska-Pasiak

Premiera: 28 luty 2014 r.

Kontynuacja powieści "Koń na receptę”.
Kolejne przygody Jagody i grupy dzieci, spędzających wakacje w Dąbrówce, widziane oczami nowej bohaterki, Gai.
W okolicy dzieją się niezwykłe rzeczy: inwazja królików, podejrzane ucieczki koni i innych zwierząt gospodarskich, dziwne malunki na murach Starego Młyna, muzyka dobiegająca z lasu i przemykająca postać Czarnego Maxa. To tylko niewielka część pasjonujących wydarzeń, które sprawiają, że dzieci ponownie jednoczą siły, aby rozwikłać tajemnicę białej klaczy i kolorowych koni.


  ************************************************************



„Dopóki śpiewa słowik”-"
Antonia Michaelis

Premiera: 7 marca 2014 r.


Jari ma osiemnaście lat i w porównaniu z najlepszym przyjacielem, Mattim, jest nieporadny w kontaktach z dziewczętami. Nic dziwnego. Żył dotąd w uporządkowanym świecie stałych norm i krochmalonych koszul – brakuje mu doświadczenia. To wszystko zmienia się, gdy spotyka Jaschę. Ta wywierająca niezwykłe wrażenie dziewczyna prowadzi go ze sobą do domu w samym środku leśnej pustelni. Tam Jari odkrywa świat piękna, finezyjnych ornamentów i zmysłowego upojenia. Ale wkrótce okazuje się, że Jascha skrywa pewną tajemnicę. I że za pięknymi złudzeniami kryje się porażająca prawda. Dom na odludziu. Błądzący wędrownik. Las, skrywający zbyt wiele grobów. I niebezpieczeństwo, które wychodzi poza granice wyobrażeń.

(ten tytuł dla Was zrecenzuję!)


I jak? Podoba Wam się coś? Ja z przyjemnością przeczytam "Dopóki śpiewa słowik"! Aktualnie czytam "Baśniarza" tej autorki jest bardzo intrygująco. Recenzja wkrótce!

A tymczasem zapraszam na wczorajszą recenzję





24 lutego 2014

„Przywrócona” – Amanda Hocking


Pożegnanie z Tryllami

Wszystkie znane mi księżniczki mogą pochwalić się szczęśliwym zakończeniem swojej historii. Śpiąca królewna dostaje magiczny pocałunek od swojego księcia i żyją długo i szczęśliwie. Książę odnajduje właścicielkę maleńkiej stopki, czyli Kopciuszka i także żyją długo i szczęśliwie. Królewna Śnieżka również zostaje ocalona przez magiczny pocałunek i żyje równie długo i równie szczęśliwie, co jej przyjaciółki z Disneya. A co z Wendy? W końcu ona też jest księżniczką. Wkrótce odbędzie się ślub jak z bajki, jednak Wendy nie kocha wybranego jej partnera, a on nie kocha jej. Co gorsza ten, który skradł dziewczynie serce wciąż stoi obok i musi patrzeć jak jego ukochana poślubia innego. Ich związek jest bowiem zakazany i od początku skazany na klęskę. Do tego ojciec księżniczki- król wrogiego klanu, planuje odzyskać córkę za wszelką cenę, nawet jeśli będzie musiał zabić wszystkich jej poddanych. Jak widać Wendy nie ma co liczyć na to, że kiedykolwiek będzie żyła długo, a już na pewno nie szczęśliwie.

„Jutro będziesz należała do innego- wyszeptał.- Ale dzisiaj jesteś moja.”

Choć powieść była w moim odczuciu dobra, niestety minusy łatwiej w niej dostrzec niż plusy. Autorka wywołała istną burzę, została zasypana pochwałami, pozytywnymi opiniami i co pewnie odczuła najbardziej- milionami dolarów. I może właśnie dlatego, że obiecywano mi hit na miano kultowych powieści gatunku, nie mogę wybaczyć autorce kilku kwestii. Opowieść jest strasznie naiwna i przewidywalna. Niestety w tej części da się to odczuć najmocniej, szczególnie w scenach finałowych. Wszystkie ważne sceny zostały opisane z przesadną swobodą, bez zbędnych emocji i zaskoczeń. Nie ma co liczyć na zwroty akcji, drastyczne zmiany o 180 stopni. Wszystko okazuje się bowiem proste jak budowa cepa a w książce przygodowej i to w dodatku z gatunku fantastyki to wprost niedopuszczalne.

„Nie rób wszystkiego, co mówi ci serce, ale go słuchaj. Czasami ma rację.”

Co smutne, autorka nie wykorzystała też w pełni potencjału zawartego w wymyślonej przez siebie opowieści. Książki aż się proszą o rozwinięcie niektórych wątków, dialogów, a przede wszystkim ogólnej mitologii i wizerunku świata przedstawionego, który choć ciekawy, jest nam znany jedynie we fragmentach. Rzadko też się zdarza, że powieść nie wyzwala we mnie żadnych głębszych emocji ale Amandzie wyjątkowo się to udało. Widać autorka uznała, że nie ma sensu podnosić poziomu, bo i po co skoro rzesza fanów i tak stale się powiększa.

„Nie sposób zapobiec przyszłości. Ale można ją zmienić.”

Ci, którzy poznali dwa pierwsze tomy przygód Wendy Neverly, z pewnością nie będą zaskoczeni dalszym rozwojem akcji. „Przywrócona” przedstawia sobą dokładnie to, do czego przyzwyczaiła nas autorka. Jest więc słodko, magicznie, uroczo i cóż… przewidywalnie. Zakończenie tyko to potwierdza. O ile intryga była przez jakiś czas budowana, to jej rozwiązanie jest skrajnie rozczarowujące. Gdyby autorka dodała choć odrobinę więcej dramaturgii wszystko stało by się bardziej wiarygodne. A tak jest zwyczajnie miło. Chwilami aż za bardzo.
Książka jest typowym relaksacyjnym odmóżdżaczem. Nie jest to bynajmniej wada. Są książki, które angażują czytelnika do tego stopnia, że nie jest w stanie jeść, spać, myśleć o czymkolwiek innym. Chce tylko czytać dalej, a po zakończeniu jeszcze długo nie może się otrząsnąć. „Trylogia Trylle” z kolei pochodzi z tej drugiej kategorii. Wywołuje błogi uśmiech, zabarwia na tęczowo nudny wieczór i nie zaprząta myśli, kiedy odłoży się ją na półkę.

„Śmierć ma sens tylko, jeśli mamy szansę na zwycięstwo, w innym wypadku, to daremna ofiara.”

O CZYM?   „Przywrócona” jest trzecim, a zarazem ostatnim tomem przygód Wendy, dziewczyny, która z dnia na dzień dowiaduje się, że jest córką królowej Trylli- mitycznej rasy żyjącej w ukryciu. Ucząc się kontroli nad nadprzyrodzonymi umiejętnościami, Wendy ma pokonać despotycznego ojca, króla wrogiego klanu i zasiąść na tronie. Proste w definicji- trudniejsze w życiu. Przygody Wendy to opowieść o przyjaźni, akceptacji, magii i mocy jaka jest w każdym z nas. Nie jest to bestseller jak wskazuje opis na okładce, nie jest to też niezapomniana przygoda, ale jest to zdecydowanie, krótka chwila relaksu i przyjemna podróż po magicznej krainie, która choć opisana dosyć oszczędnie, pewnie niejednego zdoła oczarować.

Ocena:

6/10

Trylogia Trylle
>Przywrócona<


19 lutego 2014

Zeszyt z cytatami #4



Wszyscy je mamy. Czasem wielkie czasem malutkie. Do jedynych dążymy z uporem, inne zostawiamy w cieniu.
Marzenia.
Śnić, fantazjować, bujać w obłokach, chodzić z głową w chmurach, snuć marzenia, śnić na jawie, rozmarzać się, pragnąć, chcieć, mieć nadzieję.
A ja mam nadzieję, że dzisiejszy post się wam spodoba i pozwoli na chwilę się w tym świecie marzeń zanurzyć.


Dzisiejsze hasło:
Marzenia

„Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka
nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś,
jak potrafimy być nimi jutro?
Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powiet­rze i życie,
jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia.
Wyjdź mu naprzeciw.”
Phil Bosmans

„Serce obawia się cierpień [...] Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia...”
Paulo Coelho

„Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie.”
Paulo Coelho



„Jeśli ktoś spełnia wszystkie nasze marzenia, kolejne stają się tylko kaprysami.
 Najpiękniejsze są marzenia niezrealizowane, bo to one nadają życiu sens.”
 Rafał Kosik

„Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? - rzekła. - Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.”
Neli Gaiman

„Obawiam się, że kiedy moje marzenie się ziści, nie będę już miał w życiu żadnego innego celu.”
Paulo Coelho

„Marzenia zwykle się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy.”
Maria Dąbrowska

„Różnica między ludźmi, którzy realizują swoje marzenia a całą resztą świata nie polega na zasobności portfela. Chodzi o to, że jedni przez całe życie śnią o przygodach a inni, a inni pewnego dnia podnoszą wzrok znad książki, wstają z fotela i wyruszają na spotkanie swoich marzeń.
Wojciech Cejrowski



„Marzenia są niebezpieczne: parzą niczym ogień i czasami potrafią spalić.”
Arthur Golden

„Ale błędem, poważnym błędem jest wiara w to, że można ziścić swoje marzenia, nie dając nic w zamian. Nie wydaje ci się? Powiedzmy, że nie byłoby to sprawiedliwe.”
Carlos Ruiz Zafón

„- Możesz spełnić wszystkie swoje życzenia.
- Nawet te egoistyczne?
Cristine zaśmiała się lekko.
-Wszystkie życzenia są egoistyczne.
-Ale jeśli pragniemy czyjegoś dobra, nie myślimy o sobie- zaprotestowała Anaid.
-To jedynie sposób na uspokojenie sumienia skarbie. Tak samo egoistyczny jak wszystko inne.”
Maite Carranza

„To jest ta trudność dzisiejszych czasów: ideały, marzenia, piękne oczekiwania jeszcze się nie zdążą rozwinąć, a już zostają trafione i totalnie zniszczone przez najbardziej przerażającą rzeczywistość.
Anne Frank



„Wszystko jest możliwe, a co nie jest, zajmuje tylko trochę więcej czasu.”
Arne Dahl

„Marzenie - to taki gmach, który istnieje, póki się go nie zaczyna budować.”
Władysław Grzeszczyk

"Miliony marzą o nieśmiertelności, równocześnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić w deszczowe niedzielne popołudnie. "
Susan Ert

„Marzenia są jak gwiazdy, odkrywamy, że błyszczą, dopiero wtedy, gdy gasną sztuczne światła, choć przecież gwiazdy błyszczą zawsze. Tylko, że nikt nie zwraca na nie uwagi, zbyt jesteśmy zaabsorbowani sztucznym światłem.”
Alessandro D'Avenia



„Nawet jeśli czasem trochę się skarżę – mówiło serce – to tylko dlatego, że jestem sercem ludzkim, a one właśnie są takie. Obawiają się sięgnąć po swoje największe marzenia, ponieważ wydaje im się, że nie są ich godne, albo, że nigdy im się to nie uda. My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostały na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy tak się dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki.”
Paulo Coelho

„Nigdy nie jest się za starym, by marzyć. A marzenia też się nie starzeją.”
Lucy Maud Montgomery

„Czy dostałaś kiedyś wszystko, czego pragnęłaś? I wtedy zrozumiałaś, że nie o to ci chodziło?”
Neil Gaiman

„Czasem trzeba najmocniej trzymać się właśnie tego, czego nie można dotknąć.”
Carrie Ryan




I jak zwykle niezawodnie tematyczny dodatek muzyczny ;)
The Script – „Hall of Fame”


17 lutego 2014

„Martwe zło” (film)


Opis:
Mia ma poważne problemy z uzależnieniem od narkotyków. Jej brat i trójka przyjaciół, chcąc jej pomóc w zerwaniu z nałogiem, zabierają ją na weekend do znajdującego się w leśnej głuszy opuszczonego domku. Młodzi ludzie odnajdują tam tajemniczą księgę, po odczytaniu której przyzwany zostaje demon. Gdy złe moce opętują jedno z nich, reszta musi walczyć o przetrwanie.

Zwiastun:

Recenzja:
Krew, krew i… krew

Pamiętacie, kiedy mówiłam, że nie cierpię horrorów? A pamiętacie jak zmieniłam zdanie? Cóż, chyba będę musiała zrobić to po raz kolejny…

Jak w większości horrorów, tak i w tym zaczynamy od mocnego wstępu, w którym ojciec morduje (konkretnie podpala) swoją opętaną córkę by uwolnić jej duszę od złego. Towarzyszą mu przy tym tajemnicze postaci, o których od początku widz chciałby się dowiedzieć nieco więcej. Przyznam, że już sam początek nieźle mnie wystraszył, ale jak już pewnie wiecie- o to akurat nie trudno. We wstępie dostaniecie, więc przerażenie, zajawkę intrygującej historii i sporą dozę pewności, że to będzie coś dobrego. Problem jednak w tym, że nie do końca jest tak jak się nam początkowo wydaje.


Nie tylko wstęp trąca schematem. Dalszy ciąg historii też wydaje się jakby skądś znany. Grupa przyjaciół przyjeżdża do małego opuszczonego domku w lesie. Od początku wiedzą, że to nie są wakacje, a pobyt wcale nie będzie przyjemny. Na odludziu ich przyjaciółka ma rozpocząć odwyk od narkotyków. Problem w tym, że już tego próbowała, więc przyjaciele wiedzą, iż nie będzie lekko. I mają rację. Dziewczyna zaczyna świrować, a to dopiero początek szaleństwa, które ich czeka. W piwnicy znajdują, bowiem scenerię rodem z mrocznych rytuałów, powieszone zwłoki kotów i pewną tajemniczą księgę… Właśnie odczytanie słów z tej księgi stanie się początkiem koszmaru. Zło zostaje uwolnione. Teraz wszyscy muszą zginąć.


Czy się bałam? To chyba tylko pytanie retoryczne. Film jak zwykle oglądałam z moim niezawodnym chłopakiem i w zasadzie tylko dzięki niemu wiem, co się w nim działo. Sama spędziłam większość seansu z głową wtuloną w poduszkę nie mogąc przeboleć tych wszystkich przerażających scen. Patrząc na zdjęcia z filmu nadal sikam pod siebie, jednak szkoda, że całe przerażenie nie ma jakiegoś głębszego podłoża. Twórcy filmu postawili na dosyć proste przerażacze: była mroczna potworność z samego dna piekła, dwie oderwane kończyny, pół odciętej twarzy, krwawy deszcz i jej ogólne wszechobecne rozbryzgi z różnych części ciała bohaterów. Słowem: jedna wielka krwawa masakra. Obrzydliwa do granic obrzydliwości i generalnie niesmaczna. Ale za to straszna.

Szkoda tylko, że w filmie zabrakło jakiejś konkretniejszej fabuły. Pamiętacie wspomniane tajemnicze postacie? Nic o nich dalej nie ma… Mroczna księga? Owszem jeden z bohaterów ją kartkuje, ale nie może odcyfrować pradawnego języka, więc przydaje się odrobinę dopiero pod koniec. O samej Mrocznej Potworności z Piekieł też mało się dowiadujemy. A szkoda. Gdyby uratować kilka kończyn i wylać odrobinę mniej litrów krwi może znalazło by się miejsce na intrygującą opowieść, która zapadła by głębiej w pamięć, jak chociażby ta z „Obecności”.


Reasumując, jeśli jesteście fanami horrorów możecie być lekko rozczarowani, brakiem głębi. Jeśli łatwo Was przestraszyć, to możecie na tym filmie kilka razy umrzeć ze strachu. Jeśli macie słaby żołądek omijajcie ta produkcję z daleka. A jeśli szukacie dobrego horroru to szukajcie dalej. Obejrzeć? Czemu nie. Zapamiętać i powrócić? Zdecydowanie nie.

Ocena:
5/10

Cały film znajdziecie TU


Zobacz też:

.