Wyd. Pascal | 320 str. |34,90 zł | 18.05.2016 r. |
Jak posklejać roztrzaskane kawałki siebie?
Prawdziwa miłość uderza siłą gromu i nigdy nie przemija. Bethy
i Tripp doświadczyli właśnie takiego uczucia. Ich romans trwał zaledwie jedno
lato, nikt nawet się o nim nie dowiedział, ale miłość która wtedy rozkwitła
miała wpływ na całe ich życie. To wakacyjne zauroczenie nie doczekało się happy
endu, wręcz przeciwnie, skończyło się tragedią, która naznaczyła bohaterów na
zawsze. Po ośmiu latach losy Trippa i Bethy ponownie się splatają, otwierają
się niezagojone rany, ale powracają także pogrzebane niegdyś uczucia. Czy dla
tej dwójki jest jeszcze jakakolwiek szansa na szczęście?
Bethy mieliśmy okazję poznać już w pierwszym tomie serii
Rosemary Beach. Jako przyjaciółka Blaire wydawała się beztroska i lekkomyślna,
a imprezy i przelotne romanse wydawały się jej codziennością. Potem pojawił się
Jace, który dostrzegł w niej coś więcej niż łatwą dziewczynę i obdarzył
szczerym uczuciem. W historii Bethy od początku, coś mi jednak nie pasowało, a
poznając kolejne tomy tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ta niepozorna
dziewczyna skrywa o wiele więcej tajemnic niż ujawnia na pierwszy rzut oka, a w
jej przeszłości jest mężczyzna którego uczucie niemal ją zniszczyło.
Z drugiej strony jest Tripp- człowiek legenda. Wzór i
autorytet dla wszystkich chłopaków z Rosemary Beach. Jako jedyny miał
wystarczająco wiele odwagi by jeszcze jako dzieciak sprzeciwić się woli rodziców,
którzy nie pytając go o zdanie starannie zaplanowali jego przyszłość, a nawet
wybrali swoją przyszłą synową. Tripp wsiał na harleya i odjechał w nieznane, by
samodzielnie pisać swoją własną historię. Choć wszyscy go za to podziwiali,
nikt nie miał pojęcia, co musiał zostawić za sobą i że jego serce na zawsze
pozostało w Rosemary Beach, w dłoniach dziewczyny, której zawalił się cały
świat.
Czas nie leczy ran- ta historia dobitnie to udowadnia, ale
daje też nadzieję, że po każdym dramacie można się podnieść i iść dalej. Historia
Bethy i Trippa pokazuje, że warto dać sobie drugą szansę, by znów zacząć żyć
normalnie, bo choć przeszłości nie da się wymazać, można ją zaakceptować, by
nie rozrywała serca za każdym razem kiedy patrzy się wstecz.
Już od pierwszego tomu tej długaśniej serii Abbi dała mi do
zrozumienia, że nie ma zamiaru cackać się z moimi uczuciami i w każdym z
dziewięciu dotychczasowych tomów trzaskała moje serce na milion kawałków. Tragedia,
łzy, ale też wielkie uczucie i dużo scen erotycznych, były dla tej autorki
przepisem na sukces. W miarę jak seria zyskiwała kolejne tomy, coś się jednak
zmieniło. Abbi jakby dojrzała i otworzyła się na głębsze uczucia, stopując z
wulgarną erotyką i nadając swoim powieściom bardziej refleksyjny wymiar. Mówię
to chyba przy każdym kolejnym tomie, ale ten zostanie chyba jednym z moich
ulubionych. Historia uczucia Bethy i Trippa jest bolesna ale równocześnie
piękna i przejmująca. Szkoda, że tej parze autorka poświęca tylko jeden tom, ale
tak naprawdę w połączeniu z poprzednimi częściami wszystko tworzy kompletną
całość i nie zostało tu nic do dodania. Mam jednak nadzieję (i pewność), że z
Trippem i Bethy jeszcze będę miała okazję się spotkać, poznając historie
kolejnych bohaterów. Już nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się co u nich
słychać.
O CZYM?
„Byłaś moja” to już dziewiąty tom rewelacyjnej serii Rosemary Beach,
która udowadnia, że miłość nie jest słodkim uczuciem z bajek, a w zestawieniu z
brutalną rzeczywistością i bolesną przeszłością, tworzy wybuchową mieszankę.
Abbi pokazuje, że prawdziwa miłość nie jest łatwa, że radość i cierpienie idą w
życiu obok siebie, a o prawdziwe szczęście trzeba mocno walczyć.
Niewtajemniczonym wydawać się może, że tak długa seria to już niemal tasiemiec,
ale jeśli spodoba Wam się pierwszy tom i decydujecie się sięgnąć po kolejny,
jestem pewna, że na tym nie poprzestaniecie. Ta seria uzależnia, uzależniają
emocje którymi bombarduje nas autorka i przyciągają relacje i więzi jakie
tworzy między bohaterami. Kiedy pary z wszystkich dotychczasowych tomów
spotykają się by świętować razem, mam wrażenie jakbym spotykała starych
znajomych. I chyba to najbardziej cenię w tej serii, dlatego polecam Wam ją
serdecznie, a sama mam cichą nadzieję, że prędko się ona nie skończy.
Ocena:
8/10
Seria Rosemary Beach:
Byłaś moja | Jeszcze się spotkamy
Seria Sea Breeze:
Oddychaj mną | Wybierz mnie | Ocal
mnie | Just for now |Sometimes it Lasts|
Misbehaving|Bad for You |Hold on
Tight |Until The End
Chętnie spróbuję tej serii ;)
OdpowiedzUsuńjustboooks.blogspot.com
Polecam jest szalenie przyjemna i naszpikowana emocjami :-)
UsuńPozdrawiam
No zobacz, u ciebie to jest ulubienica, a u mnie - oczywiście jestem zakochana w tym jak ewoluuje autorka i jak przedstawia historię, ale ta Trippa i Bethy, jako sama w sobie nie zyskała sobie mojej sympatii.
OdpowiedzUsuńJestem wściekła - prawdę powiedziawszy, bo odnoszę wrażenie, że tym tomem, autorka zmazała postać Jace'a. Umniejszyła jego wartość. Tak jakby zawsze był pomyłką, a Bethy nigdy go nie kochała. Poza tym, bohaterowie. Dżizus. Tripp to niby kuzyn Jace'a, a jakby go nic nie obeszło to jak kuzyn się czuł, jak kochał Bethy. No i ona. Jezu Chryste. Już dawno bohaterka mnie tak nie irytowała jak ona. Nie wiem, może jestem czepliwa, ale byłam wielką fanką Jace'a, a po tej czuję jakby on dla Abbi nie miał znaczenia. Jakby był czymś przelotnym. I jestem naprawdę rozgoryczona.
Ale rozumiem co mogło podobać ci się w tym tomie. I cieszę się, że tak go odebrałaś. :)
Pozdrawiam,
Sherry