27 stycznia 2012

Pragnienie miłości



Alex Flinn- "Bestia"
Wyd. Galeria Książki


Czasami kiedy idziesz ulicami Nowego Jorku – pewnie w innych miastach jest podobnie, ale w Nowym Jorku szczególnie, ponieważ jest bardzo zatłoczony – widzisz ludzi na wózkach inwalidzkich, z kikutami ledwie sięgającymi brzegu siedzenia, albo osoby z poparzeniami twarzy. Może stracili nogi na wojnie albo ktoś polał ich kwasem. Nigdy tak naprawdę o nich nie myślałem. Najwyżej zastanawiałem się, jak ich ominąć, żeby mnie nie dotknęli. Wydawani mi się obrzydliwi. Ale teraz myślałem o nich nieustannie. Jednego dnia można być zupełnie normalnym – a nawet pięknym – następnego wszystko się zmienia. Szkody są nieodwracalne. Stajesz się potworem. Ja nim byłem i jeśli miałem przed sobą pięćdziesiąt, sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt lat życia, musiałem przeżyć je jako bestia. A wszystko zmieniło się w tej jednej minucie, kiedy Kendra za karę rzuciła na mnie czar.*

Kyle Kingsbury – zabójczo przystojny, obrzydliwie bogaty, potwornie zepsuty. Tymi słowami można w skrócie podsumować głównego bohatera. Jako syn słynnego prezentera telewizyjnego, Kyle był traktowany niemal jak król. Nic dziwnego więc, że w ekskluzywnym liceum do którego uczęszczał został nominowany na członka rodziny królewskiej. Jednak na lekcji podczas której odbywało się głosowanie stało się coś niespodziewanego. Jedna z uczennic wyraziła sprzeciw tej parodii elitaryzmu jak to ujęła. Była jedną z tych osób którymi Kyle się brzydził – brzydka, gruba, w nie markowych ciuchach. Dlatego postanowił w okrutny sposób dać jej nauczkę, zaprosił ja na bal po czym publicznie upokorzył. Nie wiedział jednak, że pierwsze wrażenie, kiedy to pomyślał o niej: wiedźma, było jak najbardziej słuszne. Za karę Kendra rzuciła na Kyle’a  czar, który sprawił, że stał się na zewnątrz równie brzydki jak był w środku. Futro, kły pazury. Dla chłopaka, dla którego wygląd był  wszystkim, cały świat legł w gruzach. Jednak dzięki pewnej małej dobrej rzeczy, którą zrobił podczas balu, dostał druga szansę. Dwa płatki róży – dwa lata by znaleźć miłość, której pocałunek zdejmie klątwę. Tylko jak znaleźć kogoś kto cię pokocha kiedy wygląda się jak bestia?

Przyznam szczerze, że początek niespecjalnie mi się podobał, głównie dlatego, że po prostu nie znoszę tego typu bohaterów. Nie musze zatem pewnie dodawać, że Kyle nie wzbudził mojej sympatii. Jednak ten zabieg był konieczny dla dalszego rozwoju fabuły i przemiany głównego bohatera. Z kartki na kartkę było coraz lepiej i ostatecznie muszę przyznać, że książka trafia do grona moich ulubieńców. Futro… na początku moja wyobraźnia trochę się buntowała i chciała złagodzić wizję potwora. Przystojny Kyle (tu oczywiście pojawia się obrazek Alexa Pettyfera, jakżeby inaczej, ech te zwiastuny…) który w ciągu kilku chwil staje się tak obrzydliwy, że nie można na niego patrzeć. Trudna sprawa. Ale w końcu poddałam się i pozwoliłam autorce wykreować w swojej głowie dokładnie taki obrazek jaki chciała nam przekazać. I wiecie co? Naprawdę pokochałam bestię mimo futra i pazurów!

Literatura paranormal romance przyzwyczaiła nas do pewnego bardzo wygodnego schematu: przeciętna dziewczyna spotyka „tajemniczego i zabójczo przystojnego” i od razu się w nim zakochuje, tak naprawdę w ogóle go nie znając. Po lekturze „Bestii” zaczęłam się jednak zastanawiać, czy jest to w ogóle możliwe. Prosty przykład: czy Bella pokochałaby Edwarda gdyby był porośnięty futrem? Szczerze wątpię. Albo czy jakakolwiek z naszych zakompleksionych brzydkich kaczątek zwróciłaby uwagę na kolesia, który ma kły i pazury? Z pewnością nie. I w tym tkwi cały problem, bo czy bohaterki kochają naprawdę swoich wybraków, czy tylko są zauroczone ich powłoką zewnętrzną? (mówię to głównie o początkach historii, absolutnie nie mam zamiaru obrażać, żadnego paranormalna!) Myślę, że to, co wyróżnia „Bestię” na tle gatunku, to przede wszystkim szczerość uczuć. Miłość która po prostu jest i nie prosi o nic w zamian.

Główny bohater jest za razem narratorem, dlatego jesteśmy świadkami ogromnej przemiany jaka w nim zachodzi już u samych podstaw. Każde jego słowo skłania do refleksji, jak drastycznie brzydota zmienia człowieka. Myślę, że dramat Kyle’a zaczął się na długo przed tym jak stał się bestią. Opuszczony przez matkę, niedostrzegany przez ojca, tak naprawdę nigdy nie zaznał miłości. Jak ktoś kto nigdy nie był kochany ma nauczyć się kochać innych ludzi? „Piękni są lepsi”- mawiał jego ojciec., Myślę, że Kyle obrał sobie zdecydowanie zły autorytet. I w końcu sam to zrozumiał.

Alex Flinn  czerpie pełnymi garściami z baśni o „Pięknej i Bestii” ale nie tylko. Pojawiają się tam również motywy znane z „Dzwonnika Z Notre Dame” czy  „Upiora z operze”. Naprawdę podobało mi się przeniesienie tego wszystkiego do współczesnego, nowoczesnego świata.  „Bestia” jako współczesna baśń niesie pewne przesłanie, jak każda baśń zresztą. Morał „Pięknej i Bestii” znają wszyscy, nawet dzieci. Jednak to, że „znamy”, nie znaczy wcale, że „akceptujemy” albo „kierujemy się nim w swoim życiu”. Myślę, że lektura zwróci choćby na chwilę uwagę wszystkich na problem nieakceptacji a wręcz tępienia ludzi, którzy są inni. Zmusza też do zastanowienia się który Kyle tak naprawdę był bestią: piękny i okrutny, czy ohydny i dobry? Jakie czynniki tak naprawdę mają prawo decydować o istocie człowieczeństwa?

Chciałabym polecić tą książkę wszystkim, bez względu na wiek. Porusza ona w baśniowy sposób pewne bardzo ważne kwestie, o których wspomniałam powyżej, ale również opisuje silną i desperacką potrzebę miłości i daje nadzieję, że bez względu na to kim jesteśmy, naprawdę możemy ją znaleźć.

Ocena: 8/10 


W 2010 roku na podstawie powieści Alex Flinn powstał film z Alexem Pettyferem, Vanessą Hudgens i Mary-Kate  Olsen w głównych rolach. Jak dla mnie Vanessa jako Linda to fatalny wybór... Nie lubię jej, ale trzeba przyznać, że jest bardzo ładna a Linda z powieści była przeciętna a do tego ruda... Alex za to pasuje do roli idealnie jednak to jak przedstawiono go po przemianie jest bardzo rozczarowujące. Zero futra i podobnych atrakcji z książki. Jestem z tych, którzy lubią wiernie odwzorowane filmy. No i Mary-Kate... Totalnie niepodobna do Kendry z książki, ale bądź co bądź na wiedźmę się nadaje ;) Filmu co prawda nie oglądałam, zrobię to już wkrótce, jednak już po zwiastunach przeczuwam, że nie przypadnie mi do gustu tak jak książka. Postanowiłam dać pierwszeństwo papierowej wersji ponieważ naprawdę nie znoszę kiedy film narzuca mi wizję przedstawionego świata. Czy ktoś z Was oglądał?

*********************************
* Fragment książki str. 98, 99

23 stycznia 2012

Przez mgłę i urok...

 

 Julie Kagawa- "Żelazny Król"
Wyd. Amber


Wierzycie w magię? Dobrze się zastanówcie nim odpowiecie na to pytanie. Meghan nie wierzy. Trudno jej się dziwić, w jej świecie nie było miejsca dla złudzeń. Kiedy miała sześć lat jej ojciec zniknął bez wieści a jedyne co po nim zostało to buty na brzegu jeziora. Chcąc uciec od wspomnień wyprowadziła się z matką na wieś by tam  prowadzić spokojne życie wraz z ojczymem i przyrodnim bratem. Jednak w oczach bohaterki wcale nie wygląda to tak kolorowo. Mieszka na farmie gdzie jej ojczym hoduje świnie i ,nawiasem mówiąc, sprawia wrażenie jakby nie miał pojęcia o jej istnieniu, w domu wiecznie brakuje pieniędzy, matka ciągle nie ma czasu zabrać jej do szkoły jazdy a młodszy braciszek nieustannie opowiada jej o potworach mieszkających w jego pokoju. Cały świat jednak stanie na głowie w dzień jej szesnastych urodzin, kiedy Meghan zacznie nagle dostrzegać rzeczy których z pewnością nie widzi nikt inny a wokół niej zaczną się dziać rzeczy które zdecydowanie nie powinny mieć miejsca. To tego najlepszy przyjaciel zdradzi jej pewien sekret… Na konsekwencje nie będzie trzeba długo czekać, wkrótce dziewczyna będzie zmuszona stawić czoła magicznemu, tajemniczemu światu, który tylko czekał na jej przybycie…

Korci mnie, żeby pisać dalej ale nie zrobię tego. A wiecie dlaczego? Bo ta książka jest jak tajemnica, którą trzeba odkrywać samemu kawałek po kawałku. Pozbawianie was tej przyjemności byłoby prawdziwą zbrodnią! Powiem Wam jednak, że książka naprawdę jest warta zachodu. Z każdej strony emanuje niezwykła energia i widać, że autorka bardzo wczuła się w opisywaną historię i co więcej, że odkrywanie magicznej krainy razem z Meghan sprawiało jej niekłamaną radość. Czytelnik to czuje i sam tego doznaje, to jedna z tych powieści, w których liczba stron nie ma znaczenia, bo i tak zawsze byłoby ich za mało. Słowa dosłownie się pochłania i to z ogromnym smakiem.

Oprócz niezwykle plastycznego świata dużym plusem powieści są bohaterowie. Główna bohaterka, pomijając fakt, że jest genialną narratorką i nie drażni czytelnika więc można się w nią całkowicie wczuć, jest bardzo ciekawą osobą. Zdecydowana, twarda, silna, konsekwentna. Podobało mi się to, że niczego nie udawała. Nie próbowała ukrywać, że się boi, bo się bała, ale nie przeszkodziło jej to w konsekwentnym dążeniu do celu. Kolejnym genialnym bohaterem był jej przyjaciel Robbie. Zabawny, szalony, istny wulkan, czasem trochę ciężko za nim nadążyć ale swoją barwną naturą nadaje opowieści kolorów. Jak by to powiedziała moja babcia: pocieszny chłopiec. Motyw najlepszego przyjaciela, który ma pewne sekrety jest bardzo popularny, jednak nie wiem jak Wy, ale ja mam do nich niesamowitą słabość. Czym jednak byłaby literatura tego typu bez gorącego amanta! Więc i taki się tu znalazł, i to nie byle jaki. Ash… mroczny, lodowato piękny, niebezpiecznie pociągający książę zimna który mimo swojej chłodnej natury rozgrzewa do czerwoności. No tak, czym byłby amant bez skrywanej w głębi serca tajemnicy. Tak więc, zdradzę Wam, że tajemnicę również posiada.

Naprawdę serdecznie polecam tą pozycję absolutnie wszystkim. Julie Kagawa stworzyła niebywałą magiczną opowieść, w której połączyła wątki znane z takich powieści jak „Alicja w krainie czarów”, „Opowieści z Narnii” czy „Sen nocy letniej” ale absolutnie nie chcę przez to powiedzieć, że kopiuje i powiela schematy. Co to, to nie! Mimo tych literackich odniesień historia jest niezwykle oryginalna a magiczny świat kryje całkowicie innowacyjny pomysł. Klasyka splata się z nowoczesnością  i tworzy coś naprawdę ciekawego. Polecam serdecznie. A i jeszcze jedno: uważajcie na pana z szafy,  tak na wszelki wypadek ;-)

Ocena 9/10

Już wkrótce kolejny tom trylogii:

"Żelazna Córka"

Nazywam się Meghan Chase.
Od jakiegoś czasu przebywam w pałacu zimowych elfów. Jak długo dokładnie? Nie wiem. W tym miejscu czas nie płynie normalnie. Od kiedy utknęłam w krainie Nigdynigdy, życie w świecie zewnętrznym, świecie śmiertelników, płynie beze mnie. Jeśli kiedykolwiek się stąd wydostanę, jeśli uda mi się wrócić do domu, może się okazać, że od mojego zniknięcia minęło sto lat, a cała moja rodzina i przyjaciele od dawna nie żyją.
Staram się nie myśleć o tym za często, ale czasami nie mogę się po prostu powstrzymać.
Zawarłam z zimowym księciem umowę – obiecałam, że jeśli on mi pomoże, pójdę z nim na Mroczny Dwór. Ale gdzieś tam, pośród upiornego pustkowia pyłu i żelaza, uświadomiłam sobie, że się w nim zakochałam…
***************************************
Trochę mnie nie było i naprawdę chciałabym powiedzieć, że wracam po długiej przerwie ale to nie byłaby do końca prawda. Na początku zwalałam wszystko na brak czasu i tym podobne, ale prawda jest taka, że w tym wszystkim trochę zwolniłam i czytanie przestało być na pierwszym miejscu. Blog jednak nie umarł i będę wstawiać recenzje jak tylko będę mogła. Trzymajcie się ciepło i życzę fantastycznych ferii, tym którzy już je mają bądź z niecierpliwością ich wypatrują :-)

Zobacz też:

.