29 listopada 2018

„Nawet o tym nie wspominaj”- Estelle Maskame

Wyd. Feeria Young | Org. Just Dont't Mention It |Seria DIMILY Tom IV | 464 str. | 37,90 zł | Premiera: 14.11.2018 r.

Jego oczami

Ciężko jest samemu uporać się z bolesną przeszłością. Ciężko udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy świat wali się w gruzy. Ciężko jest się uśmiechać, kiedy serce wciąż płacze z bólu. Tyler zna tylko jeden sposób, by poradzić sobie z problemami- przybiera maskę pewnego siebie, agresywnego chłopaka, który ma w nosie cały świat. Dla postronnego obserwatora to arogancki dupek, który wiecznie imprezuje, eksperymentuje z narkotykami, jest wybuchowy i nieprzewidywalny. Nikt nie wie, że to tylko gra, a pod maską kryje się skrzywdzony i zagubiony chłopiec. I pewnie tak by pozostało, gdyby w życiu Tylera nie pojawiła się Eden. Przybrana siostra, która niespodziewanie wywraca cały świat chłopaka do góry nogami. Tylko przy niej Tyler może być naprawdę sobą. Tylko ona może zrozumieć, co czuje i ukoić jego ból. Ale Eden jest zakazanym owocem i zbliżenie się do niej nie jest dobrym pomysłem. Jednak gdy w grę wchodzą uczucia ciężko jest słuchać głosu rozsądku.

 Jeśli jesteście fankami serii „DIMILY”, na pewno tak jak ja nie mogłyście doczekać się tego tomu. Już od dawna marzyłam, żeby wejść do głowy Tylerowi, który przez trzy ostatnie tomy naprzemiennie mnie zachwycał i frustrował. Szczególnie w pierwszym tomie jego zachowanie budziło we mnie skrajne emocje i to właśnie opisaną w nim historię Estelle Maskame wzięła ponownie na warsztat. „Nawet o tym nie wspominaj”, to nic innego jak „Czy wspominałam, że cię kocham?” oczami Tylera. Autorka kreuje w nim wiele nowych wątków i stara się jak może, żeby ten tom nie był wtórny i oczywisty, ale mimo wszystko po skończonej lekturze zastanawiam się, czy naprawdę taka część była potrzebna?



Sięgając po opowieść Tylera, liczyłam na dalszy ciąg przygód bohaterów, ze wstawkami z przeszłości. Ciekawił mnie etap Nowego Yorku, a także historia z trzeciego tomu, ale niestety nic takiego nie otrzymałam. Dostałam za to powtórkę z części pierwszej, która szczerze mówiąc, na tle świetnej dwójki i fenomenalnej trójki wypada zdecydowanie najsłabiej. „Czy wspominałam, że cię kocham?”, było niezłym wstępem do serii, ale nieco zbyt naiwnym, niedoskonałym i pełnych irytujących wątków. Od tego czasu warsztat autorki i jej pomysły fabularne zmieniły się diametralnie i naprawdę uzależniłam się od jej pióra, jednak nawet największy pisarski progres nie zmieni tego, co działo się w pierwszym tomie serii. Dodatek w postaci opowieści Tylera, to więc wciąż ta sama historia, ze wszystkimi irytującymi wątkami, tyle że napisana o wiele lepiej. Można powiedzieć, że to doskonalsza wersja pierwszego tomu DIMILY, ale nawet zmiana perspektywy narracji, nie sprawiła, że polubiłam zawartą w nim historię bardziej.

Nie myślcie jednak, że autorka poszła na łatwiznę i po prostu przepisała jedynkę jeszcze raz. Choć sytuacje i dialogi Tylera i Eden pokrywają się (bo w końcu muszą), Estelle tym razem zamiast na romansie skupiła się bardziej na wewnętrznych rozterkach głównego bohatera. Ten tom jest o wiele smutniejszy niż jego pierwotna wersja. Dużo tu cierpienia, wewnętrznej walki i beznadziei. Jeśli znacie poprzednie tomy, dobrze wiecie, co działo się z Tylerem i z jakiego powodu, ale dopiero teraz mamy okazję poznać szczegóły i przekonać się jak bardzo chłopaka wyniszczała jego własna przeszłość. Skoro już przy przeszłości jesteśmy, połowa tej książki to wspomnienia bohatera z dzieciństwa i to zdecydowanie najciekawsze, ale też najboleśniejsze fragmenty. Przemoc domowa, ból, upokorzenie ale też poczucie winy i chęć ratowania rodziny za wszelką cenę- tego właśnie doświadczał Tyler jako dziecko. Bardzo trudny wątek, ale jak się okazuje, niezbędny by lepiej zrozumieć głównego bohatera.



O CZYM?  „Nawet o tym nie wspominaj”, to historia, którą fani DIMILY doskonale znają, ale nie z tej perspektywy. Sporo wyjaśnia, naświetla wątki, które wcześniej mogły wydawać się niejasne i pozwala lepiej zrozumieć zachowanie Tylera z początków serii. Nie do końca tego oczekiwałam i ten tom przypomniał mi dlaczego pierwszej części serii nie zaliczam do grona moich ulubionych książek, ale jako fanka całej serii nie wyobrażam sobie, żebym mogła go nie poznać. Myślę, że dodatek do DIMILY, to pozycja obowiązkowa dla czytelniczek zakochanych w serii, ale jeśli podobnie jak ja nie wspominacie przesadnie ciepło pierwszego tomu, nie oczekujcie od tej pozycji wiele więcej. Sami zdecydujcie, czy warto sięgnąć po ten tom czy nie, ale jeśli po niego sięgniecie, przygotujcie od razu kolejne części, bo po zakończeniu natychmiast będziecie mieli ochotę je pochłonąć, bez względu na to czy już je znacie czy nie.

Ocena:
7/10

Seria DIMILY:
Nawet o tym nie wspominaj



_____________________________________________________________________


6 komentarzy:

  1. Nie znam jeszcze tego cyklu i nie wiem, czy jest to jeszcze mój target wiekowy. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom pierwszy i czwarty może faktycznie są typowo młodzieżowe, ale warto zacząć przygodę z serią dla tomu 2 i 3 <3 Absolutnie uwielbiam! Gdybym nie miała takich zaległości w recenzowaniu na pewno już teraz zaczęłabym czytać je drugi raz. Ale nic straconego, na pewno jeszcze nie raz do nich wrócę :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Warto nadrobić dla tomu 2 i 3♡ Cudeńka♡
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Ja się jakoś nie mogę zabrać za ta serie. Ale muszę w końcu hehe. ;)
    Pozdrawiam. ;**
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak dasz im szansę:-) Tylko obiecaj mi, że nawet jeśli tom 1 Cię nie zachwyci sięgniesz mimo wszystko po kolejne ;-) 2 i 3 to jedne z moich ulubionych romansów ever♡♡♡
      Pozdrawiam

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.