Styczniowe polowanie, czyli pierwszy stos w tym roku

Cześć kochani. Jak znosicie pogodowe kaprysy naszej polskiej zimy? Ja dosyć kiepsko, dlatego wdrażam program intensywnego czytania. Aktualnie wybrałam aktywny wypoczynek wśród pustynnego żaru „Ember In the ashes” i całkowicie przepadłam! Nie potrafię rozstać się z tą książką, więc recenzja dopiero we wtorek, a dziś mam dla was stos pełen styczniowych zdobyczy.

Na promocji udało mi się dorwać „Pamiętnik Christophera”, mojej ukochanej Virginii Andrews. Już nie mogę się doczekać kiedy pochłoną mnie po raz kolejny losy Dollangangerów. Nie mogłam się też powstrzymać przed kupnem „Porwanej pieśniarki”, choć początkowo nie miałam takiego zamiaru. Przekonała mnie Anita z Book Revievs by Anita, co w zasadzie mnie nie dziwi, bo ta charyzmatyczna dziewczyna swoim entuzjazmem zarazi chyba każdego- tu jej video recenzja. Dostałam również paczuszkę od wydawnictwa Akurat z drugim tomem „Barw miłości”, oraz cudownymi zapachowymi różyczkami, które możecie podziwiać na zdjęciach. Recenzja niebawem, postaram się w przyszłym tygodniu. „Tą dziewczynę” kupiłam na empik.com za 17 zł i tym sposobem mam wszystkie książki Colleen- cudeńka. „Klejnot” wygrałam w konkursie na fanpageu Rywalek, za stworzenie okładki fikcyjnej części tej serii. Muszę przyznać, że bawiłam się znakomicie wymyślając do niej opis, a pytania, kiedy będzie można kupić były po prostu bezcenne (znaczy, że nie wyszło najgorzej, dla ciekawskich link).  „Złe dziewczyny nie umierają” dostałam od Wydawnictwa Feeria Young [RECENZJA], podobnie jak „Kurację samobójców” [RECENZJA]. 

W tym miesiącu miałam też okazję przedpremierowo przeczytać nową powieść Schmitta „Zazdrośnice”, za co dziękuję Wydawnictwu Znak [RECENZJA]. W szale wyprzedaży na allegro, nabyłam drugi tom serii „The dark duet”. „Zapach ciemności” jest bardziej obszerny niż się spodziewałam, tym bardziej przeraża mnie, co mogę znaleźć w środku. Ale liczę na coś rewelacyjnego. „Piękny gracz”- podobnie z promocji. „Zakochać się” RECENZOWAŁAM niedawno, ale nie mogłam przeżyć, że książkę trzeba było oddać do biblioteki. Sprawiłam więc sobie własny egzemplarz za całe 8 złotych. A, co! „Dziedzictwo ognia”, to również wynik szperania na allegro. Opłaciło się bo zapłaciłam tylko 20 zł J

I na koniec perełka. Moja kochana, cudowna, brutalna „Amber” [RECENZJA] w ostatecznym wydaniu i to w dodatku z moją rekomendacją w środku! Dostałam skrzydeł. Sami z resztą zerknijcie i darujcie, że tak się ekscytuję, ale to mój debiut J

Przypominam, że na blogu trwa konkurs, w którym wygrać możecie egzemplarz „Amber” lub „Ember In the ashes”. Warunkiem jest napisanie recenzji (co i tak byście pewnie zrobili), czyli niewiele, a naprawdę warto! Zgłoszenia tylko do 3 lutego więc spieszcie się. A jeśli zgłoszeń będzie naprawę dużo może znajdzie się jeszcze jeden egzemplarz „Amber”. Więc do dzieła!

Trzymajcie się ciepło kochani.

Życzę Wam zaczytanego weekendu!