26 kwietnia 2018

„Z otchłani” – Martyna Senator

Wyd. Czwarta Strona | Seria Z popiołów II tom | 330 str. | 36,90 zł | Premiera: 15.02.2018 r.

„Czasami zamiast  tysiąca wspólnie spędzonych chwil wystarczy jedna. Niezwykła. Magiczna. Wyjątkowa.
Taka, która wstrząsa całym światem i sprawia, że w sercu gra muzyka”

Nie każdej miłości pisana jest wieczność. Kaśka boleśnie się o tym przekonuje, kiedy jej ukochany w trakcie spóźnionej kolacji walentynkowej oznajmia, że przespał się z inną. Choć pada na kolana i ze łzami w oczach błaga o wybaczenie, złamane serce nie tak łatwo posklejać i nauczyć na nowo ufać, kiedy codziennie widzi się na nim niezabliźnioną ranę.

Za sprawą intrygi przyjaciółki, która zakłada jej konto na Tinderze, Kaśka poznaje Szymona- młodego dziennikarza, który zdaje się być ucieleśnieniem fantazji każdej kobiety. Jest arogancki i bezpośredni, ale za razem szarmancki i czuły. Mimo złego startu znajomości i początkowej niechęci, Kaśka szybko się z nim zaprzyjaźnia. Choć między tą dwójką powietrze aż skrzy od napięcia, Szymon stawia sprawę jasno-uczucie nie wchodzi w grę. Kaśka też nie czuje się na siłach, by zaczynać nowy związek, dlatego godzi się na nietypowy układ. Tylko czy dwójce ludzi spragnionych prawdziwej miłości, uda się utrzymać uczucia na wodzy?

 „- A nie boisz się, że pewnego dnia ockniesz się z głową w chmurach i zorientujesz się, że nie potrafisz latać? Co wtedy zrobisz?
- Spadnę. Ale mam nadzieję, że zanim to nastąpi doświadczę czegoś, co tu na ziemi jest nieosiągalne.”

Już pierwszym tomem cyklu autorka udowodniła mi, że potrafi pisać piękne romanse, ale tym razem jeszcze podniosła poprzeczkę. „Z otchłani” podobało mi się jeszcze bardziej niż „Z popiołów”, głównie za sprawą Kaśki, którą poznałam w poprzednim tomie i tym razem powitałam jak serdeczną przyjaciółkę. O jej miłosnych perypetiach czytałam z przyjemnością i muszę zwrócić Waszą uwagę na fakt, że tym razem autorka stawia na bardziej elektryzujące i namiętne uczucie. Intymnych scen jest więcej niż poprzednio, ale są opisane niezwykle subtelnie, romantycznie i pięknie- bez grama wulgarności, której tak w romansach nie lubię. Dużo tu słodyczy i czułości, ale autorka stawia też na drodze bohaterów problemy, które okażą się próbą charakterów i dojrzałości. Podobał mi się ten kontrast. Odurzające uczucie i brutalna rzeczywistość, która zmusza do zastanowienia się czy miłość wystarczy, by żyć długo i szczęśliwie.



Poprzednio bardzo narzekałam  na brak jakichkolwiek wad w głównym męskim bohaterze, dlatego byłam zadowolona z faktu, że Szymon nie został od razu przedstawiony jako ósmy cud świata. Wręcz przeciwnie początkowo często jest nazywany przez Kaśkę „dupkiem” z resztą całkowicie zasłużenie. Chłopak ma też pewną tajemnicę trzymaną w ukryciu do samego końca, choć myślę, że bez najmniejszego problemu domyślicie się o co może chodzić już po pierwszych kilku rozdziałach. Dzięki niesamowicie lekkiemu i chwilami wręcz poetyckiemu stylowi Pani Martyny z prawdziwą przyjemnością czyta się nawet te nudniejsze fragmenty, a całość pochłania się w mgnieniu  oka.

 „Otoczona silnymi ramionami wznoszę się coraz wyżej, docierając do miejsc, których nigdy wcześniej nie widziałam. Zafascynowana przemierzam odległe galaktyki. Strącam głową gwiazdy i patrzę jak spadają, spełniając życzenia, których nie jestem w stanie wypowiedzieć.”

O CZYM? „Z otchłani”, to ciepła, romantyczna, a chwilami nawet nostalgiczna opowieść o dwójce ludzi, którzy choć nie są gotowi na miłość, odkrywają uzdrawiającą siłę bliskości i zaufania. Książka porusza trudny temat zdrady i wybaczania, pokazuje też, że zamiast czytać w kółko ten sam rozdział, warto go zakończyć i zacząć pisać zupełnie nowy, pozwalając życiu nieco ubarwić fabułę. Autorka udowadnia, że czasem warto skoczyć na głęboką wodę, zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę, by doświadczyć uczuć, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Nie jest to historia przesadnie odkrywcza, ani zaskakująca, ma w sobie pewną schematyczność, ale też „to coś”, co nie pozwala się od niej oderwać. Choć w porównaniu z innymi romansami new adult, bohaterowie nie muszą mierzyć się z wielkimi życiowymi traumami, a ich problemy mają raczej obyczajowy wydźwięk. Muszę przyznać, że to miła odmiana czuć w trakcie lektury rozlewające się w serc ciepło, zamiast ciągłego bólu i mroku. Właśnie to ciepło sprawiło, że pokochałam książki Martyny Senator i jestem pewna, że Was również urzekną.

Ocena:
7/10

W  serii:
„Z popiołów” | „Z otchłani” | „Z nicości”


___________________________________________________


10 komentarzy:

  1. Twórczość Senator przede mną. Wprost nie mogę się jej doczekać.

    Pozdrawiam,
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowna autorka♡ Pisze przyjemne i bardzo poetyckie książki:-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Obydwie części bardzo mi się podobały, ale Z otchłani wolę najbardziej :) Postać Szymona bardzo mi się podobała. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wolę ten tom. Ciekawe o kim będzie kolejny? Obstawiam Mirkę i Kubę ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Jestem bardzo ciekawa twórczości tej autorki Już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam tę serię. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pokochałam jej książki za lekkość i piękny styl♡ Mam nadzieję że i Ciebie zauroczy :-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. "Z popiołów" mam na półce, ale na razie czeka na swoją kolej zanim po nią sięgnę :D Oczywiście mam w planach całą serię, coś mnie do niej ciągnie i czuję, że się nie zawiodę. Oby tak było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że raczej bie będziesz rozczarowana. Bardzo przyjemna i lekka seria:-)
      Pozdrawiam

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.