10 lipca 2015

„Królowa na wojnie”- K.A.S. Quinn


Wydawnictwo Dreams/ 315 str./ 37 zł/ 2015 r.


Trójka dzieci wobec wielkiej wojny


Katie mieszka w Nowym Jurku, ma kilkanaście lat i jest córką podstarzałej celebrytki, nie mogącej pogodzić się z niechybnym końcem kariery. Pomijając jej wielką fascynację literaturą i medycyną, nic nie wyróżnia jej z tłumu innych nastolatek. Teoretycznie. Katie jest podróżnikiem w czasie i jednym z wybrańców starej przepowiedni. Kilka miesięcy wcześniej przeżyła fascynujące przygody w wiktoriańskim Londynie, poznała tam również prawdziwych przyjaciół i stanęła twarzą w twarz z ogromnym niebezpieczeństwem. Problem w tym, że dziewczyna nie pamięta nic ze swojej podróży do przeszłości, a jedynym dowodem na to, że cokolwiek się wydarzyło, jest tajemnicza laseczka ozdobiona niezrozumiałymi symbolami.

„Czy można zostać zbudzonym przez ciszę?”


Tak się jednak składa, że Katie znów jest potrzebna swoim przyjaciołom w XIX wieku. Po raz kolejny przekracza więc barierę czasu, znowu nie wiedząc, w co tak naprawdę się pakuje. Początek lektury nie pozwala więc pozbyć się uczucia dejavu, które jednak na szczęście nie trwa zbyt długo.

Tym razem Katie w końcu wychodzi z garderobianej skrzyni i staje twarzą w twarz z królową. Nie ukrywa się już dłużej i nie musi się obawiać, że zostanie wzięta za dziwacznego intruza na królewskim dworze. Dziewczyna otrzymuje zadanie, które wymaga swobody działania, dlatego dostaje piękną suknię, kapelusz z piórami i zupełnie nową tożsamość. Mogąc poruszać się po zamku bez zwracania na siebie uwagi, Katie może w końcu dać się ponieść wirowi przygody, czego nie udało jej się dokonać w pierwszym tomie. A uwierzcie mi na słowo- tym razem dzieje się o wiele więcej.

Problemy naszych bohaterów, z prostych i dziecięcych, stają się o wiele poważniejsze. Oni też pomału wyzbywają się swojej niewinności, dojrzewają i dostrzegają powagę sytuacji w jakiej się znaleźli. Ich fizyczne i emocjonalne zmiany są bardzo widoczne i nieco gryzą się z powtarzanymi przez autorkę z uporem określeniami, takimi jak „dziewczynka” czy „dzieci”. W końcu dostajemy też coś, co na siłę nazwać można wątkiem romantycznym, okraszonym oczywiście znaczną dozą wiktoriańskiej pruderyjności. Niektórzy jednak mogą nawet nie zwrócić uwagi na kiełkujące uczucia, biorąc pod uwagę jak okrutnie potraktowała je autorka.

„Mężczyźni są od tego, żeby pracować, a kobiety od tego żeby płakać.”

Osią powieści staje się wojna- ta prowadzona na Krymie przez angielską kawalerię i ta mistyczna, będąca elementem przepowiedni. I w jednej i w drugiej nasza młoda bohaterka odegra znaczącą rolę. Chciałabym napisać, że to najważniejsze w powieści wydarzenie zostało potraktowane z należytą uwagą, ale niestety nie byłaby to prawda. Sama bitwa, podobnie jak wyjaśnienie przepowiedni dotyczącej roli dzieci Tempusu, były mdłe, nielogiczne i poprowadzone za szybko. Nie jestem do końca pewna, czy rozwiązanie okazało się takim banałem, czy po prostu nie czytałam wystarczająco uważnie by dostrzec niezwykłość tej historii. Niestety nie potrafiłam w pełni wczuć się w opowieść, która nie wywołała we mnie żadnych głębszych uczuć.

Tak naprawdę moje poruszenie wywołała jedna scena, na samym końcu powieści. Nie obyło się bez wzruszenia, które jednak nie trwało długo, biorąc pod uwagę fakt, że autorka ma dla opłakiwanego przeze mnie bohatera jeszcze jakieś karty w zanadrzu. Nie powiem nic więcej, ale wątek ten sprawia, że gdybym miała pod ręką trzeci tom serii, natychmiast bym po niego sięgnęła. Sama końcówka też wypada nieźle, podobnie jak w jedynce i pozostawia miłe wrażenia, nawet jeśli w środku coś zaszwankowało.

Nie wiesz, że winne są książki? Podobno wysoką gorączkę sprowadziłam na siebie zbyt zachłannym czytaniem. Te kazania na temat „nadmiernego pobudzenia damskiego mózgu!”

O CZYM?    W drugim tomie „Kronik Tempusu”, po raz kolejny mamy okazję odbyć podróż do wiktoriańskiego Londynu kipiącego od tajemnic, spisków i intryg, które w dodatku mają o wiele poważniejszy wydźwięk niż w poprzedniej części. Nadal jednak pozostaje to powieść napisana typowo pod młodego odbiorcę, bo choć mądra i fascynująca, starszych może nieco znużyć swoją naiwnością. Kolejny tom przeczytałabym jednak z miłą chęcią, bo autorce udało się mnie zaintrygować. Znowu.

Ocena:
6/10

Kroniki Tempusu
>Królowa na wojnie<
The queen alone

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Dreams!


14 komentarzy:

  1. Nie przepadam za taką tematyką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, przecież nie wszystkim musi się podobać ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Średnio interesujjąca tematyka, raczej nie sięgnę po pierwszą, a co dopiero drugą część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę Cię do tego zachęcać skoro to nie Twoje klimaty ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Nie czytam dużo książek o tej tematyce i po tę książkę raczej nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, nie da się ukryć, że to pozycja raczej dla młodszych czytelników ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Nie miałam nigdy okazji czytać w książkach o podróżach w czasie, ale mam jednak wrażenie, że ten tytuł, w ogólnej ocenie, jakoś średnio wypada na.tle innych powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie sięgnij po "Trylogię czasu" Kerstin Gier, a najlepiej zaopatrz się we wszystkie tomy na raz, bo to naprawdę rewelacyjna seria, chyba najlepsza i najdogłębniej przemyślana z tego gatunku.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Książka raczej nie dla mnie ale okładka i tytuł dość intrygująca. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to nie pozycja dla każdego więc rozumiem, choć mi treść podobała się bardziej niż okładka, która jest okropnie sztuczna ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Nie czytałam pierwszego tomu. A niestety drugi nie wydaje mi się zbyt pociągający - zwłaszcza, jeśli najistotniejsze elementy są traktowane powierzchownie np. rozwiązanie tajemnicy... - tak więc raczej odpuszczę sobie tę trylogię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tej tajemnicy szkoda mi było najbardziej... Bo naprawdę kiepsko to wypadło. Choć ogólnie czytało się całkiem przyjemnie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Nie mam siły na tę historię. Plus nie mam jakiejś specjalnej ochoty, mimo cudownych, wiktoriańskich czasach. Szczerze mówiąc, podejrzewam, że gdybym teraz miała zabrać się za tą pozycję, ostro bym ją skrytykowała, bo jak wspomniałam - nie mam siły, żeby mierzyć się z takimi typowo młodzieżowymi czy nawet dziecięcymi powieściami.
    Ale kiedyś w końcu pójdę po pierwszy tom do biblioteki.
    Tak swoją drogą, pamiętam o twoim konkursie, dopracowuję szczegóły i zgłoszę się - naprawdę. :D Tak tylko piszę, żeby nie było, że zapomniałam. :D
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz wcale Ci się nie dziwię... Sama zabierałam się za ten tom strasznie długo mimo że przecież dostałam go do recenzji. Niby jak już się zacznie, wcale nie czyta się źle, ale nie jest to lektura do której chce się wracać. Wybór zostawiam więc Tobie, choć jeśli mam być szczera niewiele stracisz jeśli ją sobie darujesz ;-)
      A na Twoje zgłoszenie czekam z niecierpliwością bo coś czuję że to będzie coś niesamowitego ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.