Wyd. Lucky | 320 str. | 36,90 zł | Premiera: 21.11.2017 r. |
Iron Woman na praktykach u
genialnego przestępcy
Bycie kobietą wcale nie jest proste. Staje się jednak
jeszcze trudniejsze, gdy jest się jedyną przedstawicielką płci pięknej w tłumie
(głównie) starszych braci. Może jednak okazać się wręcz nie do zniesienia, gdy
ludzie nie widzą w tobie żadnych kobiecych cech, bez mrugnięcia okiem uznają za
kolejnego syna twoich rodziców, a nawet matka najlepszej przyjaciółki od lat
uważa, że jesteś chłopakiem jej córki. Tak wygląda jednak codzienność Wiki, w
której przypadku określenie „płeć piękna” jest mało śmiesznym żartem.
Wiki jest nietypową bohaterką; bardzo męską z wyglądu,
twardą z charakteru, lecz w głębi duszy zaskakująco podatną na zranienie i
spragnioną uczuć (choć do tego nigdy się nie przyzna). Dawno nie miałam do
czynienia z tak zaskakującą i nieprzewidywalną narratorką. Wiki zaskakiwała
mnie na każdym kroku i nawet bez pewnego sensacyjnego wątku, o którym opowiem
za chwilę, dałaby radę utrzymać moje zaciekawienie w trakcie lektury. Wiktoria
studiuje robotykę, dorabia pracując w warsztacie samochodowym wujka, marzy o
karierze Iron Woman i od lat ma obsesję na punkcie pewnego przystojnego
chłopaka. Dla postronnego obserwatora niewiele ma w sobie z kobiety. Potrafi
bić się jak facet, ma męską budowę ciała i nikomu w życiu nie przyszłoby do
głowy żeby ją podrywać. A jednak pod mało atrakcyjną i pozornie twardą powłoką,
kryje się młoda kobieta, która choć nie akceptuje samej siebie i nie do końca
rozumie swoje wnętrze, ma takie same pragnienia i uczucia jak każda z nas.
Wiki jest tak niesamowitą postacią, że mogłabym powiadać o
jej charakterze godzinami. Jej barwna osobowość i wciągające rozterki
niespodziewanie przyćmiły całkowicie główny wątek powieści. Dziewczyna
przypadkiem wpada na trop genialnego oszusta i hakera. Postanawia dowiedzieć
się kim jest i tak po nitce do kłębka, z dnia na dzień staje się praktykantką
Złodzieja Stulecia- jednego z najbardziej poszukiwanych i od lat nieuchwytnych
przestępców. Motyw złodzieja i jego ucznia nie jest niczym nowym, byłam więc
ciekawa, czy autorce uda się mnie czymkolwiek zaskoczyć. Choć początek
znajomości Złodzieja Stulecia i Wiktorii zapowiadał niesamowitą przygodę,
okazało się, że ostatecznie ten motyw zupełnie nie rozwinął skrzydeł. Wiki prawie
nie uczestniczy w misjach, a nawet jeśli, nie jest wtajemniczana w szczegóły. Ani
ona ani czytelnik nie mają pojęcia co właściwie się dzieje, w jakim celu i na
jakich zasadach. Zabrakło mi w tym wątku jakiegoś głębszego sensu, wyjaśnienia,
większej ilości szczegółów. Szkoda, bo gdyby złodziejski wątek był tak
dopracowany jak strona psychologiczna powieści, mogłaby to być prawdziwa
perełka.
Kolejnym wątkiem, który nie do końca mnie kupił, choć bardzo
intrygował, była relacja Wiki z Tomem- drugim praktykantem Złodzieja Stulecia. Ciężko
mi opisać, co działo się między nimi. Z jednej strony mamy rywalizację i
wzajemną niechęć, a z drugiej ogromną chemię, która objawiała się w przedziwny
sposób. Więcej niż dialogów, między bohaterami było scen bójek. Przesadnie często
rozwiązywali swoje problemy pięściami, co ciekawe nie tylko te zaistniałe
między wspomnianą dwójką. Te damsko-męskie bijatyki początkowo były nawet
zabawne, ale jak na mój gust stanowczo zbyt wiele obiecujących, elektryzujących
scen było przez nie przerywanych.
Co z resztą bohaterów? Tytułowy Złodziej pojawia się
sporadycznie, nie bierze czynnego udziału w misjach, tylko jak na mistrza
przystało, rzuci od czasu do czasu mądrą uwagę albo sentencję. Za mało jest go
jednak w powieści, by zwrócił uwagę na dłużej. Choć szkoda, że tak intrygująca
postać pojawia się tylko gdzieś w tle, autorka nadrabia braki innymi
bohaterami. Szczególnie w pamięć zapadli mi liczni bracia Wiktorii, jej koledzy
z warsztatu i cudowni najlepsi przyjaciele- bliźnięta Hania i Hektor- do
których Wiki od lat zakrada się przez okno. Momentów z tymi fantastycznymi
postaciami nie zamieniłabym nawet na najlepsze sceny akcji.
O CZYM? „Złodziej
stulecia”, to wbrew tytułowi, wcale nie powieść akcji, lecz historia o młodej
kobiecie, która usiłuje zdefiniować siebie i swoje uczucia. Motyw złodzieja
jest tu zaledwie dodatkiem ubarwiającym całość, ważnym, choć niebyt
rozbudowanym epizodem, który jednak aż prosi się by dopisać mu ciąg dalszy. Gaja
Kołodziej po raz kolejny zaskoczyła mnie jednak niesamowitą i bardzo dokładną kreacją
głównej bohaterki, dzięki której od powieści ciężko się oderwać. Bogata strona psychologiczna,
kapitalny humor i świetnie wykreowane postaci, to największe zalety powieści. Myślę,
że każdy znajdzie tu coś dla siebie i wszyscy bez wyjątku pokochają chłopczycę
Wiktorię, tak jak ja. Mam nadzieję, że to zaledwie początek większej opowieści,
bo wciąż czuję niedosyt, mam mnóstwo pytań i mogłabym czytać bez końca o
rozterkach zakręconej Wiki. Jeśli macie ochotę przeżyć ciekawą przygodę w towarzystwie
oryginalnej i nietuzinkowej bohaterki, to propozycja zdecydowanie dla Was.
Ocena:
7/10
Inne, zrecenzowane książki Autorki:
_______________________________________________________________________
Możliwe, że dam szansę tej książce. ;)
OdpowiedzUsuńZachęcająca opinia...kto wie może się skusze.
OdpowiedzUsuńPowiem, że zainteresowałaś mnie książką przez opis bohaterki. Ta postać wydaje mi się interesująca, ale też te sceny bójek trochę mnie odpychają, więc mam słodko-gorzkie odczucia, muszę więc się nad nią zastanowić. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Takie książki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń