7 stycznia 2017

„Ścieżki nadziei”- Richard Paul Evans [przedpremierowo]

Wyd. Między Słowami | org. Walking On Water | Tom 5 | 34,90 zł | PREMIERA: 1 luty 2017 r.


„Gdy nie masz dokąd pójść, ruszaj w drogę.”

Człowiek, który traci wszystko ma dwie możliwości: dać się pochłonąć rozpaczy, albo zacząć szukać nowego celu. Po śmierci żony i stracie firmy Alan decyduje się na drugą z możliwości. Postanawia wyruszyć w pieszą podróż przez całą Amerykę, od Seatle aż do Key West. Jego wyprawa obfitowała w przygody, niebezpieczeństwa, ale także w niezapomniane przyjaźnie i głębokie przemyślenia. Nieoczekiwanie musi jednak przerwać wędrówkę i wrócić w rodzinne strony, by zająć się poważnie chorym ojcem. Jednak nawet w domowym zaciszu, Alan odbędzie jeszcze jedną podróż- w przeszłość, a to, czego się dowie o swojej rodzinie po raz kolejny zmieni jego spojrzenie na przyszłość.

 Podróż Alana rozpoczęła się już jakiś czas temu, jednak ja dołączyłam do jego wędrówki dosłownie na ostatniej prostej. Bardzo żałuję, że nie znam jego wcześniejszych przygód, jednak Dzienniki spisane są w taki sposób, by czytelnik mógł przyłączyć się do Alana w dowolnym momencie, bez obaw, że zgubi się w jego historii. Choć wszystkie pięć tomów łączy się w jedną całość, którą spaja wędrówka przez Amerykę, każdy tom obejmuje pewien zamknięty okres podróży. Zaczynanie serii od ostatniego tomu jest może dosyć niefortunne, ale autor zadbał o to, by każdy tom stanowił całość, przez co nie ma znaczenia po który tom serii zdecydujecie się sięgnąć. Ja żałuję jednak, że nie rozpoczęłam przygody z bohaterem od samego początku, do czego z resztą zachęcam, jednak nie wykluczam, że decyduję się w przyszłości na przeczytanie poprzednich tomów.

„Dzięki naszym wspomnieniom jesteśmy tym, kim jesteśmy. Bez nich jesteśmy niczym. Jeśli to znaczy, że czasami musimy poczuć ból, to warto.”

Jeśli znacie choć jedną powieść Evansa, możecie być pewni czego się spodziewać. Jego książki są niezwykle lekkie, subtelne  i naszpikowane mądrościami. Są jak powiew świeżego powietrza w dusznym pomieszczeniu, bo choć ulotne, pozwalają choć na chwilę odetchnąć i (niemal dosłownie) przewietrzyć myśli. Evans dochodzi do prostych wniosków, często bardzo oczywistych jednak z jakiegoś powodu umykających nam w pędzie życia. Właśnie dlatego na pewno nie jest to ostatnia powieść jego autorstwa po którą sięgnę.



Nie jestem w stanie powiedzieć Wam czy ten tom jest lepszy czy gorszy od poprzednich. Oceniam go jako zamkniętą całość i ze zdziwieniem muszę przyznać, że główny motyw jakim jest wędrówka wcale nie okazał się najmocniejszą, ani najistotniejszą stroną książki. O wiele bardziej wzruszająca i wciągająca była część, którą bohater spędził w rodzinnych stronach. I co ciekawe, choć to wędrówka miała dostarczyć mu odpowiedzi na dręczące pytania, najwięcej wniosków wyciągnął nie ruszając się nawet z domu. Jeśli chodzi o ten kawałek trasy jaki przeszliśmy razem, zdarzało się kilka ciekawych i zaskakujących momentów, ale zaskoczyło mnie jak wiele autor poświęca miejsca na opisanie nieistotnych szczegółów na temat tego gdzie bohater nocował czy co jadł na kolację (choć bez wątpienia sporo zachodu kosztowało autora sprawdzenie jakie hotele  i regionalne dania miał do wyboru.)

„Czasami nasze troski przytłaczają nas tak bardzo, że nie dostrzegamy ciężarów, pod którymi uginają się ludzie wokół nas.”


O CZYM?  „Ścieżki nadziei”, to sentymentalna podróż w przeszłość ku poszukiwaniu korzeni i swojej tożsamości, ale także odważna wyprawa w przyszłość, niezależnie dokąd ona zaprowadzi. Piękne plenery, warte zapamiętania sentencje, sympatyczni bohaterowie, sporo wzruszeń, odrobina łez i całe mnóstwo melancholii i wspomnień przeszywających teraźniejszość niczym sztylet, lecz definiujących nas, jako ludzi- to wszystko znajdziecie w tej powieści. Pięknej, wciągającej i bez wątpienia wartej przeczytania, bez względu na znajomość poprzednich tomów.  

Ocena:
7/10

Dzienniki pisane w drodze:
Dotknąć nieba | Na rozstaju dróg | Kręte ścieżki | Miejsce dla dwojga | Ścieżki nadziei


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Między Słowami!


8 komentarzy:

  1. Nie wiem czy się skusze. Może kiedyś i zacznę od początku podróżny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie zachęcam do zaczęcia od początku, wielka szkoda, że mi się nie udało, ale i tak cieszę się, że miałam okazję poznać przynajmniej ten tom :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Nigdy nie czytałam nic tego autora i ta książka mnie jakoś nie zachęca. Chyba nie mój styl. ;)
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno trzeba nastawić się na dużo rozmyślań i melancholi :-) ake ogólnie Evansa polecam, bo pisze piękne i lekkie w odbiorze powieści :-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Przyznaję, że nieco mnie rozczarowała, pewnie dlatego, że moje wyobrażenia o rzucaniu wszystkiego i wędrowaniu przed siebie są inne, ale nie zmienia to faktu że ksiązkę czyta się ją całkiem przyjemnie, mimo podejmowanych trudnych tematów i setki pytań jakie zostały mi w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, powiem tak: mam problem z tym autorem bo jest porównywany do Sparksa, a ja Sparksa niekoniecznie lubię. Jakoś jego książki, te "mądrości" są dla mnie... niekoniecznie tak wspaniałe jak dla innych. Bardziej mnie irytują niż bawią - ale ja mam tak z kilkoma autorami: właśnie Sparksem, Mią Sheridan (najwyraźniej panią Ahern :(), że po prostu... to co piszą może być dobre, ale po prostu w jakimś - czasem trudnym do zdefiniowania elemencie - mnie drażnią. :( I nic na to nie jestem w stanie poradzić. :(
    Ale nie mówię nie. Nie skreślam Evansa, choć też wątpię bym po niego sięgnęła w bliskiej przyszłości. Ostatnio mnie przeraziła liczba nieprzeczytanych książek na półkach, sięgająca 270 i po prostu stwierdziłam, że koniecznie potrzebuję coś z tym zrobić. :(
    Mam też zarzut do cytatu, którego użyłaś w recenzji (tak, Sherry jest czepialska, uch. Czasami sama ze sobą nie jestem w stanie wytrzymać. :„Dzięki naszym wspomnieniom jesteśmy tym, kim jesteśmy. Bez nich jesteśmy niczym. Jeśli to znaczy, że czasami musimy poczuć ból, to warto.” - wiesz, to nie jest tak, że się nie zgadzam z tą sentencją, bo ostatnio jak zostałam zapytana o to, czy gdybym miała możliwość zmienienia czegokolwiek ze swojej przeszłości to czy bym zmieniła, a ja wtedy wpadłam w zadumę i z jednej strony mogłabym wymienić kilka rzeczy, które mnie wyniszczyły, a z drugiej wiem z jakby czym wyrosłam teraz. I wiem, że jakby mimo wszystko to wszystko mogło... jakby wyciągnąć ze mnie coś dobrego - pomimo zła.
    Ale ten cytat Evansa będzie prawdziwy tylko w przypadku, jeśli ktoś jest zadowolony z osoby, jaką jest teraz. Ja jestem w drodze do pogodzenia się ze sobą, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że dużo osób, osób naprawdę cierpiących, nie zgodzi się z tym cytatem. Ba, ja bym pewnie się z nim nie zgodziła, jakby mnie ktoś zapytał parę miesięcy temu. Także to taki zarzut. :)
    Ale NAPRAWDĘ cieszę się, że tobie powieść przypadła do gustu, nawet zainteresowałaś mnie tym tytułem - tą całą podróżą i mimo moich obiekcji, z radością czytałam o twoich przemyśleniach - co zresztą nie jest nowością. Uwielbiam czytać to co piszesz. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.