Wyd. Feeria Young | org. The Graces | Tom 1 | 408 str. | 37,90 zł | Premiera: 19 lipca 2017 r. |
Narodziny czarnej magii
W pewnym nadmorskim miasteczku mieszka rodzina inna niż
wszystkie. Tajemnicza, wręcz mityczna, kochana i nienawidzona. Grace’owie zdają
się być niemal bogami. Piękni, bogaci, mieszkający w wielkim domu na odludziu. Zdajają
się być perfekcyjni w każdym calu. Bez najmniejszej rysy na idealnym obliczu. Nikt
w miasteczku nie ma wątpliwości, że to za sprawą magii. Jak inaczej wytłumaczyć
ich istnienie?
Najmłodsze pokolenie Grace’ów: Summer, Thalia i Fenrin, w
liceum brylują jak prawdziwi celebryci. Choć nie zabiegają o niczyją uwagę,
każdy chce choć na chwilę móc ogrzać się w ich blasku. Nowa uczennica, River,
także pragnie się do nich zbliżyć, jej motywy są jednak zupełnie inne niż
reszty uczniów. Owszem, zauroczyła ją aura mitycznej rodziny, a Fenrin
przyprawia jej serce o szybsze bicie, ale dziewczyna ma zupełnie inny plan w stosunku do Grace’ów. Chce się do nich
zbliżyć z powodu magii. Musi wiedzieć na pewno, czy potrafią nią władać. I to
za wszelką cenę.
Grace’owie to postaci niemal z innego wymiaru. Tajemniczy,
hipnotyzujący i całkowicie uzależniający.
Odrobinę obawiałam się porównań do innego, ukrywającego swoje prawdziwe
oblicze, rodzeństwa z zamierzchłej przeszłości
literatury paranormal, ale na szczęście ani oni ani fabuła powieści nie mają z
tamtą historią nic wspólnego. Choć Grace’owie niewątpliwie są intrygującymi
bohaterami, najbardziej tajemnicza i trudna do rozgryzienia okazuje się sama
River- nasza narratorka. Nie jest to nawet jej oficjalne imię, ale jak
twierdzi, jedyne właściwe i prawdziwe.
River ma masę sekretów, nie zdradza nam ich od razu, jedynie sygnalizuje, że
nie jest z nikim do końca szczera. Ukrywa coś mrocznego, historię, która była
przyczyną jej przeprowadzki, coś co ma głęboko w sobie, ale nie opowie tego
nikomu z obawy przed odrzuceniem.
Mimo licznych
skojarzeń jakie nasuwają się po przeczytaniu opisu, książki Laurie Eve
nie da się porównać do żadnej innej. To młodzieżówka, której nie da się zamknąć
w sztywnych ramach. Nie romans paranormalny, nie do końca fantastyka, ale z
całą pewnością nie obyczajówka. Najlepiej opisze ją chyba moje ulubione słowo,
czyli: fantasmagoria. Opowieść z
granicy jawy i snu, coś pomiędzy prawdą a złudzeniem. Magia nie jest tu wcale
sprawą oczywistą. Raz jest, raz jej nie ma. W jednej chwili istnieje, by w drugiej okazać się nieprawdą. W
świecie Grace’ów magia jest niczym mgła. Widzisz jej niewyraźne smugi, zbliżasz
się, chcesz ją złapać i zrozumieć, ale ta rozwiewa się nieuchwytna, tuż przed
twoimi rękami. Zupełnie jakby jej nigdy nie było.
Wszystko to sprawia, że „Urok
Grace’ów” fascynuje i zadziwia. Tyle jest tu tajemnic, tyle niedomówień. A jednak
czytanie powieści w której od początku kompletnie nie wiadomo o co chodzi,
okazało się nieco nużące. Ciężko odgadnąć, co autorka ma na myśli, w jaki
sposób chce poprowadzić opowieść, co właściwie chce nam przekazać. Przez większość
czasu miałam wrażenie, że ona sama tego nie wie, że wciąż zastanawia się, co ma
być prawdą, a co złudzeniem. W pewnym momencie miałam już dość tego pogrywania,
bo odnosiłam wrażenie, że historia zmierza do nikąd. Dopiero zakończenie
rozjaśnia wszystkie tajemnice, oddziela prawdę od fikcji i mocno zaskakuje. Zaskakuje
tak bardzo, że czytelnik z miejsca zapomina jaki był zły i rozgoryczony
wcześniejszą treścią. Dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że autorka miała plan i
to dobry plan, tylko coś zgrzytnęło w trakcie jego realizacji.
O CZYM? „Urok
Grace’ów”, to książka, której nie da się zaszufladkować. Jest niepokojąca,
tajemnicza, pełna niedomówień i skrząca się od magii, a za razem całkowicie
nieoczywista. Mieszanka zachwycająco-rozzłoszczająca, wywołująca skrajnie różne
emocje, raz pozytywne raz negatywne. Historia poszukiwania swojego miejsca na
świecie, odkrywania tego, kim się naprawdę jest i na jak wiele nas stać. To także
opowieść o przyjaźni, zaufaniu, szukaniu akceptacji, zrozumienia i pragnieniu
bycia kochanym. Wszystko w magicznej otoczce, która choć otula całość niczym
barwna bańka mydlana może znacznie zniekształcić obraz. Jestem pewna, że takiej
książki jeszcze nie czytaliście, ale jeśli się zdecydujecie, cokolwiek by się
nie działo, pod żadnym pozorem nie rzucajcie jej w kąt przed poznaniem
zakończenia. Każde zaklęcie trzeba wypowiedzieć do końca. Inaczej magia nie
zadziała.
Ocena:
6/10
__________________________________________________
Miałam okazje przeczytać wiele sprzecznych opinii na temat tej powieści i już sama nie wiem co o niej sadzić. Chyba najlepiej będzie jeżeli po prostu przeczytam ją osobiście. Mnie głównie rodzina Graceów kojarzy się z Cullenami ze "Zmierzchu".
OdpowiedzUsuńTo ich właśnie miałam na myśli mówiąc o zamierzchłej przeszłości literatury paranormal :-D na szczęście Graceowie w ogóle nie przypominają Cullenow :-) sama nie wiem czy polecić Ci tą książkę, zupełnie nie wiem czy trafi w Twój gust bo jest mocno specyficzna ;-)
UsuńPozdrawiam
Pozdrawiam
Recenzja bardzo zainteresowała mnie książką. Takie nieoczywiste historie bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńW takim razie książka może Ci się spodobać ;-)
UsuńPozdrawiam!
Jak nadarzy się okazja to chętnie przeczytam, ale nie jest to takie moje must read :)
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
I w przypadku tej książki, to chyba najlepsze podejście ;-)
UsuńPozdrawiam!
Zwróciłam na nią uwagę w empiku i może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńkraina-ksiazek-stelli.blogspot.com
Może akurat Ciebie Grace'owie zauroczą ;-)
UsuńPozdrawiam!