21 sierpnia 2015

„Althea & Oliver”- Christina Moracho

Wydawnictwo Feeria Young/ 397 str./ 34,90 zł/ 2015 r.

Będę tu, kiedy się obudzisz…

Wyobraź sobie obezwładniające zmęczenie. Zaciska się wokół ciebie żelaznymi ramionami i nie chce puścić. Desperacko walczysz z opadającymi powiekami, ale ta walka nie jest wyrównana i w końcu przegrywasz. Zapadasz w sen, by obudzić się dopiero po kilku tygodniach…


Z taką rzeczywistością przyszło się zmierzyć nastoletniemu Oliverowi. Chłopak jest inteligentny, przystojny, ma jasno określone cele w życiu. Ma również przyjaciółkę, która zaczyna czuć do niego coś więcej. Althea, choć wygląda jak siostra bliźniaczka Olivera, jest jego zupełnym przeciwieństwem. Jest wyobcowana, buntownicza i nie dba o to co myślą o niej ludzie. W innych okolicznościach tych dwoje pewnie czekała by szczęśliwa przyszłość nieobfitująca w wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji. Tymczasem przychodzi im się zmierzyć z cichym i niepozornym wrogiem, który kpi sobie z bezpiecznej przyszłości i wystawia szczęście na ciężką próbę. Nigdy niewiadomo kiedy tajemnicza choroba znów zabierze Olivera do krainy snów na długie tygodnie. Jak normalnie funkcjonować, kiedy życie wydaje się wehikułem czasu stale przenoszącym cię w przyszłość? Jak kochać, skoro ukochana osoba znika z twojego świata kiedy najbardziej jej potrzebujesz?

„Nikt nie wie lepiej niż Althea, jak zbyteczni wydają się inni ludzie, gdy człowiek jest przekonany, że ma przy sobie tych, których najbardziej potrzebuje.”

Najbardziej intrygująca w całej powieści, jest bez wątpienia choroba Olivera, która nie ma nic wspólnego z wyobraźnią autorki i jest całkowicie prawdziwa. Oliver cierpi na zespól Kleinego- Levina, czyli syndrom śpiącej królewny. Brzmi bajkowo, ale uwierzcie mi, że chorobie bliżej jest do horroru niż opowieści na dobranoc (łapiecie aluzję?). Najgorszy w tym syndromie nie jest nawet fakt, że człowiek zasypia nie mając pojęcia kiedy wróci do żywych. Problem w tym, że w trakcie swojej nieobecności, chorzy potrafią wstać z łóżka opróżnić całą zawartość lodówki, wszcząć awanturę, a nawet zrobić komuś krzywdę. Zmieniają się w marionetki wprawiane w ruch przez niewidzialnego lalkarza i po prawdziwym przebudzeniu nie pamiętają kompletnie nic z tych epizodów.

Przez pierwsze kilkadziesiąt stron nie mogłam oderwać się od lektury. Byłam zafascynowana przebiegiem choroby, o której istnieniu dotychczas nie miałam pojęcia, a także oczarowana lekkim i bezpretensjonalnym stylem debiutującej autorki. Z czasem jednak szczerość i brutalność przedstawionego świata zaczęła mnie przytłaczać. Dokładnie tak. Byłam przytłoczona brakiem krzepiącej nadziei i rozczarowana wyborami bohaterów, które wydawały mi się nie tylko głupie ale nielogiczne.

„Wszystko będzie dobrze- nie tu, nie teraz, ale w końcu będzie żył normalnie. I będzie cudownie.”

Powieść opowiada o buncie i braku zgody na to, czym los nas obdarowuje. Bohaterowie nie mają zamiaru zachowywać się poprawnie, palą za sobą mosty i depczą własne ścieżki, choć niestety nie prowadzą one  w kierunku jaki ja bym im wybrała. Może to dobrze, bo powieść w pewien sposób wyrywa się z utartego szablonu historii o młodych buntownikach, ale nie była to oryginalność jakiej oczekiwałam.

O CZYM?  „Althea i Oliver” to przesiąknięta do cna buntem powieść o przyjaźni, dojrzewaniu, pierwszych zauroczeniach i pierwszych rozczarowaniach. O zwyczajnym nastoletnim życiu, które zmienia się nie do poznania w obliczu drwiącej z niego choroby. A wszystko to okraszone niezapomnianym klimatem lat dziewięćdziesiątych. Choć powieść przenika pewien unikalny urok, ja nie dałam do końca się zaczarować i decyzję czy warto po nią sięgnąć pozostawiam Wam. Może dostrzeżecie w tej powieści emocje, których zdecydowanie mi zabrakło.

 Ocena:
6/10


18 komentarzy:

  1. No cóż. Sięgnę tak czy inaczej, bo mam już na półce, także innego wyjścia nie mam. ^^ Ale słyszałam właśnie, że coś z tą powieścią jest nie tak, choć do tej pory tak do końca nie wiedziałam co. Mówisz, że jest bardzo przytłaczająco? Nie wiem czemu, ale ostatnio właśnie takie dramatyczne książki strasznie mnie drażnią i zazwyczaj nie jestem w stanie ich czytać tak szybko jak bym chciała.
    No cóż, zobaczymy. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek jest naprawdę fajny i gdyby autorka utrzymała w takim klimacie resztę powieści nie miałabym zastrzeżeń. Niestety później coś zaszwankowało i nie mogłam tego przetrawic. Chwilami nawet nie rozumiałam co się dzieje bo niektóre sytuacje pozbawione były sensu...
      Ale czytaj, może akurat Tobie bardziej się spodoba?;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Takie nastoletnie życie w książkach raczej mnie nie interesuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zapowiada się bardzo ciekawie, już jakiś czas temu o niej myślałam, lecz lata dziewiędziesiąte? Nie wiem czy bym się w tym odnalazła.

    http://secondlife-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w odnalezieniu się w tych latach nie ma problemu, więc nie ma czym się przejmować ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Mam co do niej mieszane uczucia, więc na razie spasuję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba sama bym tak napisała po takiej recenzji :-P
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. To bardzo przyjemna lektura, może nie jest wybitna, ale miło się przy niej spędza czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam rację, bo czas spędziłam całkiem fajnie i te 400 stron przeczytałam nie wiedzieć kiedy. ale raczej nie sięgnęłabym po kolejną książkę autorki.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Pomyślę o lekturze tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie spodoba się bardziej ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Czytałam jakiś czas temu, ale mi się nie spodobała ta książka, szczególnie postać matki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam bardziej ten problem, że nie czuję do książki ani do bohaterów kompletnie nic. Taka pustka jest jeszcze gorsza ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. O tej książce słyszałam już kilka razy i przyznam szczerze, na początku nie miałam ochoty po nią sięgać. Ale teraz widzę, że może jednak mogłabym to zrobić :) Mieszane uczucia :/ może jednak mi spodoba się bardziej? :P
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję :-) Warto przeczytać ze względu na ciekawy opis choroby na którą cierpi Oliver- to najmocniejsza strona tej pozycji.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Brzmi dość interesująco, ale nie wiem, czy się na nią zdecyduję. Ostatnio coraz rzadziej czytam młodzieżówki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, a moje półki wprost się pod nimi uginają... Ale czasem dla relaksu naprawdę warto. Zdarza się że młodzieżówki bywają dojrzalsze niż literatura dla dorosłych ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.