Wyd. Septem | Sign of love tom 1 | 375 str. | 39,90 zł | Premiera: 15.06.2016 r. |
Skąd czerpiesz swoją siłę,
Blasku Poranka?
Sekty wyznaniowe zawsze budziły we mnie pewną ciekawość ale przede
wszystkim lęk i złość. Manipulowanie ludzkimi emocjami, wiarą i wolą, całkiem
świadomie, czy też za sprawą podszeptów szaleństwa, budzi ciarki na moim ciele.
Większość ludzi decyduje się dołączyć do sekty kiedy znajdzie się na życiowym
zakręcie, nie ma w życiu celu i absolutnie nic do stracenia. Wówczas ktoś wykorzystuje
to i podaje „pomocną dłoń”. Mimo okoliczności to ich wybór i mają do niego
prawo. Inaczej wygląda sytuacja osób, które się w takiej wspólnocie urodziły.
One nie mają żadnego wyboru, często nawet nie wiedzą, że można żyć inaczej. Czy
można bezkarnie pozbawiać kogoś wolnej woli od dnia narodzin i zmuszać do życia
według reguł ustalonych przez szaleńca?
Mia Sheridan
Po raz kolejny udowadnia, że żadne tabu dla niej nie istnieje. Wplata w swoje
historie tematy trudne i nieoczywiste, takie, jakie w rozmowach zazwyczaj omija
się szerokim łukiem. W połączeniu z lekkim, choć bardzo plastycznym piórem,
wychodzą z tego naprawdę piękne powieści.
Z tym, co
dzieje się w „Calderze” ciężko się pogodzić. Odniosłam wrażenie, że bohaterowie
zgodzili się żyć w średniowieczu, albo w odległej dystopijnej rzeczywistości.
To przerażające, że podobnych miejsc na świecie są setki, jeśli nie tysiące.
Podobało mi się w jaki sposób autorka „ugryzła” temat sekty
i jak szczegółowo opisała jej mechanizmy mając do dyspozycji bohaterów, co
prawda bystrych i spostrzegawczych, ale też nie wtajemniczonych zbytnio w to,
co dzieje się „za kulisami”. Bohaterowie stopniowo odkrywają jak wielką krzywdę
wyrządza im Hektor. Nie od razu, ale z czasem coraz częściej zadają sobie
pytania o cel ich poświęcenia, o to czy można żyć inaczej i czy koniec świata
faktycznie nadejdzie. Wątek romansowy jest tu fundamentalny i stanie się
punktem zapalnym całej serii zdarzeń, ale jest mistrzowsko stonowany i nienachlany,
przez co nie tylko budzi większe napięcie, ale też daje przestrzeń dla innych
istotnych w tej historii wydarzeń. Końcówka z kolei jest tak drastyczna i
dramatyczna, że ledwie zdołałam przeczytać ją bez płaczu.
O CZYM?
„Calder”, to piękna, a za razem okrutna opowieść o ludziach żyjących w
wyniszczającej ich wspólnocie, o marzeniach, poświęceniu i bezgranicznej
miłości, która jest wstanie pokonać nawet piekło. Jestem urzeczona tą historią,
ale zarazem przerażona jej prawdziwością, bo coś takiego nie tylko mogło się
komuś przydarzyć, ale z całą pewnością już się przydarzyło i na pewno jeszcze
się powtórzy.
Ocena: 9/10
Inne
książki Mii Sheridan:
Calder. Narodziny
odwagi | Eden. Nowy początek
Bez słów | Bez winy |
Bez szans
Za
książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Septem/ Edito Red!
Niestety, nie miałam okazji przeczytać książek tej autorki. Jednak mam nadzieję, że zmienię to w niedługim czasie, bo dużo pozytywnych opinii o nich słyszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biblioteka Tajemnic
Nic dziwnego, bo autorka jest naprawdę dobra. Przy Stingerze miałam wątpliwości, ale Calder całkowicie skradł moje serce <3
UsuńPozdrawiam!
Zapewne się skusze, ale jak przeczytam to co już leży na półce :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta zasada nigdy by się nie sprawdziła bo mam zdecydowanie za dużo zaległych lektur na półce. Ale jeśli nadarzy się okazja nie wahaj się nawet odrobinę, przynajmniej w przypadku tej książki :-)
UsuńPozdrawiam!
Miałam ochotę przeczytać tę książkę niedługo po premierze, ale potem jakoś o niej zapomniałam. Po twojej recenzji znów chcę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zostaję na dłużej :)
zapoczytalna.blogspot.com
Ja też miałam ją niedługo po premierze u siebie, ale utkwiła w stosie innych książek do przeczytania. Całe szczęście, że wreszcie się do niej dokopałam :-)
UsuńPozdrawiam!
Na razie z tą Autorką mi nie po drodze,ale kto wie co przyniesie przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńW każdym razie polecam Caldera z całego serducha <3
UsuńPozdrawiam!
Kobieto! Ja mam tyle książek, które muszę przeczytać przed tą seria, a Ty i tak mnie musisz nakłaniać, żebym wszystko rzuciła w pizdu i wzięła się za nie. Foch z przytupem normalnie. :D Nie no żarcik, ale serio, nie rób mi tego i nie zachwalaj tak tej serii hehe. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. ;**
Ale muszę bo jest naprawdę rewelacyjna :-) i warto poświęcić jej chwilę, przeczytałam błyskawicznie bo nie mogłam się od niej oderwać :-)
UsuńPozdrawiam
Książkę czytałam już jakiś czas temu, bardzo mi się podobała, ale dopiero z drugą częścią jest wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i mam nadzieję że niedługo sama się o tym przekonam :-)
UsuńPozdrawiam
Mam ją za sobą i bardzo miło wspominam. Wzbudziła we mnie masę różnorakich uczuć. Nie przepadam za tematem sekty w literaturze, bo irytuje się czytając o ludziach, którzy żerują na cudzym nieszczęściu i bezkarnie nimi manipulują. W przypadku powieści Sheridan się przełamałam, bo lubię jej książki i byłam usatysfakcjonowana. Autorka sobie poradziła :) Chociaż drugi tom już nie tak dobry - trochę nudnawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Właśnie czytałam kilka średnio pochlebnych recenzji, ale uważam że bohaterom należy się trochę słodyczy po tym co przeszli :-) mnie temat sekty też denerwuje ale tu był fajnie ujęty w taki niemal dystopijny sposób :-)
UsuńPozdrawiam
Czyli chyba nie pozostaje mi nic innego jak rozejrzeć się za powieściami autorki :)
OdpowiedzUsuńStinger jest w porządku reszty jeszcze nie znam ale Caldera MUSISZ przeczytać! Ta książka złamie Ci serce :-)
UsuńPozdrawiam
Czytałam tą książkę, ale za szczególnie nie przypadła mi do gustu, co świadczy o tym, że już nie bardzo pamiętam o czym była, ale za to druga część o wiele bardziej mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
SZELEST STRON
Dla mnie obydwie są cudowne i wyjątkowe. Zakochałam się w tej serii♡
UsuńPozdrawiam
Kurcze, no niby ciekawy pomysł i to pióro autorki mnie przekonuje, ale sekty? No nie bardzo... :(
OdpowiedzUsuńBardziej jest to opowieść o młodych buntownikach którzy próbują wyrwać się z jej szponów niż o sekcie samej w sobie :-)
UsuńPozdrawiam
Wydaje mi się, że tą powieść odebrałam tak dobrze właśnie ze względu na fakt, że był tam ten temat sekty i to ukazany w bardzo brutalny - ale prawdziwszy sposob. Gdyby nie on, a byłby to kolejny romans Sheridan, prawdopodobnie nienawidziłabym tej książki całym sercem. Nie wiem, wspominałam ci już o tym - ale ja i Mia nie zaprzyjaźnimy się. Coś w jej piórze mnie tak odrzuca, że nawet nie jestem w stanie tego wyjaśnić. :D Zresztą to samo czuję względem Sparksa czy Cassandry Clare. Po prostu nie jestem w stanie ich czytać bez czucia irytacji. :D
OdpowiedzUsuńAle jestem bardzo szczęśliwa, że ciebie to nie dotyczy. :) Skoro możesz się cieszyć książkami - ciesz się za nas obydwie. :D
Pozdrawiam,
Sherry