Opis :
Urodzona
na początku XX wieku piękna Adaline jako dwudziestolatka ulega wypadkowi, na
skutek którego przestaje się starzeć. To co wydaje się spełnieniem marzeń o
nieśmiertelności z czasem przynosi dramatyczne konsekwencje. Adaline musi się
ukrywać przed władzami, które chcą poddać ją eksperymentom. Wciąż podróżując,
zmieniając tożsamość traci kontakt z najbliższymi, którzy starzeją się na jej
oczach. Ta pełna przygód i dramatycznych wydarzeń podróż przez życie Adaline
trwa przez cały XX wiek. To życie jest fantastycznie wręcz interesujące,
kolorowe, niezwykłe ale także bardzo samotne. W końcu Adaline znajduje miłość,
dla której warto wyrzec się nawet nieśmiertelności. Ale czy to możliwe?
Zwiastun :
Odnaleźć swoje miejsce… w czasie
To nie będzie zwykła opowieść. To baśń. Opowiem ją Wam
najlepiej jak potrafię, choć nie wiem, czy potrafię w ogóle. Przeleję tu
wszystkie swoje emocje, choć nie wiem czy oddadzą choć w małej części to, co
powinny. Sprawię, że przeniesiecie się w czasie i przestrzeni, ale tylko
odrobinę, bo nie jestem czarodziejką, mimo iż bardzo bym chciała zaczarować Was
równie mocno, jak mnie zaczarowano. Zamknijcie więc oczy, otwórzcie umysły i
wsłuchajcie się w opowieść o darze i przekleństwie. O uczuciach i wiecznej
ucieczce. I o miłości. Przede wszystkim, o miłości…
Wyobraźcie sobie, że żyjecie idealnym życiem. Jesteście
szczęśliwi, kochacie i jesteście kochani. Tracicie i zyskujecie na zmianę, ale takie
w końcu jest życie. Lecz pewnego dnia wszystko się zmienia… W skutek
tajemniczego wypadku zyskujecie wieczne życie. Zaczynają się podejrzenia,
nagonka i wieczny strach. Musicie zostawić wszystko, co jest Wam drogie,
uciekać i za wszelką cenę strzec swojego największego sekretu. Z biegiem lat
wszystko ulega zmianie, tylko Wy pozostajecie tacy sami, równie smutni i zagubieni,
co przed dekadami. Ale przede wszystkim przeraźliwie samotni i pozbawieni
szansy na miłość. Bo czy miłość ma sens, jeśli nie można się razem zestarzeć?
Straszna wizja, prawda? Myślę, że oddalibyście wszystko, by
nigdy naprawdę tego nie doświadczyć. Adaline Bowman jednak doświadczyła. Całą
sobą. I choć pewnej zimowej nocy, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa powinna
stracić życie, nagle otworzyła się przed nią wieczność. Przepełniona strachem,
bólem i brakiem nadziei. Aż nagle pojawił się ktoś, kto zapalił nikłe światełko
na końcu mrocznego tunelu. Pokazał, że uczuć nie da się wyrzucić z serca, bo
tak naprawdę zawsze będą w nim płonąć. Udowodnił, że miłość może pokonać nawet
czas. Jednak czy Adaline, która uciekała przez ponad wiek, będzie w stanie
zatrzymać się na wystarczająco długą chwilę, by to dostrzec?
O nieśmiertelności słyszałam już wiele. Mnóstwo książek i
filmów krąży wokół tego tematu, bezustannie ewoluując i snując coraz to nowsze
teorie i coraz dziwniejsze wyjaśnienia. Twórcy „Wieku Adaline” nie silą się na
przesadną oryginalność. Nie poznacie tu szokujących teorii, nie weźmiecie
udziału w niezwykłych eksperymentach. Nie dostaniecie także gotowego przepisu
na eliksir wiecznej młodości, ani nie dowiecie się, gdzie jest ukryty Kamień
Filozoficzny. Wyjaśnienia niezwykłej przypadłości Adaline zostały wyjaśnione bardzo
prosto, niemal skromnie. I choć nie wiem jak to możliwe, brzmiały one
jednocześnie magicznie i logicznie, pozwalając się skupić na tym, co w filmie
naprawdę było istotne.
Cała sztuczka sukcesu tej produkcji, polega na tym, że została opowiedziana niemal
wyłącznie od strony emocjonalnej. Mało się tu dzieje. Życie Adaline, choć
długie, nie obfitowało w niezwykłe przygody. Mimo to, jej historia przykuwa
widza do ekranu i sprawia, że z bijącym sercem i wilgotnymi oczami czeka na
kolejne sceny, przezywając razem z bohaterką każdą radość i każdy smutek.
Obserwujemy życie, które płynie, choć nie powinno. Chwile, które powinny
przynosić radość, a niosą tylko cierpienie. Patrzymy jak te sztucznie
podarowane minuty przeciekają przez palce, bo nie mogą być właściwie
wykorzystane. Jednak jak wyrzec się czegoś, nie wiedząc jak zostało nam dane?
Na wielkie brawa zasługuje przede wszystkim rewelacyjna
Blake Lively, która w zasadzie wcale nie zagrała Adaline. Ona się nią stała.
Odrzuciła wszystko i ubrała się w skórę swojej bohaterki, poświęcając jej
wszystkie swoje emocje. Każdy uśmiech, każde spojrzenie, każda wątpliwość i
każda łza i ostatecznie to wielkie zmęczenie ciągłym uciekaniem, były tak
prawdziwe, że chwilami zapominałam, gdzie tak naprawdę się znajduję. Myślę, że
gdyby nie ona, film byłby czymś zupełnie innym i na pewno nie tak bliskim
ideału jak w tym momencie.
Ogromnie podobał mi się także wątek córki Adaline, która w
przeciwieństwie do matki musiała zmierzyć się z potęgą czasu. Ich wspólne sceny
dosłownie emanowały miłością i ogrzewały serce.
Kolejnym wielkim, pozytywnym zaskoczeniem była rola Farrisona Forda,
która, choć niewielka, okazała się punktem zwrotnym całej akcji.
Jeśli mogłabym coś zmienić myślę, że rozwinęłabym odrobinę
przeszłość bohaterki, opowiadaną w formie retrospekcji. Były to w moim odczuciu
najciekawsze momenty filmu i pięknie przeplatały się z teraźniejszością, ale
było ich po prostu za mało. Na pewno nie zmieniłabym jednak całej reszty, którą
rozkoszowałam się od początku do końca. Historia opowiedziana została w formie
bardzo smutnej i nostalgicznej baśni, przesyconej spokojem i refleksjami. Myślę,
że nie każdy przełknie ten potężny kęs nostalgii, również nie każdy pokocha
historię Adaline, ani nie wczuje się w nią na tyle, by zrozumieć jej
przesłanie. Mimo to, ja jestem całkowicie zauroczona i uważam, że naprawdę
warto poznać tą opowieść i dać jej szansę, by stała się jedną z najważniejszych
w całym naszym życiu. Więc jeśli moje słowa trafiają choć w najmniejszym
stopniu do Waszych serc, uwierzcie mi, że i opowieść Adaline znajdzie tam swoje
miejsce.
Ocena :
9/10
Polecam cudowną
stronę filmu.
Koniecznie
zajrzyjcie do zakładki „decades”!
Oglądałam ten film kilka dni temu i muszę przyznać, że jest bardzo magiczny. Czasem jego naiwność mnie drażniła i ogólnie mówiąc nie zachwycił mnie tak, jak Ciebie, ale myślę, że jest bardzo przyjemny w odbiorze i zdecydowanie wart zobaczenia. :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że chwilami był naiwny, ale chyba właśnie o to chodziło. Całość została zaprezentowana w magiczny sposób, niemal jak baśń, w której naiwność jest przecież na porządku dziennym ;-)
UsuńPozdrawiam!
Film przede mną, ale widzę, że będę zadowolona
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję! Naprawdę warto go zobaczyć ;-)
UsuńPozdrawiam!
Hmm,...widzę, że nad książką należy się zastanowić. W sumie już dawno nie czytałam pozycji zaczerpniętej w innym wieku niż nasz współczesny..;p Myślę więc, że mogłabym ją przeczytać i poczuć przy niej relaks. W sumie, myślę, że nasz gust aż tak się nie różni od siebie, więc jak najbardziej posłucham Ciebie i tej zachęty zamieszczonej w recenzji! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
To jest film :P
UsuńTak, właśnie, to film :-) Choć przyznam szczerze, że strasznie chciałabym przeczytać taką książkę, bo choć kilka podobnych już znam, to nigdy nie trafiłam na aż tak emocjonalną ;-)
UsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię Blake Lively, więc ten film na pewno obejrzę, jestem go niezwykle ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńZa ten film pokochasz Blake jeszcze bardziej, bo zagrała fenomenalnie ;-)
UsuńPozdrawiam!
Chciałem wybrać się na ten film, jednak sobie odpuściłem - jak widzę niepotrzebnie. Cieszy mnie, że seans się podobał. Film prędzej czy później i tak obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńObejrzyj i to koniecznie! Produkcja naprawdę warta zapamiętania ;-)
UsuńPozdrawiam!
Oglądałam go pod koniec maja i jestem zachwycona. Za jakiś czas mam również zamiar napisać coś o nim u siebie na blogu. :) Również uważam, że przeszłość Adaline powinna zostać bardziej rozbudowana, ale poza tym film był po prostu świetny. ;)
OdpowiedzUsuńCzyli znalazłam bratnią duszę, która myśli dokładnie tak samo :-) Będę wypatrywać recenzji ;-)
UsuńPozdrawiam!
Koniecznie będę musiała zobaczyć! Czekałam na ten film tyle czasu, że nie ma opcji, żebym go teraz przegapiła. Zwłaszcza, jeśli tak wychwalasz! :) Ogromnie się cieszę - tak swoją drogą, bo skoro na tobie zrobiła ta produkcja tak wielkie wrażenie, ze mną prawdopodobnie będzie podobnie. :) A Blake Lively.. ja to ją w ogóle uwielbiam, jakikolwiek serial czy film z nią bym nie oglądała, ona zawsze wypada autentycznie. ZAWSZE. I zastanawiam się, jak to u diabła jest możliwe, że jedni aktorzy grają dane postacie, a inni potrafią nimi żyć. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Musisz się tylko odpowiednio nastawić, bo film jest bardzo melancholijny i spokojny ;-) Kilka osób niestety wyszło z kina w połowie seansu, czego naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć... Moim zdaniem to czyste piękno i NA PEWNO Ci się spodoba :-) Po prostu musi!
UsuńPozdrawiam!
Film który chcę pooglądać jak najszybciej ogranicza mnie ostatnio szkoła ale to tylko kilka dni i będę mogła nareszcie pooglądać wszystkie odstawione filmy :33
OdpowiedzUsuńTen szczególnie polecam, bo jest po prostu piękny :-) A Blake- rewelacyjna ;-)
UsuńPozdrawiam!
Film był świetny.Nie spodziewałam się takiej udanej produkcji.Blake cudowna ♥ ! ;-)
OdpowiedzUsuńMnie też urzekła :-) Była niezwykle przekonywująca w tej roli ;-)
UsuńPozdrawiam!
na filmie byłam ostatnio w kinie i muszę przyznać, że miło spędziłam czas, choć spodziewałam się czegoś lepszego. jak dla mnie zabrakło tutaj akcji :)
OdpowiedzUsuńMoże minimalnie mi też, ale tylko na samym początku, później emocje całkiem mną zawladneły;-)
UsuńPozdrawiam!
Film jest cudowny... bardzo mnie urzekł ;)
OdpowiedzUsuńMa w sobie magię nie da się ukryć ;-)
UsuńPozdrawiam!
Blake Lively tak bardzo kojarzy mi się z Plotkarą, że nie wiem czy dam radę zobaczyć ją w innej roli :)
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak ciekawie napisałaś o tym filmie i oczywiście tekst ląduje w zestawieniu konkursowym :)