„Igrzyska
nadal trwają”
Kiedy Katniss Everdeen zgłosiła się do swoich pierwszych
Głodowych Igrzysk, by uratować życie siostry, nie podejrzewała, że czeka ją
cokolwiek oprócz śmierci. Po części miała rację, część dawnej Katniss umarła
razem z innymi zabitymi trybutami na arenie, narodziła się jednak nowa,
buntowniczka- dziewczyna, która igra z ogniem. Jej postawa grozi jednak kruchej
podstawie, na której opiera się okrutna władza, a jednocześnie okazuje się
bardzo cenna dla ruchu oporu. Czy Katniss znajdzie w sobie siłę by po raz
ostatni stanąć na arenie?
” Ktoś
staje obok mnie, wyczuwam jego napięcie. To Finnick, rzecz jasna, bo tylko
zwycięsca igrzysk może tak szybko dostrzec to samo co ja- arenę usianą kokonami
pos kontrolą organizatorów. Finnick muska palcami jednolitą czerwoną poświatę
nad progiem.
-Panie i panowie... Jego głos brzmi cicho, ale mój donośnie rozbrzmiewa w całym pomieszczenie:
-Siedemdziesiąte Szóste Głodowe Igrzyska uważam za otwarte!"
-Panie i panowie... Jego głos brzmi cicho, ale mój donośnie rozbrzmiewa w całym pomieszczenie:
-Siedemdziesiąte Szóste Głodowe Igrzyska uważam za otwarte!"
Gdy podczas Ćwierćwiecza Poskromienia Katniss zniszczyła
arenę i została uwolniona przez rebeliantów, stało się jasne, że właśnie
rozpoczyna się wojna. Peeta trafił do niewoli, a jego los pozostaje tajemnicą. Dwunasty
dystrykt został zrównany z ziemią i tylko nieliczni zdołali uciec. Dziewczyna z
kolei trafia do legendarnej Trzynastki- podziemnego dystryktu, który wbrew zapewnieniom
Kapitolu, nadal istnieje, a co więcej intensywnie przygotowuje się do rebelii,
która ma wyzwolić obywateli spod jarzma prezydenta Snowa. I to właśnie Katniss
ma odegrać kluczową rolę w powstaniu. Ma stać się Kosogłosem- symbolem oporu
dodającym ludziom ducha walki. Nie jest to jednak proste. Dwukrotny udział w
igrzyskach poorał dziewczynę mapą blizn- nie tylko tych fizycznych, ale głównie
psychicznych. Przybita ogromem śmierci zadanej z jej powodu, i niepewnym losem
Peety, dziewczyna nie chce po raz kolejny stać się pionkiem w czyichś rękach.
Kiedy jednak zgadza się, zaczynają dręczyć ją wątpliwości. Czy ludzie, którym
zaufała są naprawdę po jej stronie? Czy oślepiona żądzą zemsty nie popełnia
błędu? I najważniejsze- kto tak naprawdę jest wrogiem, a kto przyjacielem?
„Nazywam
się Katniss Everdeen. Dlaczego nie zginęłam? Powinnam nie żyć. Byłoby najlepiej
dla wszystkich, gdybym odeszła…”.
Nie da się nie zauważyć jak wielką przemianę psychiczną
przeszli bohaterowie za sprawą igrzysk. Trybuci, którzy przeżyli muszą toczyć nieustanną
walkę w swoim wnętrzu. Krwawe rany w ich psychice już nigdy się nie zagoją.
Podobnie wygląda sprawa z ich rodzinami- musieli stać się twardsi niż kamień by
dać radę żyć dalej ze świadomością, że ich bliscy zostali wysłani na pewną śmierć.
I wreszcie wojna, ona niszczy najbardziej. Dzieci muszą zbyt wcześnie dorosnąć,
śmierć staje się czymś powszechnym i zmienia wszystkich nie do poznania. Bardzo
się cieszę, że autorka o tym nie zapomniała. Często zdarza się tak, że po masie
tragicznych doświadczeń bohaterowie dochodzą do siebie i żyją dalej jakby nic
się nie wydarzyło, wspominając tylko od czasu do czasu tragedię, która ich
spotkała. A przecież to nie jest takie proste. Czy można zapomnieć o tym, że
twoi znajomi byli mordowani z zimną krwią, że ty sam byłeś katem? Na pewno nie.
Z trylogii Collins emanuje więc ogromna autentyczność a emocje są całkowicie
prawdziwe i wprost namacalne.
„Pozbierać
się jest dziesięć razy trudniej niż rozsypać”.
Autorka skupiła się na wyznaczonym celu i brnęła ku niemu
niezwykle konsekwentnie. Celem była rebelia i to właśnie jest głównym tematem
książki. Niektórzy mogą być nieco rozgoryczeni, że autorka nie pociągnęła
niektórych wątków tak, jak oczekiwaliby tego czytelnicy. Ale moim zdaniem to
dobrze, bo dzięki temu historia jest dokładnie taka, jaka powinna być-
brutalna, nieprzewidywalna i szczera, a nie pisana na siłę i pod publiczkę. Nie
było tu więc zbyt wiele miejsca na ckliwe momenty i zbędne słowa. Autorka
postawiła na autentyczność i to był strzał w dziesiątkę.
"To
jedyna rzecz, co do której mój lekarz prowadzący może mieć rację. Nie ma
powrotu do tego, co było. Więc możemy równie dobrze iść dalej."
Jak zapewne większość z Was, byłam też bardzo ciekawa jak
rozwiąże się konflikt uczuciowy w sercu Katniss. Gale czy Peeta? Oto jest
pytanie. A na odpowiedź trzeba czekać niemal do ostatniej strony. Wojna
pochłania bowiem wszystkie emocje. Uczucia też. Musicie więc liczyć się z tym,
że trzeba dać Katniss czas by w ogóle zaczęła się nad nimi zastanawiać.
Romantyków może trochę rozczarować więc ten wątek ale ja wyjątkowo nie
narzekam. To nawet lepiej, że autorka nie roztrząsała tak kwestii sercowych, a
skupiła się na tych ważniejszych a zarazem tak często niesłusznie pomijanych.
Więc
kiedy szepce: - Kochasz mnie. Prawda czy fałsz? Odpowiadam: - Prawda”.
O CZYM? Ostatni akord w śpiewie kosogłosa. Czy jego
pieśń będzie na tyle silna by poprowadzić lud ku zwycięstwu? Jedno jest pewne,
show wciąż trwa, a kamery są nadal włączone. Z tą różnicą, że teraz areną stało
się całe państwo, a trybutami każdy obywatel. Teraz nie chodzi o to, by tylko
jeden z nich przetrwał. Teraz jeden musi zginąć, a to Katniss ma wycelować
strzałę prosto w jego serce. Stawka też jest o wiele wyższa- wolność, spokój,
odkupienie. Fanów trylogii nie muszę namawiać do sięgnięcia po finał, jednak
ci, którzy wciąż się wahają powinni natychmiast zmienić zdanie, bo seria jest
jedną z tych, które absolutnie trzeba mieć w swojej kolekcji. „Igrzyska śmierci”
były niebywałe, „W pierścieniu ognia”- o dziwo jeszcze lepsze, za to „Kosogłos”
przerósł wręcz moje oczekiwania. Mam nadzieję, że i Was pochłonie bez reszty
ten okrutny świat przyszłości. Polecam!
Ocena:
10/10
Pozycja obowiązkowa
Trylogia:
>„Kosogłos”<
Chociaz książkę czytałam już ponad rok temu nadal nie mogę wyjść z zachwytów :D
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co takiego jest w tej serii. To coś zupełnie subtelnego i nieuchwytnego a jednak sprawia, że książkę zwyczajnie trzeba przeczytać i zapamiętać. Genialna! :-)
UsuńMuszę przyznać, że dawno żadna seria książek nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak Igrzyska Śmierci, dlatego absolutnie zgadzam się z Twoją opinią, że to pozycja obowiązkowa. Autorka w cudowny sposób wykreowała sytuację w książce, co spodobało się nie tylko mnie, bo jednak posłużyło wielu autorom jako inspiracja lub zżynka.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sam fakt jak wiele książek bazuje na "Igrzyskach..." świadczy o tym jak wielką rolę odegrały w świecie literatury. Myślę, że trzeba ją poznać żeby odróżnić kolejną kopię od naprawdę oryginalnej historii ale też dlatego, że to prawdziwy klasyk ;-)
UsuńO łał. Wysoko :)
OdpowiedzUsuńMi trochę nie podeszła... może to dlatego, że czytałam wszystkie za koleją i trochę mi się ten świat przejadł, albo za dużo wymagałam? Ale na pewno Collins ma imponujący warsztat!
Ja myślę, że nie dałabym rady czytać tej trylogii jedna po drugiej. Choć niebywale wciąga, nie nuży i nie jest specjalnie "ciężka" to jednak świat Panem potrafi odrobinę przytłoczyć. Osobiście cieszę się że robiłam przerwy, a fakt, że nic nie zapomniałam z poprzednich tomów świadczy sam za siebie z jak dobrą serią mamy do czynienia ;-)
UsuńPomimo tego, że trylogia już dawno za mną, to mam ochotę znowu przed ekranizajcą 'Ksoogłosa' go przeczytac. :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo się cieszę, że zdążyłam właśnie przed ekranizacją, zanim świat zaleje fala spojlerów. Tylko trochę obawiam sie tego dzielenia trzeciej części na dwie... Jakoś czarno to widzę...
UsuńMoja ulubiona trylogia :) Najbardziej do gustu przypadło mi "W pierścieniu ognia".
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, chciałabym zaprosić cię do Liebster Blog Award. Szczegóły: http://ksiazkikatniss.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award-2-i-3.html Będzie mi bardzo miło, jeśli się przyłączysz :)
Mi jest cieżko się zdecydować ale chyba też najbardziej lubię dwójkę :-)
UsuńDzięki bardzo chętnie się przyłączę :-)
Muszę przyznać, że nie jestem fanką ostatniej książki trylogii Igrzysk Śmierci. Szczególnie właśnie końcówka Kosogłosa nie przypadła mi do gustu. Sama nie wiem czemu. Może jej dramat wydał mi się nieco wymuszony?
OdpowiedzUsuńAle w sumie nadal Katniss i jej przygody bardzo lubię, dlatego też na kolejne filmy będę czekać z niecierpliwością ;)
A ja właśnie uważam dramat bohaterów za jedną z mocniejszych stron książki. Ale możliwe, że to przez moje zainteresowanie psychologią, po prostu strasznie intrygują mnie takie wątki, a są niestety często pomijane ;-)
UsuńJakkolwiek cała trylogia niezmiernie mi się podobała, tak zakończenie Kosogłosa nie usatysfakcjonowało mnie. Po prostu to dla mnie jeden z najgorszych happy endów, z jakim miałam do czynienia.A happy-endy lubię. :)
OdpowiedzUsuńCo zabawne, lekturę trylogii Collins zaczęłam właśnie od Kosogłosa, nawet nie wiem, dlaczego... :D Tak wyszło, że Kosogłos znalazł się w moim domu i zaczęłam czytać, wtedy końcówka mnie nie raziła. Dopiero po przeczytaniu wszystkich trzech tomów zaczęło być coś nie tak.
W sumie spodziewałam się jakiejś wielkiej tragedii na koniec więc byłam zdziwiona że skończyło się tak przewidywalnie. Jednak w stosunku do tej trylogii mam dosyć duży margines tolerancji więc ostatecznie mi nie przeszkadzało. Niby był happy end ale widać, że bohaterowie nigdy nie otrząsnęli się po tym co się wydarzyło. Mimo to epilog trochę jakby pisany w ostatniej chwili... No nic i tak kocham tą książkę <3
UsuńBardzo ciekawa jest ta seria. Nie wiem czemu ja jej nie czytam tylko na filmach lece ;p
OdpowiedzUsuńJak to nie czytasz?! Musisz to jak najszybciej nadrobić, obowiązkowo! :-) Filmy są dosyć szczegółowe ale uwierz mi można naprawdę wiele przeoczyć nie znając książki ;-) Więc polecam, polecam i jeszcze raz polecam! ;-)
Usuńfajnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :-*
UsuńKocham tą trylogię oczywiście :) Raczej nie da się pozostawić jej bez uczuć, choć i na kilka negatywnych ocen się natknęłam. Jeśli o tą konkretną książkę chodzi, to znaczy "Kosogłosa" to... Chyba to jest część, która z całej trylogii podobała mi się najmniej. O ile wcześniej autentycznie przy poprzednich tomach płakałam, tu byłam już tak pozbawiona emocji... Jakoś... te śmierci np. Finnicka czy Prim, nie uderzyły we mnie tak jak chciałam. Wszystko mi się takie sztuczne wydawało. Niewątpliwie książka jest niesamowita, ale po prostu gorsza niż poprzedniczki. Ja jestem fanką "W pierścieniu ognia" bo łączy sobie najlepsze części "Igrzysk", a także właśnie "Kosogłosa". No i - w "Kosogłosie" Peeta przechodzi przemianę i w sumie cieszę się, że Katniss zaczyna dostrzegać, że on też jest dla niej ważny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Moim faworytem też jest "W pierścieniu ognia", choć szczerze mówiąc trudno mi mówić o książkach z tej serii w kategoriach gorsza- lepsza. Dla mnie wszystkie są cudowne i nie do przebicia. W "Kosogłosie" szczególnie przypadły mi do gustu te wszystkie psychiczne zawirowania, które niektórym mogą wydać się odrobinę męczące. I przemiana Peety, to było naprawdę ciekawe zagranie i przyznam, że nieoczekiwane ;-) Tylko Gale trochę mnie rozczarował... Ale od początku byłam Team Peeta (po prostu mam słabość do blondynów z niebieskimi oczami :* ) więc jakoś to zdzierżę :-P
UsuńPozdrawiam!