Opowieść o tym, jak rozkwitły cienie…
Każda kobieta pragnie być kochana. Szczerze, bezwarunkowo i
bez względu na wszystko. Nie wszystkie się do tego przyznają. Niektóre twierdzą
wręcz, że miłość jest czymś zbędnym, jednak każda, prędzej czy później
przyznaje się przed sobą, że tęskni za tym uczuciem. Za bezpieczeństwem,
oddaniem i akceptacją.
Olivia Winfield nie stanowi wyjątku. Bogata, inteligentna, a
zarazem bardzo samotna młoda kobieta,
nigdy nie chciała zajmować się interesami ojca. Marzyła się jej miłość i
książę z bajki. Bajka ta nie mogła się jednak nigdy spełnić, bo który książę
chciałby poślubić wysoką i nieatrakcyjną starą pannę? Jak się okazuje, jest na
ziemi taki mężczyzna.
Malcolm Foxworth od pierwszego wejrzenia wydał się Olivii
ideałem. Nie bacząc na jego oschłość, przesadne zainteresowanie pieniędzmi i
krótką znajomość, kobieta od razu zgadza się na zaproponowane małżeństwo. Gdy
po ślubie przyjeżdża do posiadłości męża Foxworth Hall, jeszcze nie wie, że oto
wchodzi do jaskini lwa, a odtąd jej życie będzie jednym wielkim pasmem nieszczęść
i upokorzeń, a najmniejszy promyk światła będzie natychmiast brutalnie gaszony.
Tak zaczyna się klątwa Foxworthów i ich wielki rodzinny
dramat.
Dla tych, którzy nie pamiętają, przypomnę sylwetkę Olivii.
Pamiętacie starą kobietę, która zamknęła czwórkę swoich wnucząt na poddaszu i
truła je arszenikiem? Ten posąg bez uczuć i kobieta pragnąca miłości to jedna i
ta sama Olivia. Chociaż nazywanie jej „tą samą osobą” jest w zasadzie błędne.
Olivia przechodzi przemianę. Pod wpływem nieszczęścia i dramatów staje się
twardsza i surowsza. Do końca jednak pozostała Olivią, w której wciąż jest
miejsce na emocje. Dlatego autorka nie do końca przekonała mnie do swojej
wizji. Bohaterka bowiem zmienia się w znanego nam dobrze potwora, dopiero na
ostatniej stronie. Jednak po poznaniu jej nie jest tak łatwo uwierzyć w to, co
działo się potem a mianowicie w „Kwiatach na poddaszu”…
„Ci z Was, którzy pozostali, poznają prawdziwą historię. A
znając prawdę, niechże mnie osądzą, jeśli się ośmielą.”
No właśnie… Przez całą powieść czekałam z utęsknieniem na
naszych małych bohaterów, których babcia miała uwięzić na strychu. Czekałam
głównie dlatego, że stęskniłam się już za Cahty, ale też myślałam, że dowiem
się co przez ten cały kierowało Olivią i jak to było naprawdę, poza zamkniętym
pokojem. Wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, gdy okazało się, że rodzeństwo
znalazło się w powieści jedynie we fragmencie ostatniego rozdziału! Rozumiem
autorkę i w sumie to chyba dobrze, ze nie przepisywała pierwszego tomu od nowa,
ale byłam naprawdę ciekawa kilku faktów… No cóż, chyba już na zawsze pozostaną
one dla mnie tajemnicą.
Czytelnicy przyzwyczajeni do szczegółowych opisów i
wyczerpujących komentarzy Andrews, mogą być zaskoczeni tak szybkim tempem
narracji. Autorka opisuje niemal całe życie Olivii jednak robi to dosyć
pobieżnie, wyraźnie dążąc do zaskakujących dla czytelnika wiadomości. Ci, którzy
czytali sagę uważnie znają już ponad połowę treści książki. Jest jednak jedna
rzecz, która naprawdę Was zszokuje i sprawi, że spojrzycie na „Kwiaty na poddaszu” trochę inaczej. Ja byłam w szoku, szkoda tylko,
że tych zaskoczeń nie było więcej.
O CZYM? Opowieść będąca testamentem Olivii
Foxworth, jest dla czytelnika podróżą w przeszłość, która przyniesie tyle samo
odpowiedzi, co pytań. Choć nadal jest to pozycja, bardzo okrutna, chwilami
mroczna i przygnębiająca, to myślę, że poprzednie i tak były znacznie
drastyczniejsze, albo to ja zwyczajnie uodporniłam się na brutalność stworzonego
przez Andrews świata. „Ogród cieni” jest w moim odczuciu bardziej dodatkiem do
serii, niż ważnym jej elementem. Stawia jednak właściwą opowieść w innym świetle i pokazuje historię słynnego
rodu Foxwotrhów. Nie da się nie zauważyć wyraźnego podobieństwa do tomu
czwartego, głównie w ukazaniu sylwetek bohaterów, które jak łatwo dostrzec,
bardzo się pokrywają. Jednak nadal, jest to kawał dobrej literatury, z którym
warto się zapoznać, bo saga pani Andrews jest zdecydowanie jedną z najlepszych,
jakie ostatnio trafiły w moje ręce.
Ocena:
7/10
W serii:
>Ogród
cieni<
Pamiętacie okropną
ekranizację „Kwiatów na poddaszu” z lat 80-tych? Czas zmienić złe wrażenie (mam
nadzieję!) Remake już powstał, szkoda tylko, że na razie nie ma polskiej
zapowiedzi…
Zwiastun:
Seria wciąż przede mną, ale recenzja kusi by zajrzeć do I tomu i kolejnych :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) I pamietaj najpierw książka, potem film ;) A ekranizacji z lat 80-tych unikaj jak ognia! :P
UsuńPierwszy tom zupełnie mi się nie spodobał, więc mimo wszystko po następne nie sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie polecam. Wręcz odradzam! :D Seria jest dosyć specyficzna i albo się ją kocha, albo nienawidzi ;)
Usuńja do tej pory nie przeczytałam tomu 1 a mam go na półce już ponad rok :(
OdpowiedzUsuńMusisz to więc koniecznie zmienić! Seria jest fantastyczna i myślę że naprawdę warta przeczytania :)
UsuńW moim osobistym rankingu tej serii ta część plasuje się zaraz za jedynką. Autorce udało się powrócić do trudnej tematyki po bardziej romantycznych poprzednich tomach. Choć, zgadzam się z Tobą, że idealna ta książka nie jest. Ale czyta się niemalże równie dobrze jak pierwowzór;)
OdpowiedzUsuńDla mnie każda książka andrews, nawet trochę gorsza i tak jest bestsellerem :) Teraz muszę zapolować na "Rodzinę Casteel" tym razem mam nadzieję, że uda mi się ją kupić a nie tylko wypożyczać. Również kwiaty na poddaszu chciała bym widzieć u siebie na półce :) No i mam nadzieję ze seria o sierotach też zostanie przetłumaczona :)
UsuńMuszę wreszcie sięgnać po tę serię
OdpowiedzUsuńMogę ją tylko po raz kolejny serdecznie polecić :)
UsuńNie wiedziałam, że wychodzi nowa ekranizacja! Super! Czytałam póki co jedynie pierwszą część serii i wywarła ona na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńO tak wrażenie książka wywiera na wszystkich. Bardzo różne, ale budzi emocje. Czekam aż ekranizację będzie można gdzieś obejrzeć, bo na kino raczej nie ma już co liczyć...
UsuńOstatnio byłam w bibliotece z zamiarem wypożyczenia "Kwiatów na poddaszu", które już jakiś czas temu urzekły mnie opisem. Niestety książka była wypożyczona, niemniej bibliotekarka przysięgła mi, że odłoży wszystkie trzy powieści, które są w bibliotece, gdy tylko jakaś osoba je odda. Nie mogę się doczekać aż to się stanie, ale do tego czasu... będę egzystować bez świadomości jak dobrą (mam nadzieję), pisarką jest pani Andrews. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Pisarką jest genialną! A jaki z niej brutal :P I co najważniejsze jej powieści budzą masę emocji. Nie wiem czy dasz radę przeczytać wszystkie na raz, ja musiałam robić sobie przerwy, po prostu nie mogłam znieść tej lawiny uczuć, często bardzo skrajnych, które towarzyszą lekturze :)
UsuńPozdrawiam!
Och! Mam nadzieję, że we mnie też wzbudzi emocje! :D Jakoś... ostatnio mam ochotę na coś "mocnego". :) Co prawda nieraz brutalność pisarzy mnie przeraża, ale... jakoś wytrwam :D
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Mnie osobiście wbiło w fotel ;) Miałam dosłownie ochotę krzyczeć, takie działy się cuda na tym poddaszu :) mam nadzieję, że spodoba Ci się równie mocno co mi :)
UsuńJa nie przeczytałam żadnej części i jakoś mnie do tej serii nie ciągnie :/
OdpowiedzUsuńWiesz mnie też na początku nie ciągnęło i w zasadzie wypożyczyłam ją tylko dla mamy, ale było wokół niej tyle zamieszania a mama była tak zauroczona lekturą, że postanowiłam sama sprawdzić o co tyle szumu :) Mnie wciągnęły te ponure melodramatyczne i lekko patologiczne klimaty, ale zdecydowanie nie wszystkim muszą. No i jeśli jesteś wrazliwa to powieść może Cię zszokować lub nawet lekko zniesmaczyć :/
UsuńKurczę bardzo chciałbym się za tą serię zabrać, ale... jakaś taka babska ;p. Oczywiście bez obrazy ;). Jeszcze jedną część bym zniósł, ale potem są pozostałe... a ja nie lubię pozostawiać niedokończonych serii, więc sorki, lecz to nie moje klimaty ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)!
Melon
Każdy tom kończy się tak, że kolejnych można już nie czytać ;) Najmniej babski był tom trzeci. W sumie ciekawa jestem jak zareagowałbyś na tą książkę :)
UsuńPozdrawiam.
Jeszcze nie miałem okazji po nią sięgnąć. Kilka razy seria mignęła mi przed oczami w księgarni, nawet trzymałem w rękach pierwszą część, zawsze jednak zdarzyło się tak, że albo znalazła się ciekawsza pozycja, albo po prostu nie miałem kasy. Teraz, po przeczytaniu Twojej recenzji, będę na te książki patrzeć pod trochę innym kątem.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko sprawdzę, cóż tam napisałaś o wcześniejszych częściach...
Pozdrawiam,
Gnom.
Polecam, naprawdę świetna seria :) Głównie pierwszy tom robi naprawdę dobre wrazenie ;)
UsuńPozdrawiam!
Witam :) właśnie kończę czytać ostatnią część "Ogród cieni" jestem zachwycona tą serią,jedna z najciekawszych powieści jakie czytałam.Ale to prawda ,nie dla każdego,pomimo to gorąco polecam po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńA wiecie coś na temat ostaniej części "ogród cieni" ale film gdzie można obejrzeć?
OdpowiedzUsuń