Kto z nas jutro zginie?
Na „Przypływ” czekałam z wytęsknieniem od momentu przeczytania
pierwszego tomu „Trylogii Sary Midnight”.
Choć przyznaję, że wspomniany tom nie był wcale idealny i pozbawiony
jakichkolwiek wad, to miał to, czego książkom potrzeba ogromny potencjał, który
nie został zmarnowany. Czułam więc lekki niedosyt, ale jednocześnie byłam bardzo
zaintrygowana i ciekawa rozwoju akcji. Teraz, po lekturze „Przypływu”
jestem absolutnie zauroczona i na zabój zakochana w serii, ponieważ ten tom
okazał się jeszcze lepszy od poprzedniego.
Z „Wizjami” rozstaliśmy się w dosyć dramatycznym momencie,
kiedy to wróg Sary został pokonany, przez tajemniczego Nicholasa, który
odwiedzał ją w snach, domniemany kuzyn i opiekun dziewczyny został zdemaskowany
i odprawiony bez możliwości wyjaśnień. Ale co dalej? Odpowiedzi na wszystkie
nurtujące czytelników pytania, udziela nam autorka w znakomitej kontynuacji trylogii.
Sara- spadkobierczyni Tajnych Rodzin wciąż nie może się czuć bezpiecznie. Wojna
z demonami trwa w najlepsze a atak może nadejść w każdej chwili. Odprawiony z
kwitkiem Sean czuje się odpowiedzialny za dziewczynę, której los złożył w jego
ręce na łożu śmierci najlepszy przyjaciel. Nie może jednak wrócić niechciany do
jej życia obserwuje więc Sarę z ukrycia, dba o jej bezpieczeństwo i modli się
by jego serce nie pękło kiedy widzi ukochaną w objęciach innego. W objęciach Nicholasa.
„Ból to tajne stowarzyszenie
Które zaprasza do siebie tych,
Którzy go czują”
Sam Nicholas, od początku równie intrygujący, co podejrzany,
zaczyna nabierać w naszych oczach coraz wyraźniejszych kształtów i nowego
wyrazu. Jest tajemniczy, arogancki, zaborczy, mroczny. Dlaczego w jego
obecności Sara staje się dziwnie obojętna? Gdzie podziały się jej mroczne sny o
demonach, będące dziedzictwem kobiet rodziny Midnight? Pytania się piętrzą, nie
wiadomo komu ufać. Kto jest wrogiem a kto przyjacielem?
„-Słuchaj swojego serca.
Sara skrzywiła twarz i odwróciła wzrok.
- Próbuję. Ale zawsze jest wokół tyle dźwięków.”
To, co zaobserwowałam już przy lekturze pierwszej części to
niezwykła złożoność i wielowymiarowość stworzonego przez autorkę świata. Często
ubolewam nad faktem, że autorzy skupiają się na głupotach, zupełnie zapominając
przy tym, że czytelnik nie zna wcale świata, w którym żyją bohaterowie i bardzo
chciałby to zmienić. Podczas gdy bohaterki innych powieści tego gatunku chodzą
na bale, poświęcają mnóstwo stron na bezsensowne monologi, pieśni pochwalne dla
swoich obiektów westchnień, czy użalanie się nad sobą, Daniela Sacerdoti
wykorzystuje te strony na pokazanie nam świata swojej bohaterki. Świata,
pełnego demonów, śmierci i złowrogiej magii.
„Jesteśmy jak orkiestra na Titanicu- grająca gdy statek tonie.”
Po raz kolejny możemy też zaobserwować świat z wielu różnych
perspektyw. Autorka bawi się stylem i nie pozwala zamknąć w żadnych ramach.
Opisuje wydarzenia z różnych punktów widzenia i stosuje różne typy narracji.
Dzięki temu możemy wczuć się bardziej w emocje, kiedy sytuacja tego wymaga, ale
nie jesteśmy też ograniczeni jednym narratorem, który ma swój własny punkt
widzenia. Dzięki temu zabiegowi historia nabiera wyrazu, kształtów i
charakteru. I choć może Wam się wydawać, że to trochę męczące, mogę zapewnić,
że autorka robi to z taką naturalnością i lekkością, że ani przez chwilę nie
staje się wadą. Wręcz przeciwnie, to zaleta. I to ogromna.
„Rany na duszy
Te, których nigdy nie ujrzysz
Nigdy się nie zagoją”
O ile „Wizje”, porównywałam do innej powieści, teraz absolutnie
nie mogę tego zrobić. I nie muszę. Powieść jest tak dobra, że wypracowała dla
siebie własną markę i nie potrzebuje dodatkowych rekomendacji. Styl autorki,
choć wcześniej już bardzo dobry, teraz jeszcze się poprawił. Historia staje się
bardziej mroczna, brutalna i wciągająca. Wprost nie mogę doczekać się finału!
O CZYM? Kolejną podróż z Sarą Midnight po
świecie demonów zaczynamy dosyć sentymentalnie- od wspomnienia. Jest to
wspomnienie mroczne i smutne, a opowiada ono o śmierci jej babki. Początkowo
może się wydawać, że jego jedynym zadaniem jest wprowadzenie czytelnika w
klimat opowieści, ale jak się później okazuje, owe wspomnienie jest kluczem do
zagadki, której rozwiązanie odkrywany dopiero na koniec. Co stało się z ciotką
Sary, Mairead? Jak przetrwać nadchodzącą wojnę z demonami? Bohaterowie szukają
odpowiedzi na Islay w rezydencji Midnight Hall. Czy uda im się znaleźć to,
czego szukają? Jedno jest pewne- nagły przypływ emocji gwarantowany!
31 stycznia, w
dniu oficjalniej premiery książki, jak mówi kalendarz świąt nietypowych,
przypada Międzynarodowy Dzień Przytulania. Warto
więc z tej okazji nabyć własny egzemplarz „Przypływu” i przytulić serdecznie do czytelniczego serca.
Gwarantuję, ze się nie rozczarujecie!
Ocena:
9/10
„Trylogia Sary Midniht”:
>Przypływ<
"?"
Za możliwość przedpremierowego przeczytania
"Przypływu" dziękuję serdecznie
wydawnictwu Dreams!
I poniekąd tematyczna nutka ;)
No przynajmniej mamy "słowo klucz" :P
Znacie? ;)
Fajna recenzja;)
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do mnie: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/
Pzdr. :)
Dzięki ;)
UsuńNa razie zapoznam się z pierwszą częścią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pierwsza nie powala ale też jest fajna ;)
UsuńWarto przeczytać, żeby później móc rozkoszować się "Przypływem" ;)
Również pozdrawiam!
Cieszę się niesamowicie, że się Tobie tak "Przypływ" podobał, gdyż jest szansa, że i mi przypadnie on do gustu- w środę listonosz przyniósł paczkę od Dreams'a, w której znalazł się i on, i "Wizje" aktualnie przeze mnie czytane. Ja na razie mam mieszane uczucia, co do pierwszego tomu "Trylogii Sary Midnight", ale liczę, że drugi oczaruje mnie choć trochę bardziej. ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Przepiękne cytaty wybrałaś- chwytają za serducho. :)
P.S.S. "Demons" Imagine Dragons znam, oj znam i lubię baaardzo. :3
Przyznam szczerze, że jedynka do połowy nie podobała mi się wcale… Potem jednak akcja się rozkręciła i zrobiło się naprawdę fajnie ;) Za to dwójka to już pełna klasa. Znacznie podwyższa poziom i mam nadzieję, że finał go utrzyma ;)
UsuńPrzyznaję, że zaintrygowała mnie Twoja recenzja. Nie czytałam pierwszej części, ale chyba warto się zastanowić nad sięgnięciem po serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Pewnie że warto! Jest bardzo klimatyczna i dopracowana. Mi się podobało ;)
UsuńŁo! Lubię gdy po nieco słabszej jedynce, drugi tom olśniewa! Bardzo się cieszę z tak przychylnej opinii, bo "Wizje" mnie jakoś specjalnie nie zachwyciły i nie liczyłam, że dwójka zmieni moje zdanie o autorce. Mam nadzieję, że "Przypływ" niedługo pojawi się w bibliotece <3 Powiem też szczerze, że po "Wizjach" pana Nicholasa nie lubiłam. Strasznie na siłę wciśnięty mi się wydawał. Tak jakby NAPRAWDĘ trójkącik miłosny BYŁ POTRZEBNY tej powieści...
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie... zobaczymy!
Pozdrawiam,
Sherry
A "Demons" kochamuwielbiampoprostuzakochałamsię bo po "Radioactive" przesłuchiwałam całą playlistę Imagine Dragons i "Demons" też tam było. :3
Nicholas na początku drażnił mnie strasznie, później też ale chociaż już wiem co jest z nim nie tak :P A końcówka... Ło matko! :D Polecam, choć radzę przeczytać ostatnie rozdziały "Wizji" jeśli szczegóły Ci się nieco zatarły bo autorka nie traci czasu na powtarzanie w kółko tego samego ;)
UsuńPozdrawiam.
Ktoś tu mnie zachęcił do tej książki!! <3
OdpowiedzUsuńMuszę ja upolować a tymczasem zapraszam do Nas ;*
Starałam się bo i ile paranormale przezywają ostatnio kryzys, to "Trylogia Sary Midnight" jest w pełnym rozkwicie i czaruje ;)
Usuń"Wizje" naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły, więc teraz z tym większą niecierpliwością czekam na moment kiedy będę mogła zabrać się za czytanie tej części :D
OdpowiedzUsuńJa nie mam książce nic do zarzucenia (poza duperelami, ale kogo one obchodzą? :P) więc jak najbardziej polecam i mam nadzieję, że Tobie również przypadnie do gustu ;)
Usuń"Wizje" zbierały takie różne opinie, że już sama nie wiem co zrobić. Mam dylemat, który na razie pozostanie nierozwiązany :)
OdpowiedzUsuń"Wizje" są po prostu ok, ale niczym się nie wyróżniają, za to "Przypływ" jest wszystkim tym czego oczekuję od dobrej kontynuacji ;)
UsuńCzytałam trochę recenzji poprzedniego tomu i jakoś nie jestem przekonana, mimo, że po twojej recenzji wnioskuję, że kontynuacja jest o wiele lepsza. hmm...mam nie mały orzech do zgryzienia. Czytać, czy nie czytać. Oto jest pytanie xD Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
PS. Kocham Imagine Dragons <3 Mam nawet ich płytę i gorąco polecam :)
Jeśli się wahasz polecam bibliotekę ;) ja obydwa tomy dostałam więc szczerze mówiąc nie wiem jak bym odebrała książkę gdybym sama ją kupiła :P Chyba miałabym wtedy trochę wyższe wymagania ;)
UsuńJa się spotykam z różnymi recenzjami tej książki, jedni piszą że bardzo dobra, a inni, że nie, no cóz chyba widocznie będę musiała sama się przekonać. Świetny wybór piosenki ;)
OdpowiedzUsuńJeśli autorka utrzyma poziom będę mogła spokojnie zaliczyć serię do swoich ulubionych ;) Więc polecam ;)
Usuńwitaj ;)
OdpowiedzUsuńna samym wstępnie chciałam napisac że piszesz bardzo przyjemne dla oka graficznie recenzje :)
aż miło się poprzyglądać, lubię takie zgranie kolorów i czcionek ;)
co do książki to nie czytałam i nic o niej nie słyszałam... ale nie wiem czy klimat faktycznie mój.. no cóz, jak ją gdzieś zobaczę księgarni to na pewno wezme do ręki i chociaż przekartkuję ;)
zapraszam do siebie :)
Dziękuję, bardzo mi miło to słyszeć! :) Staram się, żeby wszystko wyglądało w miarę estetycznie, bo wiadomo, że to jako pierwsze przyciąga wzrok ;) Tak, że cieszę się, ze moja praca nie idzie na marne ;)
UsuńCo do książki, to myślę, ze nie ma sensu zmuszać się na siłę. Może jakaś inna z proponowanych przeze mnie książek wpadnie Ci w oko.
Pozdrawiam!
Dobra ocena:) Mimo, to boję się zaczynać kolejną serię. Mam ich tyle do przeczytania, że nie wiem, czy chcę pakować się w kolejną. Może z czasem:) Miłego wieczorku. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś wpadnie Ci w ręce to czemu nie :P Dziękuję, nawzajem! :)
UsuńBardzo ciekawa i kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuń... równie ciekawej i kuszącej książki! ;)
UsuńDziękuję :)