Wyd. Muza | org. Pushing The Limits Tom 1 | 496 str. | 39,90 zł | Premiera: 08.06.2016 r. |
Blizny
wplecione w płomienie
„Czasami jest tak, że
widzisz granicę i wydaje ci się, że przekroczenie jej to dobry pomysł… dopóki tego nie zrobisz.”
Kiedy dwie zagubione dusze wpadają nagle na siebie, dochodzi
do eksplozji. Odkrywają, że miłość może im pomóc przezwyciężyć wszystko, a
nawet przepędzić demony przeszłości. Niestety uświadomienie sobie tego często wymaga
kilku prób, a nawet błędnych decyzji. Ważne by w porę dostrzec, że to czego
najbardziej potrzebujesz, jest tuż obok ciebie.
Echo i Noah byli kiedyś takimi samymi szczęśliwymi
dzieciakami z normalnymi młodzieńczymi problemami. Teraz znowu są po tej samej
stronie barykady, choć to o wiele mroczniejsze miejsce. On stracił rodzinę, dręczy
go poczucie winy, strach o młodszych braci, za których czuje się
odpowiedzialny. Przerzucany z jednej rodziny zastępczej do drugiej, nie potrafi
odnaleźć swojego miejsca w świecie. Jest całkowicie zagubiony. Ona z kolei
zniknęła na jakiś czas i wróciła zupełnie odmieniona. Niegdyś popularna i
lubiana, teraz ukrywa okropne blizny na ciele i duszy. Nie pamięta nic z
wieczoru, który zmienił jej życie w koszmar. Każdego dnia cierpi coraz bardziej
z powodu śmierci starszego brata, a jedyna osoba, która powinna ją kochać
bezwarunkowo zdaje się nie być do tego zdolna.
Oboje spotykają się przed gabinetem szkolnej terapeutki,
która jest w tej powieści dobrym aniołem. Nieco zwariowanym i nieokrzesanym,
ale gotowym zrobić wszystko by pomóc. Nawet jeśli osoby, które tej pomocy
potrzebują wzbraniają się przed nią rękami i i nogami. Barwne postaci wnoszą
mnóstwo kolorów i odcieni do tej powieści, a ich wielowymiarowość sprawia, że
poznajemy ich wciąż i wciąż na nowo. Noah to typowy zły chłopiec, wytatuowany,
wulgarny, nie znający miłości innej, niż ta, którą bezpowrotnie stracił. Echo z
kolei jest wyobcowana, zamknięta w swoim kokonie bólu i blizn. Ponad wszystko
pragnie normalności, ale próbując do niej wrócić boleśnie przekonuje się, że
nie wszyscy „przyjaciele” akceptują jej nową, nieidealną wersję.
Ważną rolę w książce odgrywa motyw przyjaźni i jest ukazana
z różnych perspektyw. Na przykładzie Noaha, Beth i Isaiaha mamy okazję
doświadczyć niesamowitej więzi, bliskości i wsparcia. Ta trójka tworzy
niesamowicie barwną, zgraną i kochającą się rodzinę, w której więzy krwi nie
mają znaczenia. Trzy porzucone, zranione, pozbawione miłości istoty są dla
siebie niczym koło ratunkowe i miałam wrażenie, że każde z nich nie poszło na
dno tylko dlatego, że pozostała dwójka trzymała go na powierzchni. W przypadku
Echo przyjaźń wygląda trochę inaczej bo nie zrodziła się z poczucia jedności,
lecz została wystawiona na ciężką próbę, którą nie każdy potrafił przetrwać.
Dziewczyna ma jedną niemożliwie irytującą kochaną i oddaną przyjaciółkę,
która była przy niej w czasie największych sztormów, ale są również w jej
otoczeniu osoby, które stawiają przyjaźni warunki i chcą ją ofiarować tylko na
swoich zasadach. I choć książka opowiada o wielu bolesnych i traumatycznych
przeżyciach, mnie najbardziej dotknął ten właśnie motyw. Ale w końcu każdy z
nas widzi w książkach to co ma w sobie, czyż nie?
„Najgorszy rodzaj
płaczu to nie ten, który wszyscy widzą- zawodzenie na ulicy, rozdzieranie szat.
Nie, najgorzej jest kiedy szlochem zanosi się dusza i bez względu na to, co się
zrobi nie sposób jej ukoić.”
O CZYM? „Przekroczyć granice”, to opowieść o uczuciu
dwójki zupełnie różnych i odmiennych osób, które mają jednak identyczne, piękne
choć pokaleczone dusze. Uczucie między Echo i Noahem rodzi się potwornie
powoli, co niecierpliwych czytelników doprowadzi do szału, a tych spragnionych szczerości
i autentyczności mocno usatysfakcjonuje. Katie McGarry opowiada o bólu, barku
akceptacji, potrzebie bliskości i posiadania rodziny, próbie zasłużenia na
czyjąś miłość, która powinna być bezwarunkowa, a także o tym, jak trudne i
zawiłe są relacje międzyludzkie i jak ciężko wybaczyć innym ich winy i sobie
swoje własne. Uważam, że takie właśnie książki powinna czytać zbuntowana
licealna młodzież, by odkryć, że każdy nosi swoje blizny, ale każdą, nawet
najmroczniejszą przeszłość można zawsze zostawić za sobą, zaakceptować ją i żyć
dalej. Ale „Przekroczyć granice”, to idealna książka również dla starszego
czytelnika, który z sentymentem odnajdzie w bohaterach jakąś zbuntowaną i niepokorną
cząstkę młodego siebie. Ja odnalazłam i cieszę się, że ktoś mi ją przypomniał dokładnie
w momencie, kiedy zaczęła mi umykać.
Ocena: 8/10
Seria Pushing The Limits:
Przekroczyć granice | Dare You Too | Crash Into You
Take Me On |
Chassing Impossible
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza!
Bardzo dobrze wspominam tę historię. Jest zdecydowanie warta poznania :)
OdpowiedzUsuńJest w niej wszystko co powinno mieć dobre Young Adult :-)
UsuńPozdrawiam!
Dobra lektura :)
OdpowiedzUsuńZ tym muszę się zgodzić :-)
UsuńPozdrawiam!
Twoja recenzja mnie przekonała ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, naprawdę warto poznać :-)
UsuńPozdrawiam!
Zawsze z niepokojem spoglądam na tego rodzaju lektury, bo mam wrażenie, że wszystkie są o tym samym i niczego nie wnoszą w moje życie. A tu piszesz o nauce płynącej z lektury, o przypomnieniu sobie o swoim młodszym ja i nie jestem już taka pewna, co o tym myśleć. Może kiedyś się skuszę na ten tytuł, w sumie czemu nie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, czemu nie :-) Warto czasem zmienić repertuar, można trafić na coś naprawdę fajnego :-)
UsuńPozdrawiam!
Znowu nie w moim guście. Wierzę, że może się podobać oraz, że jest dobra, ale odpuszczam ją sobie :)
OdpowiedzUsuńhttp://karolina-czyta.blogspot.com/
Trudno, może następnym razem Cię do czegoś przekonam :-)
UsuńPozdrawiam!
Coraz mniej sięgam po tego typu książki, bo wydają mi się bardzo powtarzalne, schematyczne i mam wrażenie, że niewiele jestem w stanie z nich wynieść. Jednak przyznam, że fakt iż z tej historii płynie pewien morał, może być tym, co skłoni mnie do sięgnięcia po nią ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam ostatnio wrażenie, że wszystko jest pisane na jedno kopyto, ale ta książka w pewnym stopniu wybija się przed szereg więc z czystym sumieniem mogę ją polecić :-)
UsuńPozdrawiam :-)
O rany, rany czytałam tą książkę tak dawno temu, że aż mi smutno, że niewiele już pamiętam. To co PAMIĘTAM to uczucie jakie we mnie wzbudziła. Pamiętam jak z otwartymi szeroko oczyma kierowałam się w stronę komputera, jak pisałam recenzję o trzeciej nad ranem i zachwycona poczuciem naelektryzowania jakie we mnie pozostawiła powieść, poszłam spać.
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby wydawnictwo wydało kolejne tomy, bo w przeciwieństwie do jedynki którą zdobyłam zdaje się za darmo na amazonie, ich nie mam i nie poznałam. :( Przy okazji miałabym dobry powód żeby przypomnieć sobie jedynkę. :)
Pozdrawiam,
Sherry