Nasza Księgarnia/ 272 str./ 2009 r./ Nakład wyczerpany |
Lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią
Literatura nie jest łaskawa dla nastolatków. Autorzy
prześcigają się ostatnio w wymyślaniu tragedii i kłód, które można rzucić
młodemu bohaterowi pod nogi. Szczególnym umiłowaniem darzą jednak nowotwory i
niejednego młodzieńca rzucili im już na pożarcie. Książek tego typu mamy już na
pęczki, jednak ja od dawna pragnęłam poznać powieść, której nakład wyczerpał
się już dawno temu. Kiedy odkryłam, że doczekała się ekranizacji, wiedziałam,
że nie obejrzę jej jeśli nie poznam pierwowzoru. Uwierzcie mi, nie cierpię ebooków,
a jednak zdecydowałam się przełamać dla tej jednej książki. Czy było warto?
Tessa jest chora. Absolutnie, całkowicie i nieuleczalnie.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że już niedługo umrze, jednak kompletnie nie umie
się z tym pogodzić. Jest tyle rzeczy, których nie zdążyła zrobić, a czas ucieka
przez palce. Postanawia więc stworzyć listę dziesięciu rzeczy, które musi
zrobić przed śmiercią. Można by pomyśleć, że umierająca dziewczyna zapragnie
spełniać swoje marzenia. A jednak grzeczna i poukładana Tessa postanawia całkowicie
się zmienić i brać życie pełnymi garściami, zanim zostanie jej bezpowrotnie
zabrane. Chce uprawiać seks, brać narkotyki i kraść. Jednak czy aby na pewno są
to jej najskrytsze pragnienia?
„To niesprawiedliwe. Nie chcę teraz umierać,
pragnę najpierw dobrze pożyć. Nagle wszystko staje się jasne i oczywiste. Niemal
budzi się we mnie nadzieja. To czysty obłęd. Chcę doświadczyć życia zanim umrę.
Tylko to ma sens.”
Cała lista Tessy jest jakby desperackim krzykiem. Próbą
udowodnienia, że życie jeszcze się nie skończyło, i że wciąż można z niego
wycisnąć ile się da. Choć przepełnia mnie ogromny smutek kiedy myślę o osobach
nieuleczalnie chorych, to długo nie mogłam zdobyć się na współczucie dla Tessy.
Skupiona na swoim dramacie, przestała ona dostrzegać innych ludzi. Kompletnie
nie obchodziło ją ich cierpienie i nie miała zamiaru nikomu współczuć, choć
sama oczekiwała współczucia i zrozumienia na każdym kroku. Jakby tego było
mało, rak stał się dla niej jakby losem
wygranym na loterii i uznała, że uprawnia ją do bezkarnego robienia wszystkiego
na co ma ochotę, bez żadnych konsekwencji. Bardzo ciężko było mi się przekonać
do tej bohaterki i myślę, że mimo współczucia, które w końcu się pojawiło, nie
do końca mi się to udało.
„Będzie mi brakowało oddechu. I rozmów. Okien.
Będę tęskniła za ciastkami. I za rybami. Lubię ryby. Lubię patrzeć, jaki ich pyszczki
otwierają się i zamykają na przemian. Tam, dokąd pójdę, nie można niczego
zabrać.”
Jak łatwo się domyślić, pojawia się tu także element
romansowy. Czytając opis wyobrażałam sobie całą tą historię bardzo dokładnie i
niestety pani Downham nie podołała mojej wizji. Romans jest wymuszony, nijaki i
kompletnie nieprzekonywujący. Podobnie jak większość innych sytuacji. Czytając
nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że książka jest wymieszaniem „Gwiazd naszych wina” z „Jeśli zostanę” za to na o wiele wiele niższym poziomie, więc to porównanie
nie wychodzi niestety książce na plus.
„Tworzymy pewne wzory, pojawiamy się w życiu
innych tylko na chwilę. Czasem myślę, że jestem jedyną osobą, która to
dostrzega.”
O CZYM? Spodziewałam się, że „Zanim umrę” będzie dobrze napisanym,
łzawym dramatem, przy którym kompletnie się rozkleję. Jednak jedyne emocje,
jakie książka we mnie wywołała to frustracja i odrobina współczucia. Jest to
opowieść o umieraniu, pożegnaniach i miłości, ale strasznie rozczarował mnie
brak emocji, które nadały by książce charakteru. Ogromna szkoda, bo potencjał
był spory. Czy w takim razie obejrzę ekranizację? Myślę, że mimo wszystko tak,
bo chciałabym przekonać się, czy tą historię dało się uratować.
Ocena:
5/10
Ja po tej książce też spodziewałabym się wielkich emocji... a skoro cię rozczarowała, to nie wiem, czy po nią sięgnę, gdy na nią trafię.
OdpowiedzUsuńNiestety we mnie emocji nie wzbudziła, mam nadzieję, że z filmem będzie inaczej :-)
UsuńPozdrawiam!
Faktycznie gdy zaczynałam czytać twoją opinię nabrałam ochotę na książkę, jednak teraz, gdy już poznałam całkiem twoje zdanie - mniej jestem zainteresowana książką .
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to poziom jakiego oczekiwałam i choć nie żałuję, że przeczytałam powieść, to na pewno nie zrobię tego ponownie...
UsuńPozdrawiam!
Słyszałam o tym tytule, mimo, przeciętnej oceny i tak się z nim zapoznam, bo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńMam szczerą nadzieję, że na Tobie zrobi większe wrażenie. Chyba ostatnio czytam zbyt wiele dramatów i robię się zwyczajnie nieczuła ;-)
UsuńPozdrawiam!
Zapamiętaj sobie jedno, duże dziewczynki nie płaczą :* Co innego chłopaki... mogą ryczeć ile wlezie ;p haha
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)!
Melon
Nie widziałam jeszcze płaczącego melona, ale to byłby ciekawy widok :-P
UsuńSwoją drogą, gdzie Ty wsiąkłeś? Gdzie recenzje? I najważniejsze, co z karami, które sam na siebie nałożyłeś? :-)
Pozdrawiam!
Szkoda, że jednak książka nie spełniła Twoich oczekiwań, ale nie mniej jednak jestem jej bardzo ciekawa, czy ja inaczej bym ją odebrała
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie bo sama dorwałam się do tej pozycji jak do pudełka z czekoladkami ;-) Posługując się dalej przenośniami: w pudełku nie znalazłam tego na co byłam nastawiona. pewnie stąd rozczarowanie.
UsuńPozdrawiam!
Kiedyś chciałem przeczytać, teraz jednak nie mam na nią, aż tak wielkiej ochoty.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że teraz, żeby zdobyć książkę w wersji papierowej trzeba zapłacić 40-60 zł (ceny allegro) a jest już o wiele więcej bardziej dopracowanych i ciekawszych powieści z tej tematyki i to w normalnych cenach.
UsuńPozdrawiam!
No więc tak, książka powstała z tego co wiem, wcześniej niż GNW i "Jeśli zostanę", dlatego myślę, że jakby coś, to one mogły być nią inspirowane, ale rozumiem twoje rozgoryczenie ^^ Co prawda powieści nie czytałam, ale miałam na nią ochotę od dłuższego czasu i mimo twojej przeciętnej oceny, nadal chciałabym się z nią zapoznać. :) Tym bardziej, że film jest podobno genialny, moja koleżanka się nim swego czasu zachwycała, a ja popieram twój sposób działania - najpierw książka - później ekranizacja. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Właśnie stąd wynika to rozgoryczenie: skoro "Zanim umrę" powstało wcześniej, powinno być wręcz lepsze, a tu taka klapa... Zobaczymy jak wypadnie ekranizacja, choć nie nastawiam się na nie wiadomo co, bo przyznam szczerze, że Dakota nie należy do grona moich ulubionych aktorek ;-)
UsuńPozdrawiam!
uwielbiam film.
OdpowiedzUsuńa do niedawna nie wiedziałam nawet, że istnieje taka książka.
w przyszłości napewno przeczytam. :)
A ja do niedawna nie wiedziałam o istnieniu filmu ;-) Mam nadzieję, że powieść Tobie spodoba się bardziej niż mi ;-)
UsuńPozdrawiam!
Witam,
OdpowiedzUsuńCzy ma ktoś z Was ta książkę na sprzedaż???
Jak coś proszę o kontakt na meila pestka777@poczta.onet.pl
Życzę powodzenia :-) I mam nadzieję, że znajdziesz tą powieść w normalnej cenie, a nie takiej jak oferują na allegro...
UsuńPozdrawiam!