Opis:
Zuchwały
awanturnik Peter Quill kradnie tajemniczy artefakt stanowiący obiekt pożądania
złego i potężnego Ronana, którego ambicje zagrażają całemu wszechświatowi.
Chcąc uniknąć gniewu Ronana, Quill zmuszony jest zawrzeć niewygodny sojusz z
czterema niemającymi nic do stracenia outsiderami: Rocketem – uzbrojonym
szopem, Grootem – drzewokształtnym humanoidem, śmiertelnie niebezpieczną i
tajemniczą Gamorą i żądnym zemsty Draxem Niszczycielem. Kiedy główny bohater
odkrywa prawdziwą moc artefaktu i zagrożenie, jakie stanowi on dla kosmosu,
musi zmobilizować swoich niesubordynowanych towarzyszy do ostatniej bitwy, od
której zależą losy galaktyki.
Zwiastun z dubbingiem:
Zwiastun z napisami:
(Ja wybrałam się na napisy i to własnie je polecam bardziej)
Recenzja:
Gwiezdne wojny na wesoło
Jeśli mam być szczera, oglądając po raz pierwszy zwiastun
„Strażników Galaktyki”, nie byłam wcale zachwycona. Zaciekawiła mnie jedynie
wpadająca w ucho muzyka, ale zarówno historia jak i humor raczej nie powaliły
mnie na kolana. Nie miałam, więc w kinowych planach na sierpień tego właśnie
filmu. Potem jednak, wraz z premierą, jak fala przypływu, zaczęły mnie zewsząd
atakować bardzo pozytywne recenzje i inne pieśni pochwalne. Tak się składa, że
jestem bardzo podatna na wpływ innych, a akurat bardzo potrzebowałam czegoś, co
nieźle by mnie rozbawiło i postanowiłam zaryzykować, spontanicznie rezerwując
bilet. Czy się opłaciło?
Na samym początku opowieści poznajemy w szpitalu małego
Petera Quilla. Chłopiec jest zagubiony i osamotniony, stara się odciąć od
otaczającego go świata słuchając muzyki ze swojego walkmana. Nie ma się, co
dziwić jego mama właśnie umiera w szpitalnej sali, a on nie może się z tym
pogodzić. Zrozpaczony Peter ucieka z kliniki i nagle… zostaje porwany przez
statek kosmiczny. Tego, co wydarzyło się później dowiadujemy się jedynie z
kontekstu wypowiedzianych zdań i strzępków rozmów. Po dwudziestu latach Peter (Chris Pratt) jest znanym pod pseudonimem Star-Lord złodziejaszkiem. Cóż przynajmniej
chciałby być znany, lecz niestety nikt go nie kojarzy. Jego najnowsza misja to
zdobycie Globu (nie pytajcie mnie, czym jest ten przedmiot, nawet Peter
„Star-Lord” tego nie wie), jednak ma zgarnąć za niego niezłą fortunę. Nie on
jeden na niego poluje. Na jego tropie jest także Gamora (Zoe Saldana)-
adoptowana córka mrocznego lorda Kree, z kolei poszukiwanego listem gończym
Quilla chce złapać zmutowany szop Rocket (Bradley Cooper- głos) i jego… drzewo,
Groot (Vin Diesel- głos). Nieoczekiwanie cała czwórka trafia do więzienia, lecz
to dopiero początek problemów. Ronan (Lee Pace) jest wściekły z powodu zdrady Gamory i chce
zdobyć glob za wszelką cenę. Teraz cała czwórka, wraz z poznanym w więzieniu Draxem
(Dave Bautista), mimo wzajemnej niechęci, muszą zjednoczyć siły by dokonać
niemożliwego i ocalić galaktykę.
Wszystkie recenzje, bezspornie obwieszczały, że to
najśmieszniejszy film roku. I choć zawsze wydawało mi się, że jestem raczej
osobą wesołą i z poczuciem humoru, to sceny, które naprawdę mnie rozbawiły,
mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Przyznaję, że trafiały się momenty kiedy
faktycznie nie dało się nie wybuchnąć śmiechem, ale większość żartów (głównie
na początku) była w moim odczuciu drętwa. A może po prostu ja jestem drętwa?
Nie wiem, w każdym razie to nie był w 100% mój typ dowcipów i choć uśmiech
towarzyszył mi często, to nie był to raczej śmiech do łez jak wszyscy
zapowiadali.
Za to postacie są istną kwintesencją gatunku. Barwni,
wielowymiarowi, z przeszłością i tajemnicami. Dajmy na to, taki Peter-
klasyczny dupek, z obsesją na punkcie swojego walkmana, ale po prostu nie można
go nie polubić. Gamora, też pozytywnie mnie zaskoczyła, bo jak na (początkowo)
negatywną bohaterkę, znalazło się w niej zaskakująco dużo dobra. Rocket może
nie zawsze trafiał z dowcipami w mój gust, a głos Coopera jakoś nie do końca mi
do niego pasował, to i tak wzbudził moją ogromną sympatię. Jednak jak to ja,
najlepszych pozostawiam na koniec. Drax- poznany w więzieniu mięśniak, bardzo
prostolinijny i kompletnie nierozumiejący metafor, był chyba jedną z
najzabawniejszych postaci, głównie dzięki temu, że nie starał się być na siłę
śmieszny. No i mój ulubieniec, czyli Groot! Groot to drzewo, które zna trzy
słowa, którymi wyraża swoje wszystkie emocje, jednocześnie jest najbardziej
pozytywną i nieobliczalną postacią. Rozbawiał mnie i rozczulał na przemian, a
moje serce zdobył już od pierwszej sceny ze swoim udziałem!
Jak już się zapewne domyśliliście, film nie powalił mnie na
kolana, więc zamiast rozpływać się nad wszystkim, mogłam dostrzec kilka rzeczy,
na które żaden normalny człowiek raczej nie zwrócił by uwagi. (Teraz będę się
czepiać) Czarny charakter- Ronan był jak dla mnie skrzyżowaniem Lorda Vadera z
„Gwiezdnych wojen” (wygląd) i Xerxesa z „300: Początek imperium” (zachowanie).
Sami Strażnicy Galaktyki wydali mi się bardzo podobni do drużyny z „Herculesa”,
kostiumy i charakteryzacja, kojarzyła mi się z tą zaprezentowaną w Panem w
„Igrzyskach Śmierci”, a cały kosmiczny klimat w pewnym momencie przypomniał mi
„Grę Endera” a nawet pewien dosyć stary film s-f, bodajże „Pluto Nash”. „Strażnicy Galaktyki” są jednak komedią, więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby te
podobieństwa były celowe i miały charakter lekkiej parodii. Zresztą, nie jestem
fanką, nie czytam komiksów, co ja w ogóle mogę o tym wiedzieć? ;-)
Żeby nie było, że film kompletnie nie przypadł mi do gustu,
dodam jeszcze, że oprócz postaci, bardzo spodobała mi się sceneria i
charakteryzacja. Sama opowieść ma bardzo dobre tempo i nie raz zaskakuje, a
optymistyczna muzyka nie pozwala się smucić nawet w dramatycznych momentach.
Czy więc polecam? Czemu nie, biorąc pod uwagę recenzje, jestem bardziej niż
pewna, że większość z Was, będzie zachwycona. Pamiętajcie jednak, by zostać w
kinie do samego końca, bo jak zwykle w Marvelu, tak i tu jest bonusowa scena po
napisach. Jest to jednocześnie zapowiedź kolejnej części, którą chętnie zobaczę,
kiedy już się ukaże, bo wiele intrygujących wątków nie zostało opowiedzianych
do końca.
Ocena:
7/10
Tak coś czułam, że film może wcale nie być tak świetny, jak to ludzie mówią... Jeśli mam być szczera, to mam pewne... obawy w związku z tą produkcją i mimo, że ostatnio na Marvela filmy nie mogę narzekać, to nadal czuję do nich dystans i nie jestem w pełni przekonana. W każdym razie "Strażników Galaktyki" mam zamiar... kieeeedyś, w dalekiej przyszłości oglądnąć, aczkolwiek jakoś nie śpieszy mi się do tego. Pokładałam nadzieję w humorze głównego bohatera i szopie - a tu lipa. :( Zresztą to drzewo - jesli już o podobieństwach do innych filmów mówimy, przypomina mi Enty z "Władców Pierścieni". :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Wiedziałam, że to drzewo z czymś mi się kojarzy, ale zupełnie zapomniałam o Entach! Jeśli chodzi o seans, był... fajny. Ale to nie będzie film, na którego kontynuację, będę wyczekiwać z niecierpliwością, i o którym szybko nie zapomnę. Ot taki tam umilacz wieczoru. Idzie się uśmiechnąć i odprężyć ale niestety nic poza tym.
UsuńPozdrawiam!
O, a mnie przyjaciel bardzo polecał ten film, szczególnie ze względu na soundtrack i wiele zabawnych momentów. Jak widać, każdego bawi co innego. ;)
OdpowiedzUsuńSoundtrack jest faktycznie fajny. Kilka żartów im się udało, ale moim zdaniem część była trochę śmieszna na siłę. Najbardziej rozbawił mnie śmiech pewnej pani, którą bawiło dosłownie wszystko, chyba każdemu trochę udzieliła się jej radość ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mnie troszkę irytują te wszystkie ochy i achy na temat tych strażników, bo mnie to w ogóle nie jara - wydaje mi się, że to kolejny film nastawiony na kasę i tyle. Zabawny też średnio, przynajmniej jak patrzę na trailery. Podziękuję.
OdpowiedzUsuńW ogólnym rozrachunku, film jest całkiem przyjemny, jednak zaliczyłabym go raczej do tych średnich i również nie rozumiem wszechobecnego zachwytu.
UsuńPozdrawiam!
Miałam iść do kina na ten film, ale jakoś nigdy nie doszłam, chyba już wiem, gdzie zabiorę chłopaka na randkę ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zrobi na Tobie i Twoim chłopaku większe wrażenie ;-)
UsuńPozdrawiam!
Nigdy nie miałam tak, żeby same postacie mnie odstraszały od filmu, ale tak jest niestety tym razem. Jednak obejrzałabym go chetnie w rodziinym gronie, bo myślę, że takie filmy są do takich dni stworzone.
OdpowiedzUsuńPostacie są akurat jedną z mocniejszych stron filmu (choć rozkręcają się dopiero w połowie), Film jest przyjemny więc powinien się sprawdzić w rodzinnym gronie :-)
UsuńPozdrawiam!
Odpuszczę sobie ten film.
OdpowiedzUsuńW takim razie już teraz zapraszam na zapowiedzi wrześniowe- również w kinie będzie się sporo działo ;-)
UsuńPozdrawiam!
Film był zabawny i miał fantastyczną ścieżkę dźwiękową. Myślałam jednak, że będzie bardziej porywający
OdpowiedzUsuńCóż, w fotel mnie nie wbiło i choć oglądało się przyjemnie to nic ponadto ;-)
UsuńPozdrawiam!
Bardzo zabawna produkcja, film oglądało się na prawdę świetnie :)
OdpowiedzUsuńJa mam zaliczone dwie części Strażników, obydwa filmy super, boki można zrywać bo są zrobione z dużym poczuciem humoru :-)
OdpowiedzUsuń