Kocha, nie kocha…?
Być księżniczką… Która z nas kiedyś o tym nie marzyła? W
końcu przynależność do rodziny królewskiej daje władzę, bogactwo, dostatnie
życie i spełnienie wszystkich marzeń. Jednak bohaterki „Elity” Kiery Cass
niedługo bardzo wyraźnie odczują, że ten luksus ma swoją cenę. Chwilami bardzo
wysoką.
Do pałacu przybyło ich 35. Wszystkie młode, piękne i rządne
korony. Z wyjątkiem jednej. Ami nigdy nie chciała być księżniczką, jednak pobyt
w pałacu sprawił przynajmniej, że nie musiała przebywać w pobliżu swego dawnego
ukochanego- Aspena. Nieoczekiwanie jednak Ami i książę Maxon zbliżają się do
siebie, lecz kiedy zaczyna w nich kiełkować uczucie, w pałacu zjawia się nowy
gwardzista, którym jest właśnie Aspen. Nagle sprawy bardzo się komplikują.
Aspen wciąż jest drogi sercu Ami, Maxon z kolei oczekuje od dziewczyny
ostatecznej decyzji, jednocześnie desperacko szukając dziewczyny, która byłaby
dla niego alternatywą. Czas- to właśnie tego potrzebuje teraz Ami, ale to
jednocześnie jedyna rzecz, której nie może dostać. Czy dokona właściwego
wyboru?
„Czas. Ostatnio domagam się go naprawdę często i miałam nadzieję, że
jeśli odczekam dostatecznie długo, wszystkie kawałki tej układanki wskoczą na
właściwe miejsca.”
Lektura „Elity” była prawdziwą emocjonalną huśtawką. W
jednym rozdziale Ami kocha Maxona, potem jednak książę robi coś, co nie podoba
się dziewczynie więc uczucie wraca w objęcia Aspena. Maxon naprawia błąd- znów
emocje biorą górę. Ale wciąż jest Aspen… To niezdecydowanie Ami choć w
założeniu miało sprawić, że czytelnik nie odgadnie do kogo ostatecznie będzie
należało jej serce, w efekcie przypomina stałe odbijanie piłeczki i jest
niestety strasznie denerwujące. Choć powinnam współczuć Ami, że jej serce jest
rozdarte na pół, tak naprawdę współczułam bardziej jej adoratorom, ponieważ żonglowanie
ich uczuciami, było ze strony dziewczyny po prostu okrutne.
„- Czasem mam wrażenie, że Maxon i ja bierzemy udział we własnej
eliminacji. Zostaliśmy tylko on i ja, jeden z nas w końcu cię zdobędzie, a ja
nie mogę zdecydować, który z nas ma gorzej. Maxon nie wie o tej rywalizacji,
więc może się aż tak bardzo nie starać. Z drugiej strony ja muszę się ukrywać ,
więc nie mogę ci dawać tyle, co on. Jakby na to nie spojrzeć, to nie jest
uczciwa walka.”
Jednak nie tylko Ami rozczarowała mnie swoim zachowaniem.
Ciągłe wahania nastrojów Maxona i jego dziwne czyny, sprawiły, że zaczęłam się
zastanawiać, czy to aby na pewno tak idealny książę z bajki jak mi się
wydawało. Z kolei Aspen, który już w pierwszym tomie był dla mnie na straconej
pozycji, okazał się zaskakująco pozytywnym bohaterem. Był troskliwy, opiekuńczy
i przyjacielski, ale zdecydowanie nie nachalny. I choć moje zdanie o bohaterach
zmieniało się równie szybko, co obrazki w kalejdoskopie, to Aspenowi udało się zrehabilitować
za czyny z pierwszego tomu.
„ Pragnęłam, żeby ktoś zmienił układ gwiazd na niebie, tak żeby
zapisywały jego słowa. Potrzebowałam ich; wielkich lśniących i widocznych wtedy,
kiedy ogarniała mnie ciemność.”
Tak mniej więcej przedstawia się pierwsza połowa książki i
gdyby druga była taka sama z pewnością wystawiłabym niższą ocenę. Na szczęście
autorka przypomniała sobie jednak o buntownikach, którzy i tym razem bez
uprzedzenia atakują pałac. W tym tomie dowiadujemy się o nich odrobinę więcej,
choć jak dla mnie wciąż zbyt mało. Bunt uosabiają jednak nie tylko rebelianci.
Podczas gdy rodzina królewska zawzięcie z nimi walczy, największą buntowniczkę
przyjęła pod swój dach. Brawurowa i odważna Ami, będzie im o tym stale
przypominać i niestety pakować się w coraz to gorsze kłopoty. Jak zakończy się
zacięty wyścig o koronę? Tego dowiemy się jednak dopiero w trzecim tomie serii.
„Jestem kompletnie zagubiona. Czasem wydaje mi się, że wiem, co się
ze mną dzieje, a potem coś się zmienia i moje uczucia także się zmieniają.”
O CZYM? „Elita” to już drugi tom dystopijnej
serii, w której młode dziewczęta walczą o koronę i serce księcia. Tym razem
otrzymujemy jeszcze więcej emocji, sprzeczności, uczuć i intryg. Choć nie
jestem w stanie zliczyć momentów, kiedy byłam wściekła na Ami, miałam ochotę
uderzyć Maxona w twarz, a Aspena wywalić za drzwi, to i tak, kiedy przyszło mi
opuścić pałac poczułam ogromny smutek, ponieważ mimo wszystko pokochałam tych
nieznośnych bohaterów i chciałabym spędzić z nimi jeszcze mnóstwo czasu. Seria
Kiery Cass właśnie taka jest: elektryzuje, zaskakuje i wciąga w swój baśniowy
świat, sprawiając, że cokolwiek by się nie działo, nie można go opuścić dopóki nie
doczyta się do ostatniej strony. A nawet wtedy jest ciężko pożegnać się z bohaterami.
Dlatego mimo wszystko nie mogę zrobić nic innego jak tylko polecić serię
absolutnie wszystkim dziewczętom!
Ocena:
6/10
W serii:
>Elita<
Jedyna
Za egzemplarz konkursowy serdecznie
dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Jeju, oceniłaś i tak pozytywniej niż ja ^^ I chociaż mogłabym się podpisać pod twoją recenzją, to jedna rzecz nas różni :D Ja, nie zapałałam sympatią do Aspena i chociaż domyślam się o jakich momentach mówisz, że w twoich oczach się zrehabilitował, to dla mnie zawsze będzie irytującym, wkurzającym chłopaczkiem, któremu będę życzyła powolnej śmierci w lochach. Nie wiem czemu tak źle na niego reaguję, ale po prostu nieraz tak mam, że jak znielubię danego bohatera, to później jest tylko gorzej, bez względu na to, jakby się zachowywał ^^
OdpowiedzUsuńAle autorce nigdy nie wybaczę tego co zrobiła Maxonowi. Choć i tak jestem za nim, to niestety miłością do niego nie pałam, a zaledwie sympatią.
Natomiast Ami to naprawdę... Po "Elicie" dołączyłam ją do najbardziej znielubianych głównych bohaterek EVER. ._.
No, ale. Trylogię trzeba skończyć. A ja muszę ją sobie zamówić, bo chcę mieć takie cuda na półce <3 (Cuda, że okładki, nie treść ^^)
Pozdrawiam!
Sherry
Seria ma w sobie coś takiego, że choćby nie wiem jak irytowała i głupia się wydawała to i tak trzeba doczytać do końca i sięgnąć po kolejny tom :-) Ja już dawno przestałam doszukiwać się tam głębszego sensu, wyłączam myślenie i się relaksuję- a relaks z serią jest przedni ;-) No i okładki... Masz całkowitą rację, tyle wystarczy by zapragnąć mieć je na własność ;-)
UsuńPozdrawiam!
Chyba jednak lekturę tej książki pozostawię innym.
OdpowiedzUsuńDla mnie sam pomysł, by zrobić jakieś zawody na królewnę (które przypominają mi o tych beznadziejnych reality show, nadal zapychających telewizję), jest wręcz głupi, ale #cojatamwiem, może kogoś jednak to kręci.
Ta ogromna fala dystopii i buntowniczek od siedmiu boleści okropnie mnie przytłacza (w końcu w moim mniemaniu żadna nie jest chociaż w połowie tak dobra jak Katniss i raczej nie zapowiada się, by któraś jej dorównała). Akurat jestem w trakcie czytania
"Nevy", gdzie również mam do czynienia z trochę mdłą bohaterką. No cóż...będzie z czego się ponaigrywać w kolejnej recenzji :)
Pozdrawiam!
Gnom
Akurat lektury tego cyklu nie polecam żadnemu facetowi :-D Poziom słodyczy jest zdecydowanie za wysoki :-P Czytałam "Nevę" i masz rację, bohaterka jest nijaka, a cała historia też niespecjalnie mnie przekonała. Katniss nie da się przebić ;-)
UsuńPozdrawiam!
Sama nie wiem, co myślec o tej serii. Połowa blogosfery recenzuje te pozycje i jestem ciekawa, jak ja oceniłabym choć pierwszą częśc. Z drugiej strony zdaje siębie sprawę, iż książka zapewne będzie płytka i irytująca, bez żadnego przekazu.
OdpowiedzUsuńJednak wciąż jestem ciekawa swojego odbioru.
Cóż, książka nie należy do ambitnych, ale gdybym miała oceniać to, jak bawiłam się podczas lektury, nie wahałabym sie dać 10/10, bo jest nie tylko mega wciągająca ale też relaksująca. I tak właśnie trzeba do niej podejść, wtedy na pewno będziesz mile zaskoczona lekturą ;-) Jednak jeśli masz wątpliwości polecam po prostu wypożyczyć ;-)
UsuńPozdrawiam!
To jedna z książek, które poleciło mi już kilka osób, jakoś nie mogłam się jeszcze do niej przekonać... Ale chyba czas już najwyższy;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mimo wszystko warto ją przeczytać, bo jest po prostu... fajna ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mnie mnie do Aspena nic nie przekona. I tez wspolczulam raczej chłopakom niż Mer. Trzeci tom jest znacznie lepszy, szczególnie ze więcej dowiadujemy się o rebeliantach :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie bo rebelianci to zdecydowanie najlepszy wątek i niestety najbardziej zaniedbany...
UsuńPozdrawiam!
Ja w pewnym momencie tej lektury byłam tak rozczarowana zarówno Maxonem (ale tu najbardziej) jak i Aspenem, że pragnęłam aby jakiś w miarę znośny okazał się już jeden z tych rebeliantów, którzy włamywali się co chwila do pałacu! America rozczarowywała także - w porównaniu do tego, jaka potrafiła być i na co ją było stać w "Rywalkach". Liczę, że dobry finał zrekompensuje ten średni tom II :)
OdpowiedzUsuńTeż miewałam takie momenty, ale jakoś tak wyszło, że w ogólnym rozrachunku nie potrafię nie lubić tej serii ;-) Jest po prostu zbyt sympatyczna :-)
UsuńPozdrawiam!
Czuję się jak piąte koło u wozu tutaj, ale nie mam ochoty na tą serię chyba przez ten owczy pęd :)
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że wszystkim się spodoba więc jeśli seria nie wzbudza w Tobie nawet minimalnego zainteresowania, to może faktycznie lepiej sobie odpuścić ;-) W końcu na brak ciekawych książek w ostatnim czasie nie możemy narzekać ;-)
UsuńPozdrawiam!
Już wkrótce zapoznam się z pierwszym tomem ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu ;-)
UsuńPozdrawiam!
Och, naczytałam się negatywnych recenzji i teraz nie zamierzam się zbliżać do książek tej autorki. Zwłaszcza jeśli bohaterzy są tak irytujący jak mówisz, a wątek miłosny nie jest najlepszy. Jednak dobrze, że Tobie w ogólnym rozrachunku "Elita" przypadła do gustu. :)
OdpowiedzUsuńW sumie sama nie wiem co jest w tej serii ale po prostu dobrze sie ją czyta ;-)
UsuńPozdrawiam!
Ja uwielbiam tę serię i owszem, Ami i Maxon denerwowali mnie często swoim zachowaniem, ale jakoś i tak ich lubię :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy dokładnie takie same odczucia ;-) Ich po prostu nie da się nie lubić :-)
UsuńPozdrawiam!
Zamierzasz przeczytać kolejną część?
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że tak! :-) Nowelki też przeczytam z ogromną przyjemnością, ale najpierw muszę je kupić (najlepiej na jakieś promocji ;-) ) bo niestety nie poszczęściło mi się i w żadnym konkursie nie udało mi się ich zdobyć :-/ Nawet jednostrzałówka od wydawnictwa nie wypaliła... W każdym razie na pewno kupię kolejny tom, chociażby dlatego, że to pierwsza książka w której pojawia się moja opinia na okładce ;-)
UsuńPozdrawiam!