Opis:
Kontynuacja “Genezy
planety małp”, w której poznamy dalszą historię przejęcia przez inteligentne
małpy panowania nad naszą planetą i upadku cywilizacji człowieka. Rosnąca w
siłę rasa genetycznie zmutowanych małp pod wodzą Cezara zmaga się z grupą
ludzi, którzy przetrwali atak śmiertelnego wirusa, siejącego spustoszenie
dziesięć lat wcześniej. Rozejm, który udaje im się osiągnąć, okazuje się
krótkotrwały. Świat staje na krawędzi wojny, której zwycięzcy staną się
dominującym gatunkiem na Ziemi. Reżyseria: Rupert Wyatt, w ”roli” Cezara
ponownie Andy Serkis, niezapomniany Gollum z ”Władcy pierścieni”
Zwiastun:
Recenzja:
Nowy świat, nowy sojusz
Zawsze miałam ogromny sentyment do małp. Nie jest to raczej
zasługa ewolucji, która rzekomo nas z nimi łączy. Lubiłam małpy, bo uważałam je
za idealny materiał na zwierzątko domowe, które mogłabym nosić na rękach i
traktować jak człowieka. Po obejrzeniu „Ewolucji Planety Małp” to dziecięce
marzenie nabrało jednak nieco mroczniejszego i bardziej dosłownego wyrazu.
W przypadku dystopii, opowieści nie można zacząć od razu od
akcji. Świat, w który zostaniemy za chwilę wrzuceni nie jest już światem, który
znamy i rozumiemy. Nie przypomina go ani wyglądem, ani zasadami, które tam
obowiązują. Dlatego bardzo ważny w zrozumieniu całości jest wstęp. Twórcy „Ewolucji Planety Małp” postawili na dość ograną, ale też sprawdzoną i skuteczną
formę przekazu, jaką są strzępki programów informacyjnych, tłumaczących, co się
wydarzyło (zabieg ten wykorzystano wcześniej m. in. W „Na skraju jutra”).
Z krótkich urywków zdań, dowiadujemy się, że świat został
zaatakowany przez tajemniczy wirus, powstały podczas testów na szympansach. W
wyniku epidemii, ludzkość została zdziesiątkowana a małpy zyskały wiele bardzo
ludzkich cech. Teraz po dziesięciu latach od epidemii, małpy mieszkają w klanie,
a ich społeczność niczym nie ustępuje tej ludzkiej. Dowódcą klanu jest Caesar (Andy Serkis), który mimo, iż w przeszłości blisko powiązany z ludźmi, cieszy się
wśród pobratymców niegasnącym poparciem i szacunkiem. Wszystko zmienia się, kiedy na teren małp,
wkracza niespodziewanie grupa ludzi. Stając w obliczu nowego zagrożenia, ale
też niespodziewanego sojuszu, Caesar postanawia zaufać ludziom. Nie wszyscy są
jednak w stanie wybaczyć ludziom dawno zadane rany…
W pierwszych minutach filmu nie pada zbyt wiele słów, a
jeśli już, są to głównie komunikaty przekazywane na migi. Już na samym wstępie,
bardzo ważny okazał się więc klimat, który miał wprowadzić widza w opowieść i
pozwolić się w nią wczuć. Jeśli o to chodzi, nie miałam najmniejszych problemów
z poczuciem klimatu filmu, bo został perfekcyjnie wykreowany. Autentycznie
siedziałam jak zahipnotyzowana i z ciekawością śledziłam losy w klanie małp,
które swoją drogą, całkiem nieźle się urządziły. Nie sądziłam, że wstęp
przypominający podrasowany Animal Planet okaże się tak fascynujący. A później,
kiedy do akcji wkraczają ludzie, jest już tylko lepiej.
Jeśli chodzi o ludzi i małpy, nie ma tu wyraźnego podziału
na „dobrych” i „złych”. Każdy został na swój sposób skrzywdzony i ma prawo
ubiegać się o odzyskanie utraconej przeszłości. Nikt nie pozostaje jednak bez
winy i widz musi sam zdecydować, komu będzie życzył powodzenia. Podobał mi się
również fakt, że twórcy filmu nie owijają w bawełnę i nie boją się mocnych i
radykalnych zwrotów akcji. A uwierzcie mi, jest ich całkiem sporo.
„Ewolucja Planety Małp” jest kontynuacją „Genezy Planety Małp” z 2011
roku. Szczerze i bez bicia przyznaję, że poprzedniej części nie widziałam, a
moje jedyne skojarzenia odnośnie filmu wiązały się z tytułem „Planeta Małp” z 2001 roku. Na całe szczęście, na tytule się kończy, bo te
dwie historie łączą jedynie bardzo inteligentne małpy, które jednak w nowszym
wydaniu są o WIELE bardziej wiarygodne, a ich historia, jak na mój gust-
ciekawsza. Zaległości z „Genezą…” mam zamiar nadrobić i to możliwie szybko, bo
choć „Ewolucję…” oglądało mi się bezproblemowo, bez znajomości części
pierwszej, to jestem po prostu ciekawa jak wyglądał początek tej historii. Chętnie zobaczę też kolejną część, bo po zakończeniu nie mam już wątpliwości- kolejna część powstanie.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o jednej bardzo istotnej
wadzie. O ile zazwyczaj albo chwalę soundtracki filmowe, albo uznaję je za
neutralne i nie poruszam tematu, tak tutaj muszę niestety skrytykować. Być może
mam zbyt wygórowane wymagania, albo zwyczajnie się nie znam, ale jak dla mnie
muzyka była najsłabszym aspektem filmu. W scenach akcji dominowała jedna,
bardzo irytująca melodia, przypominająca granie na cymbałkach, kojarząca się z
thrillerami z lat ’80-tych. Poza tym wszystkie melodie były bardzo neutralne i
niebudzące raczej emocji, a szkoda, bo ten drobny szczegół zaważył jednak na
ocenie końcowej.
Podsumowując, „Ewolucję Planety Małp” uważam za swoje osobiste odkrycie, ponieważ absolutnie nie
spodziewałam się tak fantastycznego filmu. Myślę, że zachwyci on nie tylko
fanów pierwszej części, ale też osoby, które nie znają jeszcze genezy tej
historii. Ze swojej strony jak najbardziej polecam!
Ocena:
9/10
Pierwsza część mi się... podobała. Dużo akcji, ciekawie pokierowana fabuła i największy plus - TOM FELTON. :D Co prawda grał bad guya, ale co tam. To w końcu Tom, jakżebym mogła go krytykować?
OdpowiedzUsuńW każdym razie, po tym co się stało w pierwszej części... zapałałam do Ceasara tak wielką niechęcią i wręcz nienawiścią, że przez "Genezę" nie lubię już małp. :( I nie planowałam oglądać kontynuacji. Zwłaszcza, że Toma w niej nie ma. I małpy są jeszcze potężniejsze. I Caesar jest, a go nie znoszę.
Po twojej recenzji... co prawda mój opór troszkę... zmalał, ale podejrzewam, że minie jeszcze kilka miesięcy, zanim będę potrafiła to włączyć. :(
Pozdrawiam!
Sherry
Z tego co piszesz wynika, że dobrze zrobiłam zaczynając od drugiej części, bo Caesar wydał mi się raczej pozytywnym bohaterem. Ale był w nim pewien smutek i żal, jakby zrobił coś czego bardzo żałował. Mam nadzieję, że nie znienawidzę go tak bardzo po obejrzeniu "Genezy...". Ogólnie myślę, że w "Ewolucji..." trochę zrehabilituje się w Twoich oczach, zwłaszcza, że pojawi sie nowa małpa do znienawidzenia ;-) Zabrakło tu może trochę znanych twarzy, ale po pobieżnym przejrzeniu "Genezy..." już mogę stwierdzić, że "Ewolucja..." był lepsza. Mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się ją obejrzeć, i że pozostawi pozytywne wrażenia :-)
UsuńPozdrawiam!
Z ciekawości może obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz równie miło zaskoczona co ja ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mnie zawsze ten film, nie interesował, jakoś nie wiem dlaczego tak się działo, i jak zobaczyłam że ten film wszedł to kin to pomyślałam sobie: o nie. Ale chyba byłam zawsze w błędzie:)
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że ja myślałam tak samo, ale jestem naprawdę zadowolona, że dałam się namówić na seans, bo to bardzo dobry film :-)
UsuńPozdrawiam!
Mój chłopak oglądał, namawiał mnie...ale zasnęłam? Nie wiem, może to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa poszłam do kina właśnie dlatego, że namówił mnie do tego chłopak. Do kolejnej części nie będzie musiał mnie już szczególnie zachęcać, bo z przyjemnością się z nią zapoznam :-) Ale, wiadomo, każdy ma inny gust, nie wszystkim musi się podobać ;-)
UsuńPozdrawiam!