9 maja 2014

„Świat nocy”- Rob Thurman



Nie taki elf słodki jak go malują

Lubicie elfy? Ja bardzo. To mityczne istoty niezwykle piękne, mądre i tajemnicze. A jak wiadomo im więcej postać ma sekretów, tym ciekawsza staje się w naszych oczach. Elfy pojawiały w folklorze i mitach niemal wszystkich kultur. Nic więc dziwnego, że były przedstawione pod wieloma różnorakimi postaciami. Istnieją więc elfy światła, mroczne elfy, psotne chochliki… Rob Thurman wzgardził jednak tymi wszystkimi stworzeniami, zebrał do kupy wszystko co najgorsze i uszył zupełnie nowego, okropnego, plugawego elfa równie nieatrakcyjnego z zewnątrz co w środku i nadał im nowe imię- Auphe.

„Aby przeżyć w prawdziwym świecie, trzeba zostawić za sobą fantazje i wyobrażenia. Problem polega na tym, że nie wszystko to jest fantazją. […] Potwory są wśród nas. Zawsze tak było i pewnie już tak zostanie. Zawsze o tym wiedziałem i miałem świadomość, że sam jestem jednym z nich- przynajmniej w połowie.”

Jednym z takich potworów jest Kaliban Leandros- główny bohater i narrator „Świata nocy”. Zrodzony z auphe i ludzkiej kobiety jest jednak w połowie człowiekiem a owa potworność to jedynie stereotyp, który wytworzył się w jego wyobraźni. Pewnej okropnej nocy mrok upomina się jednak po Kala i chłopak zostaje porwany. Znika w bramie prowadzącej do świata grendeli (jak sam nazywa auphe) i choć wraca po dwóch dniach dla niego minęły dwa lata. Niko- brat Kala jest gotowy zrobić wszystko, bo chronić go przed grendelami. Dlatego poświęca się temu zadaniu całkowicie, godząc się przy tym na ciągłą ucieczkę i masę niebezpieczeństw. Gdy bracia znajdują w końcu miejsce gdzie czują się bezpieczni, a ich koszmary zdają się blednąć, okazuje się, że to dopiero początek. Auphe wciąż szukają Kala a ich plan okaże się jeszcze bardziej potworny niż można przypuszczać.


„Powiedzenie głosi, że lew pożera tylko ostatnich uciekających, ale grendele są bardziej zachłanne. Pożerały także środkowych, a nawet część biegnących na czele, jeśli ci potknęli się choć raz.”

Zacznijmy od Kala, bo o nim jest cała opowieść. Czy faktycznie jest potworem jak sam uważa? Cóż, nie bardzo. To całkiem zwyczajny dziewiętnastolatek, który lubi spać, jeść i mieć święty spokój. Podziwia kształty swojej koleżanki z pracy, przedrzeźnia starszego brata i lubi wygłaszać cięte riposty. Mroczna rodzinka nie pozwala mu jednak cieszyć się tymi pozorami normalności. Od czterech lat chłopak ucieka, choć zaczyna męczyć go już takie życie. Kal to absolutnie fantastyczny chłopak i doskonały narrator. Jego teksty czyta się z niegasnącym zachwytem. Chłopak jest pyskaty- jak by to powiedziała moja mama, zabawny i przede wszystkim szczery do bólu. Nie wyobrażam sobie by ktoś mógł go nie polubić. Podobnie jak jego brata Niko. Wyobraźcie sobie tylko: nauczyciel sztuk walki, oczytany, inteligentny, równie zabójczy co taktowny. Fanatyk zdrowej żywności, którego nic nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Dla swojego brata jest gotów poświęcić wszystko. Mój zachwyt bohaterami okazał się tak wielki, że nazwałam swoje dwa półdzikie koty ich imionami. One też ciągle uciekają. Nawet kolor futerek pasuje!

„Tworzysz zmarszczki na wodzie. Zmarszczki przechodzą w fale. Fale zwracają uwagę, a na to nie możemy sobie pozwolić. Fale zatapiają tych, którzy je wywołali.”

Nie da się uniknąć pewnego rzucającego się w oczy porównania braci Leandros do duetu Dean & Sam Winchester ze znanego serialu Supernatural. Z tą różnicą, że bracia Winchester sami pchają się w objęcia demonów, podczas gdy bracia Leandros chcą uciec przed nimi jak najdalej. Jednak jedni i drudzy nie boją się wyzwań i potrafią skutecznie skopać wszelkim potwornościom tyłki.

Jeśli chodzi o innych bohaterów to autor stawia raczej na jakość a nie na ilość. Nie ma ich zbyt wielu, ale każdy jest na swój sposób wyjątkowy i nie da się ich zapomnieć. Szczególnie zaintrygowała mnie pewna mała rudowłosa jasnowidzka, niestety jej wątek został bardzo spłycony i nie mogłam poznać jej bliżej. Prawdopodobnie jej postać rozwinęła by się w kolejnych częściach, jednak próżno szukać ich na półkach księgarń gdyż wydawnictwo padło i nikt jak na razie nie wykazał zainteresowania przejęciem serii. Jednak jeśli się obawiacie zaczynania niewydanej serii, mogę uspokoić, że zakończenie jest na tyle zamknięte, że można je uznać za koniec historii.

„Wiara to dziwna rzecz- dużo szybciej się ją traci niż zyskuje.”

O CZYM?  Opowieść dwóch braci uciekających przed okrutnym wrogiem. Równie zabawna, co ekscytująca jak jazda kolejką górską. Historia braterskiej miłości, poświecenia i odwagi. W sumie nie wiem czemu akurat Świat NOCY bo potworności zupełnie nie zwracają uwagi na porę dnia. Jest to raczej przenośnia, bo mrok jest tu wprost namacalny. Choć pojawiały się pewne wzmianki autor nie rozwinął w powieści żadnego wątku romantycznego. Nie utoniecie więc w lukrze i miłosnych wyznaniach, dostaniecie za to sporą dawkę akcji, walk i adrenaliny. Tempo powieści jest bardzo szybkie i dynamiczne, stale coś się dzieje, czytelnik jest rzucany ze skrajności w skrajność. Gwarantuję wiec, że nie będziecie się nudzić i przeżyjecie ekscytującą przygodę.

Ocena:

7/10


10 komentarzy:

  1. Uwielbiam Supernatural, więc chyba skuszę się na te książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bo jest naprawdę świetna. ja super się z nią bawiłam :-)

      Usuń
  2. Rany... jakim prawem znowu mam u ciebie zaległości? Strasznie nieogarnięta jestem ostatnio. I na nic nie mam czasu. I do niczego się nie nadaję. Czyżby majowy smutas? Nie ważne. Przejdźmy do notki.
    A więc - cieszę się z recenzji, ponieważ mam książkę na półce i me oczy się radują widząc tak dobrą ocenę. :) Jestem naprawdę bardzo zachęcona. Myślę, że może jeśli już wymęczę parę książek, które aktualnie czytam/mam w planach, skuszę się na "Świat Nocy". A może jeszcze w maju nawet? Kto wie.
    Supenatural oczywiście kocham i choć niespecjalnie lubię kopie produkcji czy tam nawet plagiaty (oj tego to nie znoszę), to jednak jestem tak bardzo ciekawa tych bohaterów (Zdrowe odżywianie, serio? Mój ideał...) i "mroku" i... wszystkiego...
    No i Elfy! Elfy, które kocham oczywiście dzięki Tolkienowi ^^ Tylko smoki są wyżej w moim rankingu "stworzeń, którzy wszyscy uważają za paranormalne, a ja i tak wiem, że istnieją". :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    Ps. Pisz co tam po maturach! Jak się trzymasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie nie, to absolutnie nie jest plagiat! :-) Po prostu bohaterowie mają tak samo świetne charaktery i podobne relacje jak bracia Winchester ;-) Jest to więc skojarzenie jak najbardziej na plus ;-)
      Przygotuj się na to, że tu elfy będą zupełnym przeciwieństwem tych Tolkienowskich ;-)

      Odnośnie matur, mam wątpliwości tylko przy matematyce ale byłam na to przygotowana ;-) Angielski za to poszedł mi świetnie bo wiem że zrobiłam tylko dwa błędy :-D Przed ustnym polskim o mało nie zeszłam na zawał :-P Kiedy mówiłam swoją pracę tak trząsł mi się głos, ze to cud że mnie zrozumieli :-D Ale kiedy zaczęły się pytania był juz pełen relaks. Egzaminator niejednokrotnie prowadził ze mną dyskusje na temat książek w bibliotece wiec i tym razem bardzo przyjemnie się nam rozmawiało. Skończyło się na tym że siedziałam w sali ponad pół godziny, bo egzaminatorzy zaczęli polecać mi książki :-D Ale mimo wszystko i tak byłam zaskoczona ile na koniec padło miłych słów pod moim adresem i ze otrzymałam pełne piekne 100%! :-D jestem z siebie dumna ;-) Jeszcze tylko ustny angielski i geografia i będzie spokój :-)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Tak samo świetne charaktery? No to przygotowuję się na istną ucztę dla mych oczu :D
      O jeeeeeeeeeeeej <3 100% ustny?! No widzisz! :D A tyle nerwów było niepotrzebnych :D Ja aktualnie jestem w trakcie pomagania bratu w interpretacji wiersza bo jutro ma prezentacje ^^ Chyba nawet ja denerwuję się tym bardziej niż on bo ten wiersz, który on wybrał... Zeusie... gorszego dla mnie chyba nie można było wybrać :o
      Moja koleżanka opowiadała mi, że rozszerzony angielski był podobno trudny :o A brat STRASZNIE się skarżył na rozszerzoną matmę :o
      Dla mnie to w ogóle kosmos jakiś jest z tymi waszymi maturami bo podstawowe były w miarę w porządku, natomiast rozszerzenia - pożal się Boże...

      Usuń
    3. Ja akurat rozszerzenia sobie darowałam, dodatkowo piszę tylko geografię. Ale podziwiam Twojego brata za rozszerzoną matmę. Serio, ogromny szacunek, ja nawet na podstawie poległam :-P Akurat ten ustny okazał się bardzo przyjemny i naprawdę nie ma powodu do stresu. U mnie w szkole nawet jak ktoś spanikował i powiedział tylko wstęp to i tak zdawał :-D A egzaminatorzy byli naprawdę mili i podpowiadali choć może nie powinni, ale o dziwo okazali się zaskakująco mili jak na nauczycieli :-P Mam nadzieję, że 15- go na angolu będzie podobnie. Coś czuje, że to bedzie wielka improwizacja :-D
      Życzę powodzenia bratu na jutrzejszym egzaminie! :-D

      Usuń
  3. O jej!! Nie słyszałam nic o tej książce ;/ Muszę przeczytać ją koniecznie!!! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej polecam :-) Gwarantuję, że będziesz się kapitalnie bawić ;-)

      Usuń
  4. Ciekawe, ciekawe, nie powiem że nie! :D Już kiedyś słyszałam o tej książce, a mocniej się nią interesowałam ze wzgledu na niewysoką cenę ;) Może przeczytam, a co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto, bo to naprawdę przyjemna książka zapewniająca masę uśmiechu :-)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.