Wyd. We Need Ya | Tom I | 320 str. | 36,90 zł | Data wydania: 30.10.2019 r. |
Spytaj „dlaczego”...
Uwielbiam przedświąteczny czas wypełniony ciepłym
blaskiem choinkowych lampek, dźwiękami kultowych przebojów i radosnym
oczekiwaniem na ten najbardziej magiczny dzień w roku. Oliwia również go uwielbiała, ale to już przeszłość.
Teraz święta kojarzą jej się z pustym miejscem przy stole, które kiedyś
zajmowała jej matka i ze złudną nadzieją, że może w tym roku przypomni sobie o
swojej rodzinie. Prawda jest jednak taka, że kobieta nie ma zamiaru wracać z
Anglii i skupiona na pracy i własnym szczęściu nie przejmuje się bałaganem jaki
zostawiła w Polsce. Te święta będą
jednak dla Oliwii wyjątkowo trudne. Jej ojciec szukając pocieszenia w
butelce wódki zatracił się tak bardzo, że w końcu stracił pracę, a nastoletnia
siostra wybiera najmniej odpowiedni moment na młodzieńczy bunt. By w ich domu
święta w ogóle mogły się odbyć Oliwia musi znaleźć dodatkową pracę. Kiedy dziewczynie wydaje się że już nie
może być gorzej, nagle dostrzega wyciągniętą w swoim kierunku pomocną dłoń. Tylko
czy będzie potrafiła przyjąć pomoc od chłopaka, którego z jakiegoś powodu
szczerze nie znosi?
Miłość
potrafi być najcenniejszym darem, jednak nie zawsze jesteśmy gotowi go przyjąć.
Oliwia zdecydowanie nie jest gotowa.
Choć intencje Oskara jak dla mnie były jasne jak słońce, dziewczyna zapiera się
rękami i nogami przed czymkolwiek, nawet zwykłą sympatią. Choć dawniej między tą dwójką kwitła szczera przyjaźń, kilka lat temu
zdarzyło się coś, na pozór banalnego i niewinnego, przez co z jakiegoś bliżej
nieokreślonego powodu dziewczyna postanowiła śmiertelnie się obrazić i
odizolować od dawnego kumpla. Naprawdę nie rozumiałam dlaczego jest taka
oschła i złowroga i szczerze mówiąc zabrakło mi tu wyjaśnień jej zachowania. Z
resztą nie tylko jej bo Oskar też miał momenty kiedy zachowywał się nieco
irracjonalne. Z jednej strony widać że coś czuje do Oliwii ale wyraźnie czeka
aż to ona wykona pierwszy ruch. Nie przeszkadza mu to jednak w tak zwanym
między czasie rozwijać znajomości z innymi kobietami, przez co jego uczucia nie
wydały mi się do końca szczere. Ogólnie w
ich relacji sporo jest chaosu i niedomówień. Sami nie są w stanie określić
swoich uczuć robią głupoty i ranią siebie nawzajem, a czytelnik ma ochotę
potrząsnąć jednym i drugim, bo wystarczyłaby jedna rozmowa, by wszystko sobie
wyjaśnić.Sylwetki bohaterów niesamowicie przypominały mi o postaciach z debiutanckiej powieści autorki. Oliwia zachowywała się- wypisz wymaluj- jak Lena z „Jedynego takiego miejsca”. Obydwie bohaterki nie mają lekko, muszą mierzyć się z losem, który nie jest dla nich łaskawy, pracują ciężko, by związać koniec z końcem. Niestety zarówno jedna i druga, uważa, że tak właśnie musi być i nie mogą nic na to poradzić, jedynie zacisnąć zęby i pracować dalej. Taki trochę model Kopciuszka, który nawet nie marzy by pójść na bal. Skoro już wspomniałam o Kopciuszku, czas na naszego Księcia. I tu znowu, bardzo znajoma postać. Bogaty, pewny siebie, przystojny młodzieniec, który na pierwszy rzut oka może wydawać się zadufanym cwaniaczkiem, ale w gruncie rzeczy jest słodki, czuły i niesamowicie pomocny. Taki był Alan z „Jedynego takiego miejsca” i dokładnie w ten sam schemat wpisuje się Oskar. Niestety jest również tak samo zaborczy, impulsywny i przekonany, że ukochana nie poradzi sobie bez niego (i w sumie ma rację).
Poza miłosnymi rozterkami
autorka poruszyła w „Najcenniejszym podarunku” bardzo ważny, ale i delikatny
temat alkoholizmu w rodzinie. Ojciec
Oliwii zmaga się z nałogiem od wielu lat i konsekwentnie niszczy swoją małą i
tak już rozbitą rodzinę. Szczerze mówiąc oczekiwałam od tego wątku odrobinę
więcej i nie satysfakcjonuje mnie jego zamknięcie. Bardzo spodobał mi się z kolei klimat całej opowieści. Jest magicznie,
świątecznie, nastrojowo, a autorka zadbała o całą masę uroczych zimowych akcentów.
Zauroczył mnie również motyw przyjaźni i zwyczajnej ludzkiej dobroci, która
może przywrócić nadzieję na lepsze jutro.
O CZYM? „Najcenniejszy podarunek”, to
zimowo-świąteczna opowieść o tym, że w życiu nie zawsze wszystko układa się
tak, jakbyśmy chcieli, ale warto czasem schować dumę do kieszeni i przyjąć
pomocną dłoń. To również opowieść o
miłości, która rodzi się dosyć niespodziewanie wśród wirujących płatków śniegu.
O rodzinie, odnajdującej nadzieję w najpiękniejszym momencie w roku. Choć
znalazłam tu wiele uwierających mnie elementów, muszę przyznać, że lektura
wciągnęła mnie tak bardzo, że pochłonęłam ją w jeden wieczór. Choć nie jest idealna,
spędziłam z nią miłe chwile i myślę, że Wam również umili czas oczekiwania na magiczny
świąteczny czas.
Ocena:
6/10
Książki Klaudii Bianek:
Nie mówię nie :)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej książek z świątecznym klimatem. Ciągle zastanawiam się na książką, gdyż też miałam okazję ją przeczytać.Może kiedyś się skusze.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJa w tym roku niw planuje czytać świątecznych książkę:). [kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuń