Wydawnictwo Między Słowami | Ilość stron: 432 | Cena: 39,90 zł | Data wydania: 31.07.2019 r. |
Z tysiąca niezwykłych powodów…
Wierzycie w przeznaczenie? W to, że los łączy nas w pary i
robi wszystko, żebyśmy odnaleźli siebie nawzajem? W miłość tak silną, że pokona
czas, przestrzeń, a nawet śmierć? W Martynie właśnie umiera ostatnia iskierka
nadziei na szczęście. Dziewczyna już dawno przestała czekać na księcia na
białym koniu. Niczym Kopciuszek pracuje do utraty tchu w nadmorskim pensjonacie
rodziców i żyje w poczuciu braku własnej wartości. Kiedy poznaje Jamesa,
zmienia się cały jej świat. Życie zaczyna przypominać piękny sen, tak odmienny
od koszmarów jakie dotychczas przeżyła. Jednak nawet z najpiękniejszego snu w
końcu trzeba się obudzić. Martyna wie o tym doskonale, bo przemilczała sprawy
które mogą zniszczyć uczucie rodzące się między nią a Jamesem. Tylko jak ma powiedzieć
ukochanemu, że w każdym detalu przypomina jej wymyślonego przyjaciela z
dzieciństwa? Chłopaka, którego kochała nad życie, choć nigdy go tu nie było?
Historia, którą snuje Pani Rodzeń jest niezwykła,
nieprawdopodobna, wręcz magiczna… Szara, smutna codzienność przeplata się tu z
realizmem magicznym, który odrywa nas od rzeczywistości i przenosi w inny
wymiar. Gdzieś, gdzie miłość przekracza wszelkie możliwe granice. Nie jest to opowieść,
która spodoba się zatwardziałym realistom z praktycznym podejściem do życia. To
historia dla marzycieli, dla tych, którzy wolą czuć niż rozumieć. Ale
przede wszystkim dla dojrzałych romantyczek, które wciąż wierzą w miłość jak z
bajki.
Martyna od początku niesamowicie przypominała mi baśniowego
Kopciuszka. Od zawsze wmawiano jej, że nie jest nic warta. Że nie poradzi sobie
sama i ma być wdzięczna, za opiekę rodziny. Stale jest porównywana do idealnej
starszej siostry i pracuje fizycznie ponad siły, bo zdaniem najbliższych, do
niczego innego się nie nadaje. Niby dziewczyna wie, że to nieprawda, ale nie
walczy o siebie i pozwala sobą pomiatać. By zrozumieć dlaczego, musicie ją
lepiej poznać, ale ostrzegam, że Martyna nie powie Wam o sobie wszystkiego od
razu. Jej historię przeplatają retrospekcje, które stopniowo budują coraz
wyraźniejszy i bardziej niezwykły obraz. Obraz dziewczynki, która poznała kogoś
wyjątkowego. Kogoś, kto ją ocalił i stał się całym jej światem, jednocześnie
sprawiając, że reszta świata uznała ją za wariatkę. Kogoś, kto po latach
nieobecności i rozdzierającej serce pustki pojawił się znowu. Tylko czy to
możliwe, że mężczyzna w którym się zakochuje, jest tym samym, którego sobie
wymyśliła?
Ciężko jest wymienić wszystkie powody, dla których warto
sięgnąć, po „Chłopaka, którego nie było”, tak, by niczego nie pominąć a
jednocześnie nie zdradzić całej treści. Dla mnie ta historia była doskonała.
Przemyślana, zaplanowana i napisana tak pięknie, że zapiera dech. To opowieść o
miłości, która przekracza granice pojmowania i przeznaczeniu, które nie
spocznie, póki nie połączy należących do siebie dusz. Jestem zachwycona pomysłem-
słodkim, romantycznym i absolutnie pięknym, choć nieprawdopodobnym- ale równie mocno
spodobało mi się wykonanie. Ta historia naszpikowana jest emocjami, nie tylko
słodyczą i czułością, ale też dramatem, bólem i łzami. Istny rollercoaster, z
którego w ogóle nie chce się wysiadać, nawet kiedy przejażdżka dobiegnie końca.
O CZYM? „Chłopak, którego nie było”, to niezwykła,
magiczna opowieść o przeznaczeniu, miłości i drugich szansach. Jestem pod tak ogromnym wrażeniem, że nie umiem
ubrać w słowa wszystkich swoich emocji. Coś pięknego. Po prostu musicie
przeczytać tą historię. Przeżyć ją, doświadczyć i uwierzyć w jej magię. Jestem
pewna, że pozostanie w Waszych sercach na długi czas.
Ocena:
10/10
Inne, zrecenzowane książki Elżbiety Rodzeń:
______________________________________________________________________
Czytałam książkę i uważam ,że jest to przepiękna historia, którą również gorąco polecam. 😊
OdpowiedzUsuńLubię tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Nie oceniam po okładkach
Książka czeka na półce - jestem ciekawa, jak ją odbiorę :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
Jest w planach, a po takiej recenzji mam ochotę sięgnąć po nią od razu:). [Kreatywna-alternatywa]
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuń