Wyd. Muza | org. Vom Ende der Einsamkeit | 384 str. | 39,90 zł | Premiera: 19.04.2017 r. |
O bolesnym życiu, tragicznej miłości i wiecznej samotności…
Życie pełne jest niespodzianek, nie zawsze tych pozytywnych.
Idealne rodziny często skrywają mroczne sekrety, a sielanka w jednej chwili
może zostać przerwana przez tragedię. Rodzinę Julesa, opowiadającego nam swoją
historię, można porównać do domu, z którego nagle wyrwano fundamenty. Pozbawiony
oparcia chwieje się, by w końcu runąć. Tak też stało się po tragicznej śmierci
rodziców chłopca. Choć on i jego starsze rodzeństwo- siostra Liz i brat Marty
trafiają do tego samego internatu nie są w stanie podtrzymać łączących ich
więzi. Z każdym dniem oddalają się od siebie coraz bardziej, pogłębiając
przepaść, która pochłania ich rodzinne relacje. Znikają gdzieś dzieci, które
niegdyś tak dobre się rozumiały a ich miejsce zajmują obce, nieznajome istoty
nie mające ze sobą nic wspólnego.
Podobno czas leczy rany i w pewnym sensie to prawda, ale
autorowi idealnie udało się ukazać, że każda rana, nawet zagojona, zostawia
bliznę, czasem tak głęboką, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Nie tylko
Jules i jego rodzeństwo noszą takie blizny. W tej powieści wszyscy bohaterowie
są naznaczeni jakimś piętnem. Alva, przyjaciółka Julesa z internatu i jego
sekretna miłość, również nosi w sobie cierpienie, które niekiedy przejmuje nad
nią kontrolę. Relacja Julesa i Alvy, to obok wątku rodzeństwa najistotniejsza
część tej opowieści. Nawet romansowi autor nie poskąpił smutnego wydźwięku,
dużej dozy melancholii i dramatyzmu.
O CZYM? Ciężko w jednym zdaniu określić o czym jest „Koniec
samotności”. Myślę, że najbliższe prawdy będzie stwierdzenie, że to opowieść po
prostu, o życiu. O tym że jedna chwila może je zmienić bezpowrotnie i naznaczyć
samotnością na długie lata. To książka o wyborach i dojrzewaniu do pewnych decyzji.
O przemijaniu, godzeniu się ze stratą i o tym jak ciężko zaakceptować kruchość
szczęścia. W dużej mierze, to również opowieść o samotności, która tkwi głęboko
w człowieku i tak zakorzeniona pozostaje obojętna na obecność innych ludzi. Najważniejsze,
by w porę dostrzec, że są tuż obok.
Polecam książkę szczególnie osobom spragnionym melancholijnej opowieści, pełnej
refleksji i wzruszeń. Jeśli szukacie historii rozgrywającej się na przestrzeni
wielu lat i lubicie smutne opowieści o rodzinie i nieszczęśliwej miłości, „Koniec
samotności” powinien się Wam spodobać.
Ocena:
7/10
________________________________________________________
Jest w tym dużo prawdy - mówię o czasie, który leczy rany. Dlatego jestem ciekawa, jak bohaterowie radza sobie ze swoimi traumami. Książka nie wydaje się genialna, ale jestem jej ciekawa, ba! może nawet mi się spodoba xD
OdpowiedzUsuńKsiążka niebanalna, ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńCzytałam. Ale dokładnie nie pamiętam jaką ją oceniłam, gdyż fakt, faktem jest to historia bardzo prawdziwie wyglądająca.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji wyczuwam w powieści smutek, który jest tak doceniany przeze mnie zwłaszcza w literaturze. Z tego powodu jestem gotowa zapoznać się z powyższą historią.
OdpowiedzUsuńSam pomysł na książkę podobał mi się, bo lubię kiedy autorzy poruszają trudne i życiowe tematy, jednak tutaj zdecydowanie zabrakło mi emocji... jakichkolwiek. Wynudziłam się przeokropnie.
OdpowiedzUsuń