12 września 2017

„Koniec samotności” – Benedict Wells

Wyd. Muza | org. Vom Ende der Einsamkeit | 384 str. | 39,90 zł | Premiera: 19.04.2017 r.

O bolesnym życiu, tragicznej miłości i wiecznej samotności…

Życie pełne jest niespodzianek, nie zawsze tych pozytywnych. Idealne rodziny często skrywają mroczne sekrety, a sielanka w jednej chwili może zostać przerwana przez tragedię. Rodzinę Julesa, opowiadającego nam swoją historię, można porównać do domu, z którego nagle wyrwano fundamenty. Pozbawiony oparcia chwieje się, by w końcu runąć. Tak też stało się po tragicznej śmierci rodziców chłopca. Choć on i jego starsze rodzeństwo- siostra Liz i brat Marty trafiają do tego samego internatu nie są w stanie podtrzymać łączących ich więzi. Z każdym dniem oddalają się od siebie coraz bardziej, pogłębiając przepaść, która pochłania ich rodzinne relacje. Znikają gdzieś dzieci, które niegdyś tak dobre się rozumiały a ich miejsce zajmują obce, nieznajome istoty nie mające ze sobą nic wspólnego.

 Autor nie skupia się bezpośrednio na tym jaka to tragedia dla dziecka stracić w młodym wieku oboje rodziców. Nie poświęca zbyt wiele miejsca na opisywanie łez, cierpienia i żałoby, ale skupia się na konsekwencjach. Na zmianach zachodzących w bohaterach i na tym jak ciężko odbudować rodzinne relacje. Mimo, że jesteśmy kowalami własnego losu i sami decydujemy jak ma potoczyć się nasze życie, niektóre wydarzenia wypalają się głęboko na duszy i odciskają piętnem na wszystkich kolejnych decyzjach. Dla bohaterów tym piętnem stała się śmierć rodziców. Autor bardzo dokładnie opisuje zniszczenia jakich tragedia dokonuje we wnętrzach młodych ludzi, a próby radzenia sobie z traumą im bardziej desperackie tym tragiczniejsze okazują się w skutkach.



Podobno czas leczy rany i w pewnym sensie to prawda, ale autorowi idealnie udało się ukazać, że każda rana, nawet zagojona, zostawia bliznę, czasem tak głęboką, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Nie tylko Jules i jego rodzeństwo noszą takie blizny. W tej powieści wszyscy bohaterowie są naznaczeni jakimś piętnem. Alva, przyjaciółka Julesa z internatu i jego sekretna miłość, również nosi w sobie cierpienie, które niekiedy przejmuje nad nią kontrolę. Relacja Julesa i Alvy, to obok wątku rodzeństwa najistotniejsza część tej opowieści. Nawet romansowi autor nie poskąpił smutnego wydźwięku, dużej dozy melancholii i dramatyzmu.

O CZYM?  Ciężko w jednym zdaniu określić o czym jest „Koniec samotności”. Myślę, że najbliższe prawdy będzie stwierdzenie, że to opowieść po prostu, o życiu. O tym że jedna chwila może je zmienić bezpowrotnie i naznaczyć samotnością na długie lata. To książka o wyborach i dojrzewaniu do pewnych decyzji. O przemijaniu, godzeniu się ze stratą i o tym jak ciężko zaakceptować kruchość szczęścia. W dużej mierze, to również opowieść o samotności, która tkwi głęboko w człowieku i tak zakorzeniona pozostaje obojętna na obecność innych ludzi. Najważniejsze, by  w porę dostrzec, że są tuż obok. Polecam książkę szczególnie osobom spragnionym melancholijnej opowieści, pełnej refleksji i wzruszeń. Jeśli szukacie historii rozgrywającej się na przestrzeni wielu lat i lubicie smutne opowieści o rodzinie i nieszczęśliwej miłości, „Koniec samotności” powinien się Wam spodobać.

Ocena:
7/10

________________________________________________________



5 komentarzy:

  1. Jest w tym dużo prawdy - mówię o czasie, który leczy rany. Dlatego jestem ciekawa, jak bohaterowie radza sobie ze swoimi traumami. Książka nie wydaje się genialna, ale jestem jej ciekawa, ba! może nawet mi się spodoba xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka niebanalna, ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Ale dokładnie nie pamiętam jaką ją oceniłam, gdyż fakt, faktem jest to historia bardzo prawdziwie wyglądająca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu Twojej recenzji wyczuwam w powieści smutek, który jest tak doceniany przeze mnie zwłaszcza w literaturze. Z tego powodu jestem gotowa zapoznać się z powyższą historią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sam pomysł na książkę podobał mi się, bo lubię kiedy autorzy poruszają trudne i życiowe tematy, jednak tutaj zdecydowanie zabrakło mi emocji... jakichkolwiek. Wynudziłam się przeokropnie.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.