10 stycznia 2014

„Zamieniona”- Amanda Hocking


Jedną nogą w magicznym świecie Trylli

Zarobić z dnia na dzień dwa miliony dolarów? Jak się okazuje to wcale nie bajki. Dokonała tego Amanda Hocking, która chcąc spełnić swoje marzenie samodzielnie wydała powieść. Jak się szybko okazało, książka, choć zaledwie w wersji e-book, została gorąco przyjęta przez czytelników i sprzedana w liczbie ponad 1 000 000 egzemplarzy! Imponujące, prawda? Ale to nie koniec. Wydawcy zaczęli zabijać się o prawa do wydania papierowej wersji powieści Amandy. Co jest tak niezwykłego w 300 stronnicowej książeczce, że każdy chce ją mieć. Na czym polega tak wielki fenomen, porównywany do Stephenie Meyer a nawet J. K. Rowling? Spróbujemy to za raz wyjaśnić.

Przez opowieść prowadzi nas Wendy Neverly. Dziewczyna zaczyna swą historię wspominając dosyć nietypowe wydarzenie, kiedy to miała sześć lat, a jej matka próbowała zabić ją rzeźniczym nożem…
Od tego wydarzenia mija 11 lat. Wendy wraz z ciocią i starszym bratem wiedzie niemalże koczowniczy tryb życia. Dziewczyna nie jest w stanie przystosować się do otoczenia, które stale ją odrzuca i nie akceptuje. Wyrzucana z kolejnych szkół jest zmuszona do ciągłych przeprowadzek. Tym razem postanawia jednak naprawdę się postarać i wreszcie zapuścić gdzieś korzenie.

Wendy to postać, która ma charakterek, no przynajmniej początkowo. Jest pyskata, nieprzyjaźnie nastawiona do świata, kłopotliwa i pesymistyczna. W odróżnieniu od innych nastolatek jest raczej wyobcowana, nie ma przyjaciół ani chłopaka, jednak wcale się tym nie przejmuje, bo wie, że nigdzie nie zagrzeje na dłużej miejsca. Nigdzie nie pasuje. W dodatku posiada pewien dar, choć nawet przed sobą nie chce się do tego przyznać. Potrafi wpływać na umysły innych i wbrew pozorom wcale nie ułatwia jej to życia.

Wszystko się zmienia, kiedy w jej życiu pojawia się Finn. Ach ten amant. Jakiż on typowy, Tak podobny do innych. Posługując się owocowym porównaniem, jest trochę jak…grejpfrut. Znajomość z nim ma taki słodko-gorzki smaczek. To taki brunet wieczorową porą: szarmancki, elegancki, przystojny uwodzicielski. Wendy od razu miękną kolana, zwłaszcza, że jest jedynym człowiekiem, przy którym czuje się naprawdę dobrze. Jednak Finn jak to książkowi amanci mają w zwyczaju, jest też tajemniczy, niedostępny i… zwyczajnie wredny. Co prawda Wendy nie stawiała jakoś zaciekle oporu, ale i tak jestem jej wdzięczna, że choć przez kilka rozdziałów uważała go za dupka. Ba! Nawet za socjopatę!
Mimo wszystko Wedy zbliża się do chłopaka, który stale pojawia się w jej pobliżu. Finn twierdzi, że zna odpowiedzi na dręczące dziewczynę pytania i może jej pomóc zrozumieć, kim tak naprawdę jest. Ale w tym celu dziewczyna musi porzucić swoje dotychczasowe życie. Jednak czy się na to zdecyduje?

Wróćmy wiec do wcześniej zadanego pytania. O co chodzi z tym fenomenem? Książka jest naprawdę przyjemna. To taka urocza, magiczna opowieść o odkrywaniu swoje prawdziwej natury, potrzebie miłości i akceptacji, a także o tym jak ważną rolę odgrywa rodzina. Skłamałabym mówiąc, ze mi się nie podobało, ale żadnego fenomenu nie dostrzegam… Opowieść nie dorasta bowiem do pięt tej stworzonej przez wspomnianą Stephenie Meyer, a już na pewno nie przerasta J. K. Rowling! Fabuła zawiera pewne ciekawe i innowacyjne elementy, ale poza tym autorka dopasowuje ją do sprawdzonego przez poprzedniczki szablonu: mamy tu „tajemniczego i zabójczo przystojnego”, fantastyczne istoty, śmiertelne wypadki w rodzinie bohaterki, ciągłe przeprowadzki i (oczywiście) bal. Pod tym względem trochę się zawiodłam. Mimo wszystko to dobry materiał na film więc cieszę się, że takowy powstanie.

O CZYM?  Bajkowa opowieść o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest kimś więcej niż jej się wydaje. Bardzo lekka i subtelna. Podczas czytania nie trzeba wiele myśleć, nie trzeba się głowić, można się za to doskonale zrelaksować przez kilka godzin, bo uwierzcie mi, przeczytanie tej książki nie zajmie wam więcej czasu. Piękna okładka idealnie oddaje klimat opowieści, choć sugeruje nieco więcej magii niż dostajemy w rzeczywistości. Historia dzieci zamienionych przy urodzeniu nie jest może odkryciem, bo została już opisana w książce „Skradzione dziecko” ale jest dosyć ciekawym tematem na fantastyczno- paranormalną opowieść. Historia to zaledwie wstęp do wydarzeń z kolejnych części, lecz i tak jestem zdania, że można było wszystko trochę bardziej rozwinąć. Książka jest milutka, lecz jeśli po napisie na okładce, liczycie na bestseller to radzę troszkę zmienić nastawianie, lub zwyczajnie poszukać czegoś ambitniejszego.

Ocena:
6/10
 (szczegóły skali oceniania znajdziecie w lewym pasku bocznym)

 Trylogia Trylle
>Zamieniona<
Rozdarta
Przywrócona

Polecam zwiastun książki, który początkowo wzięłam za film ;)


6 stycznia 2014

„Inkarnacja” (film)



Opis:
Cara Jessup (Julianne Moore) jest specjalistką w dziedzinie rozpoznawania syndromu osobowości mnogiej. Kontakt z czystym złem uosabianym przez nowego pacjenta-przestępcę (Jonathan Rhys-Meyers) podważa wszystkie teorie naukowe Cary. Wkrótce Cara z przerażeniem odkrywa, że za zbrodnią może stać siła, która wymyka się racjonalnym metodom śledczym...

Zwiastun:


Czasem tak się zdarza, ze przeglądając filmiki na You Tube trafimy, zupełnie przypadkiem na coś naprawdę intrygującego. Ot, takie zrządzenie losu. Takim też zrządzeniem losu, od zwiastuna „Ja Frankenstein” trafiłam przypadkiem na zwiastun tajemniczego filmu, którego tytuł brzmiał „6 souls”. Od razu nasunęło mi się skojarzenie do „7 dusz” z Willem Smithem, jednak jak się okazało jedyne podobieństwo kryje się w tytule. Zaintrygowana obejrzałam zwiastun i mimowolnie zaczęłam poszukiwać tytułu w sieci. Niestety bezskutecznie. Dopiero pewien komentarz naprowadził mnie na trop i odnalazłam film. Jak się okazało ani tytuł, ani data premiery w zwiastunie nie były takie, jak być powinny. W końcu udało mi jednak dokopać do „Inkarnacji”, bo tak to się nazywa i momentalnie zabrałam się do oglądania. Powiem jedno: padłam z wrażenia!

Bohaterką filmu jest psychiatra Cara Jessup.  Akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy kobieta, poproszona przez ojca pomaga mu przy pewnym „ciekawym” pacjencie. Mężczyzna cierpi na coś w rodzaju rozdwojenia osobowości. W jednej chwili jest jeżdżącym na wózku inwalidzkim, wrażliwym Davidem, by zaraz zmienić się w pełni sprawnego, agresywnego Adama. Lekarka jest pewna swoich teorii i skrupulatnie dąży do tego, by udowodnić Adamowi, ze jest tylko Adamem a nie Davidem, który jak się okazuje został zamordowany dwadzieścia lat wcześniej.



Jednak zamiast szybkiego rozwiązania sprawy, przed kobietą piętrzą się kolejne pytania i wątpliwości. Zaczyna ona wątpić w słuszność swoich teorii, a wręcz dopuszczać do myśli fakt, ze rozwiązanie może nie mieścić się w granicach nauki i zdrowego rozsądku. Zaangażowana w sprawę prowadzi jednak śledztwo dalej, narażając tym siebie i swoich najbliższych. Niewyjaśnione morderstwa, tajemnicze znaki, budzące grozę podejrzenia- wszystko to prowadzi do dramatycznego i przerażającego finału.



Przyznaję, początkowo dałam się zwieść. Myślałam, że przechytrzyłam producentów i rozgryzę wszystko jeszcze przed finałem.  Przeliczyłam się jednak, film niejednokrotnie mnie zaskakiwał, przerażał i wbijał w fotel. Oficjalnie film miał być horrorem, jednak ja powiedziałabym, że to raczej thriller z horrorowatą otoczką. Znajdziemy tu sporo niepokojących, ale też mrożących krew w żyłach scen, tajemnice z przeszłości, klątwę z przed lat i zło czyhające na bohaterów.

Film może poszczycić się dobrą obsadą aktorską. Julianne Moore była naprawdę świetna w swojej roli jednak na największe brawa zasługuje znany min. z roli Valentine’a w „Mieście kości” Jonathan Rhys-Meyers. Grał on w filmie więcej niż jedną rolę, co chwila zmieniał twarze i był naprawdę wiarygodny. Potwornie, przerażająco wiarygodny!



Celowo usunęłam część z opisu dystrybutora (tym razem nie chciało mi się pisać własnego), ponieważ zdradzał on bardzo ważne elementy zakończenia. A zakończenie to z pewnością największy atut filmu. Ostatnie pół godziny wywraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni i niesamowicie przeraża. Co najlepsze, twórcom filmu udało się mnie zaskoczyć nawet w ostatniej sekundzie, czego zupełnie się nie spodziewałam! Jestem pod dużym wrażeniem filmu i polecam serdecznie!

Ocena:

9/10


5 stycznia 2014

Liebster Blog Award


Dziś publikuję nieco inny post niż zazwyczaj.
 Zostałam nominowana przez Krystiana z bloga Z górnej półki do zabawy blogowej Liebster Blog Award. Zabawa ta polega na wymyśleniu 11 pytań i zadaniu ich 11 nominowanym przez siebie blogerom.

Krystian zadał mi następujące pytania:
1.   Jak minął sylwester?
2.   Jaki rodzaj książek najbardziej lubicie?
3.   Jakie macie zainteresowania/hobby?
4.   Czy pisanie bloga przyniosło Wam jakieś efekty?
5.   Jakie efekty?
6.   Z jakiego województwa pochodzicie?
7.   W skali od 1-10 jaką ocenę bym dostał za tego bloga? (szczerze) :)
8.   Czy chcielibyście nawiązać współpracę z jakąś firmą/wydawnictwem ?
9.   Co chcielibyście robić w przyszłości?
10.  Czy podoba Wam się ta zabawa ?(LBA)

Moje odpowiedzi:
1.       Całkiem nieźle. Razem z moim chłopakiem, bratem i jego dziewczyną urządziliśmy sobie małą imprezę w domu, korzystając z okazji, że rodzice pojechali do znajomych. Choć fajnie spędziliśmy czas to rano niestety żałowaliśmy bardzo, że nie przystopowaliśmy trochę z alkoholem :P
2.       Sięgam po różne gatunki i nie lubię czytać wielu podobnych książek jedna po drugiej. Najchętniej sięgam jednak po romanse (paranormalne i obyczajowe), fantastykę oraz dystopie. Ostatnio zaczęłam z większym zainteresowaniem czytać też dramaty.
3.       To proste :P Czytanie oczywiście! To chyba moja największa pasja. Ten blog też jest moim hobby. Czasem zdarza mi się też napisać jakieś opowiadanie. Poza tym bardzo lubię podróże i fotografowanie. Lubię też śpiewać i rysować, choć już tego nie potrafię :P
4.       Oczywiście, że tak! Inaczej dałabym sobie spokój ;)
5.       Przede wszystkim nie mam najmniejszego problemu z językiem polskim. Podczas gdy dla moich rówieśników słowa „czytanie ze zrozumieniem” czy „wypracowanie maturalne” to dramat i koniec świata, ja bez większych trudności sobie z nimi radzę. Tyle napisanych recenzji musi coś dawać nawet jeśli nie wychodzi na jakimś przesadnie wysokim poziomie.
Poza tym dzięki blogowi mam stały kontakt z ludźmi, którzy również interesują się literaturą i nawzajem możemy dzielić się odczuciami i doświadczeniami. Wiele osób z blogosfery dobrze mnie już zna więc wiem, że mogę je zawsze prosić o radę ;)
6.       Mazowieckie.
7.       Dopiero zaczynasz, ale świetnie sobie radzisz. Ja dałabym ósemkę ;)
8.       Celowo nawiązałam współpracę tylko z jednym wydawnictwem, ponieważ nie chcę siebie zbytnio ograniczać. Mam mnóstwo nieprzeczytanych książek, więc nie muszę się martwić, że nie będzie czego recenzować. Za to przy wielu współpracach mogłabym nie mieć dla swoich książek w ogóle czasu. Często dostaję jednak pojedyncze propozycje i niemal zawsze podejmuję taką jednorazową współpracę.
9.       Nienawidzę tego pytania. Wszyscy, głównie starsi, kiedy nie mają ciekawszego tematu do rozmowy, pytają mnie, jaki wybrałam zawód, na jakie idę studia… Ale kurcze, ja naprawdę nie wiem! Na studia chcę iść, ale jedyne kierunki, które mnie interesują nie zapewniają żadnej przyszłości. Tak to już w tych czasach jest, że na jakie studia bym nie poszła i tak w zawodzie pracować nie będę więc pójdę na takie studia jakie mnie interesują i złożę CV do jakiejś księgarni i będę szczęśliwa ;) kiedyś chciałam być pisarką, podróżniczką, archeologiem, tłumaczem, przewodnikiem wycieczek, ale aktualnie to wszystko jest w kręgu fantastyki.
10.   Kiedyś byłam już nominowana ale się wykręciłam :P w sumie nie wiem czemu, bo zabawa jest całkiem przyjemna J

A teraz lista nominowanych:

I moje pytania do Was:
1  Wszyscy kochamy blogowanie. To oczywiste, dlatego to robimy. Jednak czy nie mieliście/ lub nie macie czasem chwil zwątpienia w ten blogowy świat?
2  Zdarzają się książki dobre, ale tez te niezwykłe. Czy trafiłaś/łeś już na taką wyjątkową książkę? Czy coś w Tobie zmieniła? Dlaczego jest dla Ciebie tak wyjątkowa?
3  Od jak dawna prowadzisz bloga? Co było impulsem do jego założenia?
4  Czy od czasu założenia bloga zdarzyła Ci się jakaś nieprzyjemna sytuacja np. skradziona recenzja lub obraźliwe komentarze?
5  Pisałaś/łeś kiedyś książkę lub jakieś dłuższe opowiadanie. Jaka była jego fabuła?
6  Co sądzisz o blogowych wyzwaniach? Bierzesz w jakichś udział?
7  Dostajesz bilet na wakacje swojego życia. Gdzie chcesz je spędzić i dlaczego właśnie tam?
8  Lubisz oglądać ekranizacje książek, czy raczej ich unikasz? Czy zdarzyło Ci się, że ekranizacja okazała się lepsza od książkowego pierwowzoru? A może odwrotnie? (Na to pytanie szczególnie zwróćcie uwagę, to mój temat maturalny )
9  Wymień mi pięć wartości, którymi kierujesz się w życiu i pięć rzeczy bez których nie możesz żyć.
10  Pochwal się swoim księgozbiorem. Wystarczy, że napiszesz jak wiele książek posiadasz, lecz chętnie obejrzę też zdjęcia, jeśli ktoś zdecyduje się takie umieścić J
11  Jak odnosisz się do zabaw blogowych takich jak ta? Uważasz je za ciekawe czy raczej irytujące?

I do by było na tyle J
Mam nadzieję, że nominowani wezmą udział w zabawie, ale jeśli nie macie na nią ochoty, nikogo nie namawiam na siłę. Zabawa polega na tym, że jest dobrowolna ;)

Jeśli ktoś z Was był już nominowany i nie chce umieszczać na swoim blogu ponownie podobnego posta, a chce odpowiedzieć na zadane pytania, umieśćcie odpowiedzi w komentarzu

Pozdrawiam-

Patka

3 stycznia 2014

„Kto wiatr sieje”- Virginia C. Andrews


Początek i koniec

Po latach udręki i szukania swojego miejsca w świecie, los ponownie prowadzi ścieżki Cathy i Chrisa na ponure wzgórze, gdzie wszystko się zaczęło. Strawiony lata temu przez płomienie Foxworth Hall znowu ożywa. Nie tylko w naszych wspomnieniach i wspomnieniach bohaterów, ale naprawdę zostaje przywrócony do życia niczym mityczny Fenix z popiołów. Choć rezydencja nie jest już taka jak przedtem, to jej mroczna dusza wciąż pozostaje taka sama i wśród setek tajemniczych korytarzy wciąż szepcze ponure nieme oskarżenia. Posępna aura przeklętego domostwa, każe bohaterom uciekać, lecz w pewien sposób także zniewala i po raz kolejny przykuwa niewidzialnymi kajdanami do ścian, które były świadkami okrutnego dramatu i narodzin grzesznej miłości. Ta, choć przyniosła bohaterom szczęście, daje także gorycz i każe za siebie słono zapłacić.

„Życie w Foxworth Hall podobne jest do jakiejś ponurej, mrocznej i tajemniczej powieści.
Najgorsze, że to rzeczywistość”

Zgodnie z obietnicą daną przed laty, zgodnie z testamentem w dniu swoich 25 urodzin, Bart ma stać się prawowitym właścicielem odbudowanego Foxworth Hall i całego majątku Foxworthów. Na uroczyste przyjęcie zostaje zaproszona cała rodzina. Ku ogólnemu zdumieniu, pojawia się tam również uznany za zmarłego brat syn Malcolma- Joel. Choć choroba psychiczna Barta to według lekarzy zaledwie wspomnienie, wraz z pojawieniem się starca, tak podobnego do zatruwającego myśli małego Barta Johna Amosa, koszmar zaczyna się od nowa. W młodym mężczyźnie na nowo rodzi się gniew i nienawiść wobec grzeszników. Choć starzec mimo swej ponurej natury początkowo zdaje się być zupełnie nieszkodliwy. Jednak z czasem Cathy (która ponownie staje się narratorką opowieści) zaczyna dostrzegać w nim pewne niepokojące cechy. Choć wątek ten jest dosyć mocno zarysowany, to na końcu zostaje po prostu urwany, bez wskazania wyraźnego rozwiązania. Pozostawia to w czytelniku zaciekawienie, ale niestety też niedosyt.

Podobnie jak w części pierwszej, tak i tu, Foxworth Hall staje się jedyną sceną teatru zwanego Losem, gdzie bohaterowie są marionetkami, szarpiącymi się na sznurkach i próbującymi uwolnić się od odgrywania tak ponurych i bolesnych ról. Niestety i tym razem nie udaje im się uciec przed pułapkami zastawionymi przez życie. Dom na wzgórzu po raz kolejny jest świadkiem wielkich tragedii, bólu i cierpienia. Niszczy i scala, tak jak przed laty. Pod tym względem autorka nie zawodzi. Wciąż nie pozwala bohaterom zaznać spokoju i szczęścia. Niejednokrotnie też zaskakuje rozwojem wydarzeń.

Nie jest to jednak zdecydowanie powieść dla niecierpliwych i spragnionych akcji. Ta płynie bowiem powoli, z premedytacją podkładając bohaterom pod nogi kolejne kłody. Jest to raczej tom napisany specjalnie dla wytrwałych fanów serii, którzy polubili jej powolną, lecz dramatyczną akcję pełną niedomówień i wewnętrznych rozterek. Chwilami ta powolność była odrobinę przytłaczająca, lecz autorka wynagradza to słodko-gorzkim zakończeniem, które wycisnęło łzy z mich oczu.  

O CZYM?  W tomie pierwszym byliśmy świadkami dramatu zamkniętych na poddaszu dzieci, w drugim- drogi ku odnalezieniu siebie, w trzecim natomiast odkrywaliśmy zakamarki ludzkiego umysłu i testowaliśmy wszelkie granice. W tomie czwartym nadszedł czas na podsumowanie całego życia i znalezienie jego ostatecznego sensu. Jest to też opowieść o tragedii, która dotykając jednego człowieka zmienia życie całej rodziny. Tutaj też cała historia zatacza potężne koło. Wracamy do podstaw, ponownie przezywamy pewne wydarzenia. To coś jak déjà vu gdzie wszystko dzieje się jeszcze raz a my nie możemy absolutnie nic zrobić by temu zapobiec. Cytując Cathy „Skończyła się saga Dollangangerów”. Napawa mnie to smutkiem, bo zżyłam się z nimi i chętnie przeczytałabym więcej o ich losach. Przede mną ostatni tom, jednak nie będzie to już opowieść Cathy lecz Olivii (dla tych którzy nie kojarzą- to ta stara kobieta, która karmiła dzieci zamknięte na strychu arszenikiem). Będzie to, więc poniekąd dodatek, który pomoże zrozumieć kilka zawiłych kwestii.
Podsumowując serię- jest to jedna z najlepszych opowieści obyczajowych, za jakimi miałam do czynienia. Dlatego polecam ją wszystkim, ale ostrzegam- złamie wam serce!

Ocena:
9/10

W serii:
> Kto wiatr sieje<

Ogród cieni


1 stycznia 2014

Zeszyt z cytatami #1



Witajcie po Sylwestrze! 
Kto spędził tą wyjątkową noc z nosem w książce a kto szalał na parkiecie? ;)
Ja tym razem bawiłam się w kameralnym gronie na małym przyjęciu u mnie w domu. Trzeba było jakoś wykorzystać fakt, że chata była wolna :P Choć poranek przywitał mnie raczej bezlitośnie jeśli wiecie co mam na myśli ;)

Dziś pod wpływem nagłego impulsu postanowiłam wystartować z cyklem „Zeszyt z cytatami”. Zeszyt taki faktycznie posiadam, wygrzebałam go dziś zza szafki gdzie spędził trochę czasu ;) Zdążyłam już o nim zapomnieć, ale bardzo się cieszę, że jednak sobie przypomniałam. Do notowania cytatów mam zamiar powrócić, bo bardzo przyjemnie jest później usiąść i zagłębić się w tych złotych myślach i mądrościach. Wam taki zeszyt z całego serca polecam, bo to genialna sprawa. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was na pierwszy odcinek cyklu, który, mam nadzieję będzie się cieszył choćby minimalnym zainteresowaniem ;)

Dzisiejsze hasło:
Miłość



„Narodziłem się z miłości, abyś Ty nigdy nie zwątpił w mą miłość”
Lambert Noben


„Miłość jest jak lustro.
 Możesz je zreperować, kiedy pęknie,
ale nadal będziesz widzieć pęknięcie na swoim odbiciu”
Lady GaGa


„Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć, a być kochanym, to znaczy zostać zniszczonym”
Cassandra Clare „Miasto kości”


„Nie mów nic, nie istnieje żaden powód do miłości”
Paulo Coelho „Alchemik”


„Malując coś, próbujesz to schwytać na zawsze. Jeśli naprawdę coś kochasz, nie starasz się zatrzymać tego na zawsze. Musisz temu czemuś pozwolić się zmieniać
Cassandra Clare „Miasto popiołów”


”Ciemność nie przezwycięży ciemności.
Uczyni to tylko światło.
Nienawiść nie przezwycięży nienawiści.
Może to zrobić jedynie miłość.”
Martin Luther King Junior


„Gdyby wszystko znikło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, Nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego.”
Emily Bronte „Wichrowe wzgórza”


„Nigdy nie starzeje się serce, które kocha”
Sokrates


„Każdy zabija kiedyś to, co kocha,
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni,
Inny- spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem.
Człowiek odważny- ostrzem zimnej stali!”
Oscar Wilde „Ballada o więzieniu z Reading”


„- Przebywałem w ciemności - powiedział cicho. - Nie było tam nic oprócz cieni i ja też byłem cieniem. Wiedziałem, że nie żyję, że wszystko się skończyło, wszystko. A potem usłyszałem twój głos. Usłyszałem, jak wymawiasz moje imię, i to sprowadziło mnie z powrotem.
- Nie ja. - Clary miała ściśnięte gardło. - To Anioł sprowadził cię z powrotem.
- Bo go o to poprosiłaś. - Powiódł palcami po jej twarzy, jakby się upewniał, że jest prawdziwa. - Mogłaś dostać wszystko na świecie, a poprosiłaś o mnie.(...)
- Ale ja nie chcę niczego innego na świecie."
„Kocham cię”, chciała powiedzieć. „I zrobiłabym to znowu. Zawsze poprosiłabym o ciebie.””
Cassandra Clare „Miasto szkła”


„Ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami.”
Carlos Ruiz Zafon „Cień wiatru”


„Gdy spadamy na ziemię jesteśmy razem i jesteśmy połączeni w jedną całość, ale gdy uderzamy o ziemię, rozdzielamy się i szukamy swojej drugiej połówki całe życie, aż w końcu umieramy w samotności


„Miłość nie jest grzecznym gościem. Miłość nie zapowiada swej wizyty na dwa tygodnie wcześniej. Miłość jest jak złodziej wślizgujący się do waszego domu i kradnący wszystko, co macie najcenniejszego.”
Jacek Piekara „Łowcy dusz”


„Nic nie zatrzyma miłości: ni rygle ni bramy.
Przez wszystko przejdzie
Początku nie ma, od zawsze biła skrzydłami,
I na wieki biła będzie.”
Matthias Claudius


„Kochać, to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku.”
Antoine de Saint- Exupery


„Czymże jest, sercom naszym świat bez miłości? Tym zaprawdę, czym byłaby bez światła latarnia magiczna. Ledwo wstawisz w nią lampkę, natychmiast jawią się na białej ścianie barwne obrazy! A choćby były one tylko przelotnymi złudami, to jednak są nam szczęściem, stoimy jak młodziki i z zachwytem patrzymy na to cudowne zjawisko.”
J.W. Goethe „Cierpienia młodego Wertera


„Kiedy kochasz kogoś bardziej niż na to zasługuje,
Kończysz cierpiąc bardziej niż na to zasługujesz.”


„Mężczyźni pragną być zawsze pierwszą miłością kobiety. Kobiety zawsze pragną być ostatnim romansem mężczyzny.”
Oscar Wilde


    MIŁOŚĆ
Miłość to znaczy popatrzeć na siebie,
Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,
Bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu.
Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć,
żeby stanęły w wypełnienia łunie.
To nic, że czasem nie wie, czemu służyć:
Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.
Czesław Miłosz

Tematyczna nutka na dziś:



I jak Wam się podoba ten pomysł? Znacie te cytaty, czy może spotykacie się z nimi pierwszy raz?
Jeśli znacie jeszcze jakieś cytaty, które pasowałyby do hasła koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach! Jeśli chcecie zaproponować hasło na kolejny odcinek, to również jestem otwarta na propozycje. Lista wciąż jest otwarta ;)

Zobacz też:

.