31 maja 2021

"Projekt Hail Mary"- Andy Weir

Wyd. Akurat | Org. Projest Hail Mary | 512 str. | 49,90 zł | Data wydania: 05.05.2021 r.

 Wyprawa do odległej galaktyki

 

Losy całego świata spoczywają w rękach Raylanda Grace'a, ale on... nie ma o tym pojęcia! W skutek amnezji wywołanej śpiączką nie może sobie przypomnieć nawet własnego imienia, a co dopiero tego, że jest członkiem samobójczej misji do innego układu słonecznego, która ma na celu ratowanie Ziemi przed zagładą. Pozostali członkowie załogi nie przeżyli podróży, dlatego Grace sam musi przypomnieć sobie kim jest i co robi w kosmosie, a także odkryć jak ocalić Ziemię. Bułka z masłem. Tylko czy da się wykonać taką misję w pojedynkę? A może Rayland wcale nie będzie w kosmosie sam...

Książka zaczęła się rewelacyjnie i początkowo nie mogłam się od niej oderwać. Z każdą kolejną stroną pojawiało się jednak całe mnóstwo naukowych teorii do zapamiętania, a cała akcja skupiła się wokół odkryć głównego bohatera. Autor ma fajny lekki styl i opisuje skomplikowane zagadnienia dotyczące fizyki, biologii czy samego kosmosu w przystępny sposób, ale dla mnie była to wiedza niemożliwa do zapamiętania. Ponieważ jedno przełomowe odkrycie prowadzi do kolejnego, na treści trzeba się skupić w stu procentach, a jeśli nie zapamiętasz o co chodzi w eksperymentach Raylanda, jego kolejne przełomowe odkrycia nie zrobią na tobie większego wrażenia. I tak było w moim przypadku. Książka mnie zaciekawiła, ale nie wywołała we mnie większych emocji. 

 


Co mogę powiedzieć o głównym bohaterze? Facet jest szalenie inteligentny, wręcz genialny i lubi sarkazm. Niestety autor nie zadał sobie trudu, żeby powiedzieć nam o nim coś więcej poza tym, że kiedyś uczył biologii w szkole. Żadnych osobistych wspomnień, unikalnych cech charakteru, anegdot z życia (może poza jedną). Poznajemy go od tej "służbowej" strony, ale długo nie wiadomo jakim właściwie jest człowiekiem. Amnezja nie może stanowić tu usprawiedliwienia, bo Rayland stopniowo wszystko sobie przypomina. Nie czułam żadnej szczególnej więzi z bohaterem, a jego opowieść wydawała mi się bardziej kosmiczną lekcją fizyki niż powieścią fantasy. 

 

Całą fabułę książki można by streścić w kilku zdaniach, mało tu było zaskakujących zwrotów akcji (i samej akcji) ale jedno muszę autorowi przyznać- że strony technicznej przygotował się perfekcyjne. Facet naprawdę zna się na rzeczy i posiada ogromną wiedzę, którą bardzo mi zaimponował. Nie tylko napisał książkę o podróży w kosmos, on zaplanował prawdziwą międzygwiezdną odyseję w najdrobniejszych szczegółach. "Projekt Hail Mary" to fantastyka naukowa, której fabuła opiera się na faktach. Bohater cały czas wykonuje różne eksperymenty, obliczenia, tłumaczy nam skomplikowane prawa fizyki i biologii. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, można napisać książkę fantasy, która z naukowego punktu widzenia mogła się wydarzyć. Nie zmienia to jednak faktu, że nie była to zwyczajnie historia dla mnie i niestety trochę mnie wymęczyła. Uwielbiam motyw podróży kosmicznych, ale zdecydowanie bardziej wolę go w filmach niż w książkach. Cieszę się więc, że "Projekt Hail Mary" zostanie zekranizowany i mam nadzieję, że będzie to równie wspaniały film, co "Marsjanin". Oby w filmowej wersji znalazło się więcej miejsca na emocje niż w papierowym pierwowzorze.


Inne książki Andy’ego Weira:

Marsjanin | Artemis

____________________________________________________________________


5 komentarzy:

Drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za przeczytanie mojego tekstu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Znasz już mój punkt widzenia, będę bardzo wdzięczna jeśli podzielisz się również swoim. A jeśli zdecydujesz się do mnie wrócić, możesz być pewien, że najdziesz tu odpowiedź ;-)

Zobacz też:

.