Wyd. Feeria Young | Org. This Is Where It Ends | 280 str. | 34,90 zł | Premiera 15.02.2018 r. |
O samotności, która każe
pociągnąć za spust
Ile trzeba czasu, by bezpowrotnie zmienić czyjeś życie?
Kilka dni, miesięcy, lat? Wystarczyło kilka minut, by setki ludzi pogrążyły się
w rozpaczy i przerażeniu. Wystarczyła godzina, by zniszczyć ich świat. To miał
być zwyczajny dzień w liceum Oportunity. Początek semestru, jak zwykle
rozpoczęty nudnawym przemówieniem dyrektorki, po którym wszyscy rozejdą się do
klas. Jednak kiedy przemówienie się kończy, nikt nie może opuścić auli. Wszystkie
drzwi zostały zaryglowane, a na salę pełną zdezorientowanej młodzieży wchodzi
On- były uczeń, który stracił wszystko i wszystkich, który niezrozumiany przez
otoczenie, został odepchnięty. Chłopak, który po prostu nie chciał być sam, a
teraz powrócił, uzbrojony w pistolet i żądny zemsty. Rozpoczyna się prawdziwa
masakra.
Motyw strzelaniny w szkole przewinął się już w kilku
powieściach, ale (niestety) nadal nie traci na aktualności, co udowadniają
niedawne wydarzenia zza oceanu. To bardzo ciężki temat i niełatwy do opisania. Wymaga
od autora sprawności w lawirowaniu między aktualnymi wydarzeniami, a
przeszłością. Autorka postawiła na pierwszoosobową narrację kilku bohaterów, co
początkowo okazało się mocno dezorientujące, ale w ostatecznym rozrachunku było
świetnym rozwiązaniem. Każdy z bohaterów nosi w sercu jakiś ciężar i skrywa niełatwą
historię. Ponieważ bohaterowie są ze sobą związani na różne sposoby ich
narracja tworzy sieć, która przeplata się ze sobą, cały czas rzucając nowe
światło na to, czego dotychczas się dowiedzieliśmy. Przyznaję, że nie od razu
dałam się pochłonąć historii opowiadanej przez grupkę nastolatków, ale z każdą
stroną zżywałam się z nimi coraz bardziej i nim się obejrzałam już tkwiłam w
tej opowieści całą sobą.
Częste retrospekcje i wspomnienia bohaterów są bardzo ważne
dla tej historii, bo wprowadzają czytelnika
coraz głębiej w świat licealnej społeczności i pozwalają zrozumieć, co tak
naprawdę się tu wydarzyło i jakim cudem doszło do masakry. Co jednak z samą
strzelaniną? W końcu to najważniejszy element całej treści. Autorka snuje swoją
opowieść na przestrzeni godziny. Poszczególne rozdziały mają zaledwie po kilka
minut, co sugeruje dokładny zapis na początku każdego z nich. Trochę obawiałam
się jak autorka poradzi sobie z opisaniem tych najtrudniejszych scen, ale
zupełnie niepotrzebnie, bo już po chwili czułam jakbym sama tkwiła zamknięta w
auli z setkami przerażonych dzieciaków i lufą pistoletu wycelowaną w moją
stronę. Autorce udało się utrzymać napięcie do samego końca, potrafiła też doskonale
opisać emocje towarzyszące dramatycznym wydarzeniom. Trochę szkoda, że nie zdecydowała się na
choćby jeden rozdział z punktu widzenia samego oprawcy, to mogłoby być naprawdę
mocne sceny i pod tym względem czuję pewien niedosyt. Bohaterowie opisują
jednak bieżące wydarzenia bardzo szczegółowo, a całości dopełniają wstawki z komunikatorów
i krótkie artykuły dotyczące tragedii.
O CZYM? „Chłopak, który bał się być sam”, to
wstrząsająca opowieść o masakrze, jakiej jeden z uczniów dokonuje w szkole,
chcąc zemścić się wyrządzone mu krzywdy. Sam motyw strzelaniny jest jednak tylko
wisienką na torcie, bo właściwą treść
stanowią wspomnienia i przeżycia narratorów i ludzi z ich otoczenia. Pod
okrutną powłoczką krwawych scen, kryje się opowieść o dzieciach, które często muszą
nosić na swych barkach ogromny ciężar, o niezrozumieniu społeczeństwa,
marzeniach, które z różnych powodów coraz bardziej się oddalają i cierpieniu,
które dotyka w różny sposób każdego człowieka. Jednocześnie jest to historia wielkiej
przyjaźni, prawdziwej miłości i więzi rodzących się w kryzysowej sytuacji. Dużo
tu strachu i łez, ale również odwagi i poświęcenia. Mimo ciężkiej treści, dzięki
lekkiemu stylowi autorki i wciągającej fabule, książkę czyta się błyskawicznie.
Zakończenie niestety jest w stu procentach do przewidzenia, ale w sumie ciężko
wyobrazić sobie inne w takiej opowieści. Książka wywarła na mnie bardzo dobre
ogólne wrażenie i chętnie przeczytałabym jeszcze jakąś książkę autorstwa
Marieke Nijkamp. Polecam.
Ocena: 7/10
______________________________________________
Bardzo chcę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńChyba dam szansę tej książce :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to najlepsza książka tego roku. Dotychczas. Przyznaję, że trafiła do mnie ogromnie i bardzo mocno zaangażowałam się emocjonalnie w fabułę :)
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą książka więc zapewne będzie na mojej polce.
OdpowiedzUsuńCzeka u mnie na swoją kolej, ale na pewno szybko po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Po tak wielu pozytywnych recenzjach zdecydowałam, że dam jej szansę. Raczej nie w najbliższym czasie, bo aż tak mi się nie spieszy, ale kiedyś na pewno :)
OdpowiedzUsuńTytuł, który zdecydowanie chcę przeczytać. Intryguje mnie tytuł, okładka i sam opis fabuły :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach i po aktualnej lekturze biorę się za tą. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Recenzja jest świetna, bardzo dobrze napisana, jasno, przejrzyście i czytelnie. Co do ksiązki, to mam ją w planach, leży u mnie na półce.
OdpowiedzUsuńDodaję bloga do obserwowanych.
http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/elizabeth-i-jej-ogrod-elizabeth-von.html
Jakoś wcześniej nie zwróciłam na tę książkę uwagi, ale Twoja recenzja zachęca do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/