Nie przed wszystkim można uciec wciskając
gaz do dechy
Do zorganizowania perfekcyjnego napadu potrzebny jest dobry
plan i doświadczeni przestępcy. Ale to dopiero połowa sukcesu. Kiedy torby są
już wypchane pieniędzmi po brzegi, trzeba jeszcze uciec z miejsca zdarzenia. I
tu właśnie wkracza Baby Driver. W tej historii robi za kierowcę i nic poza
czterema kółkami zdaje się go nie obchodzić. Prowadzi odkąd zaczął sięgać
kierownicy i jest w tym piekielnie dobry. Bycie współprzestępcą nie jest jego
wymarzoną posadą, ale nie ma wyboru. Jedna niewłaściwa decyzja sprawiła, że do
dziś musi spłacać dług wobec niebezpiecznego gangstera. Jeszcze tylko jeden
skok i będzie wolny. Teoretycznie…
Jeśli jest coś, co wyróżnia „Baby Drivera” z tłumu innych
sensacyjnych opowiastek o rabusiach i szybkich samochodach, to zdecydowanie
ścieżka dźwiękowa. Muzyka towarzyszy widzowi już od pierwszej sceny, ale nie
jest tłem tak jak w większości przypadków. O nie! Tutaj muzyka jest zawsze na
pierwszym planie, a bohaterowie zdają się dostosowywać swoje zachowanie do jej
rytmu.
Dla Baby Drivera muzyka jest jego własnym systemem
zasilania. Chłopak zdaje się wręcz przyrośnięty do swojego IPoda i nigdy nie
zobaczycie go bez słuchawek w uszach i ciemnych okularów na nosie. Bardzo
dobrze udało się pokazać jak świat nut tworzy dla zamkniętego w sobie i
przepełnionego bolesnymi tajemnicami chłopca, pewną bezpieczną przestrzeń, do
której niechętnie wpuszcza innych. Baby, to bardzo fajna postać, świetnie
zagrana przez Ansela Elgorta. Jego niepozorność może zmylić, ale gwarantuję, że
nie raz Was zaskoczy swoim zachowaniem.
„Baby Driver”, to film akcji wypełniony po brzegi napadami z
bronią w ręku, szybkimi autami i desperackimi pościgami. Napięcie i adrenalina
są tu na porządku dziennym. Pędzącą akcję równoważy jednak przesłodki wątek
romansowy. Jeden z tych wywołujących permanentny uśmiech na twarzy i łagodzący
brutalność filmu swoją delikatnością. Mnie osobiście bardzo rozczulił i
usatysfakcjonował, a nie jest rozwinięty aż tak bardzo, by przyćmić słodyczą
właściwą akcję.
Podsumowując: Oglądanie „Baby Drivera” było czystą
przyjemnością i nie będę doszukiwała się w nim na siłę wad, choć twardszy
krytyk na pewno znalazłyby niejedną. To idealny film dla każdego, kto lubi
czasem poczuć odrobinę adrenaliny, posłuchać świetnie skomponowanej z akcją
muzyki i zatracić się w słodkim romansie. Jak dla mnie świetnie zrobiony,
niesamowicie przyjemny film. Polecam.
Nie za często oglądam filmy, ale gdy nabierze mnie ochota będę go miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała go obejrzeć :D
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jakiś czas temu nad tym filmem. Widzę jednak, że może mi się spodobać, więc obejrzę. ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym filmie, ale jak zobaczyłam, że występuje w nim aktor z "Gwiazd naszych wina" to muszę go obejrzeć hehe. ;) A Twoja recenzja też do tego zachęca. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Już dawno mam w planach ten film! Mam go na liście do obejrzenia! Jeszcze Ansel Elgort... ten film już jest dobry! Nie mogę się doczekać aż go oglądnę. <3
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Szczerze mówiąc, nie słyszałam o tym filmie, ale zapiszę sobie tytuł i może kiedyś przy okazji obejrzę :)
OdpowiedzUsuń