Wyd. Między Słowami | Org. The Horse Dander | 526 str. | 39,90 zł | Premiera: 02.08.2017 r. |
Zbuntowana nastolatka, skonfliktowane małżeństwo i… koń
Czyli przepis na katastrofę
Natasha, to kobieta twardo stąpająca po ziemi. Jako ceniona
prawniczka potrafi zachować pokerową twarz w każdej sytuacji. Emocje nauczyła
się ukrywać za grubym murem obojętności, bo tak jest po prostu łatwiej. Ciężko jednak
silić się na obojętność, kiedy Mac, jej były- poprawka!- PRAWIE były mąż, staje
na progu ich (wciąż) wspólnego domu i oznajmia, że pomieszka w nim przez jakiś
czas. Jest jeszcze Sarah, nastoletnia dziewczyna, dla której liczy się tylko
dziadek- jej jedyny opiekun i Boo- koń, którego trenuje. Splot wydarzeń
sprawia, że cała trójka ląduje pod jednym dachem. Sekrety niedomówienia,
napięcie, łzy, dramaty… to wszystko piętrzy się w zaskakującym tempie, a zabawa
w szczęśliwą rodzinę może skończyć się tylko gigantyczną katastrofą. Młoda prawniczka,
jej prawie były mąż, nastoletnia buntowniczka no i oczywiście- koń! Czy znajdą
w końcu wspólny rytm?
Pasja Sarah jest bardzo ważnym elementem powieści i motorem
napędowym wszystkich piętrzących się kłopotów, a jej konia Boo, śmiało można
uznać za jednego z głównych bohaterów. W książce znajdziecie wiele opisów
wspólnych treningów dziewczynki i konia, które, co ciekawe, są zainspirowane
pasją samej autorki. Każdy rozdział poprzedza cytat z dzieł starożytnego filozofa
Ksenofonta, zwanego w pewnych kręgach „ojcem klasycznego jeździectwa”. Gdzieś w
tle, niczym senne marzenie bohaterów, majaczy również słynna francuska akademia
Le Cadre Noir, w której jeźdźcy i konie wykonują akrobacje przeczące prawom grawitacji.
Podobnie jak przy poprzednim spotkaniu z autorką, mocno dał
mi się we znaki początek powieści. Pierwsze sto- sto pięćdziesiąt stron, było
wręcz męczące i naszpikowane detalami i opisami, które wydawały mi się
niepotrzebnie rozciągane do granic możliwości. Mnogość wątków początkowo
przytłacza, ale z czasem wszystko zaczyna się zazębiać i układać w spójną,
logiczną całość, w której każdy element jest całkowicie niezbędny. Mimo trudnego
początku, doceniam zamysł autorki i jej niesamowitą skrupulatność w budowaniu
fabuły.
Bardzo spodobała mi się historia, którą wymyśliła Jojo
Moyes. Wszystkie elementy są na swoim miejscu: pierwsze skrzypce gra pasja,
poświęcenie i wytrwałość w dążeniu do celu. Mamy wiele przeciwności losu do
pokonania, dramatów do przeżycia i nagłych zwrotów akcji, które podnoszą poziom
adrenaliny, a nawet niewielką tajemnicę z przeszłości. Najsłabszym ogniwem
powieści okazali się sami bohaterowie, którzy z uporem pakowali się w kłopoty,
niemożliwie irytowali mnie ciągłymi kłótniami
i wyciąganiem pochopnych wniosków oraz całkowitym brakiem sensownej
komunikacji między sobą. Mocno dawał się też we znaki buntowniczy charakter Sarah
i jej młodzieńczy upór, ściągający na nią coraz większe tarapaty. Mimo wszystkiego,
co przeszła, nie mogłam wykrzesać z siebie sympatii do tej osóbki, a fakt, że
nie umiała przyznać się do winy, a z jej ust nigdy nie padały słowa „przepraszam”,
ani „dziękuję”, w kierunku ludzi, którzy poświęcali dla niej wszystko- tylko
potęgował moją irytację. Najlepsze wrażenie zrobił na mnie bohater drugoplanowy,
Kowboj John, prowadzący starą stajnię w Londynie. Wprowadzał on do smutnej i
ponurej powieści elementy humorystyczne, a jego barwna osobowość, aż się
prosiła o więcej opisów. Również dziadek Sarah, okazał się fascynującą postacią
i dodał historii odrobię tajemniczości. Szkoda tyko, że główni bohaterowie tak
bardzo mnie zawiedli.
O CZYM? „We wspólnym rytmie”, to bardzo smutna opowieść
o pasji, rodzinie i granicach poświęcenia dla drugiego człowieka. To także
historia o miłości, która choć czasem pozostaje niewidzialna, potrafi płonąć w
ukryciu jasnym płomieniem. Mimo kilku zgrzytów- polecam, szczególnie osobom
lubiącym refleksyjne opowieści z bogatymi w detale opisami, oraz oczywiście
wielbicielom pióra Jojo Moyes.
Ocena:
7/10
Inne, zrecenzowane książki Jojo Moyes:
Raczej sobie odpuszczam tę książkę. Może kiedyś zdecyduje się na przeczytanie, ale na razie mam za dużo planów :D
OdpowiedzUsuńW razie co radzę zacząć od "Razem będzie lepiej" moim zdaniem o wiele lepsza książka tej autorki:-)
UsuńPozdrawiam
Myślę, że w wolnej chwili się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Mam nadzieję że przypadnie Ci do gustu:-)
UsuńPozdrawiam
Mi ta książka też bardzo się podoba. Rzeczywiście z samym początkiem miałam podobnie jak Ty, że bardzo ciężko było mi wejść do tego świata. Ale jak już się wczytałam, to kartki przewracały się same. A u Jojo Moyes bardzo lubię to, że o trudnych i skomplikowanych rzeczach potrafi pisać prostym i zrozumiałym językiem!
OdpowiedzUsuń