Wyd. Editio Red | Org. Until November | Seria Do utraty tchu #1 | 256 str. | 39,90 zł | Premiera: 6.10.2017 r. |
Od pierwszego wejrzenia
Czasem potrzebne jest prawdziwe trzęsienie ziemi by ruszyć z
miejsca i wreszcie zacząć wszystko od nowa. Dla November punktem zwrotnym
okazuje się tajemniczy napad, którego padła ofiarą. Mógłby się on skończyć o
wiele gorzej gdyby nie… pies, który ratuje ją w ostatniej chwili. November nie
czuje się już bezpieczna w Nowym Jorku, z którym w dodatku wiąże się masa złych
wspomnień. Dlatego pakuje cały swój dobytek i futrzastego wybawiciela do
niebieskiego kabrioletu i wyrusza do Tennessee, gdzie ma zamieszkać ze swoim niedawno
poznanym ojcem. Niestety szybko okazuje się, że kłopoty podążają za nią niczym
cień i dopadają nawet w spokojnym miasteczku. Kto chce skrzywdzić November i
jaki ma to związek z jej przeszłością?
Czy w związku z tym przynajmniej romans podnosi nieco
poprzeczkę. Niestety również nie. Pierwsze spotkanie pary głównych bohaterów,
zapowiadało mnóstwo sprzeczek, droczenia i elektryzujących scen, ale niestety,
autorka postawiła na bardzo szybkie rozwiniecie romansu, co wypadło wręcz
nienaturalnie. W zasadzie po dwóch spotkaniach November i Asher byli gotowi
założyć rodzinę, co przy ich zachowaniu wypadło potwornie nienaturalnie. Asher
to typowy samiec alfa, który nie znosi sprzeciwu, nawet w najmniej istotnych
kwestiach. November z kolei miała ten irytujący nawyk buntowania się i nagłego
ulegania w ciągu kilku sekund. Ich romans nie tylko rozwinął się błyskawicznie,
ale w sumie nie napotkał nawet najmniejszych przeszkód czy zawirowań, co czyniło
w zasadzie najważniejszy wątek całej opowieści zwyczajnie nudnym.
Co więcej mogę opowiedzieć o samych bohaterach? November
robi ogólnie pozytywne wrażenie. Jest słodka, miła i dobra. Przejmuje się losem
innych i ma w sobie mnóstwo ciepła. W
odpowiednich momentach potrafi również pokazać pazurki i ma skłonności
do lekkich szaleństw. Niestety jej wizerunek rujnuje jedna, gigantyczna wada-
głupota. Miałam wrażenie, że między jej umysłem a ustami nie ma żadnego filtra,
a ponieważ myśli miała naprawdę okropnie głupie, co chwila kreowało to
koszmarnie żenujące sytuacje. Nie zabawne, jak zapewne było w zamyśle autorki,
lecz takie, po przeczytaniu których miałam ochotę walnąć bohaterkę w pustą
głowę jej własną książką.
Asher niestety zrobił na mnie jeszcze gorsze wrażenie. W nim
nie podobało mi się w zasadzie nic. Jego despotyczne zachowanie, ciągłe wybuchy
agresji i władczość we wszystkich dziedzinach życia okropnie działały mi na
nerwy. W dodatku uczucie jakim obdarzył November nie tylko wypadło nieco obsesyjnie
i sztucznie, ale wręcz przypominało opętanie przez miłosny czar- bo jak inaczej
uzasadnić fakt, że kobieciarz pozbawiony uczuć wyższych nagle jest gotowy paść
na kolana przed kobietą, którą pierwszy raz widzi na oczy?
O CZYM?
„UNTIL November”, to pierwszy tom cyklu o braciach Mayson, którzy
zawrócili w głowach czytelniczkom w wielu krajach. Niestety na mnie nie zrobili
dobrego wrażenia. Wszystkie wątki na które liczyłam zostały całkowicie
spartaczone, a kreacja bohaterów nie podniosła poziomu nawet odrobinę.
Niewielka objętość i lekki język mogą Wam zapewnić rozrywkę na jeden wieczór
jeśli oczekujecie relaksującej historii romantycznej, która niczym Was nie
zaskoczy. Wiele kobiet oszalało na punkcie serii więc wierzę, że jest w niej
coś, co może się podobać, ale niestety ja nie znalazłam w tej opowieści nic dla
siebie. Same zdecydujcie czy dacie braciom Mayson szansę.
Ocena:
4/10
Seria Do Utraty Tchu:
Until November | Until Trevor | Until Lily | Until Nico
______________________________________________________
Szkoda, że się zawiodłaś ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż nie można wiecznie trafiać na perełki:-)
UsuńPozdrawiam
Jestem przekonana, że zbyt często irytowałabym się podczas czytania, a po co szastać nerwami bez potrzeby? ;-)
OdpowiedzUsuńNie wykluczam że książka może się podobać ale jeśli masz gust podobny do mojego raczej wrażenia będą takie same :-)
UsuńPozdrawiam
Czasem relaks też jest potrzebny ;)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak! Dlatego nie zniechęcam- jeśli właśnie relaksu szukasz czemu nie może książka akurat Ci się spodoba:-)
UsuńPozdrawiam
Ile osób, tyle opinii :) Ja jeszcze nie znam żadnej powieści autorki i raczej na początek skuszę się na coś innego :)
OdpowiedzUsuńWidziałam w zasadzie same pozytywne opinie i sama jestem zdziwiona że tak bardzo mi się nie podobało:-( Ale cóż gusta są różne:-)
UsuńPozdrawiam
Szkoda, a fabuła tak fajnie się zapowiadała :)
OdpowiedzUsuńNiestety całkowicie si zawiodłam:-(
UsuńPozdrawiam
Szkoda, że książka wypada tak słabo. Nie ukrywam, że bardzo na nią czekałam, bo słyszałam bardzo dużo dobrego na jej temat jeszcze przed wydaniem jej u nas. Jednak po wydaniu spotykam się w większości z negatywnymi opiniami. Nie lubię gdy bohaterzy przedstawieni są jako "bez uczuć" a przy najbliższym spotkaniu tracą rozum i nagle wyznają sobie miłość, gotowi paść sobie do stup. Ponadto bardzo też nie lubię, gdy autorzy zaczynają książkę ciekawym wątkiem - tak jak tutaj napadem - ale nagle jakby zapomnieli o tym i skupiają się na czymś innym. Mimo to chciałabym zapoznać się z tą książką, w końcu długo na nią czekałam. I myślę, że jak będę miała ochotę na na lekką książkę to sama przekonam się czy mi podejdzie. Oby kolejne tomy były lepsze.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie zniechęcam! To, że mnie rozczarowała nie znaczy, że w Twoim przypadku będzie tak samo. Wręcz przeciwnie mam nadzieję że bardziej Ci się spodoba :-)
UsuńPozdrawiam