Wyd. Znak Literanova | org. The Mistletoe Inn | 300 str. | 34,90 zł | Premiera: 22.11.2017 r. |
O tym, jak dopisać szczęśliwe
zakończenie do swojej historii
Miłość, to prawdziwa loteria. Nigdy nie można być pewnym czy
powierzamy serce tej właściwej osobie i czy będzie ona potrafiła odwzajemnić uczucie
z jednakową siłą. Niestety, na tej loterii Kimberly Rossi potrafi tylko
przegrywać. Jej życie uczuciowe, to jeden nieprzerwany ciąg porażek i
dramatycznych rozstań. Pierwszy kandydat na męża dosłownie zwiał jej sprzed
ołtarza, drugi rozmyślił się niemal tuż po zaręczynach, a w przypadku
trzeciego, lepiej byłoby dla Kim, gdyby nigdy za niego nie wychodziła. Zupełnie
na przekór tym łamiącym serce porażkom, Kimberly marzy, by pisać romanse. Próbując
zrealizować to marzenie nie podejrzewa, że los i dla niej szykuje historię rodem
z romantycznej powieści.
Kobieta wyjeżdża na tygodniowy kurs dla początkujących pisarzy,
do klimatycznego hotelu Pod Jemiołą. Ma nadzieję, że oprócz wielu ciekawych
wskazówek dotyczących pisania, znajdzie tam również agenta zainteresowanego
wydaniem jej debiutanckiej powieści. Zakochanie się, było poza strefą jej
marzeń, a jednak poznany w hotelu, tajemniczy Zeke, całkowicie dominuje jej
myśli. Czyżby spotkała swoją bratnią duszę? Czyżby, to był wreszcie TEN
mężczyzna? I czy pełna bolesnych rozczarowań przeszłość i skrywane przez Zeke’a
sekrety nie zniszczą wyjątkowej więzi jaka rodzi się między nimi?
„Mówią, że miłość jest ślepa. Ale to nieprawda. Zauroczenie jest
ślepe. Głód uczuć jest ślepy. Miłość widzi niedoskonałości- a także dużo
więcej.”
Kimberly, główna bohaterka i narratorka powieści, jest
przykładem kobiety, która mimo młodego wieku, jest całkowicie złamana przez
życie. Każda kolejna tragedia jakby utwierdza ją w przekonaniu, że w życiu nie
czeka ją już nic dobrego. Kim nie potrafi cieszyć się z małych rzeczy, jest
wiecznie smutna i zrezygnowana. Miałam wrażenie, że funkcjonuje na autopilocie,
a jeszcze jedna tragedia może sprawić, że rozpadnie się na kawałki. Podejście
bohaterki do życia w połączeniu z ciągłą płaczliwością i użalaniem się nad
sobą, sprawiły, że nie potrafiłam jej w pełni polubić. Miałam wręcz wrażenie
jakby była tylko marionetką, która wykonuje ruchy narzucone jej przez kogoś
innego i choć to jej historia, nie robiła nic, by nadać jej choć trochę
dynamizmu.
Zeke, to już zupełnie inna historia. Naprawdę spodobała mi
się jego postać. Charakter, zachowanie, podejście do życia- Zeke’a można cenić
za wiele rzeczy. Podczas gdy Kim funkcjonowała jak w transie, on nadawał
powieści rumieńców. Zeke jest niezwykle tajemniczy i trzyma w ukryciu kilka
bardzo istotnych faktów na swój temat. Bardzo łatwo domyślić się jego
prawdziwej tożsamości i myślę, że każdy rozgryzie go bardzo szybko, ale
szczerze mówiąc, mimo przewidywalności jednego z kluczowych wątków- nie
wyobrażam sobie, by ta historia mogła się potoczyć inaczej.
„Książki, to dużo więcej, niż tylko papier, klej i farba
drukarska. To coś więcej niż cyfrowe wydruki. To iskry. Iskry, które wzniecają pożary.
Iskry, które wzniecają rewolucje. Każda ważna rewolucja zaczęła się od książki.”
Ponieważ tłem całej opowieści jest kurs dla początkujących
pisarzy, dało to autorowi możliwość, by nieco przybliżyć czytelnikowi świat
wydawniczy i zasady jakie nim rządzą. Pod powłoczką kursu, autor przemyca kilka
ciekawych lekcji na temat pisania, ukazuje blaski i cienie kariery pisarza i
trudną drogę jaką trzeba pokonać, by wspiąć się na szczyt. Udowadnia, że czasem
sam talent nie wystarczy, że trzeba wielu prób i błędów, by dojść do perfekcji,
ale przede wszystkim, uświadamia czytelnikowi jak wiele autor wkłada swojej
duszy do pisanych książek i jak obnaża przed czytelnikiem własne słabości. Jako
ciekawostkę dodam, że książka nad którą pracuje Kim, to „Obietnica pod jemiołą”,
czyli poniekąd poprzedni tom tej niezwiązanej ze sobą świątecznej serii, którą
autor pisze w prezencie gwiazdkowym dla swoich czytelników. Ot taki mały żarcik
Evansa.
O CZYM? „Hotel pod jemiołą”, to uroczy i
bardzo delikatny romans, spowity klimatyczną świąteczną otoczką. To książka
idealna na przedświąteczny czas, kiedy chcemy poczuć odrobinę nadchodzącej
magii i przez chwilę ogrzać serducho uroczą opowieścią. Książka nie jest pozbawiona
wad, ale nie zmienia to faktu, że bardzo przyjemnie spędziłam z nią wieczór. Evans
jak zwykle dostarczył mi wiele tematów do przemyśleń, a do zaznaczonych
fragmentów, chętnie będę wracać. Jeśli poszukujecie ciepłej i delikatnej
miłosnej opowieści, niepozbawionej wzruszeń i odrobiny dramatyzmu- ta pozycja
jest stworzona dla Was.
Ocena:
7/10
Inne, zrecenzowane książki autora:
_____________________________________________________________
Wydaje mi się, że główna bohaterka by mnie zirytowała. Rozumiem jej stan ducha, ale nie przepadam o czytaniu o takich osobach.
OdpowiedzUsuńA ja chyba polubiłabym tę bohaterkę. Sama nie wiem, ale skoro tyle przeszła, ma prawo podejmować różne dziwne dla nas decyzje i zachowywać się ciut nieracjonalnie. Nikt nie ma nerwów ze stali, nawet bohaterzy książkowi. Poza tym dotychczas nie miałam okazji poznać dzieł Evansa, więc chyba w końcu nadarzy się sposobność :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autora i tak sobie myślę, że chciałabym to zmienić. "Hotel pod jemiołą" zapowiada się intrygująco, a użalające się nad sobą bohaterki aż tak mi nie przeszkadzają. No, może w 70% :D. Dlatego będę brała ten tytuł pod uwagę :)
OdpowiedzUsuńTakich książek nigdy nie za wiele :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki autora, a ta mnie bardzo ciekawi. Myślę, że bardzo bym polubiła tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Piękna książka <3 Lekka, przyjemna, idealna na teraz :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli