Wyd. Akurat | 415 str. | 39.90 zł | 30.03.2016 r. |
O
chwale, Walhalli i wojnach,
które do nich prowadzą
które do nich prowadzą
Gdyby ktoś postawił przede mną prawdziwego wikinga, myślę,
że rozpoznałabym go bez problemu chociażby po brodatej twarzy i
charakterystycznym rogatym hełmie. I po toporze! Topór musi być, bo w każda okazja
jest dobra do walki, a walczyć trzeba przecież czymś. Jeśli jednak chodzi o
historię, zwyczaje czy zachowania wojowników z X wieku, nie mam zbyt wiele wiedzy
czy chociażby skojarzeń. Poprawka: nie miałam dopóki nie poznałam wikingów
wykreowanych przez Radosława Lewandowskiego, który znacznie poszerzył moje
horyzonty jeśli o legendę wikingów chodzi i sprawił, że naprawdę polubiłam tych
skorych do bitki i rządnych chwały wojowników.
Pierwszy tom serii „Wikingowie”, nie jest historią jednej
postaci lecz opowieścią o odwadze, często graniczącej z szaleństwem, o chwale
zdobywanej w walce i o wojnach prowadzonych dla chwały jak i bogactwa, gdyż
chciwość u wikingów idzie ramię w ramię z honorem. Skupmy się jednak na
wojnach, bo w zasadzie to one stanowią trzon całej opowieści. Bohaterowie się
zmieniają ich przygody są różne, ale wojny, bitwy i potyczki są obecne cały
czas. Trup ściele się gęsto, gdyż autor nie jest zbyt litościwy a i bohaterowie
nie boją się umierać wiedząc, że po honorowej śmierci w walce czeka ich uczta
przy stole Odyna w Walhalli. Cała powieść podzielona jest na cztery rozdziały i
prolog, a to niewiele dla książki liczącej ponad 400 stron, ale być może
właśnie dzięki temu zabiegowi, pochłania się ją błyskawicznie. Każdy z rozdziałów
opowiada o innej grupie bohaterów, lecz ich historie przenikają się wzajemnie tworząc
spójną całość. Wyjątkiem są dwa ostatnie rozdziały, fabularnie niezbyt związane
z poprzednimi. Czytając je miałam wrażenie, że to jakby osoba część, co niezbyt
przypadło mi do gustu biorąc pod uwagę, że historia bohaterów których zdążyłam
już poznać i polubić urwała się w najgorszym momencie, a jej kontynuację poznam
dopiero czytając tom drugi.
„Życie jest tak lekkie, jakim je uczynimy
i każda chwila jest dobra do śpiewu.”
Choć jak już zdążyliście się domyślić, książka bardzo mi się
podobała, początki nie były jednak lekkie. Przez prolog ledwie przebrnęłam
błądząc w chwilami niezrozumiałej fabule i trudnym słownictwie wyjętym prosto z
X wieku. Do książki dołączony jest co prawda słowniczek, ale nie znalazłam w
nim wielu interesujących mnie słów, co utrudniało zrozumienie treści. Nawet imiona
niektórych bohaterów, miejsc czy bóstw sprawiały, że łamałam sobie język i nie mogłam ich
zapamiętać. Nie jest to książka należąca do lekkich, lecz wymagających od
czytelnika nieco skupienia i zaangażowania. Sporo tu informacji na temat
wierzeń i historii wikingów, a za ich awanturniczymi przygodami czasem ciężko
nadążyć. Kiedy jednak czytelnik da się porwać rytmowi tej historii może w pełni
docenić jej wartość i ogrom pracy, a także wiedzy, którą autor w niej zamknął.
O CZYM? „Wilcze dziedzictwo” wprowadza nas w świat wikingów,
oprowadza nas po ich osadach, pozwala zrozumieć zwyczaje i wierzenia, a także
uczestniczyć w licznych bitwach zarówno morskich jak i lądowych. Myślę, że jest
to powieść skierowana bardziej do męskiej części czytelników, bo i bohaterowie
to w 90% mężczyźni, choć znalazło się również miejsce dla kilku pomniejszych
miłostek i jednej prawdziwej, która ucieszy na pewno żeńską część czytelników.
Mimo kilku cięższych momentów, jestem zadowolona z lektury, zwłaszcza, że jest
to coś, czego nigdy jeszcze nie
czytałam. Jeśli chcecie poznać od podszewki prawdziwych wikingów z krwi i
kości- serdecznie polecam.
Ocena:
7/10
Seria Wikigowie:
Wilcze dziedzictwo | Najeźdźcy z północy | Topory i
sejmitary
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat
Lubię takie powieści :)
OdpowiedzUsuńW takim razie sięgaj bo warto :-)
UsuńPozdrawiam
Tematyka wikingów jest mi bliska odkąd zaczęłam oglądać serial „Vikings”. Bardzo interesuję mnie ich kultura i tradycja. Sam kanon ich bogów jest bardzo złożony i fascynujący! Ucieszyła mnie wiadomość, że polski pisarz sięgnął po taką tematykę. Czuję, że będę miała bliskie spotkanie z twórczością Radosława Lewandowskiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czytaniamania.blogspot.com
Mam nadzieję, że nie zawiedzie Twoich oczekiwań :-) początek nie należał może do najlżejszych ale z każdą stroną coraz bardziej wciąga :-)
UsuńPozdrawiam
Uwielbiam nordycką mitologię - po greckiej i celtyckiej, jest moją ulubioną. :) Poza tym, halo - Wikingowie. Kocham ich. Tak, to wina serialu, cóż mogę począć. I jeśli też chcesz się zakochać - polecam serial swoją drogą. Wciąga po pierwszym odcinku. :) I ma niesamowity klimat, mimo że niektórych bohaterów ma się ochotę zabić mnóstwo razy. Ale pewnie to zasługuje na posta, a nie na komentarz. :D
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej - książka. Jestem zaintrygowana. Jak wspomniałam, lubię Wikingów, lubię nordycką mitologię, wydaje mi się, że mogłoby to być ciekawe przeżycie. Także będę uważnie wypatrywać, będę mieć oczy szeroko otwarte. :)
Pozdrawiam,
Sherry