Wyd. Feeria Young/ 384 str./ 34,90 zł/ 18.11.2015 r. |
Zwycięstwo, za
które płaci się sercem
Słyszeliście kiedyś o przekleństwie zwycięzcy? Polega ono na
tym, że człowiek obezwładniony przymusem wygrywania często płaci za swoją
zdobycz o wiele więcej niż w rzeczywistości jest ona warta. Takie zwycięstwo okazuje
się więc w pewnym sensie również przegraną. Kestrel, główna bohaterka serii „Niezwyciężona”,
boryka się właśnie z takim przekleństwem. Przypadek sprawia, że trafia ona na
targ niewolników, akurat w momencie, kiedy licytowany jest niewiele starszy od
niej Herrańczyk. Wystarczy rzut oka by stwierdzić, że chłopaka nie da się łatwo
ujarzmić i choć posiada on kilka przydatnych umiejętności, buntownicza natura
nie przysparza mu licytatorów. Kestrel jednak widzi w nim coś więcej, coś czego
na razie nie jest w stanie nazwać, ale wie, że przysporzy jej to problemów. Nie
mając pewności dlaczego tak postępuje, kupuje chłopaka, w dodatku za bardzo
wysoką kwotę. Najwyższą cenę, zapłaci jednak za ten czyn jej własne serce, bo
choć dziewczyna jeszcze o tym nie wie, jej życie właśnie zmieniło się
bezpowrotnie.
„Pięćdziesiąt zworników wydanych na
śpiewaka, który nie chciał śpiewać, przyjaciela, który nie był jej
przyjacielem, na kogoś, kto choć w świetle prawa należał do niej, nigdy nie
będzie jej.”
Nietrudno się domyślić, że między Kestrel, a jej
niewolnikiem Arinem coś zacznie się dziać. To „coś” zacznie się od niechęci, by
stopniowo przerodzić się w fascynację i być może uczucie. Byłam niemal pewna,
że autorka uczyni wątek romansowy epicentrum całej powieści, tymczasem miałam
rację jedynie częściowo. Romans okazał się szalenie niesatysfakcjonujący biorąc
pod uwagę, jak długo autorka trzymała bohaterów w ryzach i jakie zafundowała im
zakończenie.
Uczucia okazują się kluczowe dla całej powieści, choć jej
nie dominują. Autorka splata niczym warkocz wiele różnych wątków. Mamy tu
salonowe intrygi, dworskie pojedynki, wytworne bale, ale także elementy
historii wykreowanego przez autorkę świata i całkiem duży epizod polityczny.
Ciężko było jednak wyczuć, co tak naprawdę dominuje w powieści, zaryzykuję
nawet stwierdzenie, że autorka nie wykorzystała żadnego z wątków całkowicie i
zostawiła mnie z wrażeniem sporego niedosytu, którego jedyny plus to ogromne
pragnienie poznania drugiego tomu w jak najszybszym tempie.
„Gdyby jej serce naprawdę było pergaminem, mógłby je spalić, a
prochy rozrzucić. Wszystkie zapisane na nim sekrety obróciłyby się w pył i nikt
by się o nich nie dowiedział.”
Gdybym mogła zdecydować, który z wątków należało by rozwinąć
bardziej, bez wahania wybrałabym kreację świata, jego historię i rządzące nim
prawa. Świat, który stworzyła Marie Rutkoski miał olbrzymi potencjał i szalenie
mnie zafascynował. Niestety autorka podążyła łatwą ścieżką, którą ku mojemu
rozczarowaniu wybiera większość autorów i opisała zasady rządzące światem
bardzo zdawkowo. Również wątek „przekleństwa zwycięzcy”, który jest
jednocześnie tytułem oryginalnego wydania, wydał mi się jakby niekompletny.
Poza licytacją niewolnika i sporadycznymi partyjkami w kły i żądła (tradycyjna
gra valorian, czyli rodaków Kestrel), kiedy to ujawniał się w naszej bohaterce
pociąg do hazardu, nie dostrzegłam zbyt wiele momentów owego przekleństwa.
Dopiero zakończenie uzmysłowiło mi jaki był zamysł autorki. Skro już jesteśmy przy
zakończeniu muszę Was ostrzec, że będziecie mieli ochotę udusić panią Rutkoski
za to, co zrobiła swoim bohaterom. Ja wprost kipię ze wściekłości i mam nadzieję,
że autorka będzie potrafiła w kolejnych tomach jakoś wybrnąć z bałaganu,
którego narobiła.
O CZYM? „Pojedynek” to klasyczna fantastyka
bez magii w wydaniu dla nastoletniego czytelnika. Po tak zachwalanej powieści
spodziewałam się odrobinę więcej, nie da się jednak zaprzeczyć, że spędziłam z nią
kilka fascynujących godzin, których absolutnie nie żałuję. To czego z pewnością
w powieści nie zabrakło, to emocje, które miotały mną niczym zielony sztorm
zagubioną łodzią i wypełniały swą intensywnością wszelkie luki i
niedociągnięcia w fabule. Kolejnych tomów będę wyczekiwać niecierpliwie i liczę
na jeszcze więcej dramatycznych zwrotów akcji i przyspieszających tętno scen.
Ocena:
7/10
Seria Niezwyciężona:
Pojedynek | Zdrada | The Winner’s Kiss
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Feeria Young!
Książkę kupicie między innymi na empik.com |
Mam mieszane uczucia do tej książki. Czytałam o niej zarówno bardzo pozytywne, jak i negatywne opinie. Dlatego ciężko mi powiedzieć czy jest warta uwagi. Ale może kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńWarta uwagi jest zdecydowanie ale myślę że dopiero drugi tom poważniej nas zaskoczy;-) polecam przeczytać fragment na empik.com może pozwoli rozwiać wątpliwości :-)
UsuńPozdrawiam!
,, Pojedynek" to jedna z tych książek, których przeczytania sobie nie odpuszczę! Pomysł wydaje mi się naprawdę oryginalny. Mam nadzieję, że jego wykonanie jest choć w połowie tak świetne, jak ta oprawa graficzna ♥
OdpowiedzUsuńJest naprawdę nieźle i mam nadzieję że kolejne tomy będą jeszcze lepsze :-)
UsuńPozdrawiam
Niestety nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTrudno, nie każdemu musi się ten pomysł podobać :-)
UsuńPozdrawiam
Piękna jest ta okładka, tylko jakoś fabuła mnie nie przekonuje. Jakaś taka wybredna się zrobiłam :D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię ja też ostatnio coraz bardziej marudze;-)
UsuńPozdrawiam
Warto się z nią zapoznać bo jest naprawdę intrygujaca :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Z zakupem tej książki muszę poczekać do stycznia, bo w grudniu czekają na mnie inne wydatki (czyt. święta), ale na pewno w końcu ją przeczytam, bo zapowiada się wspaniale. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Myślę że mogłaby Ci się spodobać :-)
UsuńPozdrawiam
Kolejny tytuł, który znajdzie się na mojej liście "must read". O tej książce czytałam już ostatnio, a teraz tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że warto na nią wydać pieniądze ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że znajdziesz w niej to czego oczekujesz:-)
UsuńPozdrawiam
A mój problem z tą książką to właśnie fakt, że nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. W sensie... w ogóle. Zero. Nic. Jedynie irytację i w niektórych momentach - zainteresowanie. Nie wiem, nie kumam czemu tylko ja zdaję się mieć tak negatywno-przeciętne podejście do niej. W sumie to teraz jestem nawet bardziej wściekła, bo gdzie bym nie spojrzała, tam pozytywna recenzja, a ja jedyna krytykuję i znów wychodzę na dziwaka.
OdpowiedzUsuńWspomniałaś, że to że autorka nie dociągnęła praktycznie ani jednego wątku, każe ci jeszcze mocniej wyczekiwać kolejnych tomów. Mnie to rozczarowało po całości i jedyne co pozostawiło to NIECHĘĆ do sięgnięcia po sequel.
Bohaterowie mnie nie zainteresowali, wątki mnie nie zainteresowały, a zakończenie przyjęłam bez mrugnięcia okiem, bez przyśpieszonego bicia serca.
Coś ze mną jest nie tak.
Ale cieszę się, że ty miałaś zgoła inne wrażenie co do tej powieści. To ważne, żeby książki wywoływały w czytelniku emocje.
Pozdrawiam,
Sherry
Szału nie było ale nie nastawiałam się na nic wielkiego wiec rozczarowanie też nie było duże :-) mam jednak nadzieję że dwójka będzie lepsza :-)
UsuńPozdrawiam