Wyd. Czarna Owca | 392 str. | 34.99 zł | PREMIERA 27 kwietnia 2016 r. |
Po co być sobą, skoro można być kimś lepszym?
Nastoletnia Johanna pochodzi z biednej robotniczej rodziny i
jest święcie przekonana, że w życiu nie czeka ją nic dobrego. Podziały klasowe
są zbyt wyraźne by uznać je za możliwe do przeskoczenia, a niezaprzeczalny brak
atrakcyjności zamyka przed dziewczyną wiele perspektyw. W jej świecie, by
przetrwać, trzeba kombinować, udawać i naginać prawdę na swoją korzyść. Dlatego
właśnie Johanna postanawia, że stworzy siebie na nowo. Nowy wygląd, nowy
charakter, nowe nazwisko. Dzięki uporowi i wytrwałości udaje jej się stworzyć
osobę, którą (jak jej się wydaje) chciałaby być i otrzymuje wymarzoną posadę
krytyka muzycznego w londyńskim czasopiśmie. Jednak jak długo można walczyć ze
swoją naturą i udawać, kogoś, kto nie istnieje?
Zanim sięgniecie po książkę musicie poznać jeszcze jeden,
bardzo istotny fakt, jest to bowiem jedna z najbardziej pikantnych i
kontrowersyjnych książek jakie ostatnio czytałam. Narracja jest szczera, bezpruderyjna, a
chwilami nawet wulgarna. Myśli bohaterki są nie tyle niegrzeczne, co wręcz
oburzające zwarzywszy na jej wiek, w dodatku duża doza seksualności często
zbacza na bardzo niepokojące obszary. Nie ukrywam, że dla mnie pierwsze sto
stron było drogą przez mękę. Ciężko było mi się wczuć w tą historię i
zaakceptować to, co się dzieje. Po jakimś czasie okazało się jednak, że pod
grubą warstwą wulgaryzmów i kontrowersyjnych wyznań, kryje się historia na tyle
ciekawa, by jednak nie rzucić jej w kąt i na tyle mądra, by warto było ją
zapamiętać.
„Doznaję euforii spowodowanej
jednym zdumiewającym faktem: ponad chmurami zawsze świeci słońce. Zawsze. (…)
Mimo wszystko.(…) Czuję się jakbym z prędkością dziewięciuset kilometrów na
godzinę zderzyła się z najpiękniejszą metaforą mojego życia: jeśli polecisz
wystarczająco wysoko, jeśli przedostaniesz się ponad chmury, dotrzesz tam,
gdzie lato nigdy się nie kończy.”
Johanna to bardzo
specyficzna bohaterka. Z jednej strony jest inteligentna, uparta i wytrwale
dążąca do wyznaczonych celów. Z drugiej jednak, obdarzona nietypowym poczuciem
humoru, pełna sprzeczności, dziwactw i bardzo zagubiona w swoim własnym
„ja”. W zasadzie cała książka dotyka
właśnie tego problemu- odkrywania i poznawania samego siebie, ale przede
wszystkim- nauki akceptowania. Przez zachowanie bohaterki, która za wszelką
cenę nie chce być sobą, autorka ukazuje, dlaczego jednak warto sobą pozostać.
O CZYM?
„Dziewczyna, którą nigdy nie byłam”,
to pikantna, niegrzeczna i wręcz oburzająco nieprzyzwoita powieść o odkrywaniu
siebie i swoich pragnień. Ponieważ ciężko zaakceptować szczerość z jaką autorka
snuje swoją opowieść, zdecydowanie nie jest to historia dla wszystkich. Mnie
książka początkowo wymęczyła, by później zaciekawić, a ostatecznie oczarować. I
choć podróż po świecie Caitlin Moran nie należała do łatwych, okazała się
szalenie przyjemna, a kwiecisty i chwytliwy styl autorki jest tu wisienką na
torcie.
Ocena: 7/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!
mam ją w planach, chociaż ta różowa okładka... odstrasza mnie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMogę Cię przynajmniej zapewnić, że w środku wcale nie jest różowo. Wręcz przeciwnie- czerń dominuje ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mam w planach tę książkę i bardzo mnie ciekawi czy przypadnie mi do gustu. Okładka jest dosyć interesująca, jednak jak dla mnie ten róż jest zbyt krzykliwy :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Róż faktycznie jest zbyt intensywny, ale nie da się dzięki temu przeoczyć tej książki ;-)
UsuńPozdrawiam!
Mimo wszystko brzmi ciekawie, a wcześniej o niej nie słyszałam, więc możliwe, że się na nią skuszę. Sam opis jest intrygujący!
OdpowiedzUsuńJest ciekawie, ale przy okazji bardzo kontrowersyjnie. Łatwo tą książę pokochać, ale łatwo też znienawidzić ;-)
UsuńPozdrawiam!
Ciekawa okładka. Taka z lekka... sprzeczna. Z jednej strony ciężkie buty, z drugiej ten róż. A sama historia intrygująca, ale czy ja wiem, czy mi się spodoba. Raczej może mnie od siebie odepchnąć nadmiar tego wulgaryzmu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chaotyczna A.
P.S. Wybacz, za lekki "spam", ale zapraszam do wzięcia udziału w konkursie: chaosmysli.blogspot.com/2016/04/konkurs-wygraj-ksiazke-magorzaty.html - być może Ty bądź ktoś z Twoich czytelników się skusi. :)
Wiesz, to co napisałaś idealnie oddaje charakter bohaterki- jest pełna sprzeczności. Udaje kogoś twardego i bezwzględnego podczas gdy jest delikatna i wrażliwa.
UsuńPozdrawiam!
Okładka książki bardzo mi się podoba.Po przeczytaniu Twojej recenzji wiem jednak,że to raczej pozycja nie dla mnie, dlatego na razie ją sobie odpuszczę. Niemniej jednak jak wypatrze ją w bibliotece...
OdpowiedzUsuńKoniec końców to dobra książka ale początek jest koszmarny wiec nie będę polecać na siłę :-)
UsuńPozdrawiam
czy jest to książka o dziwce dającej dupy pierwszemu lepszemu czy coś co warto przeczytać?
OdpowiedzUsuńNie owiając w bawełnę, po części bohaterka zasługuje by nazwać ją dziwką a jej fascynacja seksem jest po prostu chora. Książkę warto jednak przeczytać głównie dla drugiej połowy która jest zdecydowanie mądrzejsza. Mimo wszystko to książka bardzo kontrowersyjna wiec ciężko mi ocenić jakie wrażenie zrobiłaby na Tobie.
UsuńPozdrawiam
Woah. Za przeczytaniem tej książki przemawiają trzy rzeczy: po pierwsze, fakt, że dziwacznie to jak opisałaś bohaterkę, może poza chorą fascynacją seksu, przypomina mi trochę mój charakter (patrz, IMIĘ! :D), po drugie: fakt, że w tle jest muzyka, a na twoim zdjęciu są The Beatles <3 Moja chora obsesja. :D Po trzecie: Londyn. OMÓJBOŻE-Londyn.
OdpowiedzUsuńZ kolei to o czym piszesz. Że tyle kontrowersji. Tyle seksualności. Nie wiem czy mam cierpliwość by się z tym mierzyć. Nie wiem czy całosć jest warta przechodzenia przez to wszystko. Książka raczej u mnie nie wyląduje, ale jeśli kiedyś się gdzieś na nią natknę - po promocji, albo w bibliotece, być może się skuszę. Czemu nie.
Pozdrawiam,
Sherry