Zagubieni w lesie mgieł
Antonia Michaelis z miejsca stała się moją ulubioną pisarką,
gdy tylko poznałam jej twórcze możliwości czytając „Baśniarza”.
Książka zauroczyła mnie do tego stopnia, że natychmiast zapragnęłam przeczytać
wszystkie dzieła autorki. Czytając opis „Dopóki śpiewa
słowik” nie mogłam się pozbyć
wrażenia de ja vu. Porównywałam historię, bohaterów, intrygę. Wszystko wydawało
się podobne, jedynie podane w innej otoczce. Trochę obawiałam się, że po tak
genialnej opowieści, jaką był „Baśniarz”,
Antonia nie będzie w stanie udźwignąć poprzeczki. Nie mogłam się bardziej
pomylić.
Tym razem bohaterem powieści został chłopak. Jari jest
osiemnastolatkiem żyjącym w poukładanym, niemal hermetycznym świecie
krochmalonych koszul i ustalonych reguł. Ma wspaniałego przyjaciela- wiecznie
zakochanego Mattiego, oraz niezbyt ambitne plany na przyszłość. Jednak po
zdaniu egzaminu na czeladnika stolarskiego, postanawia naruszyć powolną
monotonię swojego życia i wyruszyć na kilkutygodniową wyprawę w góry. „Tylko on, góry i niebo”. Jari nie wie
jednak, że ta wyprawa zmieni całe jego życie i dotychczasowe plany. Zmieni
jego. Gdy chłopak przekracza próg galerii sztuki, zauroczony niepokojącym
obrazem znajdującym się w środku, nie podejrzewa, że oto zatrzasnęły się drzwi
do jego dawnego życia. Razem z poznaną w galerii tajemniczą Jaschą, Jari
wyrusza do starego domostwa znajdującego się w sercu dzikiej puszczy, której
zła sława znana jest w całej okolicy. Tam chłopak poznaje czym jest piękno i
szaleństwo. Zaczyna też jednak odkrywać mroczną stronę tego miejsca. Kluczem do
zagadki jest tajemnica sprzed lat, która, być może, nie została jeszcze
ostatecznie rozegrana. Jari jest w niebezpieczeństwie. Czy jednak w świecie piękna,
lustrzanych odbić i iluzji odkryje, co tak naprawdę jest zagrożeniem?
„Bycie samotnym jest straszne- powiedziała Jascha.- Kiedy jesteś
sam, na dworze wieje wiatr, skarżąc się i płacząc w konarach. Zimno staje się
nie do zniesienia zimne, a ciemność nie do zniesienia ciemna. I w kątach czai
się strach. Kiedy jesteś sam w lesie, wariujesz. I wtedy jesteś stracony.
Zostawiony na pastwę losu. Bezbronny. Wtedy pożera cię noc”.
Książka od początku jest niezwykle intrygująca, ekscytująca
i tajemnicza. Mówi się, że „Im dalej w las, tym więcej drzew”. A im galej
zagłębiałam się w opowieść o Jarim i Jaschy, tym więcej pojawiało się tajemnic,
intryg, niedopowiedzeń i ukrytych znaczeń. Tak jak bohater stale gubił się w
mgłach lasu, tak ja wciąż nie potrafiłam szczerze powiedzieć, że rozumiem, co
się dzieje. Historia jest nieprawdopodobnie zawiła, złożona, wielopłaszczyznowa
i niejednoznaczna. Rzadko się zdarza by powieść dla młodzieży była aż tak
ambitna i wymagająca. Nie jest to bowiem powieść łatwa w odbiorze. Część czytelników być może nie wytrzyma napięcia,
bo czytanie poniekąd melancholijnej powieści mającej ponad 400 stron, zmuszającej
by stale wstrzymywać oddech jest bardzo trudne, tym bardziej, że trzeba ją
sobie dawkować. Przynajmniej ja musiałam to robić, bo porcja szaleństwa była
tak stężona, że bałam się że za chwilę sama oszaleję. Co ciekawe książkę, choć
jak już ustaliliśmy ciężką do zrozumienia, czyta się zaskakująco szybko i nie
ma najmniejszego problemu z wracaniem do niej po wcześniejszym odłożeniu na
półkę. Tą historię po prostu trzeba poznać do samego końca.
Pani Michaelis po raz kolejny zachwyciła mnie niezwykłą
plastycznością języka, która sprawia, że w każdy najdrobniejszy detal zostaje
tchnięte życie. Świat i bohaterowie są nie tylko wyraziści, zapadający w
pamięć, ale niemal prawdziwi. Autorka ma talent do stwarzania postaci i miejsc
tak niezwykłych i odmiennych od wszystkiego, co do tej pory znałam, że na pewno
nie zapomnę ich nawet gdybym chciała. Historia jest chwilami magiczna i niemal
wyjęta spoza czasu, by zaraz stać się mroczna, niebezpieczna i spowita mgłą.
Podobnie jak w „Baśniarzu”, tak i tu
trzeba mieć się jednak na baczności. Autorka bawi się z czytelnikiem w iluzje i
sprawia, że magia wkrada się do zwykłego życia. Ale nie dajcie się zwieść.
Życie pozostaje życiem i nie ma nic wspólnego z czarami.
„Nikt nigdy nie może być niczego pewien.
Wszystko jest niepewne. Zawsze wszystko może się zdarzyć”.
O CZYM? Wyjątkowo muszę tu użyć kilku zawiłych
sformułowań by nie powiedzieć za dużo. „Dopóki śpiewa
słowik” nie jest lekką młodzieżową opowiastką jakich wiele.
Autorka stworzyła dzieło wymagające, niecodzienne i bardzo złożone. Nie jest to
zdecydowanie opowieść, która spodoba się wszystkim. W zasadzie nie wiem nawet
komu ją polecić. Na pewno starszym, bardziej wymagającym czytelnikom, którzy
lubią wyzwania i trudne zawiłe historie. Historia domu w lesie mgieł i jego
mieszkańców jest bez wątpienia jedną z najoryginalniejszych i najbardziej
niebanalnych opowieści, z jakimi miałam ostatnio do czynienia. Rozwiązanie
zagadki jest niemal niemożliwe. Wymyślałam miliony scenariuszy, które mogły by
mieć miejsce w innych powieściach, ale przy tej wydawały się wszystkie
trywialne, wręcz głupie. Książka jest niczym kalejdoskop- pełna pięknych i
niezrozumiałych obrazów. Wymaga od czytelnika czasu i uwagi, w zamian daje
jednak niezapomniane wrażenia. Nie jest to może najlepsza pozycja by zacząć
przygodę z twórczością Michaelis, ale jeśli znacie „Baśniarza” i zrobił na was takie wrażenie jak na mnie, to
możecie być pewni, że ta opowieść utwierdzi Was tylko w przekonaniu jak wielką
pisarką Jest Antonia Michaelis.
Ocena:
9/10
Inne książki autorki:
Tygrysi
księżyc
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Dreams!
Wiele bym oddała za tą książkę :) Fantastycznie o niej piszesz.
OdpowiedzUsuńBo jest fantastyczna :-) dziwna, mroczna, zupełnie inna, ale za razem niesamowita. Trzeba przeczytać ;-)
UsuńWiesz jakie jest moje zdanie o "Baśniarzu" i o samej autorce. Mam nadzieję, że wiesz też jak strasznie chcę przeczytać razem z tobą, pozostałe jej książki! Po tej recenzji gotowa jestem powiedzieć, że przyjmę na swoje barki choćby dodatkowe lekcje matematyki czy znienawidzonego wf, by dostać w swoje rączki tą pozycję! Zdecydowanie takie książeczki sprawiają, że coś we mnie aż drży na myśl co też będę czuć, czytając je... "Dopóki śpiewa słowik" wydaje mi się taką egzotyczniejszą, dzikszą i tajemniczą wersją "Baśniarza" - popraw mnie, jeśli się mylę. A to, że głównym bohaterem jest chłopak tym bardziej mnie intryguje. Bo jak się okazuje, moje ukochane książki są właśnie z perspektyw chłopców :D (Harry Potter, Percy Jackson, Więzień Labiryntu)
OdpowiedzUsuńMoja ciekawość względem tej książki sięga zenitu, także... Prawdopodobnie będę się targować z rodzicami już wkrótce ^^
Pozdrawiam i cieszę się, że wróciłaś! :)
Sherry
Z tym "Baśniarzem" mam właśnie problem. Na początku też miałam takie wrażenie ale ta historia jest zupełnie inna, ciężko powiedzieć o niej coś konkretnego, żeby nie zdradzić fabuły. Egzotyczniejsza i dziksza- jak najbardziej, ale fabularnie to zupełnie inna bajka i tak jak poprzednio zupełnie realistyczna, choć na początku nie chce się w to wierzyć ;-) Mam nadzieję, że uda Ci się coś utargować z rodzicami, bo to jedna z tych książek po których lekturze patrząc na swoje ulubione młodzieżówki nie możesz się nadziwić jak można podziwiać takie naiwne badziewie :-D Mniej więcej w połowie uważałam, że drugi raz nie zdołam jej przeczytać, ale kiedy dobrnęłam do ostatniej strony wiedziałam już na pewno, że kiedy ochłonę na 100% przeczytam ją ponownie. Jestem ciekawa jak wielu wskazówek nie dostrzegłam ;-)
UsuńRównież pozdrawiam! :-)
A ja szczerze powiedziawszy (wstyd xD) nie zapoznałem się jeszcze z ,,Baśniarzem''. Zabieram się za tę książkę już dłuższy czas, ale dziwnym trafem nie chce trafić w moje ręce :/
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po to dzieło :D
Oby w końcu trafił w Twoje ręce bo "Baśniarza" absolutnie TRZEBA przeczytać ;-)
UsuńAż wstyd się przyznać, że nie czytałam "Baśniarza".
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką i jeśli na nią trafię to z chęcią przeczytam. Niesamowita recenzja :)
Dziękuję bardzo :-) Ale radzę dać "Baśniarzowi pierwszeństwo" ;-)
UsuńWłaśnie się zabieram do tej lektury, więc wrócę tu za kilka dni, żeby porównać wrażenia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :-) Ciekawa jestem czy i Tobie sie spodoba, bo książka budzi wiele sprzecznych emocji ;-)
Usuńogółem zgadzam się w 100% poza jednym małym szczegółem - nie uważam, żeby DŚS była od początku intrygująca i tak dalej. Mnie trochę zajęło zanim się do niej przekonałam, bo pierwsze kilkadziesiąt stron shejtowałam w myślach, nie wiedząc jak bardzo zmienię zdanie. Koniec końców - rzeczywiście, jedna z lepszych książek jakie w ostatnim czasie czytałam. nie mogę się doczekać, aż przeczytam Baśniarza i Tygrysi Księżyc (obie mam na półce!) :)
OdpowiedzUsuńJa byłam bardzo pozytywnie nastawiona właśnie z tego względu, że znałam "Baśnierza" i doskonale wiedziałam czego się spodziewać. Mimo to książce udało się mnie zaskoczyć i niejednokrotnie zadziwić. Zaintrygowała mnie też od początku tajemnica domu w lesie i jego niezwykłej mieszkanki ;-)
UsuńTrzeba przyznać że DŚS nie jest lekką lekturą, ale "Baśniarz" jest o wiele przystępniejszy a przy tym tak samo genialny. "Tygrysi księżyc" już zamówiłam na allegro bo udało mi się znaleźć ofertę antykwariatu za 14 zł i jak tylko trafi w moje ręce opiszę swoje wrażenia ;-)
Autorka już udowodniła mi jednak, że jest absolutnym geniuszem i kupię wszytko co napisze nawet bez czytania opisu (żaden opis nie jest w stanie oddać wspaniałości jej książek) :-)
Baśniarza uwielbiam, więc może i ten tytuł mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ;-) Ale ostrzegam, że ta pozycja jest dosyć... specyficzna ;-)
UsuńZ początku broniłam się rękami i nogami przed lekturą tej powieści, ale w końcu dałam się namówić. Teraz, będąc po lekturze... wcale nie żałuję. Książkę połknęłam w jeden dzień :D Jedno słowo, które od razu mi się z nią kojarzy to... niepokojąca :D
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobre słowo :-) Antonia stale mnie zachwyca, mam za sobą już dwie jej książki a teraz zamówiłam trzecią. Mam nadzieję, że dreams wyda coś jeszcze jej autorstwa :-)
UsuńKsiążkę zakupiłam kilka dni temu, zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na jej temat. I rzeczywiście, nie zawiodłam się ! Dlatego też, całkowicie zgadzam się z Twoją pozytywną oceną :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie ostatnio trafiam na same miażdżące opinie... Ale zupełnie nie wiem skąd się biorą, przecież książka jest genialna! Myślę, że niektórzy mogą mieć po prostu problem ze zrozumieniem treści książki i stąd ten hejt ;-)
UsuńWłaśnie czytam Baśniarza, Słowika mam w planach. Ale podczas lektury Baśniarza mam mieszane uczucia... sama nie wiem, ale jeszcze nie skończyłam więc, okaże się ;) Tak czy inaczej, wiem, że po Słowika i tak sięgnę! Dobrze, że zachęcasz, bo spotkałam się w blogosferze głównie z negatywnymi opiniami na temat tejże książki.
OdpowiedzUsuń"Baśniarz" ma to do siebie, że początkowo trochę miesza w głowie, ale później całkowicie zniewala, więc bądź cierpliwa a na pewno się nie rozczarujesz. "Dopóki śpiewa słowik" wymaga trochę więcej cierpliwości i nie jest powieścią łatwą, ale moim zdaniem było warto ;-)
Usuń