Wyd. We Need Ya | Org. The Red Scrolls of Magic | Seria: Najstarsze klątwy Tom I | 472 str. | 39,90 zł | 15.04.2020 r. |
Romantyczne wakacje z piekła rodem
Magnus Bane- Najwyższy Czarownik Brooklynu- przez czterysta
lat życia nie raz dokonał niemożliwego. Dlatego
zaplanowanie idealnych wakacji w Europie, pierwszych, które ma spędzić ze swoim
ukochanym Alecem, nie powinno stanowić wielkiego wyzwania. Tymczasem od
początku wszystko idzie nie po jego myśli. Szalone romantyczne przygody zostają
przerwane przez niecodzienny atak demonów, a stara znajoma wybiera najmniej
odpowiedni moment na odwiedziny. Zwiedzanie
Europy i chwile uniesień muszą jednak poczekać, bo okazuje się, że Najwyższy
Czarownik ma spore kłopoty. Chcąc zakpić ze swojego demonicznego ojca,
Magnus założył sto lat temu kult jego czcicieli, którzy mieli psocić,
imprezować i upijać się do nieprzytomności. Problem w tym, że kult obecnie
zajmuje się o wiele bardziej niegodziwymi rzeczami, a jego założyciel-
kompletnie nie pamięta momentu jego powstania. Chcąc oczyścić swoje dobre imię, Magnus będzie musiał odnaleźć
prawdziwego przywódcę kultu i zakończyć jego działalność raz na zawsze. Tylko
czy nieciekawa, zapomniana przeszłość nie rzuci zbyt dużego cienia, na
kiełkujące uczucie, które połączyło go z Nocnym Łowcą?
„Czasami, kiedy nic nie dało się zmienić, miłość działała tam, gdzie
każda inna siła na świecie zawiodła. Bez miłości cuda się nie zdarzały.”
„Czerwone zwoje magii”
zabiorą Was w niezwykłą, pełną przygód podróż po najpiękniejszych europejskich
miastach. Zabawę zaczynamy w Paryżu- mieście miłości, ale autorzy
przygotowali jeszcze kilka innych, fascynujących i pięknych przystanków po
drodze. Uwielbiam motyw podróży, zwłaszcza w fantastyce i z przyjemnością czytałam
o kolejnych przygodach bohaterów, które rozgrywały się w przepięknej scenerii. Od pierwszych stron powieść kipi akcją,
każdy rozdział funduje czytelnikowi nową niespodziankę i kolejną tajemnicę do
odkrycia. Świetnie się bawiłam walcząc, uciekając i zwiedzając cudowne miasta
razem z Magnusem i Alecem. Ale „Czerwone zwoje magii”, to nie tylko akcja,
przygody i humor. To również refleksyjna
podróż w głąb ludzkiej duszy, gdzie kryje się lęk przed odrzuceniem i brakiem
akceptacji, a także pragnienie prawdziwej miłości, której nie trzeba będzie
ukrywać przed światem.
Magnus i
Alec, to para, która już dawno temu narobiła sporego zamieszania w czytelniczym
świecie. Autorka od lat była cenzurowana
i mocno ograniczana w kwestii romantycznych opisów między tą dwójką, ale
świat nareszcie poszedł do przodu na tyle, by seria o tej uroczej parze ujrzała
światło dzienne. Naprawdę nie rozumiem dlaczego ktoś miałby mieć cokolwiek do
związku Czarownika i Nocnego Łowcy. Byłam
naprawdę pozytywnie zaskoczona i całkowicie zauroczona motywem ich uczucia i
powiem więcej- było w nim o wiele więcej romantyzmu, oddania i szczerej miłości,
niż w wielu znanych mi „hetero” romansach. O ile zazwyczaj podchodzę dosyć
ostrożnie do wątków LGBTQ+ tak tutaj jestem totalnie oczarowana. Cassie i Wesley
przepięknie opisali uczucie Magnusa i Aleca. Jest w nim tyle szczerości,
czułości i uroczej niepewności, że nie sposób się nie rozczulić. Cieszę się, że
wreszcie powstają piękne i wartościowe książki, w których bohaterowie mogą
kochać kogo chcą, a czytelnicy, odkrywać nowy wymiar uczuć.
„To naturalne, że człowiek boi się, by nie utracić najcenniejszej
rzeczy na świecie. Ale nie obawiaj się zbyt mocno. Wiem, że między światami
czarowników i Nocnych Łowców zieje przepaść, którą może być trudno przekroczyć.
Ktoś jednak powiedział mi kiedyś, że właściwego człowieka nie będzie to
obchodziło. Możecie wybudować nad tą przepaścią most i odnaleźć się nawzajem. Możecie
zbudować razem coś większego, niż każdy z was byłby w stanie zbudować osobno.”
O CZYM? „Czerwone zwoje magii”, to pełna zwrotów akcji,
niezwykle dowcipna powieść fantasy o
wakacyjnych przygodach najbardziej uroczej pary z uniwersum Nocnych Łowców.
Książka otwiera nowy cykl „Najstarsze klątwy”, który świetnie sprawdzi się jako
uzupełnienie znanych już przygód bohaterów, ale może stanowić też wstęp do ich
historii. Znajomość serii „Dary anioła”
czy „Diabelskie maszyny” nie jest wymagana, ale w „Czerwonych zwojach magii”
występują epizodycznie postaci z obydwu tych serii, warto więc nadrobić
zaległości jeśli jeszcze nie mieliście okazji ich czytać. Cóż mogę
powiedzieć więcej? Świetnie się bawiłam czytając tą książkę. Jestem totalnie
zauroczona i wzruszona sentymentalnym powrotem do mojego ulubionego uniwersum. Team
Malec! Przeczytajcie koniecznie.
Ocena:
8/10
Seria Najstarsze Klątwy:
Czerwone zwoje magii | The Lost Book of the White
____________________________________________________________________
To zupełnie nie mój gatunek czytelniczy, ale recenzje przeczytałam jak zawsze z ogromną przyjemnością. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło😊
UsuńPozdrawiam
Nie jestem przekonana do książek Cassandry Clare. Przeczytałam pierwszy tom Darów anioła i na tym skończyłam. Chociaż recenzja tak zachęciła mnie do sięgnięcia po Czerwone zwoje magii, że aż zastanawiam się czy nie zrobić drugiego podejścia
OdpowiedzUsuńKlimat tej historii jest zupełnie inny, a bohaterom nie mam nic do zarzucenia♡ Przeczytaj sobie fragment i zobaczy czy chwyci Cię za serducho♡ :-)
UsuńPozdrawiam