Wyd. Otwarte | org. Dirty Red | 320 str. | 36,90 zł | Premiera: 26.10.2016 r. |
W
miłości i na wojnie
wszystkie
chwyty są dozwolone
Zakochana i zdesperowana kobieta jest w stanie zrobić wiele
by zatrzymać przy sobie ukochanego. Leah przeszła samą siebie w spiskowaniu i
knuciu intryg, byleby tylko wygrać pojedynek o serce Caleba. Serce, które
nawiasem mówiąc, nigdy do niej nie należało. Aktualnie widzi tylko jedną
możliwość by zatrzymać przy sobie Caleba na zawsze- musi urodzić mu dziecko. To
chyba najstarsza i najgłupsza metoda na usidlenie faceta, ale Leah nie widzi
innej możliwości. Nie w przypadku, kiedy jej mąż wciąż nie może zapomnieć o
swojej pierwszej miłości, mimo, że Leah włożyła tyle wysiłku by pozbyć się jej
na zawsze. Problem w tym, że rudowłosa intrygantka ani odrobinę nie nadaje się
na matkę, a maleńką córeczkę (która przecież miała być synem!) traktuje jako
kolejną konkurentkę z którą będzie musiała walczyć o miłość Caleba. Tylko czy w
ogóle można mówić o miłości, kiedy małżeństwo buduje się na kłamstwie?
Znacie to uczucie, kiedy spotykacie kogoś po raz pierwszy i
od razu czujecie, że nie polubicie tej osoby, ale po nieco bliższym poznaniu
uznajecie, że nie jest aż taka zła i dajecie sobie zamydlić oczy, by wkrótce bardzo
dobitnie przekonać się, że pierwsze wrażenie było jak najbardziej słuszne? Ja
często się na tym łapię i takie właśnie uczucia wzbudziła we mnie Leah.
Od początku jej nienawidziłam. Już czytając poprzednią
część, nie mieściło mi się w głowie jak można być taką wyrachowaną jędzą. Jak
można twierdzić, że się kogoś kocha i robić tak perfidne rzeczy za jego
plecami? Jak można odrzucić własne dziecko i traktować je jako konkurencję?
Każdy bohater tej serii ma swoje za uszami, ale Leah przebija ich wszystkich po
stokroć. Tym razem musiałam jednak wysłuchać historii z jej ust i chcąc nie
chcąc zaczynałam troszeczkę (naprawdę tylko odrobinkę) rozumieć jej zachowanie.
W miarę jak autorka odzierał ją z kolejnych warstw tajemnic i pokazywała coraz
więcej mrocznego wnętrza, zaczęło się budzić we mnie coś na kształt
współczucia. Było mi żal tej dziewczyny, a w zasadzie tej jej wersji, którą
była kiedyś. Nie dajcie się jednak zwieść, to prawdziwa jadowita żmija i żadne
uczucia wyższe nie staną jej na przeszkodzie by boleśnie kogoś ukąsić.
Można odnieść wrażenie, że czytanie naprawdę niesamowitego
romansu z perspektywy tej złej, wyrachowanej i jędzowatej strony trójkąta,
będzie istną torturą, ale to nie do końca tak. Dla mnie obserwowanie świata
oczami Leah było czymś fascynującym, jakbym nagle znalazła się w alternatywnej
wersji tego samego świata. Jeśli myślicie, że autorka będzie próbowała wciskać
wam kit o cudownej przemianie Leah w lepszego człowieka, grubo się mylicie. Jeśli
chodzi o narrację, nowe wydarzenia
przeplatają się z tymi znanymi z pierwszego tomu, co nieco odświeży pamięć
zapominalskim, ale rzuci też nowe światło na niektóre wątki . Jestem strasznie
ciekawa jak wypadnie ta opowieść w ustach Caleba, który poprowadzi narrację w
finałowym tomie.
O CZYM? „Mimo twoich łez”, to historia o życiu
budowanym na kłamstwach i intrygach. Opowieść o miłości, która przypomina
raczej wojnę o serce ukochanej osoby. Niestety bohaterka nie zdaje sobie
sprawy, że strzelając na oślep okrutnymi słowami i zrzucając emocjonalne bomby,
może zranić również tych, których podobno kocha. A może doskonale zdaje sobie z
tego sprawę? To historia niezwykle burzliwych uczuć, często graniczących z
obsesją, ale też opowieść o tym jak destrukcyjne mogą okazać się kłamstwa.
Ocena:
7/10
Seria
Love Me With Lies:
Niedawno zapoznałam się z trylogią - jestem na plus :)
OdpowiedzUsuńSkończyłam niedawno swoją pierwszą książkę tej autorki. Mam w planach inne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z www.w-temacie.blogspot.com
Wiele dobrego przeczytałam o tej serii, jednak nadal mnie do niej nie ciągnie na tyle, aby rozglądać się za nią w bibliotece czy księgarni.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom mnie zupełnie nie porwał. Kolejne też sobie odpuściłam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce jednak Twoja recenzja mnie zachwyciła. Co prawda nie dałaś najwyższej noty jednak nadal uważam ze warto po nią sięgnąć. Zacznę jednak od pierwszego tomu ;) dopiero dziś trafiłam na Twój blog i pozwól ze sie rozgoszcze. Fajnie tu. Obserwuje i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Nie mam żadnej książki tej autorki, ale nadrobię braki :-)
OdpowiedzUsuńWidać nie tylko kłamstwa mogą być destrukcyjne - najwyraźniej miłość w wykonaniu bohaterki działa tak samo. O ile o miłości można mówić, skoro to tak negatywna postać. jestem w sumie ciekawa, jak się to wszystko rozwiąże :)
OdpowiedzUsuńNiedawno odkryłam, że mam ebooki tej serii i planuję ją w przyszłym miesiącu zacząć, bo na ten już mam zaplanowane lektury. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
To zdecydowanie mój ulubiony tom :) Tylko kobiety potrafią tak skomplikować sobie życie :)
OdpowiedzUsuńSzczerze? To mój ulubiony tom w trylogii. Po nim zaczęłam strasznie gardzić zarówno Olivią i Calebem (chociaż Olivii nie lubiłam już w tomie pierwszym), za to coś mnie przekonało do Leah. Nie da się zaprzeczyć, że straszna z niej suka - znać taką kobietę to przekleństwo, ale coś mnie w niej urzekło. Wydawała mi się... barwna. Nie wiem, jestem jej fanką :D Jak dla mnie, ta trylogia mogłaby się skończyć na tych dwóch tomach. Trójka mi niestety wszystko zepsuła i z zasady wywaliła mi całą serię z listy ulubieńców bo była jak dla mnie zbyt... nierealna, ale cieszę się, że poznaliśmy perspektywę Leah. Potrzebowałam jej. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry