Wydawnictwo Akurat | 432 str. | 39.90 zł | Premiera 23.11.2016 r. |
Żądny zemsty agent, gadający pies i całkiem żywy trup,
kontra grzechy zatrutego miasta
Nasz świat
od zawsze był podzielony na Stronę Dnia i Stronę Nocy. W tej pierwszej żyjemy my, zwykli
śmiertelnicy, za to w drugiej skrywają się wszelkiej maści potworności znane z
legend: orisze, duchy, wampiry, wróże, dżiny, bogowie- długo by wymieniać. Między
obiema stronami jest wyraźna granica, rozejm, który reguluje Traktat. Nie
wszyscy są jednak skłonni respektować prawo, dlatego powstała specjalna
jednostka policji mająca za zadanie dbać o przestrzeganie traktatu. Nietypowa
praca sprzyja niekonwencjonalnym metodom jej wykonywania, co często sprowadza
się do używania magii, a ta okazuje się zaskakująco kapryśna i trudna do
okiełznania.
Kolejnym plusem są bohaterowie, nakreśleni grubą kreską,
charakterni, mający swoje tajemnice, ale i bardzo typowe cechy, które
sprawiają, że zaczynają żyć w naszej wyobraźni własnym życiem. Główny bohater, agent
Gideon Tau, pochodzi z Londynu, jednak to właśnie w Durbanie, postanowił zostać
na dłużej. Pewna osobista tragedia niszczy cały jego świat i wypełnia umysł
pragnieniem zemsty, które dominuje jego zachowanie i pociągnie za sobą lawinę
wydarzeń. Nie mogę nie wspomnieć również o duchowym przewodniku Gideona, który
jednak zamiast prowadzić naszego bohatera woli całymi dniami oglądać telewizję,
chlać sherry i wylizywać swoje miejsca intymne. Warto dodać, że wspomnianym
duchowym przewodnikiem jest gadający pies, który swoim sarkazmem nie raz
doprowadza Tau do białej gorączki, a czytelnika do napadów śmiechu. Szkoda
tylko, że tak mało jest scen z jego aktywnym udziałem, bo to zdecydowanie jeden
z moich ulubionych bohaterów. Na uwagę zasługuje również szefowa Gideona,
Armitrage. Twarda babka, zdecydowana i ostra, lecz w gruncie rzeczy- o złotym
sercu. Bardzo polubiłam również Parker, koleżankę z biura głównego bohatera,
wskrzesicielkę, która sama zamienia się w zombie jeśli nie zacznie dnia
szatańsko mocną kawą. Długo by wymieniać fascynujące bóstwa i bohaterów
drugoplanowych choć aż się proszą, by choć o nich wspomnieć, tak barwną i
ciekawą plejadę osobowości tworzą .
Akcja jest bardzo dynamiczna i pędzi w naprawdę ekspresowym
tempie przez co 400 stron okazuje się zbyt małą przestrzenią na taką masę
przygód. Sama fabuła rozwinęła się w kierunku, którego kompletnie się nie
spodziewałam i przyjęła bardzo kontrowersyjny kształt. Autor czerpie pełnymi
garściami z biblijnych opowieści i pisze je na nowo , stawiając znane wszystkim
wydarzenia w zupełnie nowym świetle. Nie każdemu spodoba się taki obrót spraw,
ale fantastyka jak wiadomo z jakiegoś powodu została uznana przez kościół za
nieodpowiednią. Mi fabuła przypadła do gustu, czego nie mogę powiedzieć o
opisie wydawcy, który zdradza bardzo wiele tajemnic głównego bohatera i niestety nieco psuje
lekturę. Radziłabym więc pominąć czytanie opisu i skupić się na jednym
oczywistym fakcie, że to genialna pozycja, po którą każdy miłośnik Urban
fantasy może sięgać w ciemno.
O CZYM?
„Poison City”, to świetnie napisana powieść z genialnymi bohaterami,
dobrze poprowadzoną fabułą i imponującą ilością zwrotów akcji. Durban
zamieszkuje cała masa tajemnic i jeszcze więcej potworów, dlatego nie ma szans
na nudę nawet przez minutę. Połączenie Urban fantasy, kryminału, akcji i
dramatu wyszło autorowi świetnie i wciąga od pierwszej strony. Już nie mogę się
doczekać kolejnej części, ale również serialu, który powstaje na podstawie
serii. To dopiero będzie genialne widowisko!
Ocena:
8/10
Za książkę serdecznie
dziękuję Wydawnictwu Akurat!
Okładka mnie zainteresowała:)
OdpowiedzUsuńPrzyciąga wzrok ;-)
UsuńPozdrawiam
Ostatnio nasyciłam się fantastyką aż za bardzo, dlatego raczej sobie ją odpuszczę, jednak będę ją mieć na oku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I feel only apathy
Ja wręcz przeciwnie, czuję przesyt zwyczajnością i chętnie przeczytałabym jeszcze coś z tego gatunku :-)
UsuńPozdrawiam
Hmmm to chyba nie moje klimaty niemniej jednak okładka naprawdę przyciąga uwagę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na moim blogu pojawił się nowy wpis, byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś z Was chciałby go przeczytać i wyrazić swoją opinię :) http://magia-miedzy--kartkami.blogspot.com/
Życzę wszystkim udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku :)
Rozumiem, nie każdemu muszą odpowiadać klimaty urban fantasy :-) Dzięki za zaproszenie, już do Ciebie zaglądam :-)
UsuńPozdrawiam
Nie moje klimaty, ale zdjęcie z psem jest super :D
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Dzięki! Ta mina mówi wiele o tym co moja psinka sądzi o robieniu jej sesji z książkami. Tak się składa, że ma bardzo bogatą mimikę jak na psa :-P
UsuńPozdrawiam
W sumie nie mam nic do dodania, może poza - ZGADZAM SIĘ. Również uwielbiam psa, również uwielbiam klimat i strasznie podoba mi się zamieszanie w to wszystko aniołów. Kojarzy mi się to z Supernatural. :D Mam nadzieję, że za serial wezmą się jakieś porządne osoby, bo można z niego sporo wyciągnąć, także... proszę, nie zepsujcie tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry