Opis:
Mia Hall to nieśmiała, niezwykle
utalentowana dziewczyna, która stoi przed najtrudniejszym życiowym wyborem.
Jeśli zdecyduje się opuścić dom by podążać za muzycznymi marzeniami, straci
miłość swojego życia. Wszystko zmienia się w wyniku pewnego wydarzenia, a Mia
zawieszona przez jeden dzień między życiem a śmiercią musi zdecydować, po
której stronie zostanie.
Zwiastun:
Recenzja:
Najtrudniejszy
wybór
„Zostań, jeśli kochasz”
jest kolejną ekranizacją, która przenosi na wielki ekran niesamowitą powieść.
Ponieważ jak już zapewne wiecie, „Jeśli zostanę”- Gayle Forman, darzę ogromnym sentymentem, dlatego nikogo nie
zdziwi fakt, że musiałam, po prostu musiałam jak najszybciej zobaczyć tą
historię w filmowej wersji. Zawsze trochę się obawiam ekranizacji moich
ulubionych książek, bo mam w stosunku do nich naprawdę duże wymagania. Tym
razem, jednak naprawdę nie było czego się bać, bo seans okazał się obłędny.
Podobno przed śmiercią całe życie nagle przewija nam się
przed oczami, niczym przyspieszony film. A gdyby ktoś pozwolił nam zdecydować,
o tym czy zostać, czy odejść z tego świata? Mia (Chloë Grace Moretz)miała
wszystko czego można pragnąć, cudowną rodzinę, kochającego chłopaka Adama (Jamie Blackley) i ogromny muzyczny talent. Lecz niespodziewanie, tragiczny wypadek
odebrał jej wszystko. Trwając przez jeden dzień w stanie dziwnego zawieszenia
między życiem a śmiercią, wspominając dotychczasowe życie dziewczyna musi
odkryć w sobie siłę, by podjąć najtrudniejszą decyzję: zostać i żyć dalej, czy
poddać się i odejść.
Zacznijmy może od tego jak film ma się do książki, bo
zapewne dla fanów powieści będzie to bardzo istotne. Jeśli obawiacie się luźnej
interpretacji, nieścisłości czy przeinaczeń, możecie odetchnąć z ulgą. Film
niemal w 100% odwzorowuje książkę, nie odbiega od niej treścią ani przesłaniem.
Niektóre elementy zostały (naprawdę nieznacznie) zmienione, ale moim zdaniem
wyszło to produkcji na dobre, bo dodaje nieco dramatyzmu a za razem dynamizmu. Książka
jest naprawdę cudowna, ale nie miałam pewności, jak odbiorę tak spokojną i
melancholijną opowieść w filmowej wersji, bo przyzwyczaiłam się, że do kina
chodzę na bardziej… wybuchowe produkcje. Jak widać czasem warto jednak zmienić
repertuar, bo wrażenie jakie film na mnie wywarł, przerosło znacznie moje
oczekiwania.
W filmie teraźniejszość jest znacznie mniej rozwinięta niż
przeszłość i wszyscy, którzy nie znają książki, muszą być na to przygotowani.
Film ma charakter wspomnieniowy, roi się w nim od retrospekcji, które
niekoniecznie układają się w chronologiczną całość. Mia jest nie tylko główną
bohaterką, ale też narratorką i opowiada nam całą swoją historię. Dlatego w
jednej chwili jesteśmy w szpitalu i widzimy tragiczne skutki wypadku, by w
następnej chwili przenieść się do jakiegoś wspomnienia dziewczyny, potem do
kolejnego. Tak właśnie wygląda film i warto o tym wiedzieć, bo nie wszystkim
pasuje taki niechronologiczny tok narracji. Znam osoby, które nie mogą się
odnaleźć tym, co się dzieje i poskładać faktów w jedną całość. Jednak myślę, że
w przypadku tego konkretnie filmu, nie powinno raczej być takich problemów.
Może nie wszystko jest jasne od początku, ale w przeciwieństwie do niektórych
ekranizacji, ta powinna być w pełni zrozumiała dla wszystkich, niezależnie od
znajomości pierwowzoru.
Teraz szepnę może słówko o aktorach, którzy wydali mi się
absolutnie nie do zastąpienia. Na pierwszy ogień rzućmy Mię, czyli Chloë Grace Moretz. Ta młodziutka i niezwykle utalentowana dziewczyna miała naprawdę trudną
rolę do odegrania. Potrzeba naprawdę wiele zaangażowania, by wiarygodnie
zaprezentować wszystkie emocje towarzyszące historii, tym bardziej, że są to emocje
bardzo różne. Udało jej się to jednak świetnie. Widząc rozpacz jej bohaterki,
widz wprost nie może powstrzymać wzruszenia, jej wspomnienia z przeszłości
nadają historii ciepła, a gra na wiolonczeli przyprawia o dreszcze. Widząc jej
występy nie mogłam się oprzeć wrażeniu, ze patrzę na profesjonalistkę, tym
większe było moje zdziwienie, że Chloë zaledwie przez pięć miesięcy uczyła się
grać na tym instrumencie.
Niemniejsze wrażenie zrobił na mnie Adam czyli Jamie Blackley. Szczerze mówiąc kompletnie w niego nie wierzyłam. Po prostu uważałam,
że żaden aktor nie będzie tak doskonały jak książkowy Adam. Kompletnie się
jednak myliłam. Jamie dokonał czegoś wprost niemożliwego w moich oczach i
zagrał swoją postać znacznie lepiej niż została ona przedstawiona w książce. Zagrał
słodkiego, czułego i kochającego chłopaka i stworzył z Chloe naprawdę zgrany
duet. Do tego spisał się wprost koncertowo, jako muzyk w rockowej kapeli.
Bardzo istotną rolę w filmie odgrywa muzyka, która jest
wprost wszechobecna. Z jednej strony mamy muzykę klasyczną, którą reprezentuje
Mia, a z drugiej rocka uwielbianego przez wszystkich jej bliskich. Jest to
opowieść nie tylko o tragedii i żałobie, ale też właśnie o muzyce, o tym jaki
może mieć wpływ na życie i na to jak kształtuje człowieka. Dzięki cudownej
ścieżce dźwiękowej, na widza czeka też dodatkowa porcja emocji, których w
filmie i tak nie brakuje.
No właśnie. Emocje. Zostawiłam je sobie na koniec, ponieważ
jak dla mnie to zdecydowanie najmocniejsza strona filmu. Wszystko mnie tu
zachwyciło: historia, aktorzy, muzyka, ale emocje jakie towarzyszą tej historii
po prostu powaliły mnie na kolana. O ile książka wywoływała momentami lekkie
wzruszenie, tak podczas oglądania filmu łzy są wręcz nieuniknione. Nie cierpię płakać
przy innych, dlatego dzielnie wstrzymywałam wybuch niepohamowanego płaczu, ale
w pewnym momencie po prostu nie dało się wstrzymać w sobie tak silnych emocji.
Co więcej, nawet po wyjściu z kina nie mogłam przestać myśleć o tej historii, utożsamiać
się z nią i uwolnić się od wzruszenia. I właśnie dlatego uważam, że pod pewnym względem
film przebił książkę. Po prostu rozbił mnie na kawałki.
Pytanie, czy polecam Wam film, jest więc pozbawione sensu.
Twierdzę wręcz, że MUSICIE go zobaczyć. To przepiękna opowieść o miłości, godzeniu
się ze stratą i trudnych wyborach. Choć historia dostarcza masy wzruszeń, ma
też w sobie coś ciepłego, co wywołuje chwilami błogi uśmiech. Mogłabym tak
pisać i pisać bez końca, ale myślę, że napisałam już wystarczająco wiele by Was
przekonać. Wiem, że nie jest to film, który poruszy wszystkich tak samo, a
nawet niektórym może się chwilami wydawać nudnawy, ale jest to produkcja,
której trzeba dać szansę. Jeśli więc
czujecie, że to historia dla Was i nie macie serca z kamienia, serdecznie
zapraszam do kin. Ja tym czasem czekam na wersję DVD, bo z przyjemnością
obejrzę ten film ponownie i z pewnością nie będę już ukrywała wzruszenia.
Ocena:
10/10
No cóż, więc to chyba najlepszy, z najlepszych. :) Poczekam, aż minie cały szum i wtedy go obejrzę
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na Tobie również wywrze tak dobre wrażenie ;-) Jestem ogromnym wrażliwcem więc nic dziwnego, że przepadłam :-P
UsuńPozdrawiam!
O Jeżu kolczasty. Jak ja nienawidzę tej twojej recenzji Patko. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja jej nienawidzę. Czemu? Bo wygląda na to, że MUSZĘ się wybrać do kina, a niestety nie mam i nie będę miała takiej możliwości. I cierpię, cierpiałam z każdym słowem. ;( Historię pisaną uwielbiam i szczerze mnie ona poruszyła, a skoro twierdzisz, że film wręcz rozbija... O booooorze liściasty! Moje życie nigdy nie wydawało się tak żałosne jak w tej chwili, kiedy muszę zrezygnować z tak cudownej produkcji na rzecz szkoły. :( UMIERAM. :(
OdpowiedzUsuńDaj mi chwilę, muszę się pozbierać. ;(
Pozdrawiam,
Sherry
Wybacz Sherry ale musiałam, po prostu MUSIAŁAM to napisać, bo mimo iż oglądałam film w sobotę, to do dziś nie mogłam się pozbierać. Może w trakcie oglądania miałam pewne momenty zwątpienia, tak jak mówiłam, historia jest bardzo wierna oryginałowi więc wszystko toczy się bardzo powoli i z najdrobniejszymi szczegółami, ale ten ładunek emocjonalny po prostu rozbija na kawałki. Pamiętasz ten moment kiedy dziadek żegna się z Mią? Dosłownie nie da się przy nim nie poryczeć. Nawet teraz mam łzy w oczach na samo wspomnienie! Do tego to rodzinne ciepło w domu Mii, jej związek z Adamem, rodzice w rockowych czasach... Ach, cóż mogę dodać...
UsuńMam nadzieję, że zdarzy się cud i jednak uda Ci się obejrzeć ten film w kinie, a jeśli nie, to że szybko pojawi się w internecie. Naprawdę chciałabym, żebyś go zobaczyła i oceniła, bo już sama nie wiem, czy to było naprawdę takie arcydzieło, czy po prostu zaślepia mnie moja wrodzona wrażliwość ;-)
Pozdrawiam!
Witam droga Patko;) powiem tak do tej pory zdarzało mi się dość rzadko odwiedzać Twój blog i czytać te świetne recenzje. No i przyszedł ten dzień w którym przeczytałem tą konkretną. Jestem tak oszołomiony tym w jaki sposób opisałaś tą historię że nie sposób oderwać się od tego, a to wszystko dlatego, że byłem w kinie na tym filmie i o tu moje wielkie zdziwienie poczułem się jakbym tam znowu był... Film był po prostu niesamowity, obłęd sięgał zenitu moich możliwości z racji, że jestem facetem powiem krótko i raczej o głównej bohaterce. Jeśli chodzi o nią właśnie zakochałem się w niej od pierwszego wrażenia ( chodzi mi tu głównie o grę aktorską ) szczerze nigdy nie sądziłem, że jedna tak niepozorna dziewczyna zrobi tak straszny bałagan w mojej głowie i przede wszystkim w sercu! Tyle dostarczonych emocji a co najważniejsze to jak ona się zmieniała nie zmieniając myślę że wiesz o co mi chodzi;) i ten najważniejszy wybór coś strasznego, rozmowa z dziadkiem tak jak wyżej terror dla moich oczu tak tak nie udało mi się powstrzymać:p historia piękna, boska po prostu!!! Chwilę o reszcie cały klimat rodzinny jaki tworzyli bliscy do pozazdroszczenia. Może zmierzając do końca muszę się trochę odnieść i do Twojej recenzji czytając odpłynałem i nic wokół mnie się nie liczyło żywy trup po prostu:D Reasumując przeniosłaś mnie do kina ponownie co zachęci z pewnością pozostałych. A teraz najtrudniejsze nie czytałem jeszcze książki więc uwaga uwaga postaram się ją przeczytać bym był pełnym fanem;) kończę i pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńJejku, ile cudownych słów, bardzo, bardzo dziękuję :-*
UsuńStrasznie się cieszę, że udało mi się uchwycić w recenzji, klimat tej opowieści, bo wydawał mi się tak cudowny i niepowtarzalny, że odtworzenie go nawet mi się nie śniło ;-)
W mojej głowie również panuje straszny chaos i bałagan, myślałam, że kiedy spiszę te wszystkie emocje, uda mi się jakoś wszystko uporządkować, ale jak się okazuje, to nie takie proste. A skoro nawet teraz- kilka dni po seansie- wciąż czuję te wszystkie emocje, to chyba znak, że film jest naprawdę fenomenalny.
Bardzo się cieszę, że recenzja wywarła na Tobie tak pozytywne wrażenie. To dla mnie naprawdę wiele znaczy. A książkę bardzo serdecznie polecam, bo choć emocji w niej trochę mniej, to naprawdę solidna opowieść, do której chętnie się wraca. Trzymam Cię za słowo i mam nadzieję, że już wkrótce po nią sięgniesz ;-)
Pozdrawiam serdecznie!
Ostatnio byłam w kinie i widziałam trailer tego filmu. Przyznam, że strasznie mi się spodobał i zaciekawił mnie, więc zaplanowałam sobie obejrzenie go. Teraz jestem świeżutko po przeczytaniu wersji książkowej, gdyż wolałam najpierw z nią się spotkać, ale z całą pewnością niedługo udam się do kina. :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, czekam na Twoją opinię o filmie :-) Mam nadzieję, że będzie równie pozytywna co moja ;-) Fajnie, że zaczęłaś od książki, bardzo mnie to cieszy, bo takie jest właśnie moje motto- "najpierw książka, potem film" ;-) dzięki temu, książka jest Twoim własnym wyobrażeniem, a i film wydaje się bardziej logiczny i niczego wtedy nie przeoczysz. Same plusy ;-)
UsuńPozdrawiam!
Strasznie chciałabym przeczytać książkę, a dopiero później wybrać się do kina.
OdpowiedzUsuńI tak właśnie polecam zrobić, zwłaszcza, że książka jest cienka a co za tym idzie- niedroga ;-) W sumie wyjdzie nawet taniej niż za bilet do kina ;-)
UsuńPozdrawiam!
Płaczę :'( Wszyscy opisują jak świetny jest film, a do najbliższego kina mam jakieś 100 km:-( Nie mogę po prostu czytać o tym jak ten film jest doskonały bo sama nie mogę go obejrzeć:(
OdpowiedzUsuńKurczę, wielka szkoda :-( Ale mam w takim razie nadzieję, że uda Ci się zdobyć jak najszybciej wersję DVD. Myślę, że na mniejszym ekranie, w domowym zaciszu, będzie się go równie dobrze oglądało. I nie będziesz musiała się przejmować, że płaczesz a tłum patrzy ;-)
UsuńPozdrawiam!
Też mam taką nadzieję. Oby DVD szybko wyszło bo film musi się znaleźć na mojej półce :)
UsuńNa mojej też, bo czuję, że będę do niego często wracać ;-)
UsuńCieszę się, ze Ci się spodobał, bo to jest moja kolejna gwarancja na to, że film odbiore jak najbardziej pozytywnie. To dziwne, ale już nie mogę się doczekać, aż sama go obejrzę :)
OdpowiedzUsuńA skąd! Wcale nie dziwne ;-) sama chętnie poszłabym na niego ponownie do kina, bo to jedna z najcudowniejszych produkcji jakie ostatnio widziałam! :-)
UsuńPozdrawiam!
Jeśli zostanę w wersji książkowej bardzo mi się podobało, tom drugi podbił moje serce, a wersja filmowa Jeśli zostanę... Też mi się podobała. Teraz czekam na wydanie DVD, by móc spokojnie obejrzeć film jeszcze raz w domowym zaciszu, bo niestety... ale niektórzy widzowie psuli kinowy seans - gadali, śmiali się, rozwalając atmosferę.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że masz lekturę drugiego tomu za sobą. Sama mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się on u nas.
UsuńOdnośnie rozwalania atmosfery- wiem coś na ten temat... Strasznie denerwowała mnie jedna dziewczyna siedząca za mną, wyraźnie nie grzesząca inteligencją, która ciągle dochodziła do "niesamowitych" wniosków i wszystko komentowała. Ale kiedy akcja zrobiła się bardziej dramatyczna, wszyscy nagle zamilkli i dało się słyszeć gdzie niegdzie pociąganie nosem ;-) Ale pierwszy raz żałowałam, że sala nie jest zupełnie pusta.
Pozdrawiam!
Już sobie postanowiłam, ze obejrze ten film, o ksiazce slyszalam same dobre rzeczy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Tylko pamiętaj, najpierw książka ;-)
UsuńPozdrawiam!
Cóż, masowa reklama i wielki szum, potrafią czasem nieźle człowieka zniechęcić...
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko polecam i mam nadzieję, że kiedy szum opadnie, dasz zarówno książce, jak i filmowi drugą szansę :-)
Pozdrawiam!
Film bardzo chcę obejrzeć, jednak najpierw zapoluję na książkę :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam zarówno książkę, jak i film. Dokładnie w tej kolejności :-)
UsuńPozdrawiam!
tak jak rzadko czytam recenzję - bo mam tę świadomość, że nie mogę komuś powiedzieć: to nie tak! nie rozumiesz! - tak wiedz, że będę stale zaglądać na tego bloga.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się sam fakt, że przekonujesz kogoś i mimo iż wymieniasz minusy, - „czasem wydaje się nudnawy” - zachęcasz tym do obejrzenia.
masz świadomość, że inne osoby nie są takie same, i przekonujesz na każdy możliwy sposób.
plus za to, że dodajesz czasem ciekawostki (jak to, że Chloë na fakcie uczyła się gry, a sama o tym nie wiedziałam. jako zainteresowana grą na wiolonczeli, jest to bardzo pomocne c:)
no i tak — plus za to, że kochasz tę książkę tak samo jak ja! :') nie martw się, też płakałam, nawet bardziej niż na książce.
wiem, że ten komentarz jest chaotyczny, ale po prostu jestem zachwycona tym blogiem.
Klasa przez duże „K”.
pozdrawiam. 8)
Jejku, dziękuję serdecznie za te wszystkie ciepłe słowa! :-*
UsuńZawsze staram się pisać tak by zaprezentować książkę lub film z każdej możliwej strony. Często też nie polecam jednoznacznie ani nie odradzam, ale staram się zostawić czytelnikowi przestrzeń by mógł sam przekonać się z czym ma do czynienia i samodzielnie podjąć decyzję czy warto :-) Naprawdę bardzo się cieszę, że mi się to udaje ;-)
Bardzo dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej :-)
Pozdrawiam!
film mistrzostwo , jest tak piekny , ze nie da sie go opisac słowami :( łzy do teraz mi leca... :( ale dziekuje :(
OdpowiedzUsuńJa też się w nim zakochałam. Ostatnio oglądałam go ponownie i choć nie było to już to samo co magia wielkiego ekranu, to i tak poczułam znów te wielkie emocje ;-)
UsuńPozdrawiam!