Opis:
Spektakularny film
science fiction, ukazujący dalsze losy legendarnych superbohaterów, kulisy
konfliktu między nimi i walki o akceptację. X-Meni łączą swe siły, by zawalczyć
o przetrwanie gatunków w dwóch epokach. Znani z poprzednich części bohaterowie
łączą siły z młodszymi wersjami samych siebie, znanymi z filmu "X-Men:
Pierwsza klasa" i przenoszą się w przeszłość, by ocalić swoją i naszą
przyszłość.
Zwiastun:
Recenzja:
Back in time…
W weekend wybrałam się do kina, by obejrzeć najnowszą
odsłonę słynnego już X- mena. Niestety, nie dane mi było poznać wcześniejszych części
tegoż dzieła, więc w sumie oczekiwałam, że spędzę trochę czasu z głupim wyrazem
twarzy, całkowicie nieświadoma, co też wydziwia się na wielkim ekranie. Patrząc
z tej ponurej perspektywy, film absolutnie nie spełnił moich oczekiwań. Choć do
kina poszłam głównie po to by było „do pary”, to spędziłam zaskakująco miło czas i z pewnością swoje X-menowe braki
szybko nadrobię!
Akcja rozpoczyna się
w przyszłości, którą bez mrugnięcia okiem można nazwać dystopijną. Mutanci
zostali zdziesiątkowani przez mechanicznych Strażników, stworzonych by wytropić
i zniszczyć wszystkich odmieńców, uznanych zupełnie niesłusznie, za zagrożenie
dla ludzkości. Pozostała przy życiu grupa Mutantów, usiłuje desperacko
przetrwać w tym okrutnym świecie, jednak na dłuższą metę okazuje się to
niemożliwe. Jedyną nadzieją jest zmiana biegu wydarzeń. Teoretycznie nietrudno
tego dokonać mając w swych szeregach dziewczynę przenoszącą ludzi w czasie, w
praktyce jednak najtrudniejszym zadaniem okazuje się przekonanie do swoich
racji młodszych o kilka dekad przyjaciół.
Logan, znany też jako Wolverine (Hugh Jackman) został
wytypowany do misji jako jedyny mogący znieść fizyczne konsekwencje podróży w czasie.
Sofa się on do lat 70 XX wieku gdzie z miejsca zostaje dosyć… wybuchowo
powitany. Jego zadaniem jest powstrzymać żądną zemsty Mystique (Jennifer Lawrence) przed zabiciem doktora Bolivara Traska (Peter Dinklage), ponieważ
wydarzenie to było bezpośrednią przyczyną powstania Strażników, i wybuchu
późniejszej wojny z Mutantami. Niezbędne do tego jest jednak wsparcie Charlesa
Xaviera – późniejszy Profesor X (James McAvoy) i Erikia Lehnsherra- Magneto (Michael Fassbender). Tu pojawiają się jednak dwa dosyć poważne problemy. Po pierwsze
Xavier jest pogrążony w rozpaczy po utracie szkoły, a Lehnsherr przebywa w
pilnie strzeżonym więzieniu w pentagonie. Sprawa wydaje się beznadziejna tym bardziej,
że obaj panowie są do siebie, delikatnie mówiąc, wrogo nastawieni.
Czy Loganowi uda się zjednoczyć wrogów i wspólnie z nimi
powstrzymać Mystique, a jednocześnie zmienić tragiczny bieg wydarzeń?
Gwiazdorska obsada dopełnia całości. Nikomu nie muszę chyba
przedstawiać śmietanki, czyli rewelacyjnego Hugh Jackmana, który po raz kolejny
dał czadu, niezmiennie uroczego Jamesa McAvoy, charyzmatycznej Halle Berry,
genialnej Jennifer Lawrence, czy świetnego Nicholasa Houlta. Nie zapominajmy
jednak o innych- Ellen Page świetnie zagrała swoją bądź co bądź niewielką rolę Bingbing Fan, której nie znałam wcześniej była fantastyczna w roli Blink
otwierającej portale przestrzenne. Jednak bohaterem, który kompletnie
zdeklasował wszystkich innych był Quicksilver, w tej roli Evan Peters. Chłopak
naprawdę dał czadu. Jego bohater- superszybki nastolatek, który ma za nic prawo
i obowiązki, wprowadził do historii masę śmiechu i pozytywnej energii. Wielka
szkoda, że mogliśmy oglądać go tak krótko, bo jak dla mnie ta kreacja zasługuje
na osobny film!
(Profile wszystkich bohaterów możecie obejrzeć >TUTAJ<)
Dystopia, podróże w czasie, paranormalne moce, kapitalny
humor i gwiazdorska obsada- te wszystkie części składowe spowodowały, że
absolutnie nie mogę ocenić filmu słabo i w sumie wcale nie chcę. Jeśli szukacie
ciekawej produkcji fantasy, przy której można się dobrze bawić i zrelaksować,
to najnowszy X-men jest dla was. Nie ważne czy jesteście jego fanami czy nie.
Ocena: 9/10
Z X-menów, oglądałam ostatnio Wolverine'a i niby wszystko w porządku, film jako tako ciekawy, ale... nudny. Strasznie mało akcji i fabuła jakaś taka wydawała mi się przygaszona... No, ale. Na TYCH X-menów czekałam z wielką niecierpliwością! Evana Petersa kocham za rolę w "American Horror Story", Ellen Page była urocza w "Incepcji", Nicholasa Houlta kochałam w "Skins" (a przynajmniej w drugim sezonie :D), James McAvoy to klasa sama w sobie, ja natomiast zauroczyłam się nim oglądając "Pokutę" (mega smutna :() no i jest jeszcze Jen Lawrence, której przedstawiać nie trzeba ^^ Taka obsada aż PROSI SIĘ o oglądnięcie. :D Poza tym, ostatecznie przekonałaś mnie do oglądnięcia tą akcją. W "Wolverine" mi tego zabrakło, a skoro tu na nudę nie można narzekać... Jak tylko zobaczę gdzieś ten film, z całą pewnością oglądnę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Tutaj akcji nie brakuje, pod tym względem naprawdę nie można narzekać ;-)Aktorzy, absolutnie cudowni, Evana pokochasz na pewno jeszcze bardziej- scena w pentagonie była bezcenna :-D Mam nadzieję, że wkrótce go zobaczysz i podzielisz się wrażeniami ;-)
UsuńPozdrawiam!
Terz żałuje, ze nie poszłam na ten film do kina :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś uda Ci się to nadrobić, bo zdecydowanie warto :-)
UsuńJetem bardzo ciekawa tej części X-menów - lubię poprzednie części, najbardziej pierwszą :)
OdpowiedzUsuńJa ich niestety nie znam ale z pewnością to zmienię ;-) W każdym razie polecam tą część ;-)
UsuńJaka obsada! Oczywiście Jackman i Berry, ale też Lawrence i Hoult (oni nadal są prywatnie parą?) Evan Peters - świetny był w AHS! Może akurat sie wybiorę do kina ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym pytaniem i trochę sobie o nich poczytałam. Owszem są razem, nawet były plotki o zaręczynach- jednak chyba na plotkach się skończyło ;-)
UsuńZachęcam do obejrzenia filmu ;-)
O mój rozmarynie, to był Evan Peters?! Kompletnie go nie poznałem, chociaż z zamiłowaniem oglądam "American Horror Story" z nim w roli głównej (kurczę, dzisiaj skończyłem ostatni sezon, jestem w czarnej poziomce).
OdpowiedzUsuńRównież oglądałem X-menów i również jestem pozytywnie zaskoczony filmem. Wydaje mi się, że na filmłebie wystawiłem taką bądź podobną ocenę. Oczywiście moją notę z całą pewnością podwyższyła Jenny Lawrence, w której jestem na zabój zakochany (to jest jedna z moich żon, obok Natalie Portman i Keiry Knightly) i która za każdym razem zachwyca.
Jak wspomniałem kiedyś, podobają mi się elementy paranormalne/ związane z supermocami, dlatego z przyjemnością mi się oglądało. Poprzednie części również nie są złe, wręcz przeciwnie - bardzo pomysłowe.
Jeśli interesuje Cię tematyka w stylu X-menów, pisz! :D
Pozdrawiam
Gnom">
Tak, to był Evan :-) Jak dla mnie- absolutnie genialna rola. Quicksilver był tak fantastyczny, że chciało mi się płakać kiedy odjeżdżał po odegraniu swojej roli ;-) Jenny też była fantastyczna, również ją uwielbiam, choć, no wiesz, nie aż tak jak Ty :-D
UsuńPewnie, że interesuje mnie ta tematyka! Ostatnio właśnie takie filmy oglądam najczęściej ;-)
Pozdrawiam!